• Litania
  • Nabożeństwa majowe
  • Zamyślenia majowe

Litania loretańska do Najświętszej Maryi Panny

Kyrie eleison.

Christe, eleison.

Kyrie eleison.

Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.

Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.

Synu, Odkupicielu świata, Boże,

Duchu Święty, Boże,

Święta Trójco, Jedyny Boże,

Święta Maryjo, módl się za nami.

Święta Boża Rodzicielko,

Święta Panno nad pannami,

Matko Chrystusowa,

Matko Kościoła,

Matko miłosierdzia,

Matko łaski Bożej,

Matko nadziei,

Matko nieskalana,

Matko najczystsza,

Matko dziewicza,

Matko nienaruszona,

Matko najmilsza,

Matko przedziwna,

Matko dobrej rady,

Matko Stworzyciela,

Matko Zbawiciela,

Panno roztropna,

Panno czcigodna,

Panno wsławiona,

Panno można,

Panno łaskawa,

Panno wierna,

Zwierciadło sprawiedliwości,

Stolico mądrości,

Przyczyno naszej radości,

Przybytku Ducha Świętego,

Przybytku chwalebny,

Przybytku sławny pobożności,

Różo duchowna,

Wieżo Dawidowa,

Wieżo z kości słoniowej,

Domie złoty,

Arko przymierza,

Bramo niebieska,

Gwiazdo zaranna,

Uzdrowienie chorych,

Ucieczko grzesznych,

Pociecho migrantów,

Pocieszycielko strapionych,

Wspomożenie wiernych,

Królowo Aniołów,

Królowo Patriarchów,

Królowo Proroków,

Królowo Apostołów,

Królowo Męczenników,

Królowo Wyznawców,

Królowo Dziewic,

Królowo wszystkich Świętych,

Królowo bez zmazy pierworodnej poczęta,

Królowo wniebowzięta,

Królowo różańca świętego,

Królowo rodzin,

Królowo pokoju,

Królowo Polski,

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,

przepuść nam, Panie.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,

wysłuchaj nas, Panie.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,

zmiłuj się nad nami.

P. Módl się za nami, Święta Boża Rodzicielko.

W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się. Panie, nasz Boże, daj nam, sługom swoim, cieszyć się trwałym zdrowiem duszy i ciała, i za wstawiennictwem Najświętszej Maryi, zawsze Dziewicy, uwolnij nas od doczesnych utrapień i obdarz wieczną radością. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

Werset i orację można według uznania dostosować do okresu liturgicznego.

W okresie Adwentu

P. Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi.

W. I poczęła z Ducha Świętego.

Módlmy się. Boże, z Twojej woli za zwiastowaniem anielskim odwieczne Słowo przyjęło ludzkie ciało w łonie Najświętszej Maryi Panny, spraw, aby wspomagało nas wstawiennictwo Dziewicy, w której Boże macierzyństwo głęboko wierzymy. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

W okresie Narodzenia Pańskiego

P. Po porodzeniu, Panno, nienaruszoną zostałaś.

W. Bogurodzico, przyczyń się za nami.

Módlmy się. Boże, Ty przez dziewicze macierzyństwo Najświętszej Maryi Panny obdarzyłeś ludzi łaską wiecznego zbawienia, spraw, abyśmy doznawali orędownictwa Tej, przez którą otrzymaliśmy Twojego Syna, Dawcę życia wiecznego. Który z Tobą żyje na wszystkie wieki wieków.

W. Amen.

W okresie Wielkanocy

P. Raduj się i wesel, Panno Maryjo, alleluja.

W. Bo zmartwychwstał Pan prawdziwie, alleluja.

Módlmy się. Boże, Ty przez zmartwychwstanie Twojego Syna, naszego Pana, Jezusa Chrystusa, przywróciłeś radość światu, spraw, abyśmy przez Jego Matkę, Dziewicę Maryję, osiągnęli szczęście życia wiecznego. Przez Chrystusa, Pana naszego.

W. Amen.

Antyfona

Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko, naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać, Panno chwalebna i błogosławiona. O Pani nasza, Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza. Z Synem swoim nas pojednaj, Synowi swojemu nas polecaj, swojemu Synowi nas oddawaj.

