Posłuchaj kolęd w wykonaniu scholi z Prawna i obejrzyj kolekcję fotografii szopki i dekoracji bożonarodzeniowej z naszych kościołów. Zapraszam też do zapoznania się z artykułami na bieżącej stronie.
Pójdźmy wszyscy do stajenki, do Jezusa i Panienki!
1. Symbolika szopki
Tradycję budowania szopek zawdzięczamy świętemu Franciszkowi z Asyżu, autorowi szopki w Greccio 1223 roku. Plastyczne przedstawianie motywów Bożego Narodzenia należy do bardzo popularnych i wdzięcznych obrazów, stanowiących element kultury europejskiej. Umieszczone w kościołach czy domach sceny narodzenia plasują się pomiędzy sztuką oficjalną a sztuką ludową.
Postacie szopkowe mają bogatą i różnorodną symbolikę. Matka Boska na przykład jest przedstawiana zwykle jako kobieta młoda, przyodziana w czerwoną szatę i błękitny płaszcz. Błękit i biel zarezerwowane są dla Niepokalanej Dziewicy. D. Forstner w Świecie symboliki chrześcijańskiej wyjaśnia, iż od XV wieku Matka Boska przedstawiana jest w jasnoniebieskim bądź niebieskim płaszczu. Dawniej ubierano figurę Matki Jezusa w ciemnoczerwoną lub ciemnoniebieską purpurę, barwy oznaczające królewską godność Bogurodzicy. Kolor niebieski — kolor firmamentu — podziela symboliczne znaczenie z purpurą i bielą (oznaczają nieskazitelność, czystość).
Niebagatelną rolę w tych przedstawieniach odgrywa welon. Według dawnego zwyczaju welon, zasłona to oznaka zaślubin, czytelny wyróżnik mężatek. Welon może okrywać głowę, kark, ramiona, a także szyję i piersi. Zwykle Maryja ma na głowie biały welon. W sztuce bizantyńskiej Najświętsza Dziewica jest zupełnie okryta ciemnoniebieską lub ciemnoczerwoną pallą, nałożoną na głowie. Zdarza się i tak, że nie nosi żadnego nakrycia głowy, za to wyróżnia ją diadem z kosztownych kamieni. Kolędowy śpiew: rąbek z głowy zdjęła, w który Dziecię owinąwszy, siankiem Go okryła, może wyjaśnić użyteczność welonu.
Adorujący Jezusa nierzadko mają złożone dłonie. Ten sposób składania rąk wywodzi się z germańskiej formy oddawania czci. Jednak obecność Jezusa powoduje, że ów gest oznacza również postawę modlitewną, sugeruje wyrastanie dłoni z serca i obejmowanie całego człowieka z jego intencjami, zanoszonymi do Boga.
Święty Józef od XV stulecia jest ukazywany w sztuce jako człowiek starszy, brodaty. W późnym średniowieczu nosi strój mieszczańsko-rzemieślniczy. Do jego atrybutów, oprócz kwitnącej laski, należą: laska wędrowna, narzędzia ciesielskie oraz lilia, jako symbol dziewictwa. Często widać w jego ręku latarnię, służącą oświetlaniu szopy. Sporadycznie występuje pod postacią winogrodnika. Opiekun Jezusa zwykle składa dłonie, splatając palce. W czasach starochrześcijańskich ów gest funkcjonował wyłącznie podczas modlitwy prywatnej.
Osoby adorujące Dzieciątko na ogół utrwalone są w postawie klęczącej. Warto dodać, że klęczenie, przyklękanie to postawy wywodzące się z formy padnięcia na twarz, leżenia krzyżem.
W postaciach Trzech Królów można dopatrywać się astrologów z Arabii, o czym świadczą dary arabskiego pochodzenia. Od IX wieku Mędrcom nadano imiona — Kacper, Melchior i Baltazar, zaś od XII stulecia Kacper wyróżnia się ciemną karnacją. Świat katolicki uważa Trzech Królów za patronów podróżnych. M. Bocian w Leksykonie postaci biblijnych wskazuje na błogosławieństwo związane z ich imionami. Świadczą o tym nazwy zajazdów ("Pod Trzema Królami", "Pod Murzynem").
Doniosłe znaczenie posiadają dary złożone Dzieciątku. Złoto jest darem królewskim, kadzidło darem boskim, a mirra darem podkreślającym śmiertelność. Według świętego Augustyna, hołd Magów symbolizuje Żydów. Dopiero legenda z VI wieku opisuje postacie nietypowych wędrowców, jako perskich kapłanów-królów, przedstawianych w strojach orientalnych i czapkach frygijskich, zastąpionych w X wieku koronami. Pod wpływem interpretacji Psalmu 72 i Księgi Izajasza (60, 3) zaczęto w Magach upatrywać królów, co zostało uwiecznione w ikonografii. W średniowieczu Trzej Królowie reprezentowali etapy życia ludzkiego — młodzieńczość, dojrzałość i starość, a od XV wieku — części świata.
