Nawracajcie się i czyńcie pokutę!

Wielki Post.

  • Wielki Post

  • Przyjaciele Krzyża

  • Orędzia papieskie

Sakrament pokuty i pojednania.

Modlitwa przypisywana św. Brygidzie, (+ 1373)

(Oratio 2: Revelationum S. Birgittae libri, 2, Romae 1628, pp. 408-410)

Wzniesienie umysłu ku Chrystusowi Zbawcy

Panie, zmiłuj się nad nami.

Bądź uwielbiony, Panie mój, Jezu Chryste, za to, że już wcześniej zapowiedziałeś swoją śmierć, a w czasie Ostatniej Wieczerzy cudownie przemieniłeś chleb w swe chwalebne Ciało i łaskawie rozdzieliłeś Apostołom na pamiątkę swej drogocennej Męki; że obmywając swymi świętymi i czcigodnymi dłońmi ich stopy dałeś najdoskonalszy wzór pokory.

Chwała Tobie, Panie mój, Jezu Chryste, za to, iż w trwodze przed Męką i śmiercią krwawym potem zrosiłeś swe niewinne ciało, a mimo to dokonałeś zamierzonego dzieła, objawiając w ten sposób najwyższą miłość ku rodzajowi ludzkiemu.

Bądź uwielbiony, Panie mój, Jezu Chryste, za to, że zostałeś zaprowadzony do Kajfasza i w swej pokorze pozwoliłeś Ty, Sędzia wszystkiego, poddać się sądowi Piłata.

Chwała Tobie, Panie mój, Jezu Chryste, za zniesione szyderstwa, za to, że odziany w purpurę, zostałeś ukoronowany ostrymi cierniami, że w największej cierpliwości zniosłeś znieważanie Twego chwalebnego Oblicza, zasłanianie oczu i bicie bezbożnymi rękoma po głowie i szyi.

Chwała Tobie, Panie mój, Jezu Chryste, za to, iż z tak wielką cierpliwością zechciałeś dać się przywiązać do słupa, nieludzko ubiczować, prowadzić cały we krwi i stanąć jak niewinny Baranek przed sądem Piłata.

Chwała Tobie, Panie Jezu Chryste, za to, że okryty krwią, zostałeś skazany na śmierć krzyżową; za to, że w strasznej męce niosłeś krzyż na swych świętych ramionach, że dozwoliłeś, aby zawleczono Cię okrutnie na miejsce kaźni, aby odarto z szat i przybito do krzyża.

Wieczna chwała Tobie, Panie Jezu Chryste, iż wśród tak wielkich katuszy spojrzałeś z miłością swymi najsłodszymi oczyma na Twoją Najświętszą Matkę, która nigdy nie popełniła żadnego grzechu ani najmniejszej przewiny, i pocieszając Ją przekazałeś wiernej opiece Twego ucznia.

Bądź uwielbiony na wieki, Panie mój, Jezu Chryste, iż nawet w chwili konania dałeś grzesznikom nadzieję przebaczenia, obiecując w swym miłosierdziu chwałę raju łotrowi, który się do Ciebie nawrócił.

Wieczna chwała Tobie, Panie mój, Jezu Chryste, za każdą godzinę, w której na krzyżu wycierpiałeś za nas najokrutniejsze męki i katusze; dotkliwe cierpienia Twoich ran boleśnie godziły w Twą duszę i okrutnie przeszywały Twoje Najświętsze Serce; w końcu pękło Serce i oddałeś szczęśliwie ducha; skłoniwszy głowę, powierzyłeś z całą pokorą ducha w ręce Ojca i chłód ogarnął martwe Twoje ciało.

Błogosławiony bądź, Panie Jezu Chryste, za to, że swą drogocenną krwią i najświętszą śmiercią odkupiłeś dusze i wyprowadziłeś je z wygnania do życia wiecznego.

Błogosławiony bądź, Panie mój, Jezu Chryste, za to, że zezwoliłeś, aby dla naszego zbawienia włócznia przeszyła Twój bok i serce, za to, że z boku Twego wylałeś obficie krew i wodę, aby nas odkupić.

Chwała Tobie, Panie mój, Jezu Chryste, za to, że zechciałeś, aby Twe święte ciało, zdjęte przez Twych przyjaciół z krzyża, zostało złożone na ręce Twej najboleśniejszej Matki; za to, że zezwoliłeś, aby przez Nią zostało owinięte w prześcieradło, złożone w grobie i strzeżone przez żołnierzy.

Wieczna chwała Tobie, Panie mój, Jezu Chryste, za to, że powstałeś z martwych trzeciego dnia i ukazałeś się żywy wybranym przez Ciebie świadkom; za to, że po czterdziestu dniach na oczach wielu wstąpiłeś do nieba i tam chwalebnie zaprowadziłeś swoich przyjaciół wyzwolonych z otchłani.

Uwielbienie i wieczna chwała Tobie, Panie Jezu Chryste, za to, że zesłałeś do serc Twoich uczniów Ducha Świętego i pomnożyłeś w ich duszach niezmierzoną miłość Bożą.

Błogosławieństwo, chwała i uwielbienie Tobie na wieki, Panie mój, Jezu, który zasiadasz na tronie Twego królestwa i w chwale swego Bóstwa, żywy we wszystkich swych najświętszych członkach przyjętych z ciała Najświętszej Dziewicy. Tak właśnie przybędziesz w dzień sądu, aby sądzić dusze wszystkich żywych i umarłych, który żyjesz i królujesz z Ojcem i Duchem Świętym na wieki wieków. Amen.

do góry

Ks. Wiesław Podlodowski. Aktualizacja (teksty, formatowanie, grafika) – wrzesień 2024.

List okólny do Przyjaciół Krzyża

Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort

Fragmenty dzieła

Spis treści:

pdf: List okólny do Przyjaciół Krzyża

1. Przyjaciel Krzyża. 2. Droga Krzyża. 3. Stronnictwo Jezusa. 4. Pozorni przyjaciele. 5. Liczba wybranych. 6. Fałszywi przyjaciele. 7. Parszywa owca. 8. Swój krzyż. 9. Cierpieć dla Jezusa. 10. Uciski i krzyże. 11. Tajemnica krzyża. 12. Prawdziwy uczeń. 13. Żywe kamienie. 14. Patrzmy na Jezusa. 15. Patrz na Golgotę. 16. Nieść krzyż z Jezusem. 17. Nieść krzyż radośnie. 18. Radosne cierpienie. 19. Chwała krzyża. 20. Patrzmy na Jezusa. 21. Pułapka pychy. 22. Małe cierpienia. 23. Znosić wszystkie krzyże. 24. Najlepsze krzyże. 25. Patrzcie w górę.

Wstęp

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: „List okólny do Przyjaciół Krzyża” ma ponadczasowy charakter. Tematyka krzyża jest jedną z najwyraźniej zarysowanych u św. Ludwika Marii Grigniona de Montfort. W różnych pismach, zwłaszcza w „Miłości Mądrości Przedwiecznej”, w „Pieśniach”, w rękopisie „Kazań”, w „Listach”, gdzie często padają słowa „niech żyje Jezus, niech żyje Jego Krzyż”, temat krzyża pulsuje, wskazując, jak żywe miejsce zajmował w życiu świętego.

Święty Jan Paweł II, rozmiłowany w pobożności maryjnej tego świętego, autora „Traktatu o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”, wiedział doskonale, że św. Ludwik Maria prowadził innych niestrudzenie przez Maryję do Jezusa i do kontemplacji Jego Krzyża. „W myśl św. Ludwika Marii Grigniona de Montfort […] kontemplacja wielkości Jezusa idzie jednocześnie w parze z kontemplacją Jego Krzyża, który był dla św. Ludwika najważniejszym znakiem towarzyszącym mu w jego misyjnej działalności. Często sam ciężko doświadczony, osobiście poznał jego ciężar, jak o tym zaświadcza w swym liście do siostry, w którym prosi ją o modlitwę, aby ’Jezus ukrzyżowany obdarzył go siłą konieczną do dźwigania najcięższych i najtrudniejszych krzyży’. Dzień po dniu naśladował on Chrystusa w tym, co nazywa szaloną miłością Krzyża” – pisał św. Jan Paweł II.

Biografowie św. Ludwika Marii Grigniona de Montfort wskazują, że święty – wierny słowom Chrystusa o konieczności naśladowania poprzez krzyż – starał się natchnąć tą duchowością innych. W tę działalność Grigniona de Montfort należy wpisać także dzieło zakładania stowarzyszeń różnych osób pod znakiem krzyża, tworzenie pieśni o krzyżu i rozliczne formy nabożeństwa tego znaku świętego.

Zjednoczeni pod krzyżem. „List okólny do Przyjaciół Krzyża” zajmuje pośród tych form pobożności miejsce szczególne. Autor kreśli w nim najpierw zasady opisujące doskonałość zjednoczenia Przyjaciół Krzyża. Potrzeba zjednoczenia – określona przez św. Grigniona de Montfort – jawi się wręcz jako konieczność wobec sił zła jednoczących się w celu ludzkiej zguby. Święty pisze o jednoczeniu się chciwych w celu kupczenia złotem i srebrem, co domaga się odpowiedzi w postaci zjednoczenia w celu zdobywania skarbów wieczności. Tym, którzy jednoczą się w celu zaspokajania przyjemności cielesnych, trzeba odpowiedzieć zjednoczeniem cierpienia, a więc ascezy i umartwienia. Święty Ludwik Maria podkreśla zaszczyt noszenia imienia Przyjaciół Krzyża, ale zarazem zwraca uwagę na to, że godność związana z tym imieniem wyraża się także w odpowiedzialności.

Święty Ludwik Maria stawia pytanie o pragnienie stania się naśladowcą Chrystusa. Stawia pytanie o to, „czy wyraźnie odróżniacie głos Boga i Jego łaski od głosu świata i natury”. To pytanie znowu zyskuje dzisiaj aktualność, gdy wśród wielu ludzi mówiących o Bogu, ale tworzonym na miarę własnego obrazu i zapotrzebowań, gdy wśród wielu ludzi przedstawiających własne poglądy jako naukę Chrystusa, gdy wśród wielu ludzi usprawiedliwiających własne życie i zdrady Boga rzekomymi słowami Ewangelii, stajemy w sytuacji chaosu i niejednoznaczności. Głos Boga staje się szeptem, a krzykiem staje się głos świata i natury.

Przyszłość należy do Chrystusa. Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort bardzo konsekwentnie stawia w opozycji dwa stronnictwa: Jezusa Chrystusa i świata. To stronnictwa, które pozostają ze sobą w konfrontacji, w opozycji i w zmaganiu. Przedstawia też przekonująco, choć wstrząsająco, proporcje tych dwóch stronnictw. Jeśli idzie o liczebność, stronnictwo tego świata niewątpliwie może wydawać się większościowe, ale przecież właśnie scena pod Krzyżem pokazała, że ci, którzy byli zdecydowaną mniejszością, ale zjednoczyli się z Krzyżem Chrystusa, wbrew opinii większości ocalili swoje życie. Ocalili je na miarę wieczności.

Po nakreśleniu tego obrazu zmagania świata z Krzyżem Chrystusowym autor nawet przez moment nie popada w defetyzm, w przekonanie o niemożności zwycięstwa. Jednak wstrząsająco wybrzmiewają jego słowa: ci, „którzy chcą upodobnić się do ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa […]. Jest ich tak mało, tak mało, że gdybyśmy znali ich liczbę, omdlelibyśmy z bólu”.

Ale właśnie ich przykłady, choć statystycznie nieliczne, okazują się zwycięskie w tym świecie. Decydujące dla przyszłości świata. Święty Ludwik Maria Grignion de Montfort usposabia chrześcijan do tej walki poprzez wskazanie praktyki doskonałości chrześcijańskiej. Analizuje wnikliwie słowa Chrystusa Pana, wskazując, że „cała doskonałość chrześcijańska polega na tym, aby (1) chcieć stać się świętym: „jeśli kto chce iść za Mną”; (2) wyrzec się: „niech się zaprze samego siebie”; (3) cierpieć: „niech weźmie krzyż swój”; (4) działać: „i niech Mnie naśladuje”.

Słowa św. Ludwika Marii Grigniona de Montfort napisane w XVIII wieku mają charakter ponadczasowy. Zakorzenione w konkretnej epoce, także w naszych czasach okazują się aktualne.