Modlitwa św. Bernarda

Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo, że nigdy nie słyszano, abyś opuściła tego, kto się do Ciebie ucieka, Twej pomocy wzywa, Ciebie o przyczynę prosi. Tą ufnością ożywiony, do Ciebie, o Panno nad pannami i Matko, biegnę, do Ciebie przychodzę, przed Tobą jako grzesznik płaczący staję. O, Matko Słowa, racz nie gardzić słowami moimi, ale usłysz je łaskawie i wysłuchaj. Amen.

Episkopat Polski w czasie obrad na Jasnej Górze w dniu 28.08.2020 r. zatwierdził polskie tłumaczenia nowych wezwań do Litanii loretańskiej, które dodał Papież Franciszek, a brzmią one: "Matko nadziei" i "Pociecho migrantów". Przyjął też ujednolicone brzemiennie podstawowych modlitw. Przygotowany przez Komisję ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów wykaz ma pomóc usunąć rozbieżności w publikowanych w różnych źródłach tekstach. Litania loretańska na bieżącej stronie jest już zapisana w najnowszej wersji.

do góry

Nabożeństwa majowe

Maj to miesiąc w sposób szczególny poświęcony Matce Bożej. W tych dniach w kościołach, kaplicach i przydrożnych figurkach codziennie odbywają się nabożeństwa majowe ku czci Najświętszej Maryi Panny.

Kiedy nadchodzi maj – wszystko w przyrodzie kwitnie, pachnie i śpiewa – w sposób szczególny zwracamy się do Matki Bożej. Jest to czas, kiedy zarówno w kościołach, kapliczkach, jak i przy przydrożnych figurkach spotykają się wierni, aby poprzez swą modlitwę oddać cześć Najświętszej Maryi Pannie. W tradycji Kościoła katolickiego modlitwa do Najświętszej Panienki Litanią Loretańską jest modlitwą, która uprasza wiele łask i sprasza błogosławieństwa.

Początków tego nabożeństwa należy szukać w pieśniach sławiących Maryję Pannę znanych na Wschodzie już w V wieku.

Na Zachodzie poświęcenie majowego miesiąca Matce Bożej pojawiło się dopiero na przełomie XIII i XIV w., dzięki hiszpańskiemu królowi Alfonsowi X. Zachęcał on by wieczorami gromadzić się na wspólnej modlitwie przed figurami Bożej Rodzicielki.

Nabożeństwo majowe bardzo szybko stało się popularne w całej chrześcijańskiej Europie. Jeden z mistyków nadreńskich, dominikanin bł. Henryk Suzo, w swoich tekstach wspomina, że jeszcze jako dziecko w maju zbierał na łąkach kwiaty i zanosił je Maryi.

W XVI w. upowszechnieniu nabożeństwa sprzyjał wynalazek druku. Po raz pierwszy maj został nazwany miesiącem Maryi w wydanej w 1549 r. w Niemczech książeczce „Maj duchowy”, która była odpowiedzią na Reformację.…

W wielu żywotach świętych oraz kronikach zakonnych można wyczytać o majowym kulcie Maryi Panny. Dobrym przykładem jest św. Filip Nereusz, który gromadził dzieci przy figurze Matki Bożej, zachęcał do modlitwy i do składania u jej stóp kwiatów. Podobne zwyczaje opisują XVII wieczne kroniki włoskich dominikanów.

Ojcem nabożeństw majowych jest żyjący na przełomie XVII i XVIII wieku w Neapolu jezuita o. Ansolani. Organizował on w kaplicy królewskiej specjalne koncerty pieśni maryjnych, które kończył uroczystym błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem.

Wielkim propagatorem tej formy czci Matki Bożej był jezuita, o. Muzzarelli, który w 1787 r. wydał specjalną broszurkę, którą rozesłał do wszystkich włoskich biskupów. Pomimo kasaty jezuitów przez Klemensa XIV, o. Mazurelli wprowadził nabożeństwo majowe w kościele Il Gesu w Rzymie. Rozpowszechnił je również w Paryżu, towarzysząc papieżowi Piusowi VII podczas koronacji Napoleona Bonaparte. To właśnie Pius VII obdarzył nabożeństwo majowe pierwszymi odpustami.

W 1859 r. kolejny następca św. Piotra – Pius IX, zatwierdził obowiązującą do naszych czasów formę nabożeństwa, składającego się z Litanii Loretańskiej, nauki kapłana oraz uroczystego błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.

