św. Anny w Prawnie

  • Wstęp
  • Sakrament męczeństwa
  • Matka Boża o kapłanach
  • Pasterze parafii Prawno

1/4
2/4 Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem...

Nie wyście Mnie wybrali...

Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. (J 15,16)

Złożyłeś, Panie, w dłoniach kapłana moc tajemniczą Twych sakramentów, gdy w jego rękach i jego słowach jesteś obecny wśród swego ludu. Bo chcesz, by uczta Twojej miłości trwała do końca istnienia ziemi, a Ewangelia była głoszona wszystkim narodom i pokoleniom.

Zapalasz płomień wiary niezłomnej w sercach spragnionych zbawienia ludzi i dajesz siłę swoim wybranym, aby przed światem wyznali Ciebie.

Umocnij ducha wiernych żniwiarzy, których posyłasz, by plon zebrali, bo już dojrzały kłosy na polach Twego królestwa, co przetrwa wieki. (z modlitwy kapłana)

Sakrament męczeństwa

Cierpieli i ginęli za wolność Kościoła i Ojczyzny.

29 kwietnia, obchodzimy Dzień Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego.

Represje ze strony okupanta hitlerowskiego w czasie II wojny światowej dotknęły boleśnie duchowieństwo katolickie. Podczas II wojny światowej zginęło blisko 2 tys. polskich kapłanów diecezjalnych, prawie 600 zakonników i niemal 300 sióstr zakonnych. W samej tylko diecezji lubelskiej, w tym na Zamojszczyźnie, w latach 1939-1945 zostali zamęczeni bp Władysław Goral, 52 księży i 2 kleryków.

Działo się to wszystko z rozkazu Adolfa Hitlera, który 12 września 1939 r. na konferencji w Jełowej wydał polecenie eksterminacji duchowieństwa polskiego. Trzeba dodać, że duchowieństwo katolickie było ofiarą represji także ze strony Sowietów i Ukraińskiej Powstańczej Armii. Dotknęły one łącznie 6367 księży, braci i sióstr zakonnych, spośród nich zginęło 1932 duchownych diecezjalnych, w tym posiadających święcenia niższe, 580 zakonników i 289 sióstr zakonnych. Być może nie są to jeszcze ostateczne dane, problem ten wymaga dalszych wnikliwych badań.

Mówiąc o męczeństwie polskich kapłanów katolickich za wiarę, Ojczyznę i Kościół, trzeba przywołać słowa bł. Stefana kard. Wyszyńskiego, Prymasa Polski, zanotowane w „Zapiskach więziennych”. „’Ósmy sakrament’ z życia Kościoła to męczeństwo. Chrystus sam go uświęcił, gdy nazwał błogosławionymi tych, których prześladować będą. […] Bóg zażądał od kapłanów wieku XX, by wydali ciała swoje jako ’hostię zastępczą’ […]”. – To są piękne słowa, które definiują życie, drogę kapłańską i męczeńską księży z całej naszej Ojczyzny, którzy ponieśli śmierć w czasie II wojny światowej. Bardzo wielu też księży przeszło przez różne obozy i więzienia, szczęśliwie przeżyło II wojnę światową i potem dawali piękne świadectwo swojej kapłańskiej drogi.

Najwięcej polskich księży, zakonników i kleryków więzionych było w niemieckim obozie koncentracyjnym KL Dachau – łącznie 1773. Spośród nich tylko połowa doczekała ratunku. Dlatego niemiecki obóz koncentracyjny w Dachau jest symbolem męczeństwa polskiego duchowieństwa w latach 1939-1945, a dzień jego oswobodzenia – 29 kwietnia, został ustanowiony Dniem Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego w czasie II wojny światowej. Tak zdecydowała w roku 2002 Konferencja Episkopatu Polski. Ksiądz bp Ignacy Jeż, dziś świętej pamięci, jako przewodniczący Komitetu Polskich Księży Byłych Więźniów Obozów Koncentracyjnych, zwrócił się wówczas z prośbą do KEP, aby ogólnopolskie obchody Dnia miały miejsce w kaliskim sanktuarium. I tak jest od 2005 r.

W swoich wspomnieniach księża ocaleni z obozu koncentracyjnego Dachau podkreślali, że kapłani w czasie II wojny światowej składali daninę krwi i cierpienia za Kościół i Ojczyznę. Dzień Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego w czasie II wojny światowej upamiętnia złożoną przez nich ofiarę.

Kapłani, którzy przeżyli, byli przekonani, że ocalenie zawdzięczają św. Józefowi Kaliskiemu. Ich ratunek przyszedł w ostatniej chwili, po ludzku wszystko wydawało się stracone.

Niemiecki obóz koncentracyjny KL Dachau wyzwoliło zaledwie kilkudziesięciu żołnierzy amerykańskich, i to na kilka godzin przed zaplanowaną jego całkowitą likwidacją. Zgodnie z tajnymi rozkazami niemieckich władz obóz miał zostać zrównany z ziemią 29 kwietnia 1945 r. o godz. 21.00. Te plany nie były znane aliantom, a właśnie tego dnia podjęli akcję wyswobodzenia obozu, która zakończyła się sukcesem.

Kilka dni wcześniej, dokładnie 22 kwietnia, po odprawieniu nowenny do św. Józefa kapłani więzieni w obozie złożyli Akt oddania się w opiekę św. Józefowi. Przyrzekli m.in., że po szczęśliwym powrocie do wolnej Ojczyzny oddadzą hołd wdzięczności przed cudownym obrazem św. Józefa Kaliskiego. Obiecali wówczas także, że będą do niego pielgrzymować co roku.

Oni pozostają dla nas świadkami wielkiego zaufania i zawierzenia św. Józefowi. Oni również po wojnie rozsławili w Polsce, Europie, a także na świecie kult św. Józefa w jego kaliskim wizerunku. Dzielili się świadectwem jego wstawienniczej mocy, opowiadając swoim parafianom i ludziom, wśród których posługiwali, o ich cudownym ocaleniu. Powszechnie znane były też doroczne pielgrzymki dziękczynne dachauczyków do sanktuarium w Kaliszu.

Ocaleni dachauczycy w pierwszej zorganizowanej po wojnie pielgrzymce przybyli do Kalisza już w 1948 r. Coroczne odbywające się 29 kwietnia spotkania dziękczynne były nieprzerwanie kontynuowane. W 2013 r. umarł ostatni z nich – ks. Leon Stępniak.

W podziemiach Narodowego Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu znajduje się kaplica Męczeństwa i Wdzięczności. Została ona ufundowana w 1970 r., w 25. rocznicę wyzwolenia obozu w Dachau. Powstała ona z inicjatywy duchownych, którzy go przeżyli.

do góry

Ataki na kapłanów

Homilia. 21 kwietnia 2024. ks. Wiesław Podlodowski

Niedziela Dobrego Pasterza, bo tak w tradycji Kościoła nazywana jest IV niedziela wielkanocna, jeszcze raz kieruje oczy ludzi wierzących w stronę ich duchowych przewodników, kapłanów. Mają oni swoje "urodziny" w Wielki Czwartek. Są z ludu wzięci i dla ludu postawieni.

W czasie swojej pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny w 1979 roku Jan Paweł II mówił: "Kościół najłatwiej jest pokonać przez kapłanów. (...) Trzeba stale czuwać, żeby to przypadkowo w jakiejś mierze, na jakiejś drodze nie nastąpiło. Nie rozwinęło się coś w niewłaściwym kierunku (...). Kościół w Polsce dzięki kapłanom jest niepokonany. Jest niepokonany dzięki jedności kapłanów z Episkopatem".

Doskonale wiedzą o tym nieprzyjaciele Chrystusa. Dlatego dalej w stronę kapłanów przeprowadzane są wściekłe ataki, oskarżenia, sianie ziarna nieufności. Nie byłyby one groźne, gdyby przybierały kształt znany choćby z czasów komunizmu. Wtedy wszystko było jasne. Męczeństwo bł. ks. Popiełuszki tylko wzmocniło Kościół, ale diabeł się uczy. Dlatego dziś działa inaczej: kreuje wizję świata, gdzie kapłan jest niepotrzebny - co najwyżej może być wypełniaczem tradycji, ceremoniarzem uroczystości rodzinnych, kumplem. Szatan szaleje w diabelskiej satysfakcji, gdy pojawi się ksiądz gotowy do podejmowania kompromisów ze światem, bez problemu naginający bądź spłycający Ewangelię. Takiego jest w stanie zaakceptować. Ba! Taki kapłan, idący drogą Judasza, natychmiast zostanie okrzyknięty nowoczesnym. Pokazuje się go w telewizji jako kontrpropozycję dla pozostałych, upartych, mało rozumiejących kapłanów trzymających się swego Jezusa.

Dzisiaj ludzie zaakceptują bez problemu księdza-społecznika, działacza, rzucającego się w wir działań na rzecz różnych akcji, komentatora życia publicznego, o ile źle nie mówi o bezbożnikach i wrogach Ojczyzny, ale bezwzględnie będą go piętnować, gdy zacznie publicznie mówić o potrzebie nawrócenia, świętości, przypominać, że chrześcijanin tylko w Jezusie Chrystusie może znaleźć ostateczny sens i dopełnienie swojego życia. Tak było od zawsze, ale dzisiaj ten atak w szczególny sposób ponownie nasila się, a my wierni się temu przyglądamy i jakże często akceptujemy te ataki na kapłanów. Nie dziwmy się zatem, że na pierwszym roku w Lubelskim Seminarium jest tylko 3 kandydatów na kapłanów (kwiecień 2024).

Dziś szatan intensywnie pracuje, aby ukazywać kapłana tylko w złym świetle. Dlaczego? Chodzi tu o podważanie wiarygodności, zerwanie więzi zaufania, jaka łączy pasterza z owczarnią. Szatan robi wszystko, aby trzymać człowieka w stanie grzechu, czyli buntu przeciwko swemu Stwórcy. On wie doskonale, że człowiek może pojednać się z Bogiem tylko przez kapłana. Dlatego chce za wszelką cenę podważyć autorytet kapłana, bo ksiądz, który nie ma autorytetu jest w pogardzie i do takiego nie chodzi się po pomoc ani do spowiedzi, i umiera się w ciężkim grzechu bez żadnego żalu i idzie się do piekła. Pamiętajmy, że bez lekarza duszy, jakim jest kapłan dokonuje się w życiu duchowym, a potem fizycznym straszne spustoszenie.

Zazwyczaj do walki z księdzem szatan wykorzystuje ludzi, którzy mają na sumieniu jakieś niewybaczone i nieodpokutowane ciężkie grzechy czy przestępstwa. Sumienie takich ludzi ich jest otępiałe, albo wręcz zagłuszone. Dlatego łatwo ich przekonać, aby stali się tzw. obrońcami wiary i Boga, i chwycili w swoje dłonie kamienie oszczerstw, pomówień, plotek i pogardy, i kamienowali tych, których Bóg wybrał, namaścił i posłał, aby w Jego imieniu wszystkim ludom i narodom głosili Dobrą Nowinę, uzdrawiali chorych, leczyli złamanych na duchu, karmili lud Boży Jego Słowem i Ciałem Jego Syna Jezusa Chrystusa.

Gamaliel ostrzegł Żydów, którzy zwalczając uczniów Jezusa chcieli w ten sposób przypodobać się Bogu. Powiedział: „Uważajcie, aby z czasem nie okazało się, że walczycie z samym Bogiem.”

Z Bogiem, do którego wszystko należy. Czy Bóg będzie nam błogosławił i otaczał opieką skoro odwracamy się od Niego i chcemy urządzać sobie świat bez Boga? Nie będzie, to jest cywilizacja śmierci.

Tylko z Bogiem, naszym Dobrym Pasterzem mamy świetlaną przyszłość teraz i w wieczności.

do góry

3/4. Z książki: Catalina Rivas - "Tajemnica Spowiedzi i Mszy Świętej".
4/4 Dzieci moje, nie możecie iść drogą wiary i naśladować mojego Syna bez waszych pasterzy.