Krzyż Chrystusa od zawsze był dla uczniów Jezusa siłą, znakiem mobilizacji. Potrzebujemy tej mobilizacji bardzo konkretnie w dobie współczesnej walki, wojny kulturowej, zmagań cywilizacyjnych – deptania krzyża w sposób symboliczny i fizyczny. Warto poprzez lekturę pisma św. Ludwika Marii włączyć się osobiście, poprzez rodziny, poprzez ruchy i stowarzyszenia w tę szczególną wspólnotę Przyjaciół Krzyża. Śpiewamy przecież w jednej z naszych pieśni: „W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, / W krzyżu miłości nauka…”.

Wybrane teksty pochodzą z Naszego Dziennika, wrzesień 2024. Dziękujemy. Tytuły akapitów zostały nadane przez administratora strony.

do góry

1. Przyjaciel Krzyża. jest człowiekiem wybranym przez Boga spośród dziesięciu tysięcy żyjących według zmysłów i rozumu, aby był człowiekiem całkowicie Bożym, który wznosi się ponad rozum i całkowicie przeciwstawia się zmysłom przez życie i światło czystej wiary oraz żarliwe umiłowanie Krzyża.

Przyjaciel Krzyża jest wszechwładnym królem i bohaterem, który odnosi zwycięstwo nad szatanem, nad światem i nad ciałem w ich trzech pożądliwościach. Umiłowaniem upokorzeń powala pychę szatana; umiłowaniem ubóstwa zwycięża chciwość świata; umiłowaniem bólu osłabia zmysłowość ciała.

Przyjaciel Krzyża jest człowiekiem świętym i oderwanym od wszystkiego, co widzialne; jego serce wznosi się ponad wszystko, co nietrwałe i zniszczalne, rozmawia o tym, co w niebie, przechodzi przez ziemię jak obcy i pielgrzym, a nie oddając jej swojego serca, patrzy na nią z góry, obojętnie, i stąpa po niej z pogardą.

Przyjaciel Krzyża jest wspaniałą zdobyczą Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego na Golgocie, w jedności ze swoją świętą Matką; jest Benonim lub Beniaminem, synem boleści i prawicy, zrodzonym w Jego bolejącym sercu, wydanym na świat przez Jego przebity prawy bok i skąpanym w szkarłacie Jego krwi. Wierny krwi, z której się zrodził, oddycha tylko krzyżem, krwią i śmiercią dla świata, dla ciała i dla grzechu, aby na tej ziemi być ukrytym całkowicie z Jezusem Chrystusem w Bogu.

do góry

2. Droga Krzyża. Moi drodzy Przyjaciele Krzyża, czy przez swoje uczynki jesteście właśnie tacy, zgodnie ze znaczeniem waszego wzniosłego imienia? Albo przynajmniej czy naprawdę pragniecie i chcecie stać się takimi, za łaską Bożą, w cieniu Krzyża z Golgoty i Matki Bożej Litościwej? Czy obieracie niezbędne do tego celu środki? Czy weszliście na prawdziwą drogę życia, która jest wąską i ciernistą drogą Golgoty? Czy też raczej, wcale o tym nie myśląc, znajdujecie się na szerokiej drodze świata, która jest drogą zatracenia? Czy wiecie, że jest droga, która człowiekowi wydaje się prosta i pewna, a prowadzi do śmierci? Czy wyraźnie odróżniacie głos Boga i Jego łaski od głosu świata i natury? Czy wyraźnie słyszycie głos Boga, naszego dobrego Ojca, który rzuciwszy potrójne przekleństwo na tych wszystkich, którzy idą za pożądliwościami świata […], woła do was z miłością, wyciągając ku wam ramiona: […] Odłącz się, mój wybrany ludu, drodzy Przyjaciele Krzyża mojego Syna; odłącz się od światowców […].

do góry

3. Stronnictwo Jezusa. Stronnictwo naszego umiłowanego Zbawiciela znajduje się po prawej stronie: wspina się pod górę, wąską ścieżką, zacieśnioną bardziej niż kiedykolwiek przez zepsucie świata. Na czele dobry Nauczyciel, idzie boso, z głową ukoronowaną cierniami, cały zakrwawiony, obarczony ciężkim Krzyżem. Podąża za Nim tylko garstka najdzielniejszych ludzi, jedni bowiem nie słyszą Jego wątłego głosu wśród wrzawy świata, inni zaś nie mają odwagi naśladować Go w ubóstwie, boleściach, upokorzeniach i innych krzyżach, które – będąc w Jego służbie – koniecznie trzeba nieść przez wszystkie dni życia.

Po lewej stronie znajduje się stronnictwo świata albo szatana, najliczniejsze, najbardziej imponujące i błyskotliwe, przynajmniej pozornie. Biegnie tam i tłoczy się cały elegancki świat […].

Jeżeli Bóg jest dla nas, w nas i przed nami, to kto będzie przeciwko nam? Ten, który jest w nas, jest mocniejszy od tego, który jest w świecie.

do góry

4. Pozorni przyjaciele. Pamiętajcie, drodzy Współbracia, że nasz dobry Jezus patrzy teraz na nas i mówi każdemu z osobna: „Oto niemal wszyscy opuszczają Mnie na królewskiej drodze Krzyża. Zaślepieni bałwochwalcy natrząsają się z mojego Krzyża jako z szaleństwa, uparci Żydzi gorszą się nim jako przedmiotem budzącym grozę; heretycy łamią go i zwalają na ziemię jako rzecz godną pogardy. Ale, co mogę powiedzieć jedynie ze łzami w oczach i z sercem przebitym boleścią, moje dzieci, które wychowałem na własnej piersi i uczyłem w swojej szkole, moje członki, które ożywiałem swoim duchem, opuściły Mnie i wzgardziły Mną, stając się wrogami mojego Krzyża! Czy także i wy chcecie Mnie opuścić, uciekając od mojego Krzyża, jak światowcy, którzy pod tym względem są antychrystami […].

Czy aby upodobnić się do tego świata, chcecie wzgardzić ubóstwem mojego Krzyża, by uganiać się za bogactwami; unikać cierpienia mojego Krzyża, aby szukać przyjemności; znienawidzić upokorzenia mojego Krzyża, by ubiegać się o zaszczyty? Mam wielu pozornych przyjaciół, którzy zarzekają się, że Mnie miłują, ale w gruncie rzeczy mają Mnie w nienawiści, gdyż nie miłują mojego Krzyża; wielu przyjaciół mojego stołu, a bardzo niewielu mojego Krzyża.” […] Nie pozwólmy zwodzić się naszym zmysłom, jak Ewa; wpatrujmy się tylko w ukrzyżowanego Jezusa […].

do góry

5. Liczba wybranych. Cała doskonałość chrześcijańska polega bowiem na tym, aby: 1. Chcieć stać się świętym: „Jeśli kto chce iść za Mną”; 2. Wyrzec się: „niech się zaprze samego siebie”; 3. Cierpieć: „niech weźmie krzyż swój”; 4. Działać: „i niech Mnie naśladuje”.

„Jeśli kto chce iść za Mną”, […] jeśli kto; kto, a nie wielu, aby zaznaczyć małą liczbę wybranych, którzy chcą upodobnić się do ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa, niosąc swój krzyż. Jest ich tak mało, tak mało, że gdybyśmy znali ich liczbę, omdlelibyśmy z bólu.

Jest ich tak mało, że wśród dziesięciu tysięcy z trudem znajdzie się jeden […]. Jest ich tak mało, że gdyby Bóg zechciał ich zgromadzić, zawołałby do nich tak, jak to niegdyś uczynił przez usta proroka: […] zbierzcie się po jednemu, jeden z tej prowincji, jeden z tamtego królestwa. […] Poznanie tajemnicy Krzyża, w praktyce, jest dane tylko niewielu ludziom. Aby wejść na Golgotę i pozwolić się przybić do Krzyża razem z Jezusem, w swoim własnym kraju, człowiek musi być odważny, heroiczny, zdeterminowany, wywyższony w Bogu, nie przejmujący się światem i piekłem, swoim ciałem i swoją wolą, zdecydowany porzucić wszystko, wszystko przedsięwziąć i wszystko wycierpieć dla Jezusa Chrystusa.

do góry

6. Fałszywi przyjaciele. Jakże dalecy od towarzystwa Przyjaciół Krzyża są ci nadęci pychą cierpiętnicy, mędrcy tego świata, wielcy geniusze i tęgie umysły, zbałamuceni i nadęci przez własną wiedzę i własne talenty! Jakże dalecy te wielkie gaduły, które robią mnóstwo hałasu i nie wydają żadnych innych owoców poza próżnością! Jakże dalecy nadęci pychą nabożnisie, którzy wszędzie obnoszą się z wyniosłą rezerwą pysznego Lucyfera […] i nie mogą wytrzymać, gdy ktoś ich zgani, żeby się nie usprawiedliwiać, gdy ktoś ich zaatakuje – żeby się nie bronić, gdy ktoś ich poniży – żeby się nie zerwać na równe nogi!

Uważajcie, żeby nie przyjmować do swojego towarzystwa tych wydelikaconych nadwrażliwców, którzy boją się najdrobniejszego ukłucia, […] a w swoich modnych praktykach religijnych mieszają wydelikacenie z najbardziej fałszywym i wyrafinowanym brakiem umartwienia.

do góry

7. Parszywa owca. Wiedzcie, drodzy Przyjaciele Krzyża, że ci z was, którzy nie mają tej determinacji, stąpają tylko na jednej nodze, fruwają tylko jednym skrzydłem i nie są godni być pośród was, gdyż nie są godni miana Przyjaciół Krzyża, który trzeba miłować razem z Jezusem Chrystusem […]. Wystarczy taka połowiczna wola, by zepsuć całe stado, jak jedna parszywa owca. Jeśli już weszła ona do waszej owczarni przez złą bramę świata, w imię ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa trzeba ją wypędzić jak wilczycę, która dostała się między owce!

[…] Jeśli kto chce iść za Mną, który tak się uniżyłem i ogołociłem, stałem się bardziej robakiem niż człowiekiem […]; za Mną, który przyszedłem na świat tylko po to, by przyjąć Krzyż […]; aby go umieścić w głębi mego serca […]; aby go umiłować od młodości […]; aby tęsknić za nim przez całe życie […]. Aby nieść go z radością, przedkładając ponad wszelkie radości i rozkosze nieba i ziemi […], i wreszcie uradowałem się dopiero wówczas, gdy umarłem w jego boskich objęciach.

[…] Jeśli więc kto chce iść za Mną, tak ogołoconym i ukrzyżowanym, niech tak jak Ja chlubi się tylko ubóstwem, upokorzeniami i boleściami mojego Krzyża: […] niech się zaprze samego siebie!

do góry

8. Swój krzyż. Niech […] człowiek, czy to mężczyzna, czy to […] kobieta, […] weźmie z radością, żarliwie uściska i odważnie włoży sobie na ramiona swój własny, a nie cudzy krzyż: – swój krzyż, który w swojej mądrości sporządziłem według liczby, wagi i miary; – swój krzyż, któremu własną ręką, ściśle i dokładnie, nadałem cztery wymiary, czyli: szerokość, długość, wysokość i głębokość; – swój krzyż, który wyciosałem mu z cząstki tego Krzyża, który dźwigałem na Golgotę, ze względu na nieskończoną dobroć, jaką doń żywię; – swój krzyż, który jest największym darem, jakim mogę obdarować swoich wybranych na ziemi; – swój krzyż, na którego szerokość składa się utrata dóbr, upokorzenia, pogarda, boleści, choroby i utrapienia duchowe, jakie zrządzeniem mojej opatrzności muszą spadać na niego każdego dnia, aż do śmierci; – swój krzyż, na którego długość składają się miesiące czy dnie, kiedy musi on być przygnieciony oszczerstwem, przykuty do łoża, skazany na jałmużnę, i być wydanym na pastwę pokus, oschłości, opuszczenia i innych utrapień duchowych; – swój krzyż, na którego wysokość składają się wszystkie najcięższe i najbardziej gorzkie okoliczności, ze strony przyjaciół, domowników, krewnych […].

do góry

9. Cierpieć dla Jezusa. […] nie ma nic równie koniecznego, pożytecznego i miłego ani równie chwalebnego, jak cierpieć coś dla Jezusa Chrystusa. […] Albowiem, drodzy Przyjaciele Krzyża, wszyscy jesteście grzesznikami; nie ma wśród was nikogo, kto nie zasługiwałby na piekło, a ja bardziej niż ktokolwiek inny. Nasze grzechy muszą zostać ukarane na tym świecie albo w świecie przyszłym; jeśli zostaną ukarane tutaj, to już nie tam.