Litania Loretańska, która jest główną częścią nabożeństw majowych, powstała prawdopodobnie już w XII w. we Francji.

Zebrane wezwania sławiące Maryję Pannę zatwierdził 11 czerwca 1587 r. papież Sykstus V.

Swoją nazwę zawdzięcza włoskiej miejscowości Loreto, gdzie była niezwykle popularna.

Ponieważ często modlący się dodawali do niej własne wezwania, w 1631 r. Święta Kongregacja Obrzędów zakazała dokonywania w tekście samowolnych zmian. Nowe wezwania posiadały aprobatę Kościoła i wynikały z rozwoju mariologii. W Polsce jest o jedno wezwanie więcej. W okresie międzywojennym, po zatwierdzeniu przez Stolicę Apostolską uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, za zgodą papieża Piusa XI, do Litanii dołączono wezwanie "Królowo Polski".

Również zostało dodane wezwanie „Matko miłosierdzia”, a w 2020 roku papież Franciszek dodał kolejne dwa wezwania: „Matko nadziei” i „Pociecho migrantów”.

W wielu miejscowościach wierni modlą się na "majowym" nie tylko w kościołach, ale także przy kapliczkach czy na ulicach miast.

W Polsce pierwsze odnotowane nabożeństwa majowe zostały wprowadzone w 1838 r. przez jezuitów w Tarnopolu.

W połowie XIX w. „majówki” odprawiane już były w wielu miastach, m.in. w Warszawie w kościele Św. Krzyża, w Krakowie, Płocku, Toruniu, Nowym Sączu, Lwowie i Włocławku.

do góry

Samym pięknem jesteś, o Maryjo!

01 02 03 04 05 06 07 08 09 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29 30 31

Zamyślenia majowe 2015

Ks. bp Józef Zawitkowski więcej...

1 maja

Dziś pierwszy dzień maja. Dziś cała Polska rozmodlona śpiewa Matce Bożej w kościołach, przy kapliczkach i krzyżach przydrożnych Litanię loretańską i pieśni maryjne. Dorośli i dzieci śpiewają majową pieśń: Chwalcie łąki umajone, góry, doliny zielone. Chwalcie cieniste gaiki, źródła i kręte strumyki.

W moich dziecięcych czasach dzień 1 maja był przymusowym świętem, świętem pracy i pokoju. Złe to były dni, bo bezbożne.

Gdy minęły dni złe i bezbożne, trzeba przypomnieć sobie na początku maja, że pierwszym hymnem naszego Narodu i pierwszą polską modlitwą śpiewaną do Matki Bożej pod Grunwaldem i pod Wiedniem była potężna pieśń rycerska: Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiena Maryja, u Twego Syna Gospodzina Matko zwolena, Maryja! Zyszczy nam, spuści nam. Kyrie eleison. Twego dziela Krzciciela, Bożycze, usłysz głosy, napełń myśli człowiecze. Słysz modlitwę, jąż nosimy, a dać raczy, jegoż prosimy: a na świecie zbożny pobyt, po żywocie rajski przebyt. Kyrie eleison. Dużo w tej pieśni zapożyczeń, bo to jest modlitwa dziecka, które jeszcze wszystkich słów nie umie, ale taką modlitwę Bóg wysłucha.

Juliusz Słowacki poderwał nas jeszcze raz tym wezwaniem i wołał: Bogarodzico! Dziewico! Słuchaj nas, Matko Boża, to ojców naszych śpiew. Wolności błyszczy zorza, wolności bije dzwon, wolności rośnie krzew. Bogarodzico! Wolnego ludu śpiew zanieś przed Boga tron. Słuchaj nas, Matko Boska, i wysłuchaj!

do góry

2 maja

Kochani moi!

Dzisiaj sobota, dzień Matce Bożej poświęcony.

Dzisiaj musi być trochę słońca, bo Matka Boska chusty pierze w strumyku i suszy je na naszych łąkach, aby były czyste, pachnące na niedzielę dla Jej świątecznego Syna.