Z orędzi Matki Bożej

Drogie dzieci! Kiedy patrzę na was, którzy kochacie mojego Syna, moje Serce napełnia się błogością. Błogosławię was matczynym błogosławieństwem. Matczynym błogosławieństwem błogosławię także waszych pasterzy – was, którzy głosicie słowa mojego Syna, błogosławicie Jego rękami i kochacie Go tak bardzo, że jesteście gotowi z radością podjąć każdą ofiarę dla Niego. Wy podążacie za Nim, który był pierwszym pasterzem, pierwszym misjonarzem. (2019-12-02)

Dzieci moje, jako matka mówię wam: nie możecie iść drogą wiary i naśladować mojego Syna bez waszych pasterzy. Módlcie się, by mieli siłę i miłość do prowadzenia was. Niech wasze modlitwy zawsze będą przy nich. (2019-07-02)

Módlcie się za pasterzy, za tych, których ręce pobłogosławił mój Syn. (2019-03-18)

Jestem z wami. W szczególny sposób jestem przy waszych pasterzach. Swoją matczyną miłością oświecam ich i zachęcam ich, by rękami pobłogosławionymi przez mojego Syna błogosławili cały świat. (2018-12-02)

Ponownie wzywam was moje dzieci, do modlitwy za swoich pasterzy, módlcie się, by mogli być prowadzeni przez miłość mojego Syna. (2018-11-02)

Wspomagajcie modlitwą swoich pasterzy, aby mogli być duchowymi oczyma miłującymi wszystkich ludzi. (2018-09-02)

Ponownie wzywam was do modlitwy za swoich pasterzy, za tych, których mój Syn powołał. Pamiętajcie, że oni potrzebują modlitwy i miłości. (2018-08-02)

Drogie dzieci, ponownie proszę was jako Matka, która pragnie dobra dla swoich dzieci, miłujcie swoich pasterzy, módlcie się za nich! (2018-06-02)

Proszę was, jako swoje dzieci, módlcie się intensywnie za Kościół i jego sługi, waszych pasterzy, aby Kościół był takim, jakim go mój Syn pragnie, czysty jako źródlana woda i pełen miłości! (2018-03-02)

W szczególny sposób moje matczyne Serce miłuje pasterzy. Módlcie się za ich błogosławione ręce. (2016-09-02)

Drogie dzieci, ponownie proszę was po matczynemu; módlcie się za wybrańców mojego Syna, za ich błogosławione ręce, za swoich pasterzy, aby mogli głosić mojego Syna z jak największą miłością i w ten sposób sprawiać nawrócenia. (2016-08-02)

Módlcie się za swoich pasterzy, abyście w nich widzieli ogrom miłości mojego Syna. (2016-07-25)

Módlcie się za swoich pasterzy, aby mieli siłę i miłość by być mostami zbawienia. (2015-12-02)

Módlcie się za swoich pasterzy, za tych, którzy dla mojego Syna i dla was wyrzekli się wszystkiego. Miłujcie ich i módlcie się za nich. Ojciec Niebieski wysłuchuje waszych modlitw. (2015-11-02)

Módlcie się za swoich pasterzy. Oni należą do mojego Syna, On ich powołał. Módlcie się, aby zawsze mieli siłę i odwagę być odblaskiem światłości mojego Syna. (2015-06-02)

Módlcie się o świętość swoich pasterzy, aby w imię mojego Syna mogli czynić cuda, gdyż świętość czyni cuda. (2015-05-02)

Drogie dzieci, obdarzajcie swoich pasterzy radością miłości i wsparciem. (2013-07-02)

Mój Syn podarował wam pasterzy, chrońcie ich, módlcie się za nich! (2013-05-02)

Modlę się szczególnie i czuwam nad waszymi pasterzami, których mój Syn powołał, aby nieśli wam światło i nadzieję. (2013-03-02)

Pasterze parafii św. Anny w Prawnie

Ks. Wiesław Podlodowski – od 30.03.2004

Ks. Józef Wierzchowski – 07.2003 - 30.03.2004

Ks. Piotr Trela – 01.08.1998 - 06.2003

Ks. Jan Pokrywka – 25.05.1992 - 28.07.1998

Ks. Władysław Kogut – 26.05.1980 - 05.1992

Ks. Wiktor Pomarański – 07.1947 - 30.04.1980

Ks. Antoni Mulawa – 16.05.1945 - 07.1947

Ks. Kazimierz Łęczycki – 14.02.1939 - 15.01.1945

Ks. Marcin Ślósarz – 12.06.1929 - 04.02.1939

Ks. Szymon Mokrski – 17.05.1919 - 01.01.1929

Ks. Władysław Walencik – 21.02.1919 - 16.05.1919

Ks. Franciszek Dyka – 10.1894 - 20.02.1919

Ks. Antoni Gryczyński – 06.1894 - 10.1894

Ks. Wojciech Machnikowski – 04.1887 - 04.1894

Ks. Julian Perzanowski – 10.1884 - 02.1987

Ks. Jan Włodzyński – 06.1883 - 10.1884

Ks. Kazimierz Dmowski – 1877- 02.1883

Ks. Antoni Wilczyński – 1876

Ks. Benedykt Piotrowski – 1873

Ks. Wojciech Kopnicki – 1871

Ks. Wiktor Krauze – 1870

Ks. Roch Jaśkiewicz – 1870

Ks. Jakób Szaniawski – 1869

Ks. Feliks Kosarzewski – 1868

Ks. Filip Balasiński – 1866

Oo. Bernardyni – 1863 - 1865

Ks. Jan Bonifacy Czachurski – 1861 - 01.1863

----- brak danych -------

Ks. Jakób Piecek – ok. 1819 i następne. Urodził się w 1778 roku. Wyświęcony na kapłana w 1807 r.

Ks. Adrian Pawełecki – 1810

----- brak danych -------

Ks. Maciej Kryspiński – 1782 i następne

----- brak danych -------

Ks. Maciej Olbratowicz – 1669

----- brak danych -------

  • Informacja

00/11. Rok 2002. Ks. Wiesław Podlodowski.

Ks. Wiesław Podlodowski

do góry

Urodzony 24.05.1960 w Kijanach. Parafia rodzinna - Kijany, św. Anny. Święcenia kapłańskie przyjął 12 grudnia 1987 roku z rąk ówczesnego Biskupa Lubelskiego Bolesława Pylaka. Jest proboszczem parafii Prawno od 30.03.2004.

Powiększenie

00/11. Módlcie się za swoich pasterzy.

Ks. Wiesław Podlodowski

do góry

2 tekst.

  • Informacja
  • Życiorys

00/11. Ks. Józef Wierzchowski.

Ks. Józef Wierzchowski

do góry

Urodzony 16.05.1956. Święcenia kapłańskie przyjął 31 marca 1983 roku. Był proboszczem parafii Prawno: 07.2003 – 30.03.2004.

00/11.Ks. Józef Wierzchowski.

Ks. Józef Wierzchowski

do góry

Po odejściu z parafii Prawno ks. Józef był rezydentem w par. Matki Bożej Fatimskiej w Lublinie. W latach 2008-2014 był wikariuszem par. św. Jakuba w Lublinie. Od 25 czerwca 2014 roku pełni urząd wikariusza w parafii Dąbrowica.

  • Informacja
  • Życiorys

00/11.Ks. Piotr Trela.

Ks. Piotr Trela

do góry

Urodzony 21.10.1962. Święcenia kapłańskie przyjął 13 grudnia 1986 roku z rąk ówczesnego Biskupa Lubelskiego Bolesława Pylaka. Był proboszczem parafii Prawno: 01.08.1998 – 06.2003.

00/11.Ks. Piotr Trela

Ks. Piotr Trela

do góry

Ks. kan. Piotr Trela pochodzi z parafii św. Anny w Lubartowie. Po święceniach był wikariuszem w Chełmie i w Lublinie, a od 1998 roku proboszczem w Prawnie. Dzięki ofiarnej pracy duszpasterskiej i gospodarczej ks. Piotr odnowił oblicze naszej parafii. Kościół nabrał nowego blasku w pięknie nowych ołtarzy, witraży i prezbiterium, a wierni coraz liczniej zaczynali uczestniczyć w życiu duchowym parafii. Ks. Arcybiskup dostrzegając talent i zasługi naszego proboszcza nagrodził go tytułem kanonika honorowego Kapituły Lubelskiej, a w lipcu 2003 roku przeniósł na większą parafię w Końskowoli. 23 czerwca 2010 roku został przeniesiony na urząd proboszcza parafii pw. Matki BożejRóżańcowej w Puławach, gdzie też został Dziekanem dekanatu Puławy.

Srebrny jubileusz – 25 lat kapłaństwa

Srebrny jubileusz kapłaństwa i złoty jubileusz życia ks. kan. Piotra Treli stały się okazją do dziękczynienia, składanego Bogu i Matce Najświętszej przez wspólnotę parafialną pw. Matki Bożej Różańcowej w Puławach oraz społeczność miasta. 7 października 2012 roku, jubileuszowej modlitwie, wpisanej w odpust parafialny, przewodniczył bp Mieczysław Cisło, który między innymi powiedział o ks. kan. Piotrze: Moja obecność jest wyrazem wdzięczności Kościoła lubelskiego za dar ks. kan. Piotra Treli. Są takie symboliczne chwile w życiu, gdy ma się za sobą wiele dokonań i jest za co Bogu dziękować. Złoty jubileusz życia i srebrny jubileusz kapłaństwa jest takim wyjątkowym czasem. Ks. Piotr idąc za Chrystusem, wszędzie pozostawia trwały ślad w ludzkich sercach, a także owoce pracy na niwie duchowej i materialnej. Dziękując za świadectwo życia, gorliwość, wierność i radosne wędrowanie drogą kapłańską, ks. Biskup życzył ks. Treli, by Ten, który przed laty obdarzył go powołaniem, wciąż prowadził go właściwą drogą.

Za wielkie serce swojemu proboszczowi i przyjacielowi dziękowali mieszkańcy parafii oraz miasta, a także licznie przybyli goście. Przedstawiciele władz miejskich i samorządowych, oświatowych, służby zdrowia i służb mundurowych ramię w ramię z parafianami, reprezentującymi liczne grupy duszpastersko-modlitewne, dziękowali za kapłańskie utrudzenie proboszcza i dziekana.

Swoim życiem pokazujesz nam, jak być dobrym człowiekiem i dobrym kapłanem. Dzięki Tobie trwamy przy Bogu i Najświętszej Matce Modlimy się o to, byś był prawdziwym świadkiem wiary, otoczonym przyjaźnią kapłanów i świeckich - dziękowali członkowie rady parafialnej

Na trudne czasy Bóg daje odpowiednich kapłanów. Dziękujemy za Twoje czytelne świadectwo i prosimy o odwagę głoszenia Boga w świecie, który próbuje zagłuszyć Jego obecność - mówili parafianie.

Za prowadzenie wiernych ku świętości, a także za wielką życzliwość i współpracę w podejmowaniu nowych wyzwań na płaszczyźnie małej ojczyzny. Jak nie podziwiać kapłana, który wszystkie decyzje podejmuje z myślą o Bogu i w trosce o powierzonych swojej opiece ludzi. Dziękujemy za umacnianie w nas wiary, za prowadzenie drogami nadziei i miłości - dziękowali włodarze miasta i regionu.

Niech Matka Boża Różańcowa prowadzi Cię pewną drogą, niech wytycza coraz wyższe cele, a Ty jak kapłan nadal gorliwie służ Bogu i ludziom - życzyli przedstawiciele służb mundurowych.