Zwykle scenie narodzin Dzieciątka towarzyszą aniołowie. Ks. Jan Twardowski pisał o nich: istoty niezwykłe, olśniewające, wstrząsające, niewidzialne i śpiewające tak głośno, że jeszcze dzisiaj słychać potężne "Gloria", budzące na Pasterkę — pojawili się zwykłym pasterzom. I te niezwykłe istoty z niezwykłego nieba, w niezwykłą noc wskazały drogę do Pana Jezusa — małego bezradnego, bezbronnego, w ubogiej stajence (...). W szopce oprócz ludzi obecne są również zwierzęta. Mimo iż Ewangelie nie wspominają wołu i osła przy narodzinach Jezusa, Ojcowie Kościoła odnoszą fragmenty Biblii do wydarzeń betlejemskich (Iz 1, 3 i Ha 3, 2).
Scena narodzin Jezusa "rozgrywa się" w stajence, szopce, chacie góralskiej, grocie skalnej. W tle płoną ogniska pasterskie, pojawia się orszak Mędrców, wielbłądy. Wszystkie postacie są podporządkowane wystrojowi szopki, utrzymanej w stylu, na przykład pastoralnym, antycznym, wschodnim bądź góralskim.
Sztuka Kościoła wschodniego zawsze umiejscawiała scenę Bożego Narodzenia w skalnej grocie. W Betlejem już w czasach apostolskich pokazywano grotę narodzin. Ewangelie apokryficzne informują o tym, że Jezus narodził się w grocie. Grota jest obrazem matczynego łona. Łono Maryi wskazuje na łono i serce ziemi. Człowieczeństwo Boga rozpoczyna się zstąpieniem Jezusa w głębię ziemi, do ciemności groty. Kiedy Bóg narodził się z matczynego łona ziemi, cały kosmos został przemieniony i napełniony życiem i siłą. Ziemia została zapłodniona poprzez kosmos. Ciemność, jaka cechuje grotę, została rozjaśniona światłem Bożego Dzieciątka. W pewnej pieśni na Boże Narodzenie napisanej przez Romanosa Melodego (490-560) tajemnica ta została tak opisana: "Panna porodziła dzisiaj Ponadnaturalnego, a ziemia proponuje grotę Niedostępnemu". Ojcowie Kościoła porównali ciało Panny w grocie do ogrodu Eden. Z Niej wyrosło drzewo życia, na którym rośnie Boży Owoc, z którego możemy jeść i nie musimy umrzeć tak jak Adam. Malowidła z przedstawieniem narodzin Jezusa w grocie nawiązują zapewne do narodzin w grotach mitycznych bóstw antycznych. Tak narodzili się w grocie Zeus, Dionizos i Mitra. Grecy w jaskini upatrywali też obraz Bożego oddalenia, do którego Chrystus wnosi Boskie światło. Groty były niebezpiecznymi miejscami, opanowanymi przez demony. Kiedy Chrystus, Światłość, wchodzi do takiej groty, wtedy zostaje ona przemieniona- jak pisano w greckich legendach — w miejsce, w którym wytryska uzdrawiające źródło.
Gdy medytuję narodziny Jezusa w grocie, wtedy ważne sadła mnie dwa aspekty. Po pierwsze, w Boże Narodzenie ja sam mogę wejść do groty. Boże Narodzenie to uroczystość macierzyńska, święto domu rodzinnego i bezpieczeństwa. Mogę sobie wyobrazić, że Jezus narodzi się we mnie, gdy modląc się i medytując przebywam w grocie. Grota to dla mnie znak, że otulony jestem zbawczą i miłującą obecnością Boga. Modlitwa jest dla mnie między innymi, także zdrową metodą na regresję. Wracam do groty. Tam się narodziłem. Tam nikt nie chce niczego ode mnie. Tam mogę się uspokoić, położyć, odprężyć. Tam mogę być naturalny, taki, jaki jestem, bez obawy, że ktoś ciągle mnie krytykuje, bez stawianych mi przez kogoś żądań. Naturalnie, nie powinienem zawsze przebywać w grocie. Muszę ponownie z niej wyjść, by zająć właściwe stanowisko w stosunku do życia. Jednak bardzo ważne jest, by od czasu do czasu powrócić do groty i tam wypocząć w matczynym łonie Boga. Bóg powoła mnie wtedy ponownie, jak to uczynił z Eliaszem: "Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!" (1 Krl 19,11). Na górze wieje chłodny wiatr. Tam Bóg ma dla nas misję, abyśmy wyszli do świata, by głosić Boga.
Drugi aspekt to ten, że we mnie samym jest grota, matczyne łono, w którym pragnie narodzić się Chrystus. We mnie jest przestrzeń, w której jestem u siebie, w której mogę wypoczywać, ponieważ tam mieszka we mnie Bóg, Tajemnica,. U siebie można być tylko tam, gdzie mieszka tajemnica. W grocie mego serca doświadczam domu rodzinnego, ponieważ we mnie samym mieszka Chrystus. Co więcej, przygotowuję wpierw moją grotę tak, by nadawała się do mieszkania. W jaskini, jak pokazują nam legendy, mogą też przebywać smoki, niebezpieczne węże i lwy, demony i duchy zmarłych. Kiedy Chrystus narodzi się w grocie mego serca, przepędzi z niej wszystkie smoki i węże. Ustąpią demony. Zostaną pozbawione władzy martwe duchy, to znaczy, duchy, które prowadzą mnie nie do życia, lecz do śmierci. Nie zbawione duchy może kilkusetletniej historii mojej rodziny rozejdą się albo znikną.