Jeśli Bóg ukarze je na tym świecie, przy naszym współudziale, to kara będzie pełna miłości: wymierzy ją miłosierdzie, które króluje na tym świecie, a nie surowa sprawiedliwość; kara będzie lekka i przejściowa, będą jej towarzyszyć pociechy i zasługi, a później nastąpią nagrody w czasie i w wieczności. […]

Jak więc jesteśmy szczęśliwi, że cierpliwie niosąc ten krzyż, możemy zamienić tak korzystnie karę wieczną i bezowocną na przejściową i zasługującą! Ileż mamy niespłaconych długów! Ileż popełniliśmy grzechów, które nawet po głębokim żalu i szczerej spowiedzi będziemy musieli okupić całymi wiekami cierpień czyśćcowych, ponieważ na tym świecie zadowoliliśmy się paroma bardzo lekkimi pokutami! Ach! Zapłaćmy na tym świecie polubownie, dobrze niosąc swój krzyż! Na tamtym świecie wszystko jest wypłacane o do joty, aż do ostatniego grosza, aż do każdego zbytecznego słowa.

do góry

10. Uciski i krzyże. Czy nie pochlebiacie sobie, moi Przyjaciele Krzyża, że jesteście albo pragniecie zostać przyjaciółmi Boga? Zdecydujcie się więc wypić kielich, który koniecznie trzeba wypić, żeby zostać przyjacielem Boga […]. Ulubieniec Jezusa Chrystusa miał Jego serce, wszedł na Golgotę i pił z kielicha. […] Dobrze jest pragnąć Bożej chwały, ale pragnąć jej i ubiegać się o nią, nie decydując się na wycierpienie wszystkiego, to roszczenie szalone i niedorzeczne; […] trzeba, abyśmy do królestwa niebieskiego weszli przez wiele ucisków i krzyży.

Słusznie chlubicie się tym, że jesteście dziećmi Bożymi. Powinniście więc chlubić się razami, które wasz dobry Ojciec wam zadał i jeszcze zada, gdyż karci wszystkie swoje dzieci. Jeśli nie zaliczacie się do grona Jego umiłowanych dzieci, to należycie – ach, jakie nieszczęście! Jaki cios! – jak mówi św. Augustyn, do grona odrzuconych. Ten, kto nie jęczy na tym świecie jak pielgrzym i obcy, nie będzie się radował na tamtym świecie jak obywatel nieba, mówi tenże św. Augustyn. Jeśli Bóg Ojciec nie zsyła wam od czasu do czasu paru solidnych krzyży, to znaczy to, że już się o was nie troszczy, że jest na was zagniewany. Patrzy na was już tylko jak na obcego, pozostającego daleko od Jego domu i Jego opieki, albo jak na dziecko z nieprawego łoża, które – skoro nie zasługuje na dział w dziedzictwie swojego ojca – nie zasługuje też na jego troskę i karcenie.

do góry

11. Tajemnica krzyża. Przyjaciele Krzyża, uczniowie ukrzyżowanego Boga, tajemnica Krzyża jest tajemnicą nieznaną poganom, odrzuconą przez Żydów, a wzgardzoną przez heretyków i złych katolików; tej wielkiej tajemnicy musicie się jednak nauczyć praktycznie w szkole Jezusa Chrystusa, i możecie się jej nauczyć tylko tam. Na próżno po wszystkich starożytnych akademiach będziecie szukać filozofa, któryby jej nauczał; na próżno będziecie zasięgać rady światła zmysłów i rozumu: tylko Jezus Chrystus swoją zwycięską łaską może was nauczyć i dać wam zakosztować tej tajemnicy.

Stańcie się więc biegli w tej wyjątkowej wiedzy, pod tak wielkim nauczycielem, a posiądziecie wszelkie inne rodzaje wiedzy, gdyż ona wszystkie je w sobie zawiera w najwyższym stopniu. To jest nasza przyrodzona i nadprzyrodzona filozofia, nasza boska i tajemnicza teologia, i nasz kamień filozoficzny, który cierpliwością przemienia najpospolitsze metale w cenne kruszce, najdotkliwsze boleści w rozkosze, biedy w bogactwa, najgłębsze upokorzenia w chwałę.

do góry

12. Prawdziwy uczeń. Posłuchajcie wielkiego św. Pawła, który po powrocie z trzeciego nieba, gdzie poznał tajemnice ukryte nawet przed aniołami, woła, że zna i chce znać tylko Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego. Cieszcie się, biedny głupcze, nieszczęsna kobieto, nie mający rozumu ani wiedzy: jeśli umiecie cierpieć z radością, będziecie więcej o tym wiedzieć niż uczony z Sorbony, który nie umie cierpieć tak dobrze jak wy.

Jesteście członkami Jezusa Chrystusa, jakiż to zaszczyt! Jak bardzo jednak trzeba z tego powodu cierpieć! Głowa jest ukoronowana cierniem, a członki miałyby być uwieńczone różami? Głowa jest policzkowana i ubłocona w drodze na Golgotę, a członki miałyby być namaszczone wonnościami na tronie? Głowa nie ma gdzie spocząć, a członki wylegiwałyby się rozkosznie na puchowym łożu? Byłoby to niesłychaną potwornością. Nie, nie, moi drodzy Towarzysze Krzyża, nie dajcie się zmylić, ci chrześcijanie, których widzicie ze wszystkich stron, modnie wystrojeni, cudownie subtelni, nadmiernie wyniośli i poważni, nie są prawdziwymi uczniami ani prawdziwymi członkami Jezusa ukrzyżowanego; uważając, że jest inaczej, znieważalibyście tę Głowę ukoronowaną cierniem oraz prawdę Ewangelii.

do góry

13. Żywe kamienie. Mój Boże! Iluż pozornych chrześcijan uważa się za członki Zbawiciela, a są Jego najbardziej zdradzieckimi prześladowcami, bo kiedy ręką kreślą znak Krzyża, w sercu są jego wrogami!

Jeśli prowadzi was ten sam duch, jeśli żyjecie tym samym życiem, co Jezus Chrystus, wasza Głowa uwieńczona cierniami, to spodziewajcie się tylko cierni, tylko razów, tylko gwoździ – jednym słowem, tylko krzyża, trzeba bowiem, by uczeń był tak samo traktowany jak nauczyciel, a członek jak głowa; a jeśli niebo, jak św. Katarzynie ze Sieny, ukaże wam koronę cierniową i koronę z róż, to razem z tą świętą wybierzcie bez wahania koronę cierniową i włóżcie ją sobie mocno na głowę, aby upodobnić się do Jezusa Chrystusa.

Pamiętajcie, że jesteście żywymi świątyniami Ducha Świętego i że niby żywe kamienie macie być umieszczeni przez Boga miłości w budowli Niebieskiego Jeruzalem. Spodziewajcie się zatem, że będziecie ociosywani, rozcinani i cyzelowani młotem krzyża; inaczej pozostalibyście jak surowe kamienie, niezdatne do niczego, którymi się gardzi i precz od siebie odrzuca.

do góry

14. Patrzmy na Jezusa. Spójrzcie na rzeszę apostołów i męczenników pokrytych szkarłatem własnej krwi; na tyle dziewic i tylu wyznawców, ogołoconych, upokorzonych, wygnanych, odtrąconych, którzy wszyscy wołają ze św. Pawłem: „Patrzmy na Jezusa, sprawcę i dokonawcę wiary”, którą pokładamy w Nim i w Jego Krzyżu; trzeba było, aby cierpiał, by przez Krzyż wejść do swojej chwały.

Obok Jezusa Chrystusa widzicie ostry miecz, do głębi przeszywający czułe i niewinne serce Maryi, która nigdy nie popełniła żadnego grzechu, ani pierworodnego, ani uczynkowego. Nie mogę tu nie wspomnieć o Męce Jezusa i Maryi, by pokazać, że nasze cierpienia są niczym z porównaniu z tym, co Oni wycierpieli!

Któż z nas zatem będzie mógł zwolnić się z niesienia swojego krzyża? Któż z nas czym prędzej nie pobiegnie tam, gdzie wie, że czeka na niego krzyż? Któż nie zawoła razem ze św. Ignacym męczennikiem: „Niechaj ogień i krzyż, stada dzikich zwierząt, rozszarpywanie na części, ćwiartowanie, wyłamywanie kości, kaleczenie członków, miażdżenie całego ciała, niech najgorsze tortury diabelskie spadną na mnie, bylebym tylko posiadł Jezusa Chrystusa!”.

do góry

15. Patrz na Golgotę. A jeśli nie chcecie cierpliwie znosić cierpień i nieść swojego krzyża z poddaniem, jak wybrani, to będziecie go nieść z szemraniem i niecierpliwie, jak odrzuceni. Będziecie podobni do tych dwojga zwierząt, które rycząc, ciągnęły Arkę Przymierza. Będziecie naśladować Szymona z Cyreny, który wbrew sobie podjął Krzyż Jezusa Chrystusa i tylko szemrał, kiedy go niósł. I wreszcie przydarzy się wam to, co spotkało złego łotra, który z wysokości swego krzyża spadł na dno otchłani.

Nie, nie, ta przeklęta ziemia, na której żyjemy, nie wydaje błogosławionych; w tej krainie mroku nie sposób wyraźnie widzieć; na tym wzburzonym morzu nie można osiągnąć doskonałego spokoju; w tym miejscu pokus i na tym polu bitwy nie można obyć się bez walki; na tej ciernistej ziemi nie można uniknąć zadraśnięć. Chcąc nie chcąc, wybrani i odrzuceni niosą na ziemi swój krzyż. Zapamiętajcie ten czterowiersz:

Patrz na Golgotę – tam trzy krzyże stoją

Tu wybrać trzeba: świętość i pokuta

Pełne cierpienia lub dola złoczyńcy,

Co potępiony jest i nieszczęśliwy.

do góry

16. Nieść krzyż z Jezusem. Jeśli nie chcecie cierpieć radośnie – jak Jezus Chrystus, albo cierpliwie – jak Dobry Łotr, to będziecie musieli cierpieć wbrew sobie – jak zły łotr; będziecie musieli wypić najbardziej gorzki kielich do dna, bez żadnej pociechy łaski, i nieść cały ciężar swojego krzyża bez żadnej pomocy Jezusa Chrystusa. Będziecie ponadto musieli dźwigać złowieszczy ciężar, który szatan dorzuci do waszego krzyża, z powodu niecierpliwości, o którą krzyż was przyprawi. Najpierw będziecie nieszczęśliwi ze złym łotrem na ziemi, a potem spotkacie go w płomieniach.

Jeśli jednak, przeciwnie, cierpicie tak jak trzeba, krzyż stanie się bardzo lekkim brzemieniem i Jezus Chrystus poniesie go razem z wami. Stanie się on jak dwa skrzydła duszy, która wzbija się do nieba; stanie się masztem statku, który szczęśliwie i z łatwością doprowadzi was do portu zbawienia.

Nieście swój krzyż cierpliwie, a dobrze niesiony krzyż rozjaśni wasze ciemności duchowe, kto bowiem niczego nie cierpi z powodu pokus, ten nie wie nic.

Nieście swój krzyż radośnie, a rozpłomieni was miłość Boża, gdyż „nikt nie uniknie bólu i cierpienia, żyjąc w przeczystej miłości Zbawiciela”. Róże zrywa się tylko wśród cierni. Jedynie krzyż jest pokarmem Bożej miłości, tak jak drewno jest strawą dla ognia. Przypomnijcie sobie zatem piękną sentencję z księgi „O naśladowaniu” [Chrystusa]: Im więcej bowiem zadacie sobie gwałtu, cierpiąc z cierpliwością, tym dalej postąpicie w miłości Bożej.

do góry

17. Nieść krzyż radośnie. Nie spodziewajcie się niczego wielkiego po tych wydelikaconych i leniwych duszach, które odrzucają krzyż, kiedy na nich spada, i żadnego krzyża nie biorą dyskretnie: są ugorem, który wyda tylko ciernie, gdyż nie został pocięty, ubity ani poruszony przez mądrego oracza; są stojącą wodą, która nie nadaje się ani do mycia, ani do picia.