Ks. kan. Piotr Trela, wdzięczny za jubileuszowe spotkanie, dziękował Bogu, Matce Najświętszej i ludziom za 50 lat życia i 25 lat kapłaństwa. W czasie Mszy św. powiedział:

Jako motto na prymicyjnym obrazku zapisałem przed laty słowa wyznania św. Piotra: "Panie, Ty wszystko wiesz; Ty wiesz, że Cię kocham." Chciałbym, żeby moja kapłańska posługa zawsze była spełnianiem słów wypowiedzianych przez mojego patrona. Podkreślał, że jego jubileusze są owocem łaski Bożej i współpracy wielu osób. Nie byłoby jubileuszu, gdyby nie ludzie, których Bóg postawił na mojej drodze: nieżyjący już rodzice, rodzeństwo, nauczyciele, kapłani, przyjaciele. Szczególnie dziękuję bp. Mieczysławowi Cisło, który był wikarym w moim rodzinnym Lubartowie, a potem wychowawcą w seminarium. Za twoją dobroć, autentyczność, chrześcijańską miłość i gotowość ukazywania sensu kapłańskiego życia, dziękuję także w imieniu kursowych kolegów. Nie starcza słów, by wyrazić wdzięczność, ale w codziennej modlitwie dziękuję Bogu za twoją osobę, kapłaństwo i biskupstwo.

  • Informacja
  • Życiorys

1/10.Prawno, 31-05-1998. Ks. Jan Pokrywka.

Ks. Jan Pokrywka

do góry

Urodzony 02.07.1956 – zm. 09.04.2014. Święcenia kapłańskie przyjął 14 czerwca 1981 roku. Był proboszczem parafii Prawno: 25.05.1992 – 28.07.1998.

2/10.Ks. Jan Pokrywka

Ks. Jan Pokrywka

do góry

3/10. Prawno, 31-05-1998. Ks. Jan Pokrywka w kościele parafialnym.
4/10. Prawno, ok. 1995. Ks. Jan Pokrywka podczas kolędy u państwa Zbytniewskich.
5/10. Prawno, 13-06-1997. Na cmentarzu parafialnym.
6/10. Wandalin, parafia Boby, 29-04-2012. Kaplica wybudowana przez ks. Jana.
7/10. Chełm, 12-04-2014. Pogrzeb ks. Jana Pokrywki (w drodze na cmentarz). Przed kościołem parafialnym.
8/10. Chełm, 12-04-2014. Pogrzeb ks. Jana Pokrywki. Na cmentarzu komunalnym w Chełmie.
9/10. Chełm, 12-04-2014. Pogrzeb ks. Jana Pokrywki. Na cmentarzu komunalnym w Chełmie.
10/10. Chełm, 12-04-2014. Pogrzeb ks. Jana Pokrywki. Ostatnie pożegnanie.

Kanonik honorowy Kapituły Chełmskiej, mgr teologii.

Ks. Jan Pokrywka urodził się 2 lipca 1956 roku w Hrubieszowie (diecezja Zamojsko-Lubaczowska) Święcenia kapłańskie przyjął 14 czerwca 1981 roku w Lublinie z rąk ks. bp Bolesława Pylaka. Pracował jako wikariusz w Bobach (1981-1985), Kurowie (1985-1989) i Urzędowie (1989-1992). Od 25 maja 1992 roku do 28 lipca 1998 roku był proboszczem w Prawnie. Potem urząd proboszcza pełnił w parafii Brzeźno (28.07.1998-2001) i parafii Wierzbica (2001-2003). Od 2003 roku był pierwszym proboszczem nowo powstałej parafii pw. Świętej Rodziny w Chełmie. Ks. Jan zaczął od budowy świątyni parafialnej. Mówił: "Chciałbym, aby ten kościół był wołaniem o katolicką rodzinę. Osiedle Słoneczne zamieszkuje wielu młodych ludzi. Postać Świętej Rodziny z Nazaretu niech więc będzie dla nich takim wezwaniem ku odnowie rodziny. Jeżeli by nam się udało wybudować świątynię parafialną w ciągu dwóch lat, to byłaby ona również aktem wdzięczności Bogu i pomnikiem na 200 rocznicę powstania Diecezji Lubelskiej". Świątynia powstała w imponującym tempie. Byłem w tym kościele i z podziwem przyglądałem się na wszystko, co już zostało zrobione i to w tak krótkim czasie! To wszystko dokonało się dzięki ks. Janowi i jego niezwykłej energii połączonej z optymizmem. Dokonywał rzeczy, które dla innych wydawały się niemożliwe.

27 marca 2014 roku wracając z Hrubieszowa ks. Jan miał wylew do mózgu. Został przewieziony do szpitala w Hrubieszowie w stanie – jak określili lekarze - bardzo ciężkim. Tam w dniu 9 kwietnia 2014 roku o godz. 3.00 nad ranem odszedł do wieczności. Przeżył 58 lat, w tym 32 w kapłaństwie.

Pogrzeb

11 kwietnia (piątek) w kościele parafialnym Świętej Rodziny w Chełmie została odprawiona Msza św. żałobna, której przewodniczył ks. bp Józef Wróbel. Kazanie wygłosił infułat ks. Kazimierz Bownik. Kaznodzieja przybliżył ostatnie lata pasterskiej posługi śp. ks. Jana Pokrywki, przedstawiając Go jako kapłana bardzo skromnego i zapracowanego, który nie posiadał majątku, a wszystko co miał ofiarował na Kościół. Liturgię koncelebrowało około 40 kapłanów z Chełma i okolic.

W sobotę, 12 kwietnia, o godz. 12.00 została odprawiona Msza św. żałobna, której przewodniczył ks. abp Stanisław Budzik. Kazanie wygłosił kolega zmarłego - ks. Wojciech Jaroszyński. Uroczystości żałobne zgromadziły około 90 kapłanów. Po Mszy św. trumnę z ciałem zmarłego ks. Jana złożono na cmentarzu komunalnym przy ul. Mościckiego w Chełmie.

Świadectwa

Ks. Karol Mazur, wikariusz parafii pw. Świętej Rodziny w Chełmie: "W ciągu 2 lat poznałem księdza Jana jako gorliwego duszpasterza, który krzewił kult Maryi i bardzo dbał o funkcjonowanie kół Żywego Różańca. Kochał kapłaństwo i był oddany Jezusowi. Kiedy tylko mógł odprawiał Msze Święte. Wiele cierpiał, bo chorował na cukrzycę i nadciśnienie. Wiele zdrowia kosztowały go sprawy związane z zadłużeniem parafii."

Wikariusz parafii pw. Świętej Rodziny w Chełmie: "Był inteligentny, wrażliwy, otwarty na problemy innych. Nigdy nie odmawiał pomocy, gdy jego dobre słowo czy poręczenie mogło komuś pomóc w różnych, niejednokrotnie skomplikowanych sytuacjach życiowych. W niepozornej postaci kryła się niesamowita siła charakteru. Podejmował się zadań, których inni nie zdołali doprowadzić do końca i realizował je z żelazną konsekwencją. Kaplica w Wandalinie, plebania w Brzeźnie, kościół w Wierzbicy czy kościół i plebania w Chełmie są świadectwem jego olbrzymich zdolności organizatorskich i administracyjnych."

Jeden z członków Rady Parafialnej: Śmierć ks. proboszcza "to wielka strata. Tak dużo zrobił dla naszej parafii. Zdobył pieniądze na budowę naszego kościoła i parafianie są mu za to wdzięczni. Proboszcz od dłuższego czasu miał problemy ze zdrowiem, ale nie dawał po sobie poznać, że coś jest nie tak, nigdy się nie skarżył. Myślałem, że poradzi sobie z chorobą, ale stało się inaczej."

Ks. Dariusz Tkaczyk, proboszcz parafii pw. bł. Matki Teresy z Kalkuty w Chełmie: "Kiedy trwały prace przy budowie naszego kościoła, zawsze służył mi radą, wsparciem i życzliwością."

Mirosław Sawicki, przewodniczący Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Chełmie: "Ks. Jan interesował się malarstwem, rzeźbą, architekturą, był miłośnikiem muzyki klasycznej. Ważne miejsce wśród jego pasji zajmowało również łowiectwo. Był duszpasterzem myśliwych. W swoim kościele ks. Jan zorganizował kapliczkę myśliwych, za co wszyscy myśliwi są mu wdzięczni."

Ks. Wiesław Podlodowski, proboszcz parafii św. Anny w Prawnie: "W latach 90-tych ks. Jan był proboszczem w tutejszej parafii. Prowadził duszpasterstwo w swoim niepowtarzalnym stylu. Parafianie z wielkim szacunkiem podchodzili do niego. Lubili go i szanowali. Zapamiętali go jako proboszcza z dubeltówką, który nigdy nie stwarzał problemów. Otwarty na ludzi i ich potrzeby, zawsze życzliwy i gościnny. Ze względu na ks. Jana plebania w Prawnie była ulubionym przystankiem dla myśliwych. Ks. Jan był też człowiekiem radosnym i lubił żarty. Wspomnę tu o jednym z nich usłyszanym od parafian: Jest egzamin dzieci do I Komunii św. Ks. Jan wziął wszystkie dzieci na plebanię, gdzie miał ich egzaminować, a mamusie dzieci zastawił przed drzwiami plebanii. Dzieciom nakupił cukierków i innych słodyczy i dał im do jedzenia, po czym mniej więcej tak do nich powiedział: wy sobie teraz jedźcie po cichutku cukierki, a ja będę na was głośno krzyczał, że nic nie umiecie i że was nie dopuszczę do I Komunii św. I tak zrobił! Mamusie zaś mogły tylko słyszeć krzyki ks. Jana, ale nic nie widziały. W końcu przerażone weszły na plebanię i zobaczyły swoje zadowolone dzieci, jak siedzą przy stole, jedzą słodycze i śmieją się razem z ks. Janem.

Dziękuję ks. Janowi za to, że był na tej parafii i zostawił po sobie tyle dobrego w sercach parafian. Przez jego posługę łatwiej jest mi prowadzić duszpasterstwo w parafii. Księże Janie - Bóg zapłać!"

Odszedł budowniczy kościołów

W szpitalu w Hrubieszowie 9 kwietnia br. w wieku 57 lat zmarł ks. kan. Jan Pokrywka. W kapłaństwie przeżył 32 lata. Był kanonikiem honorowym Kapituły Chełmskiej i proboszczem parafii pw. Świętej Rodziny w Chełmie. Uroczystości pogrzebowe odbyły się 12 kwietnia; przewodniczył im abp Stanisław Budzik

Niedziela nr 19 (1035) - 11 maja 2014

Tadeusz Boniecki

Wiadomość o śmierci ks. Jana Pokrywki zaskoczyła parafian, pogrążając ich w smutku. Nagła choroba dopadła go w Hrubieszowie, gdzie był w odwiedzinach u rodziny. Jak mówiło wiele osób, bardzo się przejął ostatnim aktem wandalizmu w parafii. Nieznani sprawcy uszkodzili bowiem elektryczny mechanizm, który sterował biciem kościelnych dzwonów. Ks. Jan bardzo martwił się, że dzwony mogą nie wybić radosnego „Alleluja" podczas rezurekcyjnej procesji. Całą sytuację przypłacił utratą zdrowia. Swoje zrobił również wcześniejszy stres i ciągła troska o wybudowanie trzech kościołów.

Nowe kościoły

Ks. kan. Jan Pokrywka miał wyjątkowy dar i talent do stawiania nowych świątyń. Święcenia kapłańskie przyjął 14 czerw ca 1981 r. z rąk bp. Bolesława Pylaka. Początkowo pracował jako wikariusz w Bobach (1981-85).Kurowie (1983-89) i Urzędowie (1982-89). Następnie w 1992 r. otrzymał nominację na proboszcza parafii w Prawnie. Był nim 6 lat. Decyzją Pasterza został przeniesiony do nowo utworzonej parafii Brzeźno w dekanacie Chełm-Wschód. Został jej pierwszym proboszczem i zarazem budowniczym kościoła. Wykazał się talentem organizacyjnym i potrafił zarządzać pracami budowlanymi. W 2001 r. został proboszczem parafii w Wierzbicy, gdzie również rozpoczął budowę nowej świątyni. Kościół udało się ukończyć w krótkim czasie. W 2003 r. został proboszczem ósmej w Chełmie parafii pw. Świętej Rodziny. Był nim aż do chwili śmierci. Po otrzymaniu nominacji, Ksiądz Proboszcz wziął się intensywnie do pracy przy wznoszeniu świątyni. - Chciałbym, aby ten kościół był wołaniem o katolicką rodzinę. Os. Słoneczne zamieszkuje wielu młodych. Postać Świętej Rodziny z Nazaretu niech więc będzie dla nich takim wezwaniem ku odnowie rodziny. Rozpoczęliśmy w takim pięknym stylu budowanie Kościoła naszych serc i dusz oraz tej świątyni. Będzie ona znakiem umiłowania Boga i zjednoczenia ze Świętą Rodziną: Jezusem, Maryją i Józefem - mówił podczas poświęcenia placu pod budowę kościoła. Po wybudowaniu świątyni, wielką troską kapłana było wyposażenie i upiększanie Jej wnętrza. Za to są mu wdzięczni parafianie, którzy licznie uczestniczyli w uroczystościach pogrzebowych.