Niech mi czytający wybaczą, ale o Łowiczu będę mówił, choć wiem, że u Górali, u Kaszubów, na Podlasiu jest podobnie. Gdzieścik się nam zapodziały Jagny i Boryny śwarne chłopce w kapelusach, w pasiakach dziewczyny. Jesce jeno nam ostały kapliczki na drzewach, a litanie gdzieś po lasach tylko echo śpiewa. Matka Boska pozbierała dzieci czułym gestem i koderki uczy śpiewać: „Łowiczanka jestem”! Babie lato przeminęło, boćki odleciały, kuropatwy Chełmońskiego śniegi przysypały. Minie zima, a koderki cudnie wystrojone Matce Boskiej będą śpiewać „Chwalcie łąki umajone…”.

Jesteśmy w Europie, bośmy w niej zawsze byli. Niedobrze, gdy zapatrzeni jesteśmy na wszystko, co obce i nie zawsze dobre. Jeszcze gorzej, że podoba się nam bezbożność u obcych. Więc przypominam ludziom majowym słowa Pana Jezusa z kapliczek przydrożnych: Beze Mnie nic uczynić nie możecie! (J 15,5) Naprawdę! Bez Boga ani do proga. Przyjdzie kryzys, będzie bieda. Wiem, że chcecie być bogaci jak ci na Zachodzie. Bądźmy jeszcze bogatsi, ale zobaczcie, jak nas wyuczyła, jak nas wyposażyła Matka nasza. Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie! (Z. Krasiński) Matka Boska nam powiedziała: Cokolwiek Wam Syn powie, tak czyńcie! (por. J 2, 5) Nieprawda! My po swojemu. Cudze chwalicie, swego nie znacie. Sami nie wiecie, co posiadacie!

do góry

3 maja

Kochani moi!

Dzisiaj niedziela – Dzień Pański, ale dla Polaków wielkie narodowe święto. Święto Matki Boskiej, naszej Królowej, Królowej Korony Polskiej i rocznica Konstytucji 3 maja. Mało o tym pamiętają Polacy. Wywiesiliście flagę biało-czerwoną? Wywiesiliśmy! Więc żebyście pamiętali i mówili do niej jak Gałczyński: I nigdy nie będziesz biała, i nigdy nie będziesz czerwona, zostaniesz biało-czerwona […] czerwona jak puchar wina, biała jak śnieżna lawina, najukochańsza, najmilsza, biało-czerwona.

Nikt z nas nie będzie pewnie miał szczęścia, aby oglądać napis na desce z tyłu obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, naszej Królowej. Napis ten głosi tak: 500 lat w Jeruzalem, 200 w Carogrodzie byłam Wszechwładną Panią na ziemi i wodzie. 600 lat na Bełzkim Zamku byłam strażnikową, piąte sto lat Jasna Góra czci mnie Niebios Królową (a było to w 1882 r. na 500-lecie Jasnej Góry).

Nie mam wątpliwości, że największym czcicielem Matki Boskiej Jasnogórskiej Królowej był Prymas Tysiąclecia – Stefan Kardynał Wyszyński. Wielki Prymas tak się modlił za Kościół w Polsce: Ochraniaj Go płaszczem macierzyńskim, skryj Go w sercu swoim, a jeśli trzeba – ZABIJ MNIE, aby mógł żyć Kościół w Polsce. Kocham Ojczyznę więcej niż własne serce.

do góry

4 maja

Kochani moi!

Dziś czwarty dzień maja, a imieniny obchodzą Monika i Florian.

Święty Florian to patron strażaków. Pragnę wszystkim i każdemu strażakowi złożyć życzenia, ale jeszcze więcej podziękować za to, że są wierni. Oni zawsze, nawet w trudnych czasach, w mundurach trwali wiernie przy Chrystusie. I przy Tym, który złożony jest w grobie, i przy Tym, który zmartwychwstał, i który do nas przychodzi i z nami zostaje w Boże Ciało. Oni narażają swoje życie, aby ratować innych. Kto ich tego nauczył, że nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za bliskich? (por. J 15,13) Tego nauczyli się od Pana Jezusa, a to jest wierność!

Dzisiaj czcimy też świętą mamę – Monikę, która 15 lat błagała Boga o nawrócenie syna. Wybłagała. Tym nawróconym jest wielki święty, wielki uczony i biskup – święty Augustyn.