Nieście swój krzyż radośnie, a znajdziecie w nim zwycięską siłę, której nie zdoła się oprzeć żaden z waszych nieprzyjaciół, a zakosztujecie w nim zachwycającej i niezrównanej słodyczy.

Tak, moi Bracia, wiedzcie, że prawdziwy raj na ziemi polega na cierpieniu czegoś dla Jezusa Chrystusa. Zapytajcie wszystkich świętych: powiedzą wam, że nigdy nie zakosztowali uczty tak wybornej dla duszy, jak wówczas gdy cierpieli największe udręki. „Niech najgorsze tortury diabelskie spadną na mnie”, mówił św. Ignacy męczennik. „Cierpieć albo umrzeć”, mówiła św. Teresa. „Nie umrzeć, ale cierpieć”, mówiła św. Magdalena de Pazzi. „Cierpieć i być wzgardzonym dla Ciebie”, mówił św. Jan od Krzyża; i tylu innych mówiło tak samo, jak czytamy w ich żywotach.

do góry

18. Radosne cierpienie. Wierzcie Bogu, moi drodzy Bracia: kiedy radośnie cierpimy dla Boga, krzyż – mówi Duch Święty – jest przedmiotem wszelkiego rodzaju radości dla wszystkich bez wyjątku ludzi. Radość krzyża przewyższa radość biedaka obsypanego wszelkimi bogactwami; – radość wieśniaka posadzonego na tronie; – radość kupca, który zarabia tony złota; – radość dowódców wojsk odnoszących zwycięstwa; – radość niewolników uwolnionych z łańcuchów; – wreszcie wyobraźmy sobie wszystkie największe radości na tej ziemi: radość człowieka ukrzyżowanego, który umie cierpieć, obejmuje je wszystkie i przerasta.

Cieszcie się zatem i drżyjcie z radości, kiedy Bóg daje wam udział w jakimś prawdziwym krzyżu; choć bowiem tego nie dostrzegacie, dosięga was to, co największe w niebie i w samym Bogu. Jak wielkim darem Boga jest krzyż! Gdybyście to zrozumieli, zamawialibyście Msze, odprawialibyście nowenny przy grobach świętych, podejmowalibyście długie podróże, jak to czynili święci, żeby otrzymać z nieba ten Boski dar.

do góry

19. Chwała krzyża. Wszelkie bogactwa, wszelkie zaszczyty, wszelkie berła, wszelkie błyszczące korony możnowładców i cesarzy nijak się mają do chwały krzyża, mówi św. Jan Chryzostom; przewyższa ona chwałę apostoła i świętego pisarza. Gdybym miał wybierać, chętnie opuściłbym niebo – pisze ten święty mąż, oświecony przez Ducha Świętego – aby znosić cierpienie dla Boga z nieba. Wolałbym lochy i więzienia od niebiańskich tronów; pragnę nie tyle chwały serafinów, ile największych krzyży. Mniej cenię dar czynienia cudów, dzięki któremu można rozkazywać demonom, poruszać żywioły, zatrzymywać słońce, przywracać życie umarłym, niż zaszczyt cierpień. Święci Piotr i Paweł są godniejsi chwały w lochach, skuci łańcuchami, niż kiedy zostają porwani do trzeciego nieba i otrzymują klucze raju.

Czyż to bowiem nie Krzyż dał Jezusowi Chrystusowi imię przewyższające wszelkie imię, aby na imię Jezusa klękało wszelkie kolano istot niebieskich, ziemskich i podziemnych? Tak wielka jest chwała tego, kto dobrze cierpi, że niebo, aniołowie i ludzie, a także sam Bóg z nieba patrzą na niego z radością jak na najwspanialsze widowisko, a gdyby święci mieli jakieś pragnienia, to pragnęliby wrócić na ziemię i obarczyć się krzyżami.

do góry

20. Patrzmy na Jezusa. Spójrzcie na rzeszę apostołów i męczenników pokrytych szkarłatem własnej krwi; na tyle dziewic i tylu wyznawców, ogołoconych, upokorzonych, wygnanych, odtrąconych, którzy wszyscy wołają ze św. Pawłem: „Patrzmy na Jezusa, sprawcę i dokonawcę wiary”, którą pokładamy w Nim i w Jego Krzyżu; trzeba było, aby cierpiał, by przez Krzyż wejść do swojej chwały.

Obok Jezusa Chrystusa widzicie ostry miecz, do głębi przeszywający czułe i niewinne serce Maryi, która nigdy nie popełniła żadnego grzechu, ani pierworodnego, ani uczynkowego. Nie mogę tu nie wspomnieć o Męce Jezusa i Maryi, by pokazać, że nasze cierpienia są niczym z porównaniu z tym, co Oni wycierpieli!

Któż z nas zatem będzie mógł zwolnić się z niesienia swojego krzyża? Któż z nas czym prędzej nie pobiegnie tam, gdzie wie, że czeka na niego krzyż? Któż nie zawoła razem ze św. Ignacym męczennikiem: „Niechaj ogień i krzyż, stada dzikich zwierząt, rozszarpywanie na części, ćwiartowanie, wyłamywanie kości, kaleczenie członków, miażdżenie całego ciała, niech najgorsze tortury diabelskie spadną na mnie, bylebym tylko posiadł Jezusa Chrystusa!”.

do góry

21. Pułapka pychy. Uważajcie więc, aby nie sądzić, jak pełni pychy i zapatrzeni w siebie dewoci, że wasze krzyże są wielkie, że są próbą dla waszej wierności i świadectwem szczególnej miłości Boga względem was. Ta pułapka duchowej pychy jest niezmiernie subtelna i misterna, ale przesączona jadem. Powinniście uważać, że:

1. wasza pycha i wydelikacenie wmawiają wam, że źdźbła to belki, ukłucia to rany, każą wam brać szczura za słonia, małe słówko rzucone na wiatr, istny drobiazg, za straszliwą zniewagę i okrutne porzucenie;

2. krzyże, które zsyła wam Bóg, są raczej pełnymi miłości karami za wasze grzechy – jak istotnie jest – niż oznakami szczególnej życzliwości;

3. jakikolwiek krzyż i jakiekolwiek upokorzenie wam zsyła, oszczędza was nieskończenie, zważywszy na liczbę i ogrom waszych zbrodni, na które powinniście patrzeć jedynie poprzez świętość Boga, który nie znosi niczego nieczystego, a którego zaatakowaliście; poprzez Boga umierającego i przytłoczonego boleścią z powodu wyglądu waszego grzechu, i poprzez wieczne piekło, na które zasłużyliście tysiąc, a może sto tysięcy razy.

do góry

22. Małe cierpienia. Wykorzystujcie, i to nawet bardziej, małe niż wielkie cierpienia. Bóg patrzy nie tyle na cierpienie, ile na to, w jaki sposób cierpimy. Cierpieć wiele i cierpieć źle znaczy cierpieć jako potępiony; cierpieć wiele i z odwagą, ale dla złej sprawy, to cierpieć jako męczennik szatana; cierpieć mało lub wiele i cierpieć dla Boga, to cierpieć jako święty.

Jeśli prawdą jest, że można wybierać sobie krzyże, to zwłaszcza małe i ukryte, kiedy pojawiają się one równolegle z wielkimi i olśniewającymi. Pycha natury może żądać, szukać, a nawet wybierać i przyjmować krzyże wielkie i olśniewające, ale wybranie i niesienie z radością małych i ukrytych krzyży może być tylko skutkiem wielkiej łaski i wielkiej wierności Bogu. Postępujcie więc jak kupiec wpatrzony w swoją kasę: wykorzystujcie wszystko, nie dopuszczając straty najmniejszej odrobiny prawdziwego Krzyża, choćby to było ukąszenie muchy czy ukłucie szpilki, drobna uszczypliwość ze strony sąsiada, mała zniewaga podyktowana pogardą, niewielka utrata pieniędzy, przelotny niepokój w duszy, drobne znużenie fizyczne, niewielki ból w jakiejś części ciała itd. Wykorzystujcie wszystko jak sklepikarz w swoim sklepiku, a szybko staniecie się bogaci Bogiem, tak jak on bogaci się w pieniądze, składając grosz do grosza w swojej kasie. Przy najdrobniejszej napotkanej przeciwności mówcie: „Niech będzie Bóg błogosławiony”, „Boże mój, dziękuję Ci”.

do góry

23. Znosić wszystkie krzyże. Zdecydujcie się, drodzy Przyjaciele Krzyża, znosić wszystkie krzyże bez wyjątku i bez wyboru: wszelkie ubóstwo, wszelką niesprawiedliwość, stratę, chorobę, upokorzenie, przeciwność, oszczerstwo, oschłość, wszelkie opuszczenie, wszelką wewnętrzną i zewnętrzną udrękę; zawsze mówiąc: „Gotowe serce moje, Boże, gotowe serce moje”. Przygotujcie się więc na to, że zostaniecie opuszczeni przez ludzi i aniołów, i jakby przez samego Boga; że będziecie prześladowani, otaczani zazdrością, zdradzani, oczerniani, potwarzani i opuszczeni przez wszystkich; że będziecie cierpieć głód, pragnienie, żebranie, nagość, wygnanie, więzienie, szubienicę i wszelkie męki, choć nie zasłużyliście na nie zbrodniami, które się wam przypisuje.

Wreszcie wyobraźcie sobie, że kiedy już straciliście dobra i cześć, kiedy już zostaliście wyrzuceni z domu jak Hiob i św. Elżbieta, królowa Węgier, zostajecie jak ta święta wrzuceni w błoto, wloką was jak cuchnącego i obsypanego wrzodami Hioba na kupę gnoju, i nikt nie daje wam opatrunku na rany ani kawałka chleba, którego nie odmówiono by koniowi czy psu. A z tymi skrajnymi cierpieniami Bóg jakby zostawia was na pastwę wszystkich szatańskich pokus, nie wlewając wam w duszę najmniejszej zmysłowej pociechy. Wierzcie mocno, że to właśnie jest sam szczyt Boskiej chwały i rzeczywistego szczęścia prawdziwego i doskonałego Przyjaciela Krzyża.

do góry

24. Najlepsze krzyże. Jeśli chcecie stać się godnymi przyjęcia krzyży, które przyjdą na was bez waszego udziału – a te właśnie są najlepsze – dobrowolnie bierzcie krzyże na swoje barki, idąc za radą dobrego kierownika duchowego. Na przykład: może macie w domu jakiś niepotrzebny mebel, do którego się przywiązaliście? Dajcie go ubogim, mówiąc sobie: czy chcesz mieć nadmiar, skoro Jezus jest tak ubogi? Czujecie obrzydzenie do jakiejś potrawy? Do jakiegoś aktu cnoty? Do jakiegoś niemiłego zapachu? Kosztujcie, praktykujcie, wąchajcie, przezwyciężajcie siebie.

Być może zbyt czule i namiętnie lubicie kogoś, jakieś rzeczy? Zostawcie to, pozbądźcie się tego, odsuńcie się od tego, co wam pochlebia. Macie jakąś naturalną potrzebę, by widzieć? Działać? Pokazywać się? Chodzić gdzieś? Powstrzymajcie się, zamilknijcie, ukryjcie się, odwróćcie wzrok. Odczuwacie naturalną nienawiść do czegoś? Do kogoś? Często tam chodźcie, przełamujcie się.