Maryjne miejsca pielgrzymkowe powstawały często wokół groty lub jaskini. W Lourdes pielgrzymi czerpią wodę z groty, w której Bernadetta zobaczyła Bożą Matkę. W tej historii i w tych wyobrażeniach istnieje zapewne wiele tęsknot i wpływów religii matriarchalnych. Tkwi w nich przekonanie, że ziemia jest naszą ojczyzną, że nas karmi; wydobywa się z niej święta woda, która nas oczyszcza i ożywia. Pobożność ludowa świadomie wniosła matriarchalne cechy do chrześcijaństwa. Niektórzy puryści odbierają je jako pogańskie. Jednak dzisiaj jesteśmy raczej wdzięczni, że chrześcijaństwo nie pozostało czysto patriarchalne, lecz w Maryi i w wielu świętych grotach i jaskiniach zachowało także matriarchalne tęsknoty. Chrystus, który narodził się w grocie, wypełnił to, co przeczuwano w kultach matriarchalnych. We wnętrzu ziemi Chrystus narodził się z Kobiety, by uświęcić cały kosmos, by zapłodnić ziemię i uczynić z niej naszą ojczyznę.
Popularyzacja szopki w świecie związana jest z szerokim zjawiskiem — ewangelizacją.
Szopka, używana jako element katechezy osiągnęła prawie każde miejsce na ziemi, od sawanny afrykańskiej po lodowe przestrzenie u granic bieguna.
Nie ma misji katolickiej, która nie wniosłaby do lokalnej tradycji zamiłowania do plastycznego odtworzenia historii narodzin Zbawiciela.
Na całym południu i zachodzie Stanów Zjednoczonych, poprzez centralną i południową Amerykę, odnajdujemy ewidentne wpływy Hiszpanów i Portugalczyków. Widoczne są one w zdobieniach kościołów, w obyczajach i obrzędach oraz w sztuce - od barokowo zdobionych retablos w meksykańskich katedrach po niewielkie ich repliki, zrobione z pudełek zapałek, domowym sposobem wyrabianej gliny, z gipsu czy ziemniaków. Retablo zwano ozdobną część ołtarza ustawianą na górnej, poziomej części skrzyni ołtarzowej. Pojawiły się one w większości kościołów zachodnioeuropejskich pod koniec XII i XIII wieku. Było to zespół obrazów malowanych lub rzeźbionych, przedstawiających sceny biblijne, rozmieszczonych regularnie na kilku piętrach. Miały one często kształt zamykanej szafki. Zastosowane w nich były proste mechanizmy poruszające postaci. W trakcie inscenizacji narratorzy opowiadali historię narodzin i życia Zbawiciela, objaśniali sens poszczególnych obrazów.
Kolejnymi przykładami świątecznych inscenizacji Ameryki Łacińskiej są ręcznie rzeźbione santos z Niches wykonane z dziurkowanej blachy, procesyjne kandelabry z maleńkimi figurkami jasełkowymi, przydrożne kapliczki lub postaci wykonane z chleba — wszystkie one dowodzą, że święto Bożego Narodzenia żyje nadal. Jednak charakter szopki latynoamerykańskiej różni się nieco od stylu europejskiego. W Ameryce Łacińskiej obok stylu "klasycznego" bardzo szybko rozwinął się inny, tubylczy trend, bardziej żywy i kolorowy. Ten drugi styl powstał zapewne pod wpływem słonecznego, letniego klimatu, tak odległego od zimowych pejzaży z waty europejskich szopek.
I tak jak z szopki europejskiej emanuje atmosfera ciepła rodzinnego, tak szopka latynoamerykańska zaskakuje widza atmosferą barwnego, ludowego festynu.
Z tego regionu dobrze znane są także jasno pomalowane gliniane figurki z drucianymi aureolami z nanizanymi glinianymi kuleczkami czy też jasno pomalowane rzeźbione w drewnie figurki z Oaxaca lub też charakterystyczne apilleras czyli materiałowe draperie, ozdobione maleńkimi, świątecznymi figurkami. Wszystkie te przykłady są popularną formą szopki Południowej i Środkowej Ameryki.
Tutaj, jak i we wszystkich hiszpańskojęzycznych kulturach, Adwent ( z wielką procesją Los Parados — poszukiwanie gospody przez Maryję i Józefa), Boże Narodzenie i szczególnie święto Trzech Króli są powodem do organizacji barwnych jarmarków, fest, tańców, śpiewów, teatrzyków lalkowych i festiwali.
Do Ameryki Północnej szopka przywędrowała poprzez Wielką Brytanię. Ówcześni misjonarze bardziej zwracali uwagę na szybkie zadomowienie się idei budowania szopki wśród ludności tubylczej niż na wierne odtwarzanie "klasycznych" postaci szopki. Ta tendencja zaowocowała powstaniem np. czerwonoskórej Madonny, która niesie swe dziecię na plecach. W pueblos Indian Południowego Zachodu również znajdujemy obrazy i szopki opowiadające historię narodzin Jezusa. Są to niekiedy bardzo proste, malowane figurki z terakoty, ustawione wokół żłóbka. W dzień Bożego Narodzenia mężczyźni przebierają królów, diabłów i inne postaci, śpiewają kolędy i prezentują wykonane rpzez siebie szopki, które staja się częścią wspaniałego festiwalu. Okoliczne miasta konkurują ze sobą w zbudowaniu najpiękniejszej szopki. Organizuje się specjalne bożonarodzeniowe jarmarki, gdzie można zakupić konkursowe szopki.