Mam więc sposobność, aby przy tak wielkiej i świętej matce, przy kapliczce Matki Boskiej, powiedzieć z pokorą i wzruszeniem o swojej mamie: była bardzo ładną mamą. Każda mama jest najładniejsza na świecie. Moja miała długie czarne włosy zaplecione w warkocz. Była pewnie we wszystkim podobna do innych kobiet na wsi, ale nazw kwiatków na łące pewnie nikt tak nie znał – jak mama. Gdy robiła bukiet dla Matki Boskiej w kapliczce, to mówiła: Ten jest dzwoneczkiem Matki Boskiej, a ten Matki Boskiej koralem. Ten jest pantofelkiem Matki Bożej, a ten łezką Matki Boskiej. Ten jest zielem Matki Boskiej, ten kukułczym zielem, a ten niezapominajką Matki Boskiej.

Tu wszystko było Matki Boskiej, a Ona naszą: Zagrzewną, Kwietną, Umajoną, Jagodną, Zielną, Siewną, Adwentną i Gromniczną, zawsze Kochaną i Śliczną.

do góry

5 maja

Kochani moi!

Nie wiem, gdzie mieszkasz, na wsi czy w mieście? Każdy z nas ma taki ulubiony zakątek na ziemi, który wspomina, do którego mile wraca. Ja bardzo lubię dziadkowe pole. Ono potem było taty, teraz jest brata, ale zdaje mi się, że tam jesteśmy wszyscy. To Ojczyzna moja, kraj lat dziecięcych czysty i piękny jak pierwsze kochanie (por. A. Mickiewicz).

Nie dziwię się, że Mickiewicz na emigracji z tęsknotą pisał o Litwie – Ojczyźnie swojej, a Polacy powtarzali za nim Inwokację z Pana Tadeusza, bo to była ich modlitwa. Naucz się tego na pamięć, kiedyś zatęsknisz i zaczniesz prosić: Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem! Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem, gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę ofiarowany, martwą podniosłem powiekę. I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu iść za wrócone życie podziękować Bogu. Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono. Tymczasem przenoś moję duszę utęsknioną do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych…

Boże mój! Jak to dobrze, że ja mam na Wielkiej Ziemi swoje małe poletko. To ziemia moja rodzona, to moja mała Ojczyzna, którą kocham jak mamę, za którą tęsknię i do niej wracam. Bądź pozdrowiona, Ziemio moja rodzona!

do góry

6 maja

Kochani moi!

Dzisiaj środa – dzień świętego Józefa. Już szósty maja, w roku Pańskim 2015.

Dzieci i dorośli też, i ci co z miasta, i ze wsi, nie znają już pracy w polu. Dzisiaj wszystko robią ciągniki. Orzą, sieją, bronują, koszą, młócą. A mnie żal dobrych czasów, kiedy dziadziuś szedł za pługiem – orał. Potem ziemię bronami równał – bronował. Potem ziarna nabierał w płachtę i siał. Boso chodził po roli i coś mówił ziemi, a mówił pacierz, żeby Pan Bóg chleb rozmnożył, żeby starczyło dla ludzi i ptaków.

Jest jeden taki poeta – szlachcic co napisał nam pieśni: Kiedy ranne wstają zorze – na rano, i Wszystkie nasze dzienne sprawy – na wieczór. Ponieważ sam był siewcą i oraczem, napisał modlitwę dla ludzi, którzy pracowali w polu: Boże z Twoich rąk żyjemy, choć naszymi pracujemy; z Ciebie plenność miewa rola, my zbieramy z Twego pola. Wszystko Cię, mój Boże, chwali; aleśmy i to poznali, że najmilszą Ci się zdała pracującej ręki chwała. Co rządzisz ziemią i niebem! Opatrz dzieci Twoje chlebem; Ty nam daj urodzaj złoty, my Ci dajem trud i poty. Kiedyś przyjdziesz na godzinę!… Gdy kończąc ziemską gościnę, z Łazarzem, po naszym zgonie, odpoczniemy na Twym łonie.

Trochę już tych Franciszkowych słów nie rozumiemy, ale ładny jest ten handel z Panem Bogiem: Ty nam daj urodzaj złoty, my Ci damy trud i poty. Jemy codziennie chleb, bułki, ciastka, ale nie modlimy się przed jedzeniem ani za panią sklepową, ani za piekarza. Prosimy codziennie: chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj, ale nie dziękujemy Bogu: Boże! Z Twoich rąk żyjemy. Trzeba za wszystko mówić: Dziękuję!

do góry

7 maja

Kochani moi!