Ślady kapłańskiej drogi

Pożegnanie śp. ks. kan. Jana Pokrywki rozpoczęła w piątek 11 kwietnia wieczorna Msza św. żałobna w kościele parafialnym, odprawiona przez chełmskich księży, przyjaciół zmarłego kapłana. Żałobnej koncelebrze przewodniczył bp Józef Wróbel. Do późna w nocy wierni modlili się przed wystawioną trumną z ciałem kapłana. Również od samego rana w sobotę 12 kwietnia wierni przychodzili, aby oddać cześć i pożegnać swojego proboszcza, dobrego i pełnego troski o sprawy Kościoła. Były też poczty sztandarowe szkół, a także kół łowieckich, bo ks. Jan był kapelanem myśliwych. Żałobnej koncelebrze przewodniczył abp Stanisław Budzik. Eucharystię sprawowało ponad 100 kapłanów. Rozpoczynając Liturgię, Ksiądz Arcybiskup mówił o życiu kapłana i budowach, Jakie zrealizował. - Przez 11 lat wybudował tę świątynię, która Jest mostem prowadzącym nas z ziemi do nieba. Mostem, który łączy Boga i człowieka, doczesność i wieczność. Ks. Jan przeszedł już tym mostem i Jest po drugiej stronie. Prośmy, abyśmy i my budowali mosty pomiędzy Bogiem i człowiekiem - mówił abp Budzik.

W żałobnej egzorcie przyjaciel zmarłego ks. kan. Wojciech Jaroszyński mówił o kruchości życia ludzkiego. Cytował poetę: „To była chwila, moment, jak Bóg odebrał ci mowę. Przestałeś widzieć i słyszeć piękny szum wody i lasu”. Wspomniał, że są takie przeżycia, o których człowiek nie powinien mówić słowami; mowa odbywa się sercem. - W tym kościele każda cegła zdaje się przemawiać o twojej kapłańskiej trosce. Teraz Już tylko pozostały ślady twoich dróg - mówił ks. Jaroszyński. Przyjaciel mówił też o trudzie i poświęceniu zmarłego, związanym ze zdobywaniem środków potrzebnych do budowy świątyń. Prosił, aby parafianie nie zapominali o trudzie zmarłego proboszcza i modlitwą okazywali mu swoją wdzięczność. Wspomniał też, że każde odejście człowieka z tego świata Jest dla wszystkich nauką, pobudzeniem wiary i ożywieniem nadziei. - Na śmierć powinniśmy patrzeć pod kątem zmartwychwstania Chrystusa - podkreślał.

Wdzięczna pamięć

Ostatnim akcentem żałobnej Liturgii byty pożegnania. Jako pierwsi zmarłego kapelana i kolegę myśliwego żegnali przedstawiciele kół łowieckich. - Ks. Jan byt człowiekiem wielkiego serca i nieprzeciętnego intelektu. Nie troszczył się o dobra doczesne dla siebie, ale głównie dbał o innych. Wszędzie, gdzie był, pełnił dusz pasterską posługę, zostawiał po sobie trwały ślad duchowy i materialny. Pomnikiem Jego życia jest ta świątynia. W niej powstała kaplica św. Huberta, patrona myśliwych - mówili przedstawiciele myśliwych. Natomiast przedstawiciele rady parafialnej dziękowali ks. Janowi za wszystko, co zrobił, aby powstała ich świątynia. Przypomnieli, że pierwsze Msze św. po erygowaniu parafii były odprawiane w pomieszczeniach po sklepie meblowym, w bloku mieszkalnym. - Stoimy w kościele, który wybudowałeś. Dziękujemy Bogu za twoją posługę, za wspólnoty, które tutaj powstały. Szczególnie za tak bliskie twojemu sercu koła Żywego Różańca i Legion Maryi - wymieniali. Słowa pożegnania wypowiedział też kolega z roku studiów seminaryjnych ks. Jana oraz ks. kan. Józef Piłat, dziekan dekanatu Chełm-Zachód.

Bezpośrednio po zakończeniu żałobnej Mszy św. z placu przed kościołem parafialnym na cmentarz komunalny przy ul. Mościckiego wyjechał długi kondukt pogrzebowy. W ostatniej drodze życiowej śp. ks. kan. Janowi Pokrywce towarzyszyło ponad 100 kapłanów z archidiecezji lubelskiej i sąsiednich. W kondukcie od bram cmentarza komunalnego przy ul. Mościckiego obok najbliższej rodziny zmarłego szli również przyjaciele, koledzy, władze miejskie i samorządowe, a także niezliczone rzesze wiernych. Ceremoniom żałobnym na cmentarzu przewodniczył abp Stanisław Budzik. Ciało ks. Jana spoczęło w kapłańskim grobowcu, gdzie wcześniej już pochowano ks. prał. Tadeusza Kawalę. Gdy zakończyła się oficjalna ceremonia, mogiłę pokryły wieńce i wiązanki kwiatów przyniesione na miejsce wiecznego spoczynku przez pamiętających Jego posługę wdzięcznych mieszkańców miasta.

  • Informacja
  • Życiorys

00/11.Ks. Władysław Kogut.

Ks. Władysław Kogut

do góry

Urodzony 17.01.1935 – zm. 12.10.2003. Święcenia kapłańskie przyjął 9 kwietnia 1961 roku. Był proboszczem parafii Prawno: 26.05.1980 – 05.1992.

00/11.Ks. Władysław Kogut.

Ks. Władysław Kogut

do góry

2/3. Prawno, 21 maja 1989 r. I Komunia Święta. Pamiątkowe zdjęcie przy kościele parafialnym. W środku ks. Władysław Kogut.
Dzieci: Baszcz Anita, Boczek Tomasz, Dobrowolski Grzegorz, Dudzik Dariusz, Tomczyk Henryk, Janiszewska Jadwiga, Jurak Rafał, Kojtych Robert, Kozioł Tomasz, Kucharczyk Katarzyna, Nieradka Iwona, Nieradka Dominik, Odorowska Beata, Pająk Konrad, Piątek Marcin, Puzio Ewa, Rzepka Dariusz, Smaga Monika.
3/3. W środku zdjęcia: ks. Władysław Kogut. Rozpoznane osoby (od lewej) Marian Zbytniewski, Alicja Zbytniewska, gospodyni księdza.

Ks. Władysław Kogut urodził się 17 stycznia 1935 roku w miejscowości Rota, na terenie dawnego województwa lwowskiego. Ochrzczony został 24 lutego 1935 roku w kościele parafialnym w Rawie Ruskiej. Rodzice Anna i Marcin (z zawodu brukarz) oprócz Władysława mieli jeszcze dwóch synów i córkę. Sami pobożni i pracowici, w tym samym duch wychowywali swoje dzieci. W 1943 roku cała rodzina została wysiedlona do Polski i zamieszkała w Brodach Dużych, na terenie parafii Szczebrzeszyn.

W Szczebrzeszynie Władysław ukończył Szkołę Podstawową, po czym podjął naukę w Liceum Biskupim w Lublinie. Zdał maturę w 1955 roku. Była to jednak tylko matura kościelna (w tym czasie Liceum Biskupie nie posiadało praw państwowych). Październik 1956 roku przyniósł Polsce odwilż polityczną i Władysław mógł zdawać maturę eksternistyczną przed Państwową Komisją Egzaminacyjną. Ta matura upoważniała go na dostanie się na studia na Wydział Teologiczny Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego (Seminarium Duchowne).

Dnia 9 kwietnia 1961 roku diakon Władysław Kogut otrzymuje święcenia kapłańskie. 26 kwietnia 1961 roku otrzymuje nominację na wikariusza parafii Mircze. Kolejne parafie na stanowisku wikariusza to: Komarów (nominacja z dn. 15.12.1961), Godziszów k. Janowa Lubelskiego (1.07.1964), Baranów k. Żyżyna (1965), Żółkiewka (Dekanat Turobiński). W dziesiątym roku kapłaństwa zostaje administratorem parafii Turkowice, dekanat Tyszowce. Po siedmiu latach pracy w Turkowicach zostaje przeniesiony na probostwo w parafii Prawno. Dnia 8 czerwca 1980 roku przed mszą św. o godz. 17.00 nastąpiło uroczyste wprowadzenie nowego proboszcza ks. Władysława Koguta. Po dwunastu latach pracy w parafii Prawno w 1992 roku zostaje przeniesiony do parafii Karczmiska na funkcję proboszcza (ten sam dekanat opolski).

Dnia 8 czerwca 1996 roku abp Bolesław Pylak odznaczył go kanonią honorową Lubelskiej Kapituły Archikatedralnej. Ze względu na stan zdrowia abp Józef Życiński 1 lutego 2002 roku przenosi ks. Władysława Koguta w stan spoczynku – emerytura. Zamieszkał w Domu Księży Emerytów w Lublinie. Zmarł 12 października 2003 roku w Lublinie. Pochowany został na cmentarzu parafialnym w Szczebrzeszynie dnia 14 października 2003 roku.

Był to człowiek cichy i pracowity

Wspomnienie ks. Tomasza Dudy kolegi z jednego roku studiów o zmarłym ks. Władysławie Kogucie, który zawsze dla niego pozostał przyjacielem Władkiem.

Nasze drogi zeszły się jeszcze w szkole średniej w gimnazjum biskupim. Chodziliśmy do równorzędnych klas: on do "b", ja do "a". Władek mieszkał wtedy w internacie przy ulicy Ogrodowej, przy której mieszkałem również ja. Szkołę skończyliśmy w 1955 roku. Kiedy wspominam tamte czasy, niezmiennie stają mi przed oczami trudne chwile i prześladowania, których komuniści nie szczędzili ludziom. Kiedy mieliśmy zdawać maturę, ówczesne władze zabrały naszej szkole uprawnienia do organizowania matury państwowej. Zdawaliśmy więc tylko egzamin wewnętrzny. Tak się złożyło, że z naszej szkoły po tym egzaminie aż 15 wybrało seminarium duchowne. Wśród nich byłem i ja, i Władek. Maturę państwową zdaliśmy dwa lata później jako eksterniści.

Tak naprawdę to dopiero tutaj mieliśmy okazję, by poznać się lepiej i zaprzyjaźnić. Żyliśmy w zgodzie i wzajemnym szacunku. Łączyło nas także to, że obaj pochodziliśmy ze wschodnich stron Polski. Ja z Gneszyna, a on z miejscowości Brody Duże, gdzie jako dziecko przeprowadził się z rodzicami z Rawy Ruskiej. Często nawet w wakacje odwiedzaliśmy się w rodzinnych domach. Trzy dni siedzieliśmy u mnie w domu, potem trzy dni u niego. Pamiętam, że rodzina Kogutów żyła bardzo skromnie. Dom był niewielki, nie miał podłogi, naprawdę warunki były trudne, ale w rodzinie panowała niezwykła życzliwość. Było tam czworo rodzeństwa, trzech chłopaków i jedna dziewczyna Leokadia.