Mówi się, że to wyznawcy kościoła morawskiego przenieśli na teren Pn i Pd Ameryki zwyczaj strojenia bożonarodzeniowych choinek. To niezwykłe drzewko stało się jednym z najbardziej ulubionych symboli zimowych świąt. Jednak tamtejsza choinka znacznie różniła się od obecnej, na jej gałęziach zwisały paski papieru z cytatami z Biblii.
Za najlepszych twórców rzeźbionych w drewnie szopek uważa się Afroamerykanów i mieszkańców Apallachów. Tworzone do dziś, wyróżniają się oryginalnością i żywiołowością. Oglądając je zdaje słyszeć "radosną nutę" czarnych kolęd gospel.
W Afryce, rzecz jasna, sztuka szopkarstwa rozwinęła się najbardziej tam, gdzie dzięki misjonarzom powstała najszersza społeczność katolicka. Tutaj sztuka ta znalazła uważnych i pełnych fantazji obserwatorów, a także zdolnych rzemieślników. Szopki afrykańskie tworzone są przede wszystkim z ciemnego drewna: hebanu, palisandru, drewna tekowego. Nie stosuje się malowania ani żadnego innego zdobienia. Z pewnych regionów Czarnego Lądu pochodzą figurki zrobione ze słomy, rzeźbionych orzechów kokosowych lub malowanej kory. Jednak w każdym przypadku sama scena narodzin została zmodyfikowana. Grota zmieniła się w słomiany szałas, w okolicach żłobka pojawiły się zwierzęta sawanny afrykańskiej, twarze postaci otaczające żłobek wydłużyły się charakterystycznie, usta i nosy nabrały "grubszych" kształtów. Jedynie postaci świętej rodziny odtwarzano według kanonu tradycyjnej ikonografii.
Także jeśli chodzi o Azję można mówić o kolonizacji dokonanej przez jezuickich misjonarzy, przede wszystkim na Dalekim Wschodzie (w szczególności na Filipinach, gdzie 80% populacji jest katolikami). W Azji tradycja budowania szopek bożonarodzeniowych nie rozwinęła się zbyt szeroko, natomiast tam gdzie się zagnieździła, jest bardzo silna. Zmienia swoją formę i staje się mrowiem postaci o skośnych oczach, zmierzających do stylizowanego szałasu. Wszystko to przypomina zatłoczony i wielobarwny orientalny bazar.
Na Filipinach rozwinęła się ciekawa szopka, zwana belen. Poszczególne figury zwane są santos. Śpiące w żłóbku Dzieciątko Jezus nazywa się Ninos Dormidos czyli śpiące dziecko. Wiele z tych szopek jest całkiem prostych, inne, podobnie jak w Neapolu, są bardzo starannie wykonane. Figurki posiadają ruchome kończyny, szklane oczy, włosy, mogą być zrobione częściowo lub w całości z kości słoniowej. Bardzo często noszą eleganckie stroje z haftowanego jedwabiu. Często posiadają kilka zmian kostiumów.
Szopka bożonarodzeniowa jest tworem plastycznym, przyjmującym wiele form, zmienia się w niej wystrój, kolory, postaci, fantazja kreatorów i siła wiary. Cel jednak jest jeden, wspólny dla wszystkich: czynić bliską i zrozumiałą dla wszystkich nacji i kultur wieść o narodzinach Zbawiciela.
Pasterze są pierwszymi świadkami narodzin Mesjasza. Nie władcom, nie uczonym w Piśmie została obwieszczona wiadomość o nowonarodzonym Mesjaszu, lecz pasterzom. Obraz pasterzy jest ambiwalentny. Literatura rabinacka ocenia ich bardzo negatywnie. Podejrzewani byli o oszustwo. Od rabbiego Jose ben Chanina pochodzi stwierdzenie, że nie było "na świecie zawodu bardziej godnego pogardy niż zawód pasterza". Zwiastowanie pogardzanym pasterzom zaakcentowane zostało przez nędzę Bożego Dzieciątka. Obraz ten powinien być pociechą dla wszystkich ludzi, pogardzających samymi sobą. Właśnie dla nich powinna mieć wielkie znaczenie wiadomość o narodzinach Chrystusa. W swej samopogardzie mogą postawić na to, że Chrystus narodził się także dla nich, że Bóg w narodzinach swego Syna zwrócił się właśnie do nich, by obwieścić im "wielką radość". Właśnie dla nich otworzyło się niebo, a aniołowie Boży otaczają ich swym blaskiem i swą delikatną miłością. Narodził się dla nich Zbawiciel, który uwolni ich od szablonów samookaleczenia i samopogardy.
Negatywnemu spojrzeniu przeciwstawiony jest, nie tylko w judaistycznej ale i w greckiej tradycji, pozytywny obraz pasterza. Patriarchowie byli pasterzami, tak samo Mojżesz jak i Dawid. Sam Bóg jest Pasterzem, prowadzącym nas na dobre pastwiska (por. Ps 23). Bóg obiecał ludowi narodziny mesjańskiego Pasterza (por. Mi 5). Narodziny Pasterza, który zgodnie z Bożym planem poprowadzi swój lud do sprawiedliwości, będą oczekiwane właśnie w pasterskiej osadzie Betlejem. Grecy znają mit, że pasterze odkrywają królewskie niemowlę. Wergiliusz sądził, że Bóg często objawiał tajemnice pasterzom. Orygenes przejmuje ten punkt widzenia Wergiliusza. Wierzy, że aniołowie najpierw objawili Radosną Nowinę pasterzom, ponieważ ludzie ci nie byli zepsuci, a jednocześnie byli otwarci na Boże Słowo. W wielu kulturach obraz pasterza jest figurą roztropnego i troskliwego ojca.