Jeśli naprawdę jesteście Przyjaciółmi Krzyża, miłość, która zawsze jest pomysłowa, wynajdzie wam w ten sposób tysiąc drobnych krzyży, którymi niepostrzeżenie się ubogacicie, bez obawy o próżność, z jaką człowiek znosi olśniewające krzyże. A ponieważ będziecie wierni w ten sposób w małej rzeczy, Pan, zgodnie z obietnicą, postawi was nad wieloma, czyli nad wieloma łaskami, którymi was obsypie, nad wieloma krzyżami, które na was ześle, nad wielką chwałą, którą wam przygotuje.

do góry

25. Patrzcie w górę, na piękny wieniec, który czeka na was w niebie, jeśli dobrze niesiecie swój krzyż. Ta właśnie nagroda podtrzymywała patriarchów i proroków w ich wierze i pośród prześladowań; ożywiała apostołów i męczenników w ich trudach i udrękach. „Wolimy raczej – mówili patriarchowie razem z Mojżeszem – wolimy raczej cierpieć z ludem Bożym, aby z Nim być szczęśliwi na wieki, niż przez chwilę zażywać zbrodniczych rozkoszy”. „Cierpimy bowiem wielkie prześladowania ze względu na nagrodę”, mówili prorocy wraz z Dawidem. Z powodu naszych cierpień „jesteśmy jak ofiary przeznaczone na śmierć. Niczym widowisko dla świata, aniołów i ludzi, i jak śmiecie i wyrzutki tego świata”, mówili apostołowie i męczennicy razem ze św. Pawłem, „z powodu ogromu chwały wiecznej, jaką w nas sprawia ta chwila niewielkiego cierpienia”. Patrzymy na aniołów nad naszymi głowami, którzy do nas wołają: „Uważajcie, byście nie utracili wieńca wyznaczonego dla krzyża, który jest wam dany, jeśli dobrze go niesiecie. Jeśli go dobrze nie niesiecie, kto inny poniesie go jak trzeba i porwie wasz wieniec. Walczcie mężnie, cierpliwie znosząc cierpienia, mówią nam wszyscy święci, a otrzymacie wieczne królestwo”. Posłuchajmy wreszcie Jezusa Chrystusa, który nam mówi: „Dam moją nagrodę tylko temu, kto będzie cierpiał i zwycięży swoją cierpliwością”.

do góry

Orędzia papieskie na Wielki Post

Wielki Post jest czasem przygotowania się do Wielkanocy w celu zjednoczenia swojej duszy z Jezusem Zmartwychwstałym. Czynimy to przez rozmyślanie o Męce i śmierci Jezusa, przez udział we Mszach św. i nabożeństwach Wielkiego Postu. Bierzemy czynny udział w rekolekcjach połączonych ze spowiedzią. Pełnimy uczynki miłosierdzia względem duszy i ciała. Modlitwa, post i jałmużna stają się naszą codziennością. A wszystko to czynimy po to, aby nasze życie zostało odnowione poprzez wspomniane praktyki religijne i osobiste nawrócenie, które doprowadzi nas do życia wiecznego w niebie.

W tej wielkiej duchowej pracy wspiera nas papież, który co roku kieruje do nas orędzie na Wielki Post, w którym zwraca nam uwagę na istotne elementy życia duchowego. Ponadto w tym okresie wielokrotnie przybliża nam treść tego czasu, ponawiając wezwanie do pokuty i nawrócenia.

Orędzie Ojca Świętego Franciszka na Wielki Post 2019

Papież Franciszek.

Stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. (Rz 8, 19)

Drodzy Bracia i Siostry!

Każdego roku, za pośrednictwem Kościoła, który jest naszą Matką, Bóg pozwala swoim wiernym «z oczyszczoną duszą radośnie oczekiwać świąt wielkanocnych, aby (…) przez uczestnictwo w sakramentach odrodzenia osiągnęli pełnię dziecięctwa Bożego» (1. Prefacja Wielkopostna). W ten sposób, od Wielkanocy do Wielkanocy możemy podążać do pełni tego zbawienia, które już otrzymaliśmy dzięki tajemnicy paschalnej Chrystusa: «W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni» (Rz 8, 24). Ta tajemnica zbawienia, działająca w nas już podczas ziemskiego życia, jest procesem dynamicznym, który obejmuje także historię i całe stworzenie. Św. Paweł dochodzi do stwierdzenia: «Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych» (Rz 8, 19). W takiej perspektywie chcę podzielić się z wami kilkoma refleksjami, które niech nam towarzyszą na drodze nawrócenia w nadchodzącym Wielkim Poście.

1. Odkupienie stworzenia

Celebracja Triduum Paschalnego męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, szczyt roku liturgicznego, za każdym razem zaprasza nas do przeżywania pewnego procesu przygotowania, ze świadomością, że nasze stawanie się na wzór obrazu Chrystusa (por. Rz 8, 29) jest bezcennym darem miłosierdzia Bożego.

Jeśli człowiek żyje jak dziecko Boga, jak osoba odkupiona, która pozwala się prowadzić Duchowi Świętemu (por. Rz 8, 14) i wie, jak rozpoznać i zastosować w praktyce prawo Boże, począwszy od tego zapisanego w jego sercu i naturze, czyni dobro także stworzeniu, współpracując w jego odkupieniu. Dlatego właśnie stworzenie – mówi św. Paweł – posiada usilne pragnienie objawienia się synów Bożych, to znaczy tych, którzy ciesząc się łaską paschalnej tajemnicy Jezusa w pełni żyją jej owocami, przeznaczonymi do osiągnięcia pełnej dojrzałości przy odkupieniu ciała ludzkiego. Kiedy miłość Chrystusa przemienia życie świętych – ducha, duszę i ciało – oddają oni chwałę Bogu, a przez modlitwę, kontemplację i sztukę angażują w to także stworzenia, jak pięknie wyraża to „Pieśń Słoneczna” św. Franciszka z Asyżu (por. Enc. Laudato si’, 87). Jednak w tym świecie harmonia płynąca z Odkupienia jest wciąż zagrożona przez negatywną moc grzechu i śmierci.

2. Destrukcyjna siła grzechu

Rzeczywiście, kiedy nie żyjemy jak dzieci Boże, często zachowujemy się destrukcyjnie nie tylko wobec nas samych, ale także w stosunku do bliźnich i do innych stworzeń, uważając, mniej lub bardziej świadomie, że możemy ich używać według własnej woli. Zaczyna wtedy dominować brak umiarkowania, prowadząc do stylu życia naruszającego te granice, które nasza ludzka kondycja i natura każą nam szanować, podążając za tymi niekontrolowanymi pragnieniami, które w Księdze Mądrości przypisuje się ludziom niegodziwym, lub tym, którzy nie uznają Boga jako punkt odniesienia dla swoich działań i nie mają nadziei na przyszłość (por. 2: 1-11). Jeśli nie jesteśmy stale ukierunkowani ku Wielkanocy, w stronę horyzontu Zmartwychwstania, to oczywiste jest, że zwycięża logika wszystkiego i natychmiast, oraz mieć coraz więcej.

Wiemy, że przyczyną każdego zła jest grzech, który od czasu jego pojawienia się wśród ludzi zerwał komunię z Bogiem, z innymi i ze stworzeniem, z którym jesteśmy połączeni przede wszystkim przez nasze ciało. Zerwanie komunii z Bogiem naruszyło także harmonijny związek ludzi ze środowiskiem, w którym zostali powołani do życia, zamieniając ogród w pustynię (cfr Gen 3,17-18). Chodzi tutaj o grzech, który sprawia, że człowiek uważa siebie za boga stworzenia, czuje się jego absolutnym panem i używa go nie tak, jak chciał tego Stwórca, ale w swoim własnym interesie, ze szkodą dla stworzeń i innych ludzi.

Kiedy zostaje odrzucone prawo Boże, prawo miłości, wtedy potwierdza się prawo panowania silniejszego nad słabszym. Grzech, który mieszka w sercu człowieka (por. Mk 7, 20-23) – i objawia się jako chciwość, pragnienie nadmiernego dobrobytu, brak zainteresowania dobrem innych, a często także własnym – prowadzi do wykorzystywania stworzenia, osób i środowiska, zgodnie z tą niezaspokojoną żądzą, która każde pragnienie uważa za prawo, a która prędzej czy później doprowadzi do zniszczenia nawet tych, którzy są przez nią zdominowani.

3. Uzdrawiająca moc skruchy i przebaczenia

Dlatego stworzenie pilnie potrzebuje objawienia się synów Bożych, tych, którzy stali się „nowym stworzeniem”: «Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto stało się nowe» (2 Kor 5, 17). W rzeczywistości, wraz z ich objawieniem się, także stworzenie może „przeżyć Wielkanoc”: otworzyć się na nowe niebo i na nową ziemię (por. Ap 21, 1). A droga do Wielkanocy wzywa nas właśnie do odnowienia naszego oblicza i naszego serca chrześcijan przez pokutę, nawrócenie i przebaczenie, aby móc żyć pełnią łask Tajemnicy Paschalnej.

Ta „niecierpliwość”, to oczekiwanie stworzenia spełni się, kiedy objawią się synowie Boga, to znaczy, gdy chrześcijanie i wszyscy ludzie podejmą zdecydowanie ten „ból rodzenia”, którym jest nawrócenie. Razem z nami całe stworzenie jest powołane do wyjścia «z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych» (Rz 8, 21). Wielki Post jest sakramentalnym znakiem tego nawrócenia. Wzywa on chrześcijan do intensywniejszego i konkretniejszego wcielania Tajemnicy Paschalnej w życie osobiste, rodzinne i społeczne, szczególnie poprzez post, modlitwę i jałmużnę.

Pościć, czyli uczyć się zmieniać nasz stosunek do innych i do stworzeń: przechodzić od pokusy „pożerania” wszystkiego, celem zaspokojenia naszej chciwości, do umiejętności cierpienia z miłości, która może wypełnić pustkę naszego serca.

Modlić się, aby umieć wyrzec się bałwochwalstwa i samowystarczalności naszego ja i uznać, że potrzebujemy Boga i Jego miłosierdzia.

Dawać jałmużnę, czyli porzucić nierozsądny styl życia i gromadzenie wszystkiego dla siebie w iluzji zabezpieczania przyszłości, która do nas nie należy. I w ten sposób na nowo odkryć radość z planu, którym Bóg objął stworzenie i nasze serca, planu miłości Boga, naszych braci i całego świata, i w tej miłości odnaleźć prawdziwe szczęście.

Drodzy bracia i siostry, „Wielki Post” Syna Bożego polegał na tym, że wyszedł On na pustynię stworzenia, aby wprowadzić je na nowo do tego ogrodu komunii z Bogiem, który był wcześniej niż grzech pierworodny (por. Mk 1, 12-13; Iz 51, 3). Niech nasz Wielki Post będzie kroczeniem po tej samej ścieżce, aby zanieść nadzieję Chrystusową także stworzeniu, które «zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych» (Rz 8, 21).

Nie pozwólmy, aby ten błogosławiony czas upłynął bezowocnie!

Prośmy Boga, aby pomógł nam wejść na drogę prawdziwego nawrócenia.

Porzućmy egoizm i zapatrzenie się w siebie a wpatrujmy się w Paschę Jezusa.

Zbliżmy się do braci i sióstr znajdujących się w trudnej sytuacji, dzieląc się z nimi naszymi duchowymi i materialnymi dobrami.

W ten sposób, przyjmując w konkretach naszego życia zwycięstwo Chrystusa nad grzechem i śmiercią, ukierunkujemy Jego przemieniającą moc także na całe stworzenie.

Watykan, 4 października 2018. Święto św. Franciszka z Asyżu. Franciscus

do góry

Orędzie Ojca Świętego Franciszka na Wielki Post 2018

Papież Franciszek.

Ponieważ wzmoże się nieprawość,
ostygnie miłość wielu.

Drodzy Bracia i Siostry!

Ponownie zbliża się Pascha Pana! Aby nas do niej przygotować, Boża Opatrzność daje nam każdego roku Wielki Post, „sakramentalny znak naszego nawrócenia”1, który zapowiada i urzeczywistnia możliwość nawrócenia się do Pana całym sercem i całym życiem.

Również w tym roku – przez to przesłanie – pragnę pomóc całemu Kościołowi w przeżywaniu z radością i w prawdzie tego czasu łaski; a inspiruję się w tym słowami Jezusa z Ewangelii Mateusza: „Ponieważ wzmoże się nieprawość, ostygnie miłość wielu” (24, 12).

To zdanie zawarte jest w mowie dotyczącej końca czasów, wygłoszonej w Jerozolimie, na Górze Oliwnej, właśnie tam, gdzie rozpocznie się męka Pana. Jezus, odpowiadając na pytanie uczniów, zapowiada wielkie udręki i opisuje sytuację, w jakiej może znaleźć się wspólnota wierzących: w obliczu bolesnych wydarzeń pewni fałszywi prorocy wielu wprowadzą w błąd, tak iż grozić będzie wygaśnięcie w sercach miłości, która jest istotą całej Ewangelii.

Fałszywi prorocy

Słuchamy tego fragmentu i zastanawiamy się: jakie postaci przybierają fałszywi prorocy?