Władek był człowiekiem bardzo cichym, pokornym i niezmiernie pracowitym. Miał też taką zasadę, by nie wtrącać się do żadnych spraw. Sam mówił o sobie, że nie ma wielkich zdolności naukowych, jednak jego pracowitość i konsekwencja sprawiały, że wszystkie egzaminy zdawał pomyślnie. Tak też obaj ukończyliśmy Katolicki Uniwersytet Lubelski z wynikiem dobrym. W 1961 roku otrzymaliśmy święcenia kapłańskie z rąk biskupa Piotra Kałwy. Z tym też wiąże się pewna historia. Mieliśmy być święceni w czerwcu. Jednak któregoś dnia na początku roku zarządzono zebranie naszego kursu z rektorem seminarium. Prosił nas wtedy, byśmy szybko zdawali egzaminy, gdyż będziemy święceni w kwietniu, by uniknąć służby w wojsku, od której seminarium miało nie zwalniać.

Po święceniach kapłańskich każdy z nas podjął pracę w innej parafii. Swojej posługi nigdy nie pełnił w tak zwanych dobrych parafiach, zawsze pracował na placówkach małych, wiejskich. Niezależnie jednak od tego, gdzie go Pan Bóg postawił, cieszył się ogromnie ze swojej posługi. Nie przestawał też zachęcać ludzi do modlitwy i nawrócenia. Nie był to może wielki organizator, ale człowiek oddany Chrystusowi i swoim wiernym. Ostatnią jego placówką była parafia Karczmiska. Wiem, że kochał ludzi i nie bardzo chciał odchodzić na emeryturę. Było mu dobrze wśród swoich wiernych. Oni też darzyli go szacunkiem, wielokrotnie odwiedzając go, kiedy był już emerytem.

Nasze drogi zeszły się ponownie w Lublinie w domu księży emerytów. Jak dawniej, spotykaliśmy się tutaj co dzień. Często razem zasiadaliśmy w pokoju i żartowaliśmy. Śmialiśmy się, że to ja umrę pierwszy, gdyż zawsze byłem chorowity. Mówił do mnie wtedy: "Tomek, ty się nie martw, wyprowadzimy cię głównymi drzwiami i pochowamy w ogrodzie obok Matki Bożej". Pan Bóg miał jednak inne plany. Jego pierwszego powołał do swojego królestwa. Ks. Władysław Kogut zmarł 12 października 2003 roku.

Nekrolog

W dniu 12 października 2003 r. zmarł w Lublinie w 69 roku życia i 43 roku kapłaństwa śp. ks. Władysław Kogut, kanonik honorowy Kapituły Archikatedralnej w Lublinie.

Zmarły urodził się dnia 17 stycznia 1935 r. w Ratach k. Lubyczy Królewskiej, święcenia kapłańskie przyjął dnia 9 kwietnia 1961 r. w Lublinie.

Jako wikariusz pracował w parafiach: Mircze (1961), Komarów (1961-64), Godziszów 1964-66), Baranów (1966-67) i Żółkiewka (1967-71), jako proboszcz w parafiach: Turkowice (1971-80), Prawno (1980-92) i Karczmiska (1992-2002), od roku 2002 na emeryturze.

Pogrzeb zostanie odprawiony we wtorek 14 października 2003 r. o godz. 13.00 w kościele parafialnym w Szczebrzeszynie (obecnie diecezja zamojsko-lubaczowska).

Msza św. w kaplicy Domu Księży Emerytów, w poniedziałek 13 października 2003 r. o godz. 18.00.

do góry

  • Informacja
  • Życiorys

00/11.Obdarzajcie swoich pasterzy radością miłości i wsparciem.

Ks. Wiktor Pomarański

do góry

Urodzony 16.05.1908 – zm. 08.09.1990. Święcenia kapłańskie przyjął w 1936 roku. Był proboszczem parafii Prawno: 07.1947 – 30.04.1980.

00/11. Módlcie się za swoich pasterzy.

Ks. Wiktor Pomarański

do góry

Ks. Wiktor Pomarański urodził się dnia 16 maja 1908 roku we wsi Olchowiec w parafii Gorzków, jako syn Andrzeja i Franciszki z domu Kowalczyk. Po ukończeniu Szkoły Powszechnej, wykształcenie średnie zdobywał w Gimnazjum Biskupim w Lublinie. Tam w roku 1931 uzyskał świadectwo dojrzałości. Tegoż roku zgłosił się do Seminarium Duchownego w Lublinie. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk biskupa Mariana Leona Fulmana w roku 1936. Pracował w charakterze wikariusza w parafiach: Krzczonów (1935 - 1940), Janów Lubelski. Przez trzy lata był tymczasowym administratorem w parafii Krzczonów. Jako proboszcz pracował w parafii: Potok Górny, Huta Krzeszowska (1943-1947) oraz w parafii Prawno. W parafii Prawno zbudował nowy kościół. Od 1980 do 1990 roku jako emeryt mieszkał we Wrzelowcu. W 1986 roku odznaczony został godnością kanonii honorowej Kapituły Kolegiaty Zamojskiej. Przeżył 82 lata, w tym 50 lat w kapłaństwie. Zmarł 8 września 1990 roku we Wrzelowcu i tam na miejscowym cmentarzu został pochowany.

do góry

  • Informacja
  • Życiorys

00/11.Obdarzajcie swoich pasterzy radością miłości i wsparciem.

Ks. Antoni Mulawa

do góry

Urodzony 12.04.1908 – zm. 10.12.1994. Święcenia kapłańskie przyjął 1938 roku. Był proboszczem parafii Prawno: 16.05.1945 – 07.1947.

00/11. Módlcie się za swoich pasterzy.

Ks. Antoni Mulawa

do góry

Ks. Antoni w naszej parafii pracował bardzo krótko. Z Prawna przeniósł się do parafii Huta Krzeszowska (1947-1982). Zastąpił tam ks. Wiktora Pomarańskiego, który przyszedł do Prawna. Za księdza Antoniego Mulawę w okresie od 01.1945 – 17.04.1945 akty zgonu spisywał proboszcz ks. Marek Bajcer. Pozostałe księgi kancelaryjne prowadził ks. Antoni.

Ks. Antoni Mulawa pochowany jest w Tarnogrodzie.

Ks. Włodzimierz Kwietniewski wspomina: Największe wrażenie wywarł na mnie pobyt w pierwszej parafii: Hucie Krzeszowskiej, gdzie byłem od 1968 do 1971 r. Tam spotkałem się z dziś już nieżyjącym ks. Antonim Mulawą. To był naprawdę mądry wychowawca. On przygotował mnie do pracy jako proboszcza.

do góry

  • Informacja
  • Życiorys

1/2. Obdarzajcie swoich pasterzy radością miłości i wsparciem.

Ks. Kazimierz Łęczycki

do góry

Urodzony 17.02.1907 – zm. 18.08.1984. Święcenia kapłańskie przyjął 21 czerwca 1931 roku. Był proboszczem parafii Prawno: 14.02.1939 – 15.01.1945.

2/2. Módlcie się za swoich pasterzy.

Ks. Kazimierz Łęczycki

do góry

Ks. Kazimierz Łęczycki urodził się dnia 17 lutego 1904 roku jako syn Konstantego i Klementyny z domu Piroków, we wsi Zaroby Kościelne, na terenie województwa białostockiego. Do Gimnazjum uczęszczał w Ostrowie Mazowieckim. Po ukończeniu 8 klas bez matury zgłosił się we wrześniu 1926 roku do Lubelskiego Seminarium Duchownego. Na kapłana został wyświęcony 21 czerwca 1931 roku. Od 3 września 1931 roku do 14 lutego 1939 roku pracował w charakterze wikariusza w parafii Wielącza. W okresie wojny pełnił obowiązki administratora w parafii Prawno. W roku 1944 przez pół roku pomagał w duszpasterstwie w Bobach. Po wojnie pracował jako administrator w parafiach: Olbięcin (1945-1948), Topólrza i w Łosińcu. W 1956 roku zostaje mianowany proboszczem w Starościnie, gdzie przebywał do końca życia. W roku 1970 przechodzi na emeryturę z prawem zamieszkania w Starościnie, w charakterze rezydenta. Dnia 2 marca 1982 roku ks. Biskup Ordynariusz mianuje go kanonikiem honorowym Kapituły Kolegiaty Zamojskiej. Zmarł 18 sierpnia 1984 roku. Pochowany jest na cmentarzu w Starościnie.

do góry

  • Informacja
  • Życiorys

1/11. Ks. Marcin Ślósarz - portret.

Ks. Marcin Ślósarz

do góry

Urodzony 22.05.1893 – zm. 23.06.1947. Święcenia kapłańskie przyjął w 1920 roku. Był proboszczem parafii Prawno: 12.06.1929 – 04.02.1939.

2/11. Ok. 1930. Ks. Marcin Ślósarz.

Ks. Marcin Ślósarz

do góry

3/11. Ok. 1913. Marcin Ślósarz - absolwent Gimnazjum Franciszka Józefa we Lwowie
4/11. Ok. 1932. Publiczna Szkoła Powszechna w Prawnie. Dzieci i nauczyciele: ks. Marcin Ślósarz, Władysław Sakławski (kier. Szkoły), Stefania Lisińska i Natalia Iwanicka
5/11. Ok. 1946. Ks. Marcin Ślósarz (4 od lewej) w towarzystwie kapłanów
6/11. Ok. 1946. Ks. Marcin Ślósarz
7/11. 20-04-1952. Kościół w Bobach – miejsce pracy duszpasterskiej ks. Marcina Ślósarza
8/11. Boby, 1946. W środku: Jerzy Jabłoński (w mundurze) i ks. Marcin Ślósarz. Prawa strona: panie Zembrzuskie – dziedziczki z Moniak
9/11. 24-06-1947. Na plebanii w Bobach. Ciało zmarłego ks. Marcina Ślósarza.
10/11. Czerwiec1947. Pogrzeb ks. Marcina Ślósarza
11/11. 01-11-2008. Cmentarz na Bobach. Grób ks. Marcina Ślósarza.

Ks. Marcin Ślósarz urodził się 22 maja 1893 roku w Kobielniku, gm. Wiśniowa, pow. Myślenice. W 1913 roku ukończył Gimnazjum Franciszka Józefa we Lwowie, a studia filozoficzne i teologiczne ukończył na Uniwersytecie Lwowskim w roku 1919. W tym też roku wstąpił do Seminarium Duchownego w Lublinie, które ukończył w 1920 roku. Tegoż roku otrzymał święcenia kapłańskie. Mszę św. prymicyjną odprawił w parafii Węglówka w dniu 27 czerwca 1920 roku. Pracował na stanowisku wikariusza w następujących parafiach: Częstoborowice, Krasnobród, Krasnystaw, Lubartów i w parafii św. Michała w Lublinie. 19 kwietnia 1929 roku otrzymał nominację na tymczasowego administratora parafii Prawno w dekanacie opolskim. Dopiero dnia 12 czerwca 1929 roku został mianowany proboszczem parafii Prawno. Z tej to nominacji ks. bp Marcina Leona Fulmana wynika, że ksiądz biskup dobrze orientował się w sytuacji Kościoła Katolickiego w Prawnie (działalność hodurowców). Z pośród księży, wybrał księdza dobrze wykształconego, roztropnego, energicznego, z góralskim uporem konsekwentnego do ratowania Kościoła Rzymskokatolickiego w Prawnie.

Osobowość nowego proboszcza wywołała wielkie wrażenie nie tylko na wiernych z Kościoła Rzymskokatolickiego, ale też i na hodurowcach. Ks. Marcin był wspaniałym kapłanem, dostojnie odprawiał mszę św. i wszystkie nabożeństwa. Dostojny w kościele i w szkole. Nikt nie widział go bez sutanny.