Dzisiaj czwartek i już siódmy dzień maja.

Czwartek przypomina nam Wielki Czwartek, kiedy Pan Jezus ustanowił Eucharystię, Komunię Świętą i kapłaństwo.

Eucharystia – znaczy po polsku podziękowanie, dziękczynienie. Za wszystko powinienem Bogu i ludziom dziękować, bo wszystko, co mam, co umiem i kim jestem, mam od Boga przez ręce dobrych ludzi. Ludzie kulturalni mówią często – dziękuję. Byli też ludzie, którzy nie umieli mówić i nigdy nie mówili dziękuję, dlatego wpisywano ich do Liber chamorum (Księga chamów). Dobrze, że dziś takich ksiąg nie prowadzą.

Jest taki ukochany poeta z Czarnolasu, który upłakał się po śmierci Urszulki, nawet miał żal do Pana Boga, że dał dziecko i odebrał, ale zostawił nam taką piękną modlitwę dziękczynienia, że czasem śpiewamy ją w kościele:

Czego chcesz od nas, Panie, za Twe hojne dary? Czego za dobrodziejstwa, którym nie masz miary? Kościół Cię nie ogarnie, wszędy pełno Ciebie, i w otchłaniach, i w morzu, na ziemi, na niebie. Złota też, wiem, nie pragniesz, bo to wszytko Twoje, cokolwiek na tym świecie człowiek mieni swoje.

Wdzięcznym Cię tedy sercem, Panie, wyznawamy, bo nad to przystojniejszej ofiary nie mamy. Tyś Pan wszytkiego świata, Tyś niebo zbudował i złotymi gwiazdami ślicznieś uhaftował; Tyś fundament założył nieobeszłej ziemi i przykryłeś jej nagość zioły rozlicznemi. Za Twoim rozkazaniem w brzegach morze stoi, a zamierzonych granic przeskoczyć się boi; rzeki wód nieprzebranych wielką hojność mają. Biały dzień, a noc ciemna swoje czasy znają. Tobie k’woli rozliczne kwiatki Wiosna rodzi, Tobie k’woli w kłosianym wieńcu Lato chodzi. Wino Jesień i jabłka rozmaite dawa, potym do gotowego gnuśna Zima wstawa. Z Twej łaski nocna rosa na mdłe zioła padnie, a zagorzałe zboża deszcz ożywia snadnie. Z Twoich rąk wszelkie źwierzę patrza swej żywności, a Ty każdego żywisz z Twej szczodrobliwości.

Bądź na wieki pochwalon, nieśmiertelny Panie! Twoja łaska, Twa dobroć nigdy nie ustanie. Chowaj nas, póki raczysz, na tej niskiej ziemi. Jedno zawżdy niech będziem pod skrzydłami Twemi!

Dziękuję, dziękuję, za wszystko dziękuję i bardzo dziękuję!

do góry

8 maja

Kochani moi!

Dziś majowy piątek, ale w niektórych parafiach nie ma postu, bo jest święto i jest odpust.

Parafia też ma imię, a świętują dziś te parafie, które mają imię świętego Stanisława Biskupa i Męczennika z Krakowa, co urodził się w Szczepanowie. Biskup zwracał uwagę królowi, że jest zbyt surowy dla podwładnych. Rządzący nie lubią, gdy się im zwraca uwagę. Zemścił się król Bolesław Śmiały i zabił szablą biskupa, gdy ten odprawiał Mszę Świętą w kościele na Skałce.

Zobacz to wszystko, gdy będziesz w Krakowie.

Ja też jestem biskupem w Łowiczu. Lubię, gdy dorośli i dzieci mówią mi dobre słowa. Jeden taki wierszyk, który napisała siostra katechetka, zachowałem sobie, a dziś chwalę się nim przed Wami:

Czci najgodniejszy Księże Biskupie! Ukochany nasz Ojcze! Już ziemia budzi się ze snu, wiosna u drzwi prawie stoi. U nas wciąż wiosna w rytmie słów, gdy mówisz do nas: Kochani moi!

Każde Twe słowo ciepłem tchnie, nasze bolączki koi i zaraz tak się wołać chce do wszystkich wokoło: Kochani moi!

A kiedy nawet ganisz nas w mądrych naukach swoich, to wzrusza się najtwardszy głaz na Twe wezwanie: Kochani moi!