Przypominają oni „zaklinaczy węży”, to znaczy wykorzystują ludzkie emocje, aby zniewalać ludzi i prowadzić ich tam, gdzie chcą. Ileż dzieci Bożych daje się zwieść powabom trwającej parę chwil przyjemności, którą bierze się za szczęście! Iluż mężczyzn i ile kobiet żyje jakby pod urokiem iluzji pieniądza, który w rzeczywistości czyni ich niewolnikami zysku lub niegodziwych interesów! Ileż osób żyje, sądząc, że same sobie wystarczają, i padają ofiarą samotności!

Inni fałszywi prorocy to „szarlatani”, którzy proponują łatwe i natychmiastowe sposoby zaradzenia cierpieniom, środki, które okazują się jednak zupełnie nieskuteczne – jakże wielu młodym ludziom proponowane jest fałszywe remedium w postaci narkotyków, relacji „jednorazowego użytku”, zarobków łatwych, ale nieuczciwych! Jak wielu jest wciąż zaplątanych w sieć życia całkowicie wirtualnego, w którym relacje wydają się łatwiejsze i szybkie, a potem okazują się dramatycznie pozbawione sensu! Ci oszuści, proponujący rzeczy bez wartości, odbierają natomiast to, co jest najcenniejsze, jak godność, wolność i zdolność kochania. To pokusa próżności prowadzi nas do tego, że puszymy się jak paw… i potem się ośmieszamy; a ze śmieszności nie ma powrotu. Nic dziwnego: od zawsze diabeł, który jest „kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8, 44), przedstawia zło jako dobro, a fałsz jako prawdę, aby zmylić serce człowieka. Dlatego każdy z nas jest wezwany do tego, by w swoim sercu rozeznawał i badał, czy jest zagrożony przez kłamstwa tych fałszywych proroków. Trzeba się nauczyć nie zatrzymywać na poziomie bezpośrednim, powierzchownym, ale rozpoznawać to, co zostawia w nas dobry i trwalszy ślad, bowiem pochodzi od Boga i służy rzeczywiście naszemu dobru.

Zimne serce

Dante Alighieri w swoim opisie piekła wyobraża diabła siedzącego na lodowym tronie; mieszka on w mrozie stłumionej miłości. Zastanówmy się zatem: w jaki sposób stygnie w nas miłość? Jakie sygnały wskazują nam, że miłość w nas może wygasnąć?

Tym, co gasi miłość, jest przede wszystkim chciwość pieniądza, będąca „korzeniem wszelkiego zła” (1 Tm 6, 10); jej następstwem jest odrzucenie Boga, a zatem szukania pociechy w Nim – wolimy nasze przygnębienie niż pokrzepienie Jego Słowa i sakramentów. To wszystko przeradza się w przemoc, obracającą się przeciwko tym, których uważamy za zagrożenie dla naszych „pewników”, jak nienarodzone jeszcze dziecko, chory starzec, gość będący przejazdem, cudzoziemiec, a także bliźni, który nie odpowiada naszym oczekiwaniom.

Również świat stworzony jest milczącym świadkiem tego oziębienia miłości; ziemia jest zatruta przez odpady, wyrzucane niedbale i dla interesu; morza, które także są zanieczyszczone, muszą, niestety, kryć szczątki licznych rozbitków przymusowych migracji; niebiosa – które w zamyśle Boga wyśpiewują Jego chwałę – są poorane przez maszyny, które zrzucają narzędzia śmierci.

Miłość stygnie również w naszych wspólnotach; w adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium starałem się opisać najbardziej ewidentne oznaki tego braku miłości. Są nimi: egoistyczna gnuśność, jałowy pesymizm, pokusa izolowania się i angażowania w nieustanne bratobójcze wojny, mentalność światowa, która skłania do zajmowania się tylko tym, co pozorne, osłabiając w ten sposób zapał misyjny.

Co robić?

Jeżeli zauważamy w sobie i wokół nas opisane przed chwilą oznaki, to właśnie Kościół, nasza matka i nauczycielka, wraz z niekiedy gorzkim lekarstwem prawdy proponuje nam w tym okresie Wielkiego Postu słodki środek – modlitwę, jałmużnę i post.

Gdy poświęcamy więcej czasu na modlitwę, pozwalamy naszemu sercu odkryć ukryte kłamstwa, którymi zwodzimy samych siebie, by ostatecznie szukać pociechy w Bogu. On jest naszym Ojcem i chce, abyśmy mieli życie.

Praktykowanie jałmużny uwalnia nas od chciwości i pomaga nam odkryć, że drugi człowiek jest moim bratem – to, co mam, nie jest nigdy tylko moje. Bardzo bym chciał, żeby jałmużna stała się dla wszystkich prawdziwym, autentycznym stylem życia! Bardzo bym chciał, abyśmy, jako chrześcijanie, brali przykład z apostołów i widzieli w możliwości dzielenia się z innymi naszymi dobrami konkretne świadectwo komunii, jaką żyjemy w Kościele. Odnośnie do tego posłużę się napomnieniem św. Pawła, kiedy zachęcał Koryntian do zbiórki na rzecz wspólnoty w Jerozolimie: „To przyniesie pożytek wam” (2 Kor 8, 10). Dotyczy to w sposób szczególny Wielkiego Postu, kiedy to liczne organizacje przeprowadzają zbiórki dla Kościołów i społeczności znajdujących się w trudnych sytuacjach. Jak bardzo bym chciał, abyśmy również w naszych codziennych relacjach, za każdym razem, kiedy brat prosi nas o pomoc, pomyśleli, że jest to wezwanie Bożej Opatrzności: każda jałmużna jest sposobnością, aby uczestniczyć w Opatrzności Boga względem Jego dzieci; a jeżeli On dziś posługuje się mną, abym pomógł bratu, to czyż jutro nie zatroszczy się także o moje potrzeby – On, który nie daje się prześcignąć w hojności?

Post, na koniec, odbiera siłę naszej przemocy, rozbraja nas i stanowi wielką okazję do wzrastania. Z jednej strony, pozwala nam doświadczyć tego, co odczuwają ludzie, którym brakuje nawet tego, co niezbędnie potrzebne, i których na co dzień dręczy głód; z drugiej strony, wyraża stan naszego ducha, złaknionego dobroci i spragnionego życia Bożego. Post nas przebudza, powoduje, że stajemy się bardziej wrażliwi na Boga i na bliźniego, budzi na nowo wolę posłuszeństwa Bogu, który jako jedyny zaspokaja nasz głód.

Chciałbym, aby mój głos dotarł poza granice Kościoła katolickiego, aby dosięgnął was wszystkich, mężczyzn i kobiety dobrej woli, otwartych na słuchanie Boga. Jeżeli tak jak my jesteście zasmuceni szerzeniem się niegodziwości w świecie, jeżeli niepokoi was lodowacenie paraliżujące serca i działania, jeżeli widzicie, że słabnie poczucie wspólnego człowieczeństwa, przyłączcie się do nas, byśmy razem błagali Boga, by razem z nami pościć i razem dawać, ile możecie, żeby pomóc braciom!

Płomień Paschy

Zachęcam przede wszystkim członków Kościoła, aby z zapałem podjęli drogę wielkopostną, czerpiąc wsparcie z jałmużny, postu i modlitwy. Jeżeli niekiedy wydaje się, że miłość gaśnie w wielu sercach, nie jest tak w sercu Boga! On daje nam wciąż nowe okazje, abyśmy mogli znów zacząć kochać.

Dobrą okazją będzie, również w tym roku, inicjatywa „24 godziny dla Pana”, która jest zachętą do tego, by sakrament pojednania był sprawowany w kontekście adoracji eucharystycznej. W 2018 r. odbędzie się ona w piątek 9 i w sobotę 10 marca, a inspiracją do niej będą słowa z Psalmu 130, 4: „Ty udzielasz przebaczenia”. W każdej diecezji przynajmniej jeden kościół pozostanie otwarty przez 24 godziny bez przerwy, co stworzy sposobność do modlitwy adoracyjnej i do spowiedzi sakramentalnej.

W noc Zmartwychwstania Pańskiego będziemy na nowo przeżywać sugestywny rytuał zapalenia paschału: światło, odpalone od „nowego ognia”, stopniowo rozproszy mrok i oświetli zgromadzenie liturgiczne. „Niech światło Chrystusa, chwalebnie zmartwychwstałego, rozproszy ciemności naszych serc i umysłów”, abyśmy wszyscy mogli na nowo przeżyć doświadczenie uczniów z Emaus – słuchanie Słowa Pana i karmienie się Chlebem eucharystycznym sprawi, że nasze serce będzie mogło znów płonąć wiarą, nadzieją i miłością.

Błogosławię wam z serca i modlę się za was. Nie zapominajcie modlić się za mnie.

Watykan, 1 listopada 2017 r. w Uroczystość Wszystkich Świętych. Franciscus

do góry

Orędzie Ojca Świętego Franciszka na Wielki Post 2017

Papież Franciszek.

Słowo jest darem. Druga osoba jest darem.

Drodzy Bracia i Siostry!

Wielki Post to nowy początek, to droga prowadząca do bezpiecznego celu: Paschy Zmartwychwstania, zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią. Okres ten zawsze kieruje ku nam stanowczą zachętę do nawrócenia: chrześcijanin jest wezwany, by powrócił do Boga "całym swym sercem" (Jl 2,12), aby nie zadowalał się życiem przeciętnym, ale wzrastał w przyjaźni z Panem. Jezus jest wiernym przyjacielem, który nas nigdy nie opuszcza, bo nawet kiedy grzeszymy, czeka cierpliwie na nasz powrót do Niego, a wraz z tym oczekiwaniem, ukazuje swoje pragnienie przebaczenia (por. Homilia podczas Mszy św., 8 stycznia 2016).

Wielki Post jest czasem sprzyjającym zintensyfikowaniu życia duchowego poprzez święte środki, jakie oferuje nam Kościół: post, modlitwę i jałmużnę. U podstaw wszystkiego jest Słowo Boże, do którego słuchania i bardziej pilnego rozważania jesteśmy w tym okresie zachęcani. Chciałbym zwłaszcza zatrzymać się tutaj nad przypowieścią o bogaczu i Łazarzu (por. Łk 16,19-31). Pozwólmy się zainspirować tą tak znamienną kartą, która daje nam klucz do zrozumienia, jak działać, aby osiągnąć prawdziwe szczęście i życie wieczne, zachęcając nas do szczerego nawrócenia..

1. Druga osoba jest darem.

Przypowieść rozpoczyna się od przedstawienia dwóch głównych bohaterów, ale to człowiek ubogi jest opisany bardziej szczegółowo: jest on w stanie rozpaczliwym i nie ma siły, aby się podnieść, leży u bramy bogacza i je okruszyny, które spadają z jego stołu, całe jego ciało jest pokryte ranami a psy przychodzą je lizać (por. ww. 20-21). Obraz jest więc ponury, a człowiek jest powalony na obie łopatki i poniżony.

Scena okazuje się jeszcze bardziej dramatyczna, jeśli weźmiemy pod uwagę, że ubogi nazywa się Łazarz: jest to imię pełne obietnic, które dosłownie oznacza „Bóg pomaga”. Zatem nie jest to osoba anonimowa, ma wyraźnie określone rysy i ukazuje się jako człowiek, z którym należy łączyć jakąś historię osobistą. Chociaż dla bogacza jest on jakby niewidoczny, dla nas staje się znany i niemal bliski, staje się obliczem; a jako takie – darem, bezcennym bogactwem, istotą chcianą, kochaną, zapamiętaną przez Boga, nawet jeżeli jej konkretna kondycja jest sytuacją odrzucenia przez ludzi (por. Homilia na Mszy św., 8.01.2016).

Łazarz uczy nas, że druga osoba jest darem. Właściwa relacja z ludźmi polega na uznaniu z wdzięcznością ich wartości. Również ubogi przy bramie bogacza nie jest irytującą przeszkodą, ale wezwaniem do pokuty i przemiany swojego życia. Pierwszą zachętą jaką kieruje ta przypowieść jest wezwanie do otwarcia drzwi naszego serca na drugą osobę, ponieważ każdy człowiek jest darem, czy jest to ktoś nam bliski, czy też obcy biedak. Wielki Post jest czasem sprzyjającym otwarciu drzwi każdemu potrzebującemu i rozpoznaniu w nim, czy też w niej, oblicza Chrystusa. Każdy z nas spotyka ich na swojej drodze. Każde życie, które napotykamy, jest darem i zasługuje na akceptację, szacunek, miłość. Słowo Boże pomaga nam otworzyć nasze oczy, aby przyjąć życie i je umiłować, zwłaszcza gdy jest słabe. By jednak móc to uczynić, trzeba potraktować poważnie także to, co Ewangelia mówi nam o bogaczu.