Był dobrym duszpasterzem. W niedzielę w kościele były śpiewane godzinki do NMP przez młodzież i dzieci. W tym czasie ks. Marcin służył w konfesjonale. Po godzinkach była msza św. dla młodzieży i dzieci. O godz. 11.00 był śpiewany różaniec przez członków Kółek Żywego Różańca. Podobnie jak i wcześniej, ks. Marcin w tym czasie spowiadał wiernych. Zaraz po różańcu była suma dla starszych. Po południu były śpiewane nieszpory lub gorzkie żale. Jedną zwrotkę śpiewały kobiety, dziewczęta i dziewczynki, a drugą zwrotkę mężczyźni, młodzieńcy i chłopcy. W maju były śpiewane nabożeństwa majowe, a w październiku nabożeństwa różańcowe. Na te nabożeństwa bardzo chętnie uczęszczała młodzież i dzieci. Ks. Marcin urządzał procesje w dniu św. Marka, w dni krzyżowe do tych wiosek, gdzie było najwięcej "narodowców". Przy ołtarzu pod krzyżem wygłaszał płomienne kazania. Poświęcenia pól były w każdej wiosce. W Adwencie odprawiał mszę św. roratnią, a po niej śpiewano godzinki. Na roraty przychodzili wierni z odległych wiosek z latarkami naftowymi. Zakładał Kółka Różańcowe niewiast, panien i dzieci. Urządzał nabożeństwa dla starszych i chorych (2-gi dzień Zielonych Świąt). Prowadził stowarzyszenie "Dzieło Rozkrzewiania Wiary", do którego należało wiele dzieci. Założył Koło Ministrantów. Dla ministrantów organizował wycieczki do pobliskich kościołów, uczył ich marszowych, religijnych i patriotycznych piosenek. Organizował na plebanii śniadania dla ministrantów. Było to w drugi dzień po odpuście św. Anny, na drugi dzień po Poniedziałku Wielkanocnym oraz po świętach Bożego Narodzenia w dzień św. Jana Ewangelisty. Ks. Jerzy Jabłoński był wtedy ministrantem i tak wspomina śniadanie na plebanii: "Takiego śniadania nawet w święta nie mieliśmy w naszych domach: makowiec, sernik, babka z rodzynkami, mazurek i piliśmy kakao. Na zakończenie śniadania każdy z nas otrzymał torebkę wypełnioną cukierkami, czekoladkami, orzechami, figą i jeden pomarańcz – pierwszy raz w życiu u ks. proboszcza jedliśmy pomarańcza."

Był doskonałym administratorem i organizatorem życia parafialnego. Sam był punktualnym i wymagał punktualności od swoich pracowników. Zorganizował chór parafialny, do którego należała młodzież, młodzi małżonkowie i starsi. Chór występował na różnych uroczystościach tak kościelnych, jak też państwowych. Na pasterkę przybywali wierni, zwłaszcza młodzież, z sąsiednich parafii, aby posłuchać kolęd.

Ks. Marcin Ślósarz był społecznikiem. Pełnił funkcję opiekuna (kapelana) Ochotniczej Straży Pożarnej i organizacji wojskowej "Związek Strzelca". Wspólnie z kierownikiem Szkoły w Prawnie, panem Władysławem Sakławskim (pełnił ten urząd w latach 1927-1935) i nauczycielami zorganizował zespół teatralny – młodzież i młode małżeństwa wystawiały sztuki. Miejscem prezentacji były większe stodoły, ponieważ nie było odpowiedniej sali, która pomieściłaby wszystkich widzów. Nawet remiza strażacka była za ciasna. Sztuki były wystawiane przy latarkach naftowych. Do tych organizacji i zespołów należeli wierni tak z Kościoła Rzymskokatolickiego jak też z Kościoła Narodowego. Razem brali udział w uroczystościach patriotyczno-państwowych w naszym kościele (3 maja, 11 listopada). Pan Władysław Sakławski wspominał, że "młodzież przedwojenna pracowała nadzwyczaj ofiarnie, wręcz rwała się do czynu".

Ks. Marcin Ślósarz miał w Lublinie ciotecznego brata, pana Andrzeja Twardosza, który był Radcą Prawnym Wojewody Lubelskiego. Ks. Marcin w sprawach prawnych korzystał z jego pomocy.

Szczególnie w pierwszych latach posługi duszpasterskiej w Prawnie ks. Marcin wiele wycierpiał od hodurowców, zwalczających Kościół Rzymskokatolicki. Jednak 10 lat jego proboszczowania przyniosło mieszkańcom parafii Prawno zjednoczenie ludzi w jednym Kościele Rzymskokatolickim i ożywienie wiary. Zapanował spokój. W parafii odrestaurował kościół, powiększył cmentarz grzebalny (1930) i troszczył się o to, aby cmentarz był zadbany, uporządkował posesję parafialną, zbudował piękny most na rzece Wyżnica (na plebanię). Posesję plebanii ogrodził pięknym gustownym płotem drewnianym. Przyczynił się, że Szkoła w Prawnie otrzymała z ogólnego areału wsi plac pod budowę szkoły. Zaangażował na stałe kościelnego (Jan Dul) i zbudował drewniany dom parafialny, w którym zamieszkał kościelny. Zbudował też wartownię dla stróża nocnego i zatrudnił stróża celem zabezpieczenia kościoła przed spaleniem. Kościół był drewniany, mały, ale czysto utrzymany i zawsze gustownie ozdobiony na różne uroczystości kościelne, o co dbały członkinie Kółek Żywego Różańca.

Ks. Marcin swoją postawą i pracą zyskał uznanie i szacunek wśród wiernych w parafii.

Dnia 4 lutego 1939 roku ks. Marcin Ślósarz dekretem ks. bp Marcina Leona Fulmana został przeniesiony do parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bobach (dekanat kraśnicki). Tam pełnił urząd proboszcza i przeżył czas II wojny światowej.

Był kapelanem Batalionów Chłopskich, a potem Armii Krajowej. Po podstępnym mordzie dokonanym w Owczarni na żołnierzach AK (4 maja 1944 r.) przez bandytów z oddziału "Cienia", ks. Marcin zaraz zaczął organizować doraźną pomoc dla ocalałych rannych i ciężko rannych żołnierzy. Sam udzielił na plebanii schronienia kilku rannym żołnierzom AK. Należy pamiętać, że za to groziła mu kara śmierci nie tyko ze strony hitlerowców, ale również ze strony "Cienia". Ks. Jerzy Jabłoński, który jako młody człowiek był żołnierzem najpierw BCh, a potem Armii Krajowej (jego oddział BCh po tzw. "zreformowaniu", jak określali to sami żołnierze, przeszedł do Armii Krajowej) wspomina że: "W organizacji bobowskiej był zdrajca - pseudonim "Wichajster", który wszystko donosił "Cieniowi", między innymi o działalności konspiracyjnej ks. Marcina Ślósarza. Ks. Marcin był za to prześladowany przez "Cienia". Ks. Jabłoński wspomina również o pogrzebie partyzanta BCh z Wandalina pseudonim "Wilk" (w oddziale był celowniczym od karabinu maszynowego), a zginął podczas akcji przeciwko Niemcom koło wsi Bór w końcu maja 1944 roku: "Uczestniczyłem w tym pogrzebie. Ks. Ślósarz odprawił ten pogrzeb, mimo że groziła mu za to kara śmierci ze strony Niemców. Na pogrzebie było kilkuset ludzi, była nawet salwa honorowa z rkm-u. Cała okolica była szczelnie obsadzona przez partyzantów z bronią."

Zastanawia mnie, dlaczego BCh urządzając taki pogrzeb naraziło proboszcza z Bobów na wielkie niebezpieczeństwo ze strony Niemców. Czy mogli uczynić to świadomie? Z tego co mi wiadomo za taki pogrzeb ksiądz był skazywany na Majdanek, albo Zamek Lubelski, co równało się z wyrokiem śmierci. Ks. Marcin Ślósarz zawsze patrzył daleko w przyszłość i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, o co tak naprawdę toczył się ten bój w czasie okupacji. Był człowiekiem bardzo mądrym i odważnym, wielkim patriotą, kochał Kościół, Ojczyznę i każdego człowieka!

W listopadzie 1944 r. przygarnął na plebanię Marię i Zofię Zembrzuskie, siostry Ludwika Zembrzuskiego, zmarłego w 1937 r. właściciela majątku Moniaki, wyrzucone z rodzinnego dworu przez komunistów. Zofia z Dąbrowskich Zinserling, wnuczka Ludwika Zembrzuskiego, we wspomnieniu o siostrach Zembrzuskich pisała: Władza ludowa nie doceniła zasług tych społecznic i choć w 1944 r. były już w podeszłym wieku, pod groźbą wywózki za Bug zmuszono je do opuszczenia dworu w Moniakach. Znalazłyby się bez dachu nad głową, gdyby nie przyjął je na plebanię człowiek wielkiego serca, ks. Marcin Ślósarz, zaprzyjaźniony z Zembrzuskimi proboszcz parafii w Bobach. Razem z nimi zamieszkała na plebanii ochmistrzyni Zofia Plucińska, matka Juranda Plucińskiego "Juranda", zarządcy majątku Moniaki, od 1940 r. oficera wywiadu ZJ i NSZ, a od września 1944 r. oficera wywiadu Brygady Świętokrzyskiej NSZ-ZJ.

Ks. Marcin Ślósarz zmarł nagle w dniu 23 czerwca 1947 roku, w wieku 54 lat. Wyszedł z kościoła i upadł na placu przykościelnym, gdzie zakończył swoje życie. Jego pogrzeb był wielką manifestacją wiary i modlitwy oraz znakiem czci i szacunku dla jego osoby.

Grobowiec ks. Marcina Ślósarza znajduje się na cmentarzu w Bobach.

Z rodziny ks. Marcina Ślósarza pochodziło pięciu kapłanów.

1. O. Julian Ślósarz – bernardyn, ur. 14.02.1818, zmarł w Leżajsku 09.03.1899 r.

2. Ks. kan. dr. Jan Ślósarz, bratanek o. Juliana, ur. 20 11.1850 r. w Węglówce. Od 1901 r. był profesorem Uniwersytetu Lwowskiego. Zmarł w miejscu urodzenia w Węglówce – 01.09.1917 r.

3. O. Ireneusz (może być inne imię), długoletni gwardian lub przeor OO Karmelitów w Lublinie.

4. Ks. Stanisław Węglarz, ur. 07.10.1889 r., pracował i zmarł w Chicago w 1918 r.

5. Ks. Marcin Bardel, ur. 07.10.1912 r. w Kobielniku, syn Jakuba i Zofii z d. Ślósarz. Jako kleryk pomagał ks. Marcinowi w Prawnie. Uczył ministrantury po łacinie. Całe wakacje spędzał z ministrantami na różnych wycieczkach, podchodach i szlakach turystycznych. Już jako wikariusz pracował w Krasnobrodzie, gdzie dnia 16.06.1940 r. został aresztowany przez Niemców. Więziony w Zamościu, a potem był Zamek Lubelski, Sachsenhausen i Dachau. Po wyzwoleniu z obozu pracował w Austrii i w Anglii wśród Polonii. Na emeryturę powrócił do kraju i zamieszkał u brata w Kobielniku. Ks. Kardynał Karol Wojtyła mianował go kanonikiem Katedry Wawelskiej. Zmarł w Kobielniku 1 września 1987 roku. Pogrzeb odprawił biskup Sufragan Krakowski Albin Małysiak. Pochowany został na cmentarzu w parafii Wiśniowa.

Ps. Życiorys ks. Marcina Ślósarza został opracowany głównie na podstawie wspomnień zapisanych w kronice parafialnej przez ks. kan. Jerzego Jabłońskiego - ministranta, kleryka, ucznia i przyjaciela ks. Ślósarza, o którym powiedział tak: "Muszę publicznie wyznać, że swoje powołanie do kapłaństwa, zaraz po moich zacnych i pracowitych Rodzicach, zawdzięczam wzorowej postawie i pracy kapłańskiej ks. Marcina Ślósarza. Jestem Mu wdzięczny za to i ustawicznie za Niego modlę się."

  • Informacja
  • Życiorys

1/2. Obdarzajcie swoich pasterzy radością miłości i wsparciem.