Gdy przypominam sobie dzieciństwo, pasterze wywoływali we mnie raczej uczucie głębokiego szacunku. Pasterze trzymali straż nocną. Mieli odwagę w nocy. Nie obawiali się rabusiów i dzikich zwierząt. Czuwali, podczas gdy inni ludzie spali. Są oni obeznani z nocą, ciemnością i tajemniczością. Pilnują i pasą swoje stado. Ochraniają owce przed lwami i wilkami. Chronić - to coś matczynego. Pasterze troszczą się o swoje owce i pilnują je. Są dla nich niczym ochraniająca straż. Sam Jezus mówił o sobie, że jest Dobrym Pasterzem, który życie swoje daje za swoje owce i zna wszystkie swoje owce (por. J 10,11.14). Pasterze są obeznani nie tylko z nocą, lecz także ze zwierzętami. Są również bliżej natury niż mieszkańcy miasta. Mają wyczucie dla tego, co żywe, instynktowne, zmysłowe. Obchodzą się ostrożnie z instynktami i popędami zwierząt. Nie szaleją z powodu ich popędów, lecz pasą i strzegą zwierzęta, jak coś drogocennego. Nie pozwalają, by opanowało ich stado, lecz prowadzą je, kierują! ochraniają. Dlatego też są otwarci na tajemnicę narodzin Boga pośród nocy i pośród zwierząt.
Pieśni pasterskie opiewają miłość. Koncert bożonarodzeniowy Corellego i Manfrediniego, symfonia w oratorium na Boze Narodzenie Bacha i pastorałka w "Mesjaszu" Handla przypominają swym taktem sycylijską muzykę pasterzy w Abruzzen. Dźwięczy w nich coś kołyszącego. Muzyka przekazuje bezpieczeństwo i miłość. Muzyka pasterska opisuje pasterzy nie jako pogardzanych i zepchniętych na margines, lecz jako ludzi rozumiejących życie i miłość, zdolnych do intymnej miłości. Skoro stoją blisko miłości, to rozpoznają w narodzinach Chrystusa tajemnicę Bożej miłości.
Nie ma się więc czemu dziwić, że aniołowie zwracają się do pasterzy i obwieszczają im narodziny mesjańskiego Dzieciątka. Pasterze natychmiast udają się w drogę, by zobaczyć "co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił" (Łk 2,15). A gdy zobaczyli Dzieciątko i Matkę, powrócili i wychwalali Boga. Artyści z wielkim umiłowaniem przedstawiali scenę adoracji Dzieciątka przez pasterzy. Ich zrogowaciałe ręce składają się do modlitwy, ich niekiedy krzepkie twarze delikatnieją! rozjaśniają się. W przedstawieniach szopek wszystkie narody mają szczególne upodobanie do pasterzy, przynoszących ze sobą to, co posiadają, by ofiarować Dzieciątku w żłóbku. Przyjrzyj się owym pasterzom, może odnajdziesz tam również siebie? Pójdź do żłóbka takim, jakim jesteś i podaj swoje ręce Dzieciątku Bożemu, Twoje przepracowane i skaleczone ręce, Twoje delikatne ręce, Twoje puste ręce, z których wypada Ci wszystko to, co chciałbyś pokazać Dzieciątku w żłóbku. Nie potrzebujesz żadnych darów, żadnych wyczynów, by obdarować Dzieciątko. Twoje puste ręce wystarczą. W nich podajesz Dzieciątku swoją prawdę. To przeobraża Twoje ręce, to czyni je tak delikatnymi i czułymi jak ręce pasterzy na bożonarodzeniowych obrazach.
Geneza współczesnej szopki sięga czasów św. Franciszka z Asyżu i nierozerwalnie związana jest z jego postacią. Gdy w roku 1223 wędrował po lasach, wertepach, pieczarach, często się zatrzymywał na chwile zadumy i refleksji. Ulubionym miejscem służącym do tych celów była grota - pustelnia leżąca na drodze z Asyżu do Rzymu.
Pewnego razu Franciszek polecił Janowi z Greccio, by do groty przyprowadził zwierzęta, przygotował żłóbek i siano i wezwał ludzi, by w Noc Bożego Narodzenia przyszli tam na Pasterkę. Wieść o tym bardzo szybko się rozeszła po okolicy. Setki szły z zapalonymi latarniami i pochodniami, które rozjaśniały grotę z Dzieciątkiem. W czasie Mszy św. Franciszek wygłosił kazanie, które stanowiło rodzaj betlejemskiego misterium. W ten sposób zrodziła się idea żłóbka, poniesiona przez Braci Mniejszych w świat.
Do dzisiaj najbardziej znane szopki urządzane są na ulicach Włoch. Najsłynniejsza, z figurami wielkości człowieka, jest w Neapolu. W Rzymie zaś - przy Schodach Hiszpańskich i na Placu św. Piotra.