Bo w nim tkwi serca Twego treść – miłość – co rany goi. Nam ono brzmi jak swojska pieśń z pięknym refrenem: Kochani moi!

To jakby rozpoznawczy znak wszystkich poczynań Twoich. A kiedy milczysz – nam go brak. Przemów więc do nas – KOCHANI MOI…

Miło jest słuchać dobrych słów. Kiedyś zimą na mrozie półtorej godziny słuchałem, jak ludzie mi ubliżali. To oni tak myślą, gdy mówię do nich: Kochani moi!

do góry

9 maja

Kochani moi!

Czas nam ucieka. To już druga sobota miesiąca maja.

Bardzo lubię Kornela Makuszyńskiego, który napisał: Koziołka Matołka, Awanturę o Basię, Szatana z siódmej klasy. Lubią go więc dorośli i dzieci, a ja go bardzo cenię za jego modlitwę do Matki Bożej. Przy niektórych zwrotkach zatrzymaj swe serce, bo nie wytrzymasz.

Spojrzyj w me serce, Najjaśniejsza Pani, i choć przez chwilę usłysz, co w nim śpiewa, a ujrzysz wielką miłość w tej otchłani, co kocha ludzi, kamienie i drzewa.

O, jakże bardzo kochać chcę, jak bardzo, nie to, co w bisior stroi się i złoto, lecz to, czym nawet najnędzniejsi gardzą, co głodem żywie, poi się tęsknotą.

Chcę serce moje jako bochen chleba pokrajać dla tych, których głód uśmierca, Ty zasię spraw to, o Panienko z nieba, aby dla wszystkich mi starczyło serca. Przeto je ozdrów, położywszy ręce i pobłogosław jak zoraną niwę, a ja słów kłosy własną krwią poświęcę i pójdę dzielić między nieszczęśliwe.

Bo chociaż lichym jest i nędzny człowiek, co nicość kryje blaskiem pióropusza, lecz gdy choć jedna padnie łza spod powiek, szczera i czysta – ożyje ma dusza.

Błogosławiłaś, Panno święta, przecie Wielkim eposom, co rozbłysły cudem. Błogosław dzisiaj lichemu poecie, co biedne słowa w rym zwołuje z trudem. Ja Ci zaś za to już za dni niemało, zmieszany między pasterze i grajki, przyniosę książkę, jako gołąb białą, abyś Synowi z niej czytała bajki.

Kocham Cię bardzo, Panie Kornelu, za Twą szlachetność, za dowcip i za prostotę serca, ale najbardziej za to, że Matce Bożej przyniesiesz książkę jako gołąb białą, aby Synowi z niej czytała bajki. Cudne!

do góry

10 maja

Kochani moi!

Dziesiąty maja, niedziela, Dzień Pański.

Pewnie przy kapliczce wieczorem będzie więcej ludzi, aby śpiewać Litanię do Matki Bożej. Litania to taki utwór literacki, gdzie lektor podpowiada wezwania, a ludzie wołają – módl się za nami. Dużo jest litanii do Matki Bożej. W maju, w kościele, przy kapliczce czy w domu, modlimy się litanią z Loreto – loretańską, ale ja dziś pomodlę się z Wami Litanią Juliana Ejsmonda. Jest ona długa, bo każde wezwanie ma po sobie trzy wersety i znów wezwanie.

Zorzo Poranna, która kwiaty radujesz, ludzi i ptaszęta, spraw, aby dusza nasza była uśmiechnięta, jako ranek światłością jaśniejący Bożą, Poranna Zorzo!…

Wieczorna Gwiazdo! Sercom naszym daj spokój zmierzchu czerwcowego. Promieniste anioły niech snów naszych strzegą. Oto jest prośba nasza cicha i pokorna, Gwiazdo Wieczorna!…

Niebios Błękicie! Uchroń nas od codziennej troski i od szkody. Użycz nam słońca Twego i jasnej pogody przez całe życie…

Rzeko Światłości! Unieś nas falą swoją modrą i słoneczną ku przystani, gdzie wieczny odpoczynek gości i radość, która jest tak samo wieczną…

Błękitna Rzeko! Spraw, byśmy pili błękit duszą upragnioną i chłodzili nim zmysły, gdy w nas nadto płoną, i gdy dusze pragnienia cielesne nam pieką, Błękitna Rzeko!