2. Grzech nas zaślepia

Przypowieść bezlitośnie podkreśla sprzeczności, w których znajduje się bogacz (por. w. 19). Człowiek ten, w przeciwieństwie do ubogiego Łazarza nie ma imienia, jest określony jedynie jako "bogacz". Jego bogactwo przejawia się w noszonych ubraniach, przesadnym luksusie. Purpura była rzeczywiście bardzo ceniona, bardziej niż srebro i złoto, i dlatego była zastrzeżona dla bogów (por. Jer 10,9) i królów (por. Sdz 8,26). Bisior był specjalnym rodzajem tkaniny, która sprawiała, że ubiór nabierał niemal sakralnego charakteru. Zatem bogactwo tego człowieka było przesadne, również dlatego, że okazywane było codziennie, rutynowo: "dzień w dzień świetnie się bawił" (w. 19). Dostrzega się w nim dramatycznie zepsucie grzechu, które dokonuje się w trzech następujących po sobie etapach: umiłowanie pieniędzy, próżność i pycha (por. Homilia podczas Mszy św., 20 września 2013).

Apostoł Paweł powiedział, że "korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy" (1 Tm 6,10). Jest ona głównym powodem korupcji i źródłem zawiści, konfliktów i podejrzeń. Może dojść do tego, że pieniądz może nad nami zapanować tak bardzo, iż stanie się tyrańskim bożkiem (por. Adhort, ap. Evangelii gaudium, 55). Zamiast być narzędziem, które nam służy, by czynić dobro i realizować solidarność z innymi, pieniądz może podporządkować nas i cały świat egoistycznej logice, która nie pozostawia miejsca dla miłości i stanowi przeszkodę dla pokoju.

Przypowieść ukazuje nam ponadto, że chciwość bogacza czyni go próżnym. Jego osobowość spełnia się w pozorach, w pokazywaniu innym, na co może sobie pozwolić. Pozory jednak maskują wewnętrzną pustkę. Jego życie jest uwięzione w zewnętrzności, najbardziej powierzchownym i ulotnym wymiarze egzystencji (por. tamże, 62).

Najniższym szczeblem tego upadku moralnego jest pycha. Bogacz ubiera się jak by był królem, udaje zachowanie Boga, zapominając, że jest po prostu śmiertelnikiem. Dla człowieka zdemoralizowanego umiłowaniem bogactwa nie ma nic oprócz własnego "ja", i dlatego jego spojrzenie nie dostrzega otaczających go osób. Owocem przywiązania do pieniędzy jest zatem pewien rodzaj ślepoty: bogacz nie widzi głodnego biedaka, poranionego i leżącego w swym upokorzeniu.

Patrząc na tę osobę możemy zrozumieć, dlaczego Ewangelia tak wyraźnie potępia miłość pieniędzy: "Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie" (Mt 6,24).

3. Słowo jest darem.

Ewangelia o bogaczu i ubogim Łazarzu pomaga nam dobrze przygotować się na zbliżające się Święta Paschalne. Liturgia Środy Popielcowej zaprasza nas do przeżycia doświadczenia podobnego, do tego, jakie w sposób bardzo dramatyczny było udziałem bogacza. Kapłan, nakładając popiół na głowę, powtarza słowa: "Pamiętaj, że prochem jesteś i w proch się obrócisz". Rzeczywiście zarówno bogacz jak i ubogi umierają, a zasadnicza część przypowieści ma miejsce w zaświatach. Obie postacie nagle odkrywają, że "nic nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy [z niego] wynieść" (1 Tm 6,7).

Również nasze spojrzenie otwiera się na zaświaty, gdzie bogacz prowadzi długi dialog z Abrahamem, którego nazywa „Ojcem” (Łk 16,24.27), wykazując, że należy do ludu Bożego. Ten szczegół czyni jego życie jeszcze bardziej niespójnym, ponieważ do tej pory nic nie powiedziano na temat jego relacji z Bogiem. W istocie w jego życiu nie było miejsca dla Boga, bo jego jedynym bogiem był on sam.

Dopiero pośród udręk zaświatów bogacz rozpoznał Łazarza i chciałby, aby biedak ulżył jego cierpieniom przez odrobinę wody. Gesty, o które prosi Łazarza są podobne do tych, których bogacz sam mógł dokonać, ale których nigdy nie dopełnił. Abraham jednak wyjaśnia jemu: "za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz" (w. 25). W zaświatach zostaje przywrócona pewna sprawiedliwość i cierpienia życiowe są równoważone przez dobro.

Przypowieść idzie dalej i tak przedstawia przesłanie dla wszystkich chrześcijan. Bogacz bowiem, który ma braci jeszcze żyjących, prosi Abrahama, aby posłał do nich Łazarza, aby ich przestrzec. Lecz Abraham odparł: "Mają Mojżesza i Proroków; niechże ich słuchają" (w. 29). A wobec sprzeciwów bogacza dodał: "Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą" (w. 31).

W ten sposób ukazuje się prawdziwy problem bogacza: źródłem jego nieszczęść jest nie słuchanie Słowa Bożego. To go doprowadziło do tego, że już nie kochał Boga, a zatem gardził innymi. Słowo Boże jest żywą siłą, zdolną do wzbudzenia nawrócenia ludzkiego serca i do ponownego ukierunkowania człowieka ku Bogu. Konsekwencją zamknięcia serca na dar przemawiającego Boga jest zamknięcie serca na dar brata.

Drodzy bracia i siostry, Wielki Post jest czasem sprzyjającym odnowieniu siebie w spotkaniu z Chrystusem żyjącym w Jego Słowie, w sakramentach i w bliźnim. Pan – który podczas czterdziestu dni spędzonych na pustyni zwyciężył podstępy kusiciela – wskazuje nam drogę, którą trzeba pójść. Niech Duch Święty prowadzi nas do podjęcia prawdziwej pielgrzymki nawrócenia, by odkryć na nowo dar Słowa Bożego, by zostać oczyszczonymi z grzechu, który nas zaślepia i służyć Chrystusowi obecnemu w braciach potrzebujących. Zachęcam wszystkich wiernych do wyrażenia tej duchowej odnowy poprzez uczestnictwo w Kampaniach Wielkopostnych, promowanych przez wiele organizacji kościelnych, w różnych częściach świata, aby rozwijać kulturę spotkania w jednej rodzinie ludzkiej. Módlmy się za siebie nawzajem, abyśmy uczestnicząc w zwycięstwie Chrystusa umieli otworzyć nasze drzwi dla osób słabych i ubogich. Wówczas będziemy mogli w pełni żyć i świadczyć o radości paschalnej.

W Watykanie, 22 października 2016 r., w Święto św. Łukasza Ewangelisty. Franciscus.

do góry

Orędzie Ojca Świętego Franciszka na Wielki Post 2016

Papież Franciszek.

Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. (Mt 9,13)

Dzieła miłosierdzia na drodze jubileuszu.

1. Maryja, ikona Kościoła, który ewangelizuje, bo jest ewangelizowany

W bulli ogłaszającej Jubileusz napisałem: "Niech Wielki Post w Roku Jubileuszowym będzie przeżywany jeszcze bardziej intensywnie, jako ważny moment, by celebrować miłosierdzie Boga i go doświadczać" ("Misericordiae vultus", 17). Przez wezwanie do słuchania Słowa Bożego oraz inicjatywę "24 godziny dla Pana" pragnąłem podkreślić prymat modlitewnego słuchania Słowa Bożego, zwłaszcza prorockiego. Miłosierdzie Boże jest bowiem przesłaniem skierowanym do świata, ale każdy chrześcijanin jest powołany do tego, by sam go doświadczył. Dlatego w czasie Wielkiego Postu roześlę Misjonarzy Miłosierdzia, aby byli dla wszystkich żywym znakiem Bożego przebaczenia i bliskości.

Po przyjęciu od archanioła Gabriela Dobrej Nowiny Maryja w Magnificat profetycznie sławi miłosierdzie, z którym Bóg Ją wybrał. Tym samym zaręczona z Józefem Dziewica z Nazaretu stała się doskonałą ikoną Kościoła, który ewangelizuje, bo sam był i jest nieustannie ewangelizowany za sprawą Ducha Świętego, który zapłodnił Jej dziewicze łono. W tradycji prorockiej miłosierdzie – jak wskazuje etymologia tego słowa – ma ścisły związek z matczynym łonem (rahamim) i z dobrocią wielkoduszną, wierną i współczującą (hesed), praktykowaną w związkach małżeńskich i w rodzinie.

2. Przymierze Boga z ludźmi: historia miłosierdzia

Tajemnica Bożego Miłosierdzia objawia się w dziejach przymierza między Bogiem i Izraelem. Bóg jest bowiem zawsze bogaty w miłosierdzie, w każdych okolicznościach gotowy otoczyć swój lud wielką czułością i współczuciem, zwłaszcza w najbardziej dramatycznych momentach, gdy niewierność zrywa przymierze i trzeba je na nowo ustanowić, w sposób bardziej stabilny, w sprawiedliwości i prawdzie. Jest to prawdziwy dramat miłości, w którym Bóg odgrywa rolę zdradzonego Ojca i męża, a Izrael – niewiernych syna/córki i małżonki. Właśnie obrazy z życia rodzinnego – jak w Księdze Ozeasza (por. Oz 1-2) – pokazują, jak bardzo Bóg pragnie związać się ze swoim ludem.

Ten dramat miłości osiągnął swój szczyt w Synu, który stał się człowiekiem. Jego Bóg napełnił swoim bezgranicznym miłosierdziem, czyniąc z Niego "wcielone Miłosierdzie" (por. "Misericordiae vultus", 8). Jako człowiek, Jezus z Nazaretu jest w pełni synem Izraela. Uosabia owo doskonałe słuchanie Boga, które jest wymagane od każdego Żyda w Szema Jisrael, jeszcze dzisiaj stanowiące sedno przymierza Boga z Izraelem: "Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Pan jedynie. Będziesz więc miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił" (Pwt 6, 4-5). Syn Boży jest Oblubieńcem czyniącym wszystko, by zdobyć miłość swojej Oblubienicy, z którą łączą Go więzy bezwarunkowej miłości, uwidoczniającej się w wiecznych zaślubinach z nią.

To jest pulsujące serce kerygmatu apostolskiego, w którym Boże miłosierdzie ma centralne i fundamentalne miejsce. On jest "pięknem zbawczej miłości Boga objawionej w Jezusie Chrystusie, który umarł i zmartwychwstał" (por. "Evangelii gaudium", 36), głównym orędziem, "do którego trzeba stale powracać i słuchać na różne sposoby i które trzeba stale głosić podczas katechezy" (tamże, 164). Miłosierdzie zatem "wyraża zachowanie Boga w stosunku do grzesznika, ofiarując mu jeszcze jedną możliwość skruchy, nawrócenia i wiary" ("Misericordiae vultus", 21), a tym samym odbudowania relacji z Nim. W Jezusie ukrzyżowanym Bóg pragnie dotrzeć do grzesznika, który odszedł najdalej, tam właśnie, gdzie się zagubił i od Niego oddalił. Robi to z nadzieją, że zdoła poruszyć zatwardziałe serce swojej Oblubienicy.