Stajnia narodzenia Jezusa dla K. G. Junga stała się ważnym symbolem. Twierdził, że zawsze powinniśmy myśleć o tym, że jesteśmy tylko stajnią, w której narodzi się Bóg. Nie jesteśmy zatem pałacem, nie nowo wybudowanym i pięknie urządzonym domem, nie wygodnym mieszkaniem. Każdy z nas kojarzy ze stajnią inne doświadczenia i uczucia. Pewna kobieta opowiadała, że jako dziecko wracając ze szkoły szła natychmiast do stajni. Tam czuła się tak, jak u siebie w domu. Zapach stajni przywoływał jej uczucia ze stron rodzinnych, poczucie bezpieczeństwa. W stajni są zwyczajne zwierzęta. Tam jest życie, tam ciągle na nowo dzieją się narodziny, ale tam też jest umieranie, tam są też troski. W stajni jest dzień powszedni ze swymi wzlotami i upadkami. Dzieci odczuwają bliskość zwierząt. Zwierzęta pozwalają się głaskać, potrafią się bawić. Są bardziej cierpliwe niż ludzie. Słuchają tego, co opowiadają im dzieci. W stajni jest zawsze jednostajne ciepło. Zwierzęta także zimą ogrzewają stajnię temperaturą swego ciała.
Stajnia nie jest lśniąco wysprzątana. Leżą tam obornik i nieczystości wymieszane ze słomą i sianem. Ale stajnia jest nieustannie sprzątana, wciąż na nowo zbiera się obornik. Obornik służy jako nawóz na pola. Stajnia jest obrazem naszego wnętrza. Także nasze serce nie jest czyste ani schludne, nie jest aseptyczne. Tam zbierają się podobne nieczystości. Wszystko, co stłumiliśmy, zalega tam w jego głębi, psując się w ukryciu.
Ktoś stłumił swoją agresję. Pod powierzchnią przyzwoitości i uprzejmości czyha tam lodowate zimno, a pod pogodną powierzchownością kryj ą się agresywne strzały. Ktoś inny stłumił swoje potrzeby. Jednak nie dają mu one spokoju. Tkwią w nim wszędzie i nieprzerwanie się kłębią, natomiast współmałżonek lub dzieci mogą swobodnie tę potrzebę uzewnętrznić. Ktoś trzeci przechodzi obojętnie wobec skaleczeń swego dzieciństwa. Nie chce ich oglądać. Jednak rany nie pozwalają się zakleić. Dalej ropiej ą pod plastrem tak, że ropa wycieka spod opatrunku. Właśnie tam, gdzie leży w nas ten cały "obornik", pragnie się narodzić Bóg. Nie możemy zaproponować Bogu czystej izby, lecz tylko brudną stajnię naszego serca. Jest to dla nas przykre. Lecz obraz ten uwalnia nas od złudzeń, że zasłużyliśmy sobie na narodziny Boga. Bóg pragnie się w nas narodzić, ponieważ nas kocha, a nie dlatego, że my moglibyśmy Mu coś okazać.
Stajnia, dzięki narodzinom Jezusa, została napełniona blaskiem, ciepłym i łagodnym światłem, które nie oświetla bezwzględnie całego pomieszczenia, lecz pozostawia je takim, jakim jest. W bliskości Bożego Dzieciątka może być w Tobie wszystko — brud i poniżenie, to, co rozdeptane i wzgardzone w swej niepozorności. W łagodnym świetle Chrystusa możesz to wszystko obejrzeć. Dzięki Chrystusowi otrzymuje ono nowy wygląd i zostaje przemienione przez Jego Miłość. To jest pocieszający obraz stajni, że wszystko w Tobie zostanie przemienione dlatego, że Chrystus wejdzie w chaos i ciemność Twego serca, Właśnie to, co nie jest chemicznie czyste, daje Bożemu Dzieciątku bezpieczeństwo i mieszkanie, miejsce Jego leżenia czyni miękkim i przytulnym. Co jest zbyt perfekcyjne w bliskości dziecka budzi w nim raczej zdziwienie. Dziecko pragnie miękkiej pościeli, a nie doskonałej, aseptycznej smyczy. Możesz więc uwierzyć, że będąc dokładnie takim, jakim jesteś, możesz być dla Chrystusa miejscem mieszkania, stajnią, w której narodzi się On dla Ciebie i dla tego świata.
Począwszy od średniowiecza Franciszkanie, Dominikanie i Klaryski popularyzowali sztukę budowania szopki w Hiszpanii, Portugalii, Prowansji, Szwajcarii, Austrii, Niemczech i Polsce — praktycznie w każdym zakątku Europy.
Przez długi czas, żłobek i sceny narodzin znajdowały się jedynie w murach kościołów europejskich. Z czasem wierni zapragnęli, by tak lubiane przez nich szopki znalazły się w ich własnych domach. Zaczęto tworzyć coraz to mniejsze figurki i tendencja ta przyczyniła się do powstania we Włoszech w okresie baroku ponad dwudziestu wspaniałych szkół budowania szopek. Najbardziej znana i uznawana jest oczywiście szkoła neapolitańska, niepokonana i bezkonkurencyjna ze względu na bogactwo postaci, fantazję w tworzeniu scen, przepych i staranność w tworzeniu figurek. W tym przypadku prosta szopka św. Franciszka przekształciła się w coś bardziej okazałego i pełnego przepychu — presepio. Wielkie dioramy (jak modele, makiety w skali) miasta na wzgórzu (najczęściej Neapolu) tworzone były przez najlepszych rzeźbiarzy, architektów, złotników i krawców epoki. Postaci miały ok. 20 cali wysokości, posiadały ruchome kończyny, twarze wykonane były z malowanej terakoty.