Ks. Szymon Mokrski

do góry

Urodzony 1862 – zm. 09.10.1931.
Był proboszczem parafii Prawno: 17.05.1919 – 01.01.1929.

2/2.Ks. Szymon Mokrski

Ks. Szymon Mokrski

do góry

Ks. Szymon Mokrski, syn Antoniego i Antoniny z d. Galów, urodził się w 1862 roku w Czeladzi (parafia Czeladź, powiat Bendziński).

W 1888 roku we Włocławku został wyświęcony na kapłana. Pracował przez 15 lat na Jasnej Górze jako paulin, ale nie składał ślubów wieczystych. Tam zapadł na zdrowiu, więc opuścił klasztor. Po rocznym wypoczynku został przyjęty do diecezji łuckiej, gdzie przeżył napad bandy Petlury. Niespodziewanie ocalony od śmierci przez polskie wojsko został przyjęty do diecezji lubelskiej.

W 1919 roku, w 57 roku życia został proboszczem w Prawnie. Po przybyciu do parafii powiedział: "Przybyłem tu do pustych ścian plebanii, ale cieszę się, że mam dach nad głową i codzienny kęs suchego chleba".

W roku 1920 wezwany do powrotu do diecezji łuckiej, ks. Szymon wymawiał się, że był ranny od zdziczałych wojsk Petlury, jest starszy wiekiem i ma na utrzymaniu u siebie ciężko chorą siostrę.

W lipcu 1928 roku ks. Szymon napisał: "Bandy opryszków Petlury w roku 1919 rozgrabiły moje mienie, ja zaś sam szykowałem się na śmierć. Niespodziewane zjawienie się polskiego oddziału pod wodzą Jaworskiego ocaliło mnie przed straszną śmiercią. Przyjął mnie do Lublina biskup Fulman, od 8 lat pracuję w Prawnie, cieszę się, że parafia moja, leżąca w sąsiedztwie zarazy hodurowej, w całości wiernie stoi przy sztandarze Kościoła Chrystusowego."

W niecałe dwa miesiące później hodurowcy pojawili się w Prawnie. Ks. Mokrski, ze względu na stan zdrowia nie był w stanie sprostać nowym wezwaniom duszpasterskim i poprosił biskupa Fulmana o zmianę, w czym poparli go parafianie.

We wrześniu 1928 roku jako niezdolny do pracy ks. Szymon został przedstawiony do emerytury.

Od 1 stycznia 1929 roku otrzymuje emeryturę w wysokości 127 złotych 71 groszy (informacja z lutego 1929 r.).

W kwietniu 1929 roku ks. Mokrski otrzymuje propozycję objęcia rektoratu w Depułtyczach, ale nie chce, ma bowiem złe wspomnienia z doświadczeń wojennych na kresach. "Obecnie znalazłem sobie lokum w Kolczynie w parafii Rybitwy, odprawiałbym w kościele poklasztornym w Józefowie." Wie, że jego wrogowie, hodurowcy, szkalują go.

14 czerwca 1929 roku ks. biskup proponuje rektorstwo w jednym z kościółków: Honiatycze, Nowosiółki, Dorohucza. Ks. Szymon odpowiada biskupowi, że nie może objąć proponowanych miejsc, ponieważ podupadł na zdrowiu, ale jak się polepszy, to może coś obejmie, ale nie na Rusi…, obecnie ma zamiar osiąść w klasztorze w Józefowie.

Styczeń 1931 roku. Jan Rostworowski chce urządzić kaplicę w oficynie pałacowej w Józefowie, tam mógłby odprawiać ks. Mokrski, chory na serce i płuca.

9 października 1931 roku, o godz. 11.00 w Kolczynie zmarł ks. Szymon Mokrski w 69 roku życia i 43 roku kapłaństwa. Pochowany jest na cmentarzu w Rybitwach.

Ks. Jerzy Jabłoński wspomina (2008): "Moja mama opowiadała nam, jak ks. Szymon uczył ją matematyki, przy kościele albo na plebanii – tego nie pamiętam. Mówiła nam, że ks. proboszcz prowadził szkółkę przy parafii i uczył praktycznie wszystkich przedmiotów z religią włącznie."

Akt zgonu ks. Szymona Mokrskiego znajduje się w kancelarii parafialnej w Józefowie nad Wisłą (1931/79). Miejscowość Czeladź leży na Śląsku. Najbliższe miasta to: Katowice, Sosnowiec, Siemianowice Śląskie, Bendzin.

  • Informacja
  • Życiorys

1/2. Obdarzajcie swoich pasterzy radością miłości i wsparciem.

Ks. Władysław Walencik

do góry

Urodzony 31.05.1892 – zm. 21.01.1939. Święcenia kapłańskie przyjął w 1916 roku. Był proboszczem parafii Prawno: 21.02.1919 – 16.05.1919.

2/2. Módlcie się za swoich pasterzy.

Ks. Władysław Walencik

do góry

Ks. Władysław Walencik był pasterzem, który odznaczał się serdecznością, pogodą ducha, oddaniem kapłańskim. Obowiązki proboszcza pełnił w Prawnie bardzo krótko. Był wikariuszem parafii św. Agnieszki w Lublinie 1920–1921.

W 1925 roku został proboszczem parafii Zagłoba. Tam przejął na siebie główny ciężar budowy kościoła i dopiero właściwie wtedy budowa nabrała tempa. Księdza Walencika uważa się za głównego budowniczego kościoła, on czuwał nad całością budowy.

Był proboszczem w Zagłobie 09.07.1925 – 21.01.1939. Kapłan gorliwy i wielkiego serca. Cieszył się uznaniem parafian. Zginął śmiercią męczeńską zamordowany przez bandytów-cyganów. Pogrzebany na cmentarzu w Zagłobie.

  • Informacja
  • Życiorys

1/2. Ks. Franciszek Dyka.

Ks. Franciszek Dyka

do góry

Urodzony 19.03.1852 – zm. 04.05.1919. Święcenia kapłańskie przyjął w 1877 roku. Urzędował na parafii Prawno: 10.1894 – 20.02.1919.

2/2. Módlcie się za swoich pasterzy.

Ks. Franciszek Dyka

do góry

Urodzony w 1854 roku w Zastowie parafii Wilków. Został ochrzczony w kościele św. Floriana i św. Urszuli w Wilkowie, dnia 21 marca 1854/47. Wyświęcony na kapłana w 1877 r. Dotknięty chorobą płucną, zostawiony bez pomocy, bez środków do życia. Zmarł 04 maja 1919 roku w Prawnie. Pomimo, że pełnił obowiązki proboszcza w Prawnie, to urzędowo był wikariuszem parafii Rybitwy. Był kapłanem bardzo gorliwym i dbałym o dobro parafii. Mimo słabego zdrowia wybudował plebanię. Dopiero po śmierci dostał tytuł proboszcza parafii Prawno. Podobno, nominacja Kurii Biskupiej w Lublinie nadeszła do Prawna w dniu śmierci ks. Franciszka Dyki, a została publicznie odczytana w kościele w Prawnie w dniu jego pogrzebu.

Z Księgi Zmarłych: "Działo się we wsi Prawnie dnia siedemnastego maja tysiąc dziewięćset dziewiętnastego roku o godzinie dziewiątej rano. Stawili się osobiście: Antoni Zbytniewski lat dwadzieścia siedem i Stanisław Denek lat trzydzieści cztery liczący, obydwaj rolnicy we wsi Prawnie zamieszkali i oświadczyli, że dnia czwartego maja bieżącego roku o godzinie siódmej rano we wsi Prawnie umarł ksiądz Franciszek Dyka, administrator parafii Prawno lat sześćdziesiąt siedem liczący, syn Józefa i Zofii z Saneckich małżonków Dyków, urodzony. Po naocznym przekonaniu się o śmierci księdza Franciszka Dyki, akt ten stawającym przeczytany i przez nich podpisany został. Ks. Władysław Walencik utrzymujący akta S.E. Świadkowi Antoni Zbytniewski."

  • Informacja

1/2. Ks. Antoni Gryczyński

Ks. Antoni Gryczyński

do góry

Urzędował na parafii Prawno: 06.1894 - 10.1894. Proboszcz parafii: Nawiedzenia NMP w Krasnobrodzie (2.02.1895 - 25.08.1907), Wniebowzięcia NMP w Nabrożu (1909 - 1927), diecezja Zamojsko-Lubaczowska.

2/2. Módlcie się za swoich pasterzy.

Ks. Antoni Gryczyński

do góry

2 tekst.

  • Informacja
  • Życiorys

1/2. Obdarzajcie swoich pasterzy radością miłości i wsparciem.

Ks. Wojciech Machnikowski

do góry

Urodzony 21.03.1835 – zm. 27.11.1913. Święcenia kapłańskie przyjął 1860 roku. Urzędował na parafii Prawno: 04.1887 - 04.1894.

2/2. Módlcie się za swoich pasterzy.

Ks. Wojciech Machnikowski

do góry

Urodził się 21 marca 1835 roku w Podlodówce w Siedleckiej Guberni Łukowskiego Powiatu, syn Stanisława i Marianny z d. Szewczykowska. Miał brata Walentego, parafia Biała (obecnie Janów Lubelski). Z jego rodziny pochodził ks. Błażej Machnikowski (stryj, ur. 1803, zm. 1869, proboszcz w Częstoborowicach i Kamionce).

Ks. Wojciech święcenia kapłańskie przyjął w 1860 roku. Był wikariuszem w parafii św. Dominika w Turobinie (1865 r.) Do roku 1887 był proboszczem w św. Anny w Gródku. Z tzw. "fanatyzm religijny", jak twierdził zaborca rosyjski nałożono na niego karę 250 rubli i został zdjęty z urzędu proboszcza na urząd wikariusza. W latach 1887-1894 pełnił funkcję administratora w Prawnie (oficjalnie był wikariuszem parafii Rybitwy).

Prawdopodobnie ks. Wojciecha skierowano do Prawna, aby dać mu do zrozumienia, że jeżeli będzie dalej człowiekiem prawdy i miłości do Kościoła Rzymskokatolickiego i Ojczyzny, to skończy tak jak jego poprzednik w Prawnie – ks. Jan Czachurski, który za udział w Powstaniu Styczniowym w 1863 r. został aresztowany 14/26 stycznia 1864 r. Jako karę nałożono mu kontrybucję w sumie 400 rubli, skonfiskowano cały majątek i skazano na zsyłkę do guberni kostromskiej pod nadzór policyjny. Parafia została również skasowana, a kościół w Prawnie stał się kościołem filialnym parafii Rybitwy.

W roku 1905 ks. Wojciech Machnikowski był administratorem parafii św. Stanisława i św. Marii Magdaleny w Dzierzkowicach. Po śmierci ks. Pawła Wronki (29 października 1909 r.), proboszcza parafii św. Mikołaja w Potoku Wielkim (dekanat janowski), ks. Wojciech Machnikowski został proboszczem tejże parafii. 19 października 1910 roku ks. Wojciech obchodził jubileusz pięćdziesięciolecia kapłaństwa. "W tym czasie czcigodny jubilat cieszył się jeszcze czerstwym zdrowiem, pamięcią i przytomnością umysłu, a do niedawna pracował bez pomocnika." (M. F. - Wspomnienia)

Zmarł 27 listopada 1913 roku w 79 roku życia w Potoku Wielkim. Czasowy zarząd parafii Potok Wielki powierzono miejscowemu wikariuszowi, ks. M. Szlubowskiemu.

Dobry ksiądz

Fragment z książki "Bojownicy kapłani za sprawę Kościoła i Ojczyzny w latach 1861-1915". Materiały z urzędowych świadectw władz rosyjskich, archiwów konsystorskich, zakonnych i prywatnych. Opracował Paweł Kubicki, biskup sufragan sandomierski. Sandomierz 1933.

Ks. Wojciech Machnikowski, 1835 + 1913.

1. W. jen. gbr 31 lip. 1877 r. Nr. 1058 donosi bpowi lubl., że do księdza W. M., prob. par. Grudek, pow. tomsz., gub. lubl., zjechali się księża i spowiadali w kościele, za co powinni byli być ukarani, jednak na ten raz przebacza im władza rządowa.