3. Uczynki miłosierdzia

Miłosierdzie Boże zmienia serce człowieka i pozwala mu doświadczyć wiernej miłości, sprawiając, że i on staje się zdolny do miłosierdzia. Wciąż nowym się cudem jest, że miłosierdzie Boże może opromienić życie każdego z nas, pobudzając nas do miłości bliźniego i tego, co tradycja Kościoła nazywa uczynkami miłosierdzia względem ciała i duszy. Przypominają nam one o tym, że nasza wiara wyraża się w konkretnych, codziennych uczynkach, które mają pomagać naszemu bliźniemu w zaspokajaniu potrzeb jego ciała i duszy i na podstawie których będziemy sądzeni: karmienie, nawiedzanie, pocieszanie, pouczanie. Dlatego pragnąłem, "aby chrześcijanie zastanowili się podczas Jubileuszu nad uczynkami miłosierdzia względem ciała i względem duszy. Będzie to sposób na obudzenie naszego sumienia, często uśpionego w obliczu dramatu ubóstwa, a także na wchodzenie coraz głębiej w serce Ewangelii, gdzie ubodzy są uprzywilejowani przez Boże miłosierdzie" ("Misericordiae vultus", 15). Bowiem to w człowieku ubogim ciało Chrystusa "staje się znów widoczne w umęczonych, poranionych, ubiczowanych, niedożywionych, uciekinierach…, abyśmy mogli Go rozpoznać, dotknąć i troskliwie Mu pomóc" (tamże). Jest niebywała i skandaliczna tajemnica przedłużającego się w dziejach cierpienia niewinnego Baranka, krzaku gorejącego bezinteresowną miłością, przed którym można tylko, jak Mojżesz, zdjąć z nóg sandały (por. Wj 3, 5); a tym bardziej, gdy ubogim jest brat lub siostra w Chrystusie, cierpiący z powodu swojej wiary.

W obliczu tej miłości potężnej jak śmierć (por. Pnp 8, 6) najnędzniejszym ubogim jest ten, kto nie chce przyznać, że nim jest. Wydaje mu się, że jest bogaty, a w rzeczywistości jest najuboższy z ubogich. A to dlatego, że jest niewolnikiem grzechu, który każe mu używać swego bogactwa i władzy nie po to, by służyć Bogu i bliźnim, ale by zagłuszyć w sobie głęboką świadomość, że i on w rzeczywistości jest tylko ubogim żebrakiem. Im większym bogactwem i władzą dysponuje, tym większe może się stać jego kłamliwe zaślepienie. Dochodzi do tego, że nie chce nawet widzieć ubogiego Łazarza, żebrzącego u drzwi jego domu (por. Łk 16, 20-21), który jest figurą Chrystusa żebrzącego w ubogich o nasze nawrócenie. Łazarz stanowi możliwość nawrócenia, którą Chrystus nam daje, a której być może nie widzimy. Temu zaślepieniu towarzyszy pełne pychy delirium wszechmocy, w którym rozlegają się złowieszczo szatańskie słowa: "będziecie jak Bóg" (Rdz 3, 5), będące źródłem każdego grzechu. To delirium może przyjąć formę społeczną i polityczną, jak pokazały systemy totalitarne XX w. i jak pokazują dzisiaj ideologie promujące jedyną słuszną myśl oraz techno-naukę, dążące do tego, by Bóg stał się nieistotny, a człowiek został sprowadzony do masy, którą można posługiwać się w sposób instrumentalny. Obecnie mogą to pokazywać także struktury grzechu związane z modelem fałszywego rozwoju, opartego na kulcie pieniądza, który zobojętnia na los ubogich bogatsze osoby i społeczeństwa, które zamykają przed nimi drzwi, odmawiając nawet ich zobaczenia.

Dla wszystkich zatem Wielki Post w tym Roku Jubileuszowym jest sprzyjającym czasem, by wreszcie móc wyjść z wyobcowania poprzez słuchanie Słowa Bożego oraz uczynki miłosierdzia. Poprzez uczynki względem ciała dotykamy ciała Chrystusa w braciach i siostrach, którzy potrzebują, by ich nakarmić, odziać, przyjąć do domu i nawiedzić, a poprzez uczynki duchowe – dawanie rad, pouczanie, darowanie uraz, upominanie i modlitwę, obcujemy bardziej bezpośrednio z naszą własną grzesznością. Z tego powodu uczynków względem ciała i względem ducha nigdy nie należy od siebie oddzielać. Bowiem właśnie wtedy, gdy dotyka w ubogim człowieku ciała Chrystusa Ukrzyżowanego, grzesznik może otrzymać w darze uświadomienie sobie, że on sam jest biednym żebrakiem. Na tej drodze także "pyszniący się", "władcy", "bogacze", o których mówi Magnificat, mają możliwość spostrzeżenia, że są niezasłużenie miłowani przez Chrystusa ukrzyżowanego, który umarł i zmartwychwstał również dla nich. Tylko ta miłość może zaspokoić pragnienie nieskończonego szczęścia i miłości, które człowiek usiłuje osiągnąć, łudząc się, że je znajdzie w kulcie wiedzy, bogactwa i władzy. Jest jednak zawsze niebezpieczeństwo, że coraz szczelniej zamykając się na Chrystusa, który w ubogich i potrzebujących wciąż puka do drzwi ich serc, pyszni, możni i bogaci skażą sami siebie na tę wieczną otchłań samotności, którą jest piekło. Dlatego dla nich i dla nas wszystkich na nowo rozbrzmiewają pełne bólu słowa Abrahama: "Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!" (Łk 16, 29). Słuchanie Słowa i wprowadzanie go w życie przygotowuje nas w najlepszy sposób do świętowania ostatecznego zwycięstwa nad grzechem i nad śmiercią zmartwychwstałego Oblubieńca, Tego, który pragnie oczyścić swą Oblubienicę, która oczekuje na Jego przybycie.

Nie zmarnujmy tego czasu Wielkiego Postu, który sprzyja nawróceniu! Prośmy o to przez macierzyńskie wstawiennictwo Dziewicy Maryi, która jako pierwsza, w obliczu wielkiego Bożego miłosierdzia, jakim Bóg Ją darmo obdarował, uniżyła się (por. Łk 1, 48) mówiąc, że jest pokorną służebnicą Pańską (por. Łk 1, 38).

Franciscus. Watykan, 4 października 2015 r., w święto św. Franciszka z Asyżu

do góry

Z Orędzia na Wielki Post 2015

Papież Franciszek.

Umacniajcie serca wasze. (Jk 5, 8)

Myśli z Orędzia. W Orędziu na Wielki Post 2015 papież Franciszek przestrzega nas przed obojętnością, która przybrała globalny wymiar. Mówi: "Obojętność wobec bliźniego i wobec Boga jest realną pokusą także dla nas, chrześcijan", "… bywa tak, że kiedy my mamy się dobrze i żyje się nam wygodnie, oczywiście zapominamy o innych (Bogu nie zdarza się to nigdy), nie obchodzą nas ich problemy, ich cierpienia i krzywdy, jakich zaznają..., wtedy nasze serce popada w obojętność – gdy ja mam się względnie dobrze i żyję wygodnie, zapominam o ludziach, którzy nie mają się dobrze. Ta egoistyczna postawa obojętności przybrała dziś rozmiary światowe, tak iż możemy mówić o globalizacji obojętności. Jest to problem, któremu jako chrześcijanie musimy stawić czoło."

Papież Franciszek poucza nas, że Kościół jako "lud Boży też potrzebuje odnowy, aby nie zobojętniał i nie zamknął się w sobie". Ta odnowa powinna dokonywać się na trzech etapach: Kościół, parafie i wspólnoty oraz poszczególny wierny.

Wśród środków odnowy życia duchowego stosowanych przez Kościół papież przypomina nam o modlitwie "we wspólnocie Kościoła ziemskiego i niebieskiego" oraz o gestach miłosierdzia: "możemy pomagać poprzez gesty miłosierdzia, docierając zarówno do bliskich, jak i dalekich dzięki licznym organizacjom charytatywnym Kościoła. Wielki Post jest czasem sprzyjającym temu, aby okazać to zainteresowanie drugiemu, poprzez znak, choćby mały, ale konkretny, naszego udziału w powszechnym człowieczeństwie." Papież przypomina rónież, że "Chrześcijanin to człowiek, który pozwala Bogu, aby go przyoblókł w swoją dobroć i swoje miłosierdzie, aby go przyoblókł w Chrystusa, żeby stał się tak jak On sługą Boga i ludzi."

W Orędziu papież wypowiada pragnienie "aby miejsca, w których wyraża się Kościół, w szczególności nasze parafie i nasze wspólnoty, stały się wyspami miłosierdzia na morzu obojętności!"

W zakończeniu Orędzia papież zapewnia nas o swojej modlitwie i przekazuje życzenia: "Niech Pan wam błogosławi, a Matka Boża niech was otacza opieką."

do góry

Z Orędzia na Wielki Post 2014

Papież Franciszek.

Stał się ubogim, aby wzbogacić nas swoim ubóstwem. (por. 2 Kor 8, 9)

Myśli z Orędzia. W Orędziu na Wielki Post 2014 papież Franciszek dzieli się z nami kilkoma refleksjami, które mogą nam być pomocne na drodze nawrócenia osobistego i wspólnotowego.

1. - Bóg nie objawia się pod postaciami światowej potęgi i bogactwa, ale słabości i ubóstwa: "będąc bogatym, dla was stał się ubogim...". Chrystus, odwieczny Syn Boży, mocą i chwałą równy Ojcu, stał się ubogi; wszedł między nas, stał się bliski każdemu z nas; obnażył się, "ogołocił", aby stać się we wszystkim podobny do nas (por. Flp 2,7; Hbr 4,15).

2. - Istnieje jedna tylko prawdziwa nędza: nie żyć jak synowie Boga i bracia Chrystusa.

3. - W każdym czasie i miejscu Bóg nadal zbawia ludzi i świat poprzez ubóstwo Chrystusa, bo On staje się ubogi w sakramentach, w Słowie i w swoim Kościele, który jest ludem ubogich.

4. - Nędza to nie to samo co ubóstwo; nędza to ubóstwo bez wiary w przyszłość, bez solidarności, bez nadziei. Możemy wyróżnić trzy typy nędzy. Są to: nędza materialna, nędza moralna i nędza duchowa.

5. - Nie zapominajmy, że prawdziwe ubóstwo boli: ogołocenie byłoby bezwartościowe, gdyby nie miało wymiaru pokutnego. Budzi moją nieufność jałmużna, która nie boli.

6. - Niech w tym czasie Wielkiego Postu cały Kościół będzie gotów nieść wszystkim, którzy żyją w nędzy materialnej, moralnej i duchowej, gorliwe świadectwo o orędziu Ewangelii, którego istotą jest miłość Ojca miłosiernego, gotowego przygarnąć w Chrystusie każdego człowieka.

do góry

Z Orędzia na Wielki Post 2013

Papież Benedykt XVI.

Myśmy poznali i uwierzyli miłości,
jaką Bóg ma ku nam. (1J 4, 16)

Myśli z Orędzia. W okresie Wielkiego Postu 2013 papież Benedykt XVI proponuje nam rozważanie dwóch cnót teologalnych: wiary w Boga, Jezusa Chrystusa i miłości, która jest owocem działania Ducha Świętego.

Zasadniczą postawą wyróżniającą chrześcijan jest "miłość oparta na wierze i przez nią kształtowana". W swoim orędziu papież wskazuje, że człowiek świadomy miłości Boga jest otwarty w głęboki i konkretny sposób na bliźniego.

Papież podkreśla znaczenie "posługi Słowa" – ewangelizacji. Mówi, że postawa miłości bliźniego jest fundamentem, jaki powinien charakteryzować chrześcijanina. Trzeba jednak pamiętać, że największym dziełem miłości jest właśnie ewangelizacja, czyli "posługa Słowa". Nie ma bardziej dobroczynnego, a zatem bardziej miłosiernego działania na rzecz bliźniego niż łamanie chleba Słowa Bożego, dzielenie się z nim Dobrą Nowiną Ewangelii, wprowadzanie go w relację z Bogiem: ewangelizacja jest największą i pełną promocją osoby ludzkiej. Benedykt XVI przestrzega przed tendencją "do ograniczania ’miłości bliźniego’ do solidarności lub zwykłej pomocy humanitarnej", przestrzega również przed fideizmem i moralizującym aktywizmem.

Ojciec Święty przypomina nam, że Wielki Post zachęca nas właśnie, poprzez tradycyjne wskazania odnośnie do życia chrześcijańskiego, abyśmy:

- umacniali wiarę przez uważniejsze i dłuższe słuchanie Słowa Bożego

- brali udział w sakramentach

- wzrastali w miłości do Boga i do bliźniego

- wypełniali konkretne zalecenia postu, pokuty i jałmużny.

W Roku Wiary szczególnie pamiętajmy o słowach papieża z tegorocznego orędzia na Wielki Post: "Wiara bez uczynków jest jak drzewo bez owoców: te dwie cnoty wynikają z siebie nawzajem."

do góry