Odtwarzano postaci okolicznych wieśniaków, ubranych w stroje narodowe, nie zaś z Betlejem. Sceny obrazowały postaci, miejsca, zawody współczesne jej twórcom. Przedstawiano rzeźników, winiarzy, tkaczy, garncarzy, pasterzy, starców, dzieci i oczywiście anioły. Często obrazowano wspaniały orszak bogato odzianych dygnitarzy dosiadających wielbłądy, słonie, rumaki, poruszających się dostojnie, zabawianych przez grajków. Pomiędzy nimi przemykali się miejscowi złodziejaszkowie, pijacy i żebracy. Wprowadzenie na scenę postaci negatywnych dowodziło, że Chrystus narodził się by zbawić wszystkich ludzi, że przybył by nawrócić grzeszników i uchronić od wiecznego potępienia. W centrum każdej szopki presepio była oczywiście Święta Rodzina i Dzieciątko Jezus.
Szopka presepio stała się pasją bogatych rodzin. Wydawały one potężne sumy na budowanie i kolekcjonowanie scen narodzin Chrystusa. Po dziś pewne kolekcje figurek bożonarodzeniowych jasełek noszą nazwy pochodzące od nazwisk rodzin, które nabyły bądź przechowywały je przez lata.
Na Boże Narodzenie ówcześni bogacze oraz notable przechadzali się od domu do domu, by podziwiać wspaniałe świąteczne inscenizacje, składające się niekiedy z setek figurek. Zajmowały one często całe pokoje lub piętra domu. Jedną z takich wielkich kolekcji była szopka Króla Karola III, składała się z 5.950 elementów. Z czasem jednak te olbrzymie inscenizacje podzielono na kilka mniejszych, część elementów uległa zniszczeniu. Do dziś niestety nie zachowała się żadna tak duża kompletna kolekcja z tamtych czasów. Przed końcem XIX w. tradycja budowania wielkich inscenizacji świątecznych nieco podupadła. Dzisiaj istnieje zaledwie kilka tak licznych i bogatych kolekcji.
We Włoszech budowanie szopki nie ograniczyło się jedynie do wspaniałych bogatych presepio. Na południu kraju tworzy się ponadto tzw. santon z terakoty. Prawie każda południowowłoska rodzina może poszczycić się kolekcją, gdzie sceny, postaci, kostiumy nawiązują do lokalnego kolorytu włoskiego. Na ogół santon są figurami z pomalowanej terakoty, robione są przez całe rodziny lub rzemieślników, którzy parają się tym od wielu pokoleń. Także na południu Francji tworzy się podobne santon. I tak jak we Włoszech, francuskie santon przejęły lokalny koloryt: francuskie kostiumy z epoki santon habille oraz sposób wykonania — z gliny santon d`argile.
Z alpejskiego regionu Włoch, Bawarii, Austrii i Szwajcarii pochodzą pięknie rzeźbione i malowane drewniane figurki jasełkowe. Niemieckie szopki, często zwane krippen mogą być wykonane wieloma technikami: mogą być odlewami z metalu, z gipsu, który następnie malowano lub być tworzone z malowanego kartonu, z gliny czy drewna. Każdego roku, obok bożonarodzeniowego drzewka rozkwitają na nowo barwne świąteczne inscenizacje.
W wielu rodzinach niemieckich, tyrolskich i austriackich co roku tworzy się wielowarstwowe drewniane budowle tzw. drewniane wieże, przystrojone maleńkimi figurkami, które obracają się w blasku zapalonych świec. Te urocze kompozycje zwane są piramidami.
Dzisiaj, szopki tworzone są prawie we wszystkich krajach europejskich. Z Węgier na przykład pochodzą niezwykłe filcowe figurki i technika budowania szopek zwana przędzeniem słomy. W Irlandii szopki budowano z czarnego torfu. Natomiast trudno jest znaleźć szopkę z Rosji. Łatwo znaleźć jest wspaniałe ikony przedstawiające Madonnę z Dzieciątkiem. Rzeźby i szopki nie są częścią tradycji rosyjskiego kościoła prawosławnego.
Ciekawostką jest zwyczaj budowania maleńkich szopek przez niektóre zakony europejskie. Dzieciątko Jezus, na ogół samotne, złożone jest kolebce, która w odróżnieniu od skromnego żłóbka z Betlejem, jest bardzo ozdobna. Dzieciątko otulone jest bogato haftowanym przykryciem i śpi w pięknym łóżeczku. Na Sycylii scenka ta wykonana jest często z ręcznie ugniatanych kolorowych kawałków wosku, z którego ukształtowano postać Jezusa, kwiaty i inne elementy sceny.
Istnieje nadal wiele zwyczajów, które uświetniają czas Bożego Narodzenia, a zrodziły się wiele lat temu. W Niemczech był obyczaj, który przetrwał przez wiele lat, zwany kołysaniem kołyski. Figurka Dzieciątka Jezus spoczywa w kołysce z ozdobnie rzeźbionego drzewa, jest ono delikatnie kołysane i śpiewa mu się specjalnie napisane kołysanki. Obyczaj ten przetrwał do dziś w postaci śpiewania kolęd.