2. W. jen. gbr 25 list. 1886 r. Nr. 2077 skazał księdza W. M. na 250 r. kary i zażądał od bpa lubl. usunięcia go ze stanowiska administratora par. Grudek, pow. tomsz., gub. lubl., na wik. za "religijny fanatyzm", a który między innemi ujawnił ksiądz W. M., w konkretnym fakcie ochrzczenia dziecka z mieszanego małżeństwa. Decyzję powyższą jen. gbr Hurko uzasadnił racjami, a jednocześnie połączył z innemi w tej materji wypadkami. Korespondencja ta świadczy z jaką gorliwością i drobiazgowością policja rosyjska śledziła działalność kapłanów w dziedzinie unji, jak sięgała częstokroć po fakty dawno już przebrzmiałe. Z tych racyj odezwę w. jen. gbra do administratora diec. lubl., z dnia 25 list. 1886 r. Nr. 2077 przytaczamy w tłumaczeniu niemal w całkowitem jej brzmieniu:

"Mieszkaniec wsi Wola Gródecka, gm. Rachanie, pow. tomsz., gub. lubl., Stefan Barabasz "prawosławny", wziął ślub w 1865 r. z katoliczką Anną Nowakowską, który pobłogosławił administrator rz.-kat. par. Oszczów, pow. tomsz., ks. Antoni Bzowski, a następnie ochrzcił dzieci, zrodzone z tego małżeństwa: Antoniego w 1867 r. i Wiktorję w 1868 r. W par. zaś Rachanie, pow. tomsz., ochrzcił ks. Jakób Szaniawski: Marcina w 1873 r. i Wacława w 1875, a w 1882 r. Eleonorę ochrzcił w Grudku ks. Wojciech Machnikowski.

Ponieważ wszystkie czynności podpadają pod łaskę cesarskiego manifestu z 15 maja 1883 r., proszę J. W. Pana uprzedzić dwóch pierwszych kapłanów, że, o ileby się mieszali w przyszłości w sprawy prawosławia, będą za to pociągnięci do surowej odpowiedzialności.

Co się zaś dotyczy księdza W. M., to doszły do mnie o nim następujące wiadomości:

Oprócz tego, że w 1882 r. ochrzcił Eleonorę Barabaszównę, jeszcze w 1885 r. ochrzcił Franciszkę, następne dziecko tychże rodziców. Nadto, będąc 30 wrz. 1886 r. w domu włościanina wsi Nedeżów, par. Grudek, Marcina Rachańskiego, kat., w obecności zięcia tegoż Andrzeja Scirka, prawosławnego i innych gości, powiedział do gospodarza: "chciał mieć rusina za zięcia, to go i ma". Na uwagę Scirka, że wszyscy mamy jednego Boga, ksiądz W. M., odrzekł: "katolicka wiara lepsza od prawosławnej, dlatego, że katolicy modlą się do Jezusa Chrystusa i Matki Najśw., a prawosławni modlą się w cerkwi do cesarza. Prawosławni oderwaliście się od Papieża, a tymczasem apostoł Piotr św. oddał klucze Papieżowi, a nie waszemu cesarzowi, dzieci katolików to materjał na dobrych ludzi, a prawosławnych - barany, bo prawosławni duchowni niczego je nie uczą." Później przy obiedzie ksiądz W. M. opowiadał, że księża Chyczewski i Garlicki z rozporządzenia w. jen. gbra popłacili wielkie kary i dodał "ja również się spodziewam, ale mimo wszystko doczekamy się czasów, że nasza prawda będzie górą."

Za takie szkodliwe i nielegalne czyny postanowiłem, pisze w. jen. gbr, z księdza W. M. ściągnąć 250 r. kary i usunąć go z prob. na wik."

Z Grudka ksiądz W. M. przeszedł na filię do Prawna, pow. puław., gub. lub.

Legenda o ks. Wojciechu

Od dłuższego czasu w naszej parafii była przekazywana legenda o ks. Wojciechu Machnikowskim w której słyszymy, że został zamordowany na starej plebanii przez cygana Mikołaja, którego ks. Wojciech miał rozpoznać i dlatego zginął zabity siekierą. Ponoć wcześniej miał grać z nim w karty. Świadkami śmierci księdza miał być żyd - krawiec, który akurat wtedy na plebanii szył księdzu sutannę oraz gospodyni. Byli w sąsiednim pomieszczeniu, słyszeli słowa księdza i cygana, ale bali się wejść do pokoju, gdzie dokonano morderstwa. Najstarsza parafianka z Prawna p. Helena Baran (ur. 1917) wspominała to wydarzenie powołując się na słowa swojej matki, która pomagała na plebanii i mówiła, że "krew była na ścianie i nie można jej było zmyć". Ks. Wojciech miał zostać pochowany na cmentarzu parafialnym niedaleko kaplicy Bojarskich od strony kościoła. Jednak w czasie II wojny światowej gdzieś ten grób się rozpadł. Pozostała tylko mała płyta (albo ociosany kamień) z wyrytym imieniem i nazwiskiem księdza, ale gdzieś zaginęła i nikt jej nie pamięta. Z wpisów w Księgach Parafialnych wynika, że ks. Wojciech odszedł z parafii w kwietniu 1894 roku.

Wszystko wskazuje na to, że opowiadanie o męczeńskiej śmierci ks. Wojciecha jest ludzkim wymysłem ponieważ:

1. Nie ma aktu zgonu ks. Wojciecha w parafii tutejszej ani w parafii Rybitwy, gdzie mógł być odnotowany akt jego zgonu (obecnie Księgi są w parafii Józefów nad Wisłą).

2. Brak jakichkolwiek innych, choćby fragmentarycznych informacji o zabójstwie księdza na plebanii w Prawnie.

3. Nie ma żadnego śladu jego grobowca na cmentarzu parafialnym.

4. Ks. kan. Jerzy Jabłoński, nasz rodak mówi, że nigdy nie słyszał, żeby rodzice opowiadali mu o takim zdarzeniu w Prawnie.

5. W przeszukanych dokumentach państwowych i kościelnych figuruje tylko jeden ksiądz o imieniu i nazwisku: Wojciech Machnikowski, który zmarł 27 listopada 1913 roku w Potoku Wielkim.

6. Istnieje prawdopodobieństwo, że w tym opowiadaniu o zamordowanym księdzu z Prawna chodziło o ks. Władysława Walencika, proboszcza z Zagłoby, który tam został zamordowany przez bandytów-cyganów (+ 21.01.1939). W naszej parafii był proboszczem bardzo krótko, bo tylko 3 miesiące w 1919 roku.

Ps. Dziękujemy panu Wojciechowi z Aleksandrowa Łódzkiego za pomoc w przywróceniu pamięci o naszym proboszczu z Prawna – ks. Wojciechu Machnikowskim. Bóg zapłać!

  • Informacja
  • Posługa w parafii

1/2. Obdarzajcie swoich pasterzy radością miłości i wsparciem.

Oo. Bernardyni

do góry

Urzędowali na parafii Prawno: 1863 - 1865.

2/2. Módlcie się za swoich pasterzy.

Oo. Bernardyni

do góry

Po uwięzieniu ks. Czachurskiego parafia została skasowana, a kościół w Prawnie stał się kościołem rektoralnym parafii Rybitwy. Prawno obsługiwali ojcowie Bernardyni z Józefowa, szczególnie pasterzował o. Hanzelka.

Jednak i Ojcowie Bernardyni za udział w Powstaniu Styczniowym zostali poddani represjom carskim. Szczególnie był prześladowany gwardian Walerian Barański i o. Filip Banasiński, których zaborca uznał za nieprawomyślnych. Klasztor bernardyński w Józefowie nad Wisłą został skasowany przez cara 2 października 1865 roku. Zakonników wywieziono do etatowego klasztoru bernardynów w Paradyżu (Wielkowoła), a kościół klasztorny stał się filialnym świątyni parafialnej w Rybitwach, podobnie jak i Prawno.

Po wypędzeniu przez zaborców Ojców Bernardynów z Józefowa duszpasterze w Prawnie prawie rok rocznie się zmieniali.

  • Informacja
  • Życiorys

1/2. Obdarzajcie swoich pasterzy radością miłości i wsparciem.

Ks. Jan Bonifacy Czachurski

do góry

Urodzony 05.06.1796. Zmarł 03.04.1892.
Był proboszczem parafii Prawno: 1861 - 01.1863.

2/2. Módlcie się za swoich pasterzy.

Ks. Jan Bonifacy Czachurski

do góry

Czachurski Jan Bonifacy był reformatem, a potem kapłanem diecezji lubelskiej. Urodził się 5 czerwca 1796 r. w Baranowie w Galicji. Nauki pobierał w Wieliczu (?), w 1821 wstąpił do reformatów w Przemyślu, skąd przeszedł do Płocka i tam został wyświęcony w 1827 r. W maju 1828 przybył do diecezji lubelskiej, gdzie został wikariuszem w Borowiu; w roku 1833 sekularyzował się. W 1861 został proboszczem w Prawnie w dekanacie chodelskim. Aresztowany 14/26 stycznia 1864 r. za kontakty z powstańcami (kilkakrotnie przyjmował ich u siebie), głównie podejrzany o nabór do oddziałów powstańczych. Za karę nałożono mu kontrybucję w sumie 400 rubli i skonfiskowano cały majątek. Decyzją namiestnika 16 lutego 1864 roku został skazany do guberni kostromskiej pod nadzór policyjny, wysłany 17 maja w partii nr 30.

Zesłanie

Z kontekstu zapisów pamiętnikarskich zesłańców wynika, że władze carskie odnośnie praktyk religijnych nie stosowały szczególnych zakazów, pozwalając na modlitwę, reagując natomiast w przypadkach przeradzania się tych obrzędów w manifestacje lub gdy duchowni pozbawieni praw próbowali odprawiać Msze święte.

W Pskowie 17 maja 1864 roku w „urzędowej kaplicy" więziennej miejscowy proboszcz odprawił mszę świętą, spowiadał; następnego dnia z samego rana już siedmiu księży zesłańców odprawiało msze. 19 maja dołączył do ich grona ks. Czachurski z Prawna w Lubelskiem, „siwy starzec", a trzy dni później jeszcze dwóch duchownych z Inflant. Wszyscy chyba zaczęli korzystać z kaplicy, co władze zaniepokoiło i 27 maja kaplica została rozebrana i stanął w niej „urzędnik policyjny". Pozostał więc więźniom kościół, do którego władze zwalniały chętnych, póki nie zaczęto śpiewać pieśni i awanturować się w mieście; po tych zdarzeniach z więzienia już nie wypuszczano.

Latem 1864 r. ks. Czachurski pisał z zesłania do Rady Administracyjnej w Królestwie Polskim o podniesienie zapomogi rządowej, bowiem jako 68-letni starzec nie może się utrzymać, mając 20 kopiejek dziennie; namiestnik nie wyraził zgody na podwyższenia zasiłku. W czerwcu 1869 r. władze Królestwa Polskiego zgodziły się na powrót księdza do diecezji lubelskiej „jeśli dobrze się sprawuje". Mocą amnestii z 13/17 maja 1871 r. został zwolniony z nadzoru policyjnego. Powrócił do kraju jeszcze tego roku. Gdzie osiadł, nie wiadomo. Zmarł 3 kwietnia 1892 r. (nie zdołano ustalić, gdzie).

  • Informacja

1/2. Obdarzajcie swoich pasterzy radością miłości i wsparciem.

Ks. Maciej Kryspiński

do góry

W roku 1782 zbudował nowy kościół drewniany.
Wyświęcony na kapłana w 1777 r. W piątym roku kapłaństwa wybudował kościół w Prawnie, przy którym pracując długie lata przeniósł się w starości do Rybitw, gdzie miał pomoc wikarjuszowską.

2/2. Módlcie się za swoich pasterzy.

Ks. Maciej Kryspiński

do góry

2 tekst.