W wioskach alpejskich narciarze często otwierają pasterkę uroczystą procesją z pochodniami wzdłuż stoku. Niosą ze sobą figurę Dzieciątka Jezus. Niosą w ciemną noc Światłość Świata. W wielu francuskich kościołach co roku odgrywa się piękną scenę: pasterz w stroju francuskiego chłopa przybywa na małej, wypełnionej sianem, furmance ciągniętej przez barana. Na wozie znajduje się figurka jagnięcia — symbol Baranka Bożego i mała figurka Dzieciątka Jezus. O północy, przy śpiewie chóru, wnosi on figurę do zainscenizowanej przy bożonarodzeniowym ołtarzu stajenki i kładzie dziecię do żłobka.
Z okresem bożonarodzeniowym związany jest obyczaj organizowania jarmarków.
W Marsylii i innych miastach Francji powstają wielkie jarmarki, gdzie sprzedaje się santon. W Rzymie i starym Neapolu na ulicy San Gregorio Armeno, obok Placu San Gaetano ustawiają się stragany sprzedające santon włoskie. W całej Austrii i Niemczech, powstają ogromne i niezwykłe bazary zwane Chriskindlemarkt, gdzie przy wtórze muzyki, sprzedaje się świąteczne figurki. Odwiedzają je całe rodziny, szukają nowych postaci i elementów do domowej szopki lub prezentu do kolekcji przyjaciół. Takie bożonarodzeniowe kolekcje powstają przez pokolenia. Tworzenie ich jest ważną tradycją rodzinną.
Zrozumiałe jest, że grota betlejemska, miejsce narodzin Chrystusa, wraz ze znajdującym się tam żłobkiem, od samego początku była miejscem szczególnego pietyzmu i czci chrześcijan. Dokumentują to liczne przekazy z antyczności chrześcijańskiej (np. pisma Orygenesa z 248 r.). Z polecenia Heleny, matki cesarza Konstantyna, zbudowano nad grotą w IV w. Bazylikę Narodzin Chrystusa. W następnym wieku doznała ona znacznych uszkodzeń, ale już około 540 r. z polecenia cesarza Justyniana została odrestaurowana i w swej zasadniczej konstrukcji przetrwała nieuszkodzona do dnia dzisiejszego. Została ona nawet oszczędzona w czasie niszczycielskiej inwazji perskiej w 614 r. Bazylikę ocaliły wymalowane na frontonie postaci (trzech) mędrców ubranych w szaty perskie.
Także Rzym chciał mieć swoją grotę betlejemską. Od VI w. czczono w Bazylice NMP Większej drewniany żłóbek - w kaplicy specjalnie jemu dedykowanej. Wierzono, że jest on autentyczny i pochodzi z groty betlejemskiej. Warte wspomnienia są również artystyczne prezentacje żłóbka, spotykane już w IV i V w. na licznych sarkofagach rzymskich. Jednakże rozpowszechnienie idei budowania i "odtwarzania" żłóbka betlejemskiego w kościołach parafialnych zawdzięczamy duszpasterskiej intuicji ś w. Franciszka (XIII w.). Św. Bonawentura (+ 1274) opisując na zlecenie zakonu franciszkańskiego oficjalny żywot św. Franciszka z Asyżu (tzw. Legenda maior) podaje, że założyciel zakonu zbudował w pobliżu kościoła w Greccio w 1223 r. obszerną szopkę, w której znalazło się nawet miejsce dla osła i dla wołu. Z czasem promotorami tradycji żłobkowej stały się także inne zakony (np. teatyni, jezuici). Szopkę, poza postaciami Świętej Rodziny, stopniowo zaczęli wypełniać pasterze, aniołowie, królowie (ewangelijni magowie), słudzy Heroda i jego dworzanie. Z czasem szopka coraz bardziej się aktualizuje. Świętej Rodzinie towarzyszą przy żłóbku charakterystyczni przedstawiciele danego narodu np. mieszczanie, chłopi, rzemieślnicy, górale, aktualni przedstawiciele władzy cywilnej, wojsko, itd. W okresach szczególnie trudnych politycznie, szopki nabieraj ą charakteru patriotycznego, czy wręcz symbolicznego. Pierwotnie szopki stawiano i budowano dla celów parafialnych. Przyjmuje się powszechnie, że zaczęły się one pojawiać także w domach prywatnych dopiero od XVIII w. pod wpływem tzw. (pseudo) reform austriackich Józefa II, który w swoim cesarstwie zakazał prezentowania bożonarodzeniowych przedstawień w budynkach kościelnych.
Polskie szopki są proweniencji włoskiej. Pojawiły się one w kraju dzięki zasługom synów zakonnych św. Franciszka (zarówno franciszkanów konwentualnych jak też tzw. obserwantów, nazywanych w Polsce również bernardynami). Jakkolwiek zachowane dokumenty historyczne prezentują nam wygląd polskich szopek dopiero z początków XIX w., znane są również relacje stwierdzające, że idea szopek sięga XVII w. Wśród wielu tradycji polskich szopek, najsłynniejsze są tzw. szopki krakowskie, cenione i znane już od XIX w. Od 1927 r. istnieje nawet tradycja konkursu na najpiękniejszy jej egzemplarz. Doroczna wystawa tych szopek (z przerwą w czasie okupacji niemieckiej oraz w okresie stalinowskim 1950-1954) odbywa się w pobliżu pomnika Adama Mickiewicza na Rynku krakowskim.