(Muszę skrócić. Zostawię same wezwania). Lesie Przedwieczny, Pole Radosne, Lipo Pachnąca, Brzozo Dziewicza, Wierzbo Przydrożna, Owocu Boski, Kłosie Dojrzały, Opiekunko Skowronków, Pani Słowików, Jaskółek Matko!

Myślę, że i Ty masz swoją litanię, w której Matkę Bożą przyzywasz najpiękniejszymi słowami. Matka lubi i chętnie słucha, gdy dziecko do Niej pięknie mówi.

do góry

11 maja

Kochani moi!

Trzeba w Łodzi, przy ulicy Piotrkowskiej, zobaczyć pomnik Juliana Tuwima. Siedzi sobie poeta – też z Ojczyzny mojej, na ławeczce, na chodniku, bez cokołu. Dzieciaki głaszczą poetę po nosie, a on się nie gniewa, bo żydowski ma nos. W pochmurny dzień usiadłem sobie przy poecie i poprosiłem, aby powiedział mi na ucho modlitwę z Kwiatów polskich:

Chmury nad nami rozpal w łunę, uderz nam w serca złotym dzwonem, otwórz nam Polskę, jak piorunem otwierasz niebo zachmurzone. Daj nam uprzątnąć dom ojczysty tak z naszych zgliszcz i ruin świętych jak z grzechów naszych, win przeklętych: Niech będzie biedny, ale czysty nasz dom z cmentarza podźwignięty. Ziemi, gdy z martwych się obudzi i brzask wolności ją ozłoci, daj rządy mądrych, dobrych ludzi, mocnych w mądrości i dobroci. A kiedy lud na nogi stanie, niechaj podniesie pięść żylastą. Daj pracującym we władanie plon pracy ich we wsi i miastach, bankierstwo rozpędź – i spraw, Panie, by pieniądz w pieniądz nie porastał. Pysznych pokorą niech uzbroi… Niech się wypełni dobra wola szlachetnych serc, co w klęsce wzrosły, przywróć nam chleb z polskiego pola, przywróć nam trumny z polskiej sosny. Lecz nade wszystko – słowom naszym, zmienionym chytrze przez krętaczy, jedyność przywróć i prawdziwość: niech prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość – sprawiedliwość. […] Głupcom odejmij dar marzenia, a sny szlachetnych ucieleśnij. […] Każda niech Polska będzie wielka.

Panie Julianie, dziękuję! Wrócę do Łowicza mocniejszy. Tylko czy ja doczekam, że Jahwe Pana wysłucha? Już wysłuchał. Patrz, pod słońcem Twoim nie masz Greczyna ani Żyda. Ja czekam, kiedy będą rządy mądrych, dobrych ludzi? Gdy zmądrzejemy!

do góry

12 maja

Kochani moi!

Gdy jesteś na Jasnej Górze w kaplicy u Matki Bożej, gdy już się napatrzysz, namodlisz, popatrz też na ludzi. W ich oczach wyczytasz wszystko. Dziś pragnę z Tobą w majowy wieczór pomodlić się do Matki Boskiej Częstochowskiej słowami Jana Lechonia:

Matka Boska Częstochowska, ubrana perłami, cała w złocie i brylantach, modli się za nami. Aniołowie podtrzymują Jej ciężką koronę i Jej szaty, co jak noc są gwiazdami znaczone. Ona klęczy i swe lice, gdzie są rany krwawe, obracając, gdzie my wszyscy, patrzy na Warszawę. O, Ty, której obraz widać w każdej polskiej chacie i w kościele, i w sklepiku, i w pysznej komnacie, w ręku tego, co umiera, nad kołyską dzieci, i przed Którą dniem i nocą wciąż się światło świeci, Która perły masz od królów, złoto od rycerzy, w Którą wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy, Która widzisz z nas każdego cudzymi oczami, Matko Boska Częstochowska, zmiłuj się nad nami! […] Podniesiemy to, co legło w wojennej kurzawie, zbudujemy Zamek większy, piękniejszy w Warszawie, i jak w złotych dniach dzieciństwa będziemy słuchali tego dzwonka sygnaturki, co Cię wiecznie chwali.

Niestety. Biedny, nostalgiczny, nie mógł sobie poradzić z polityką i z samym sobą. Nie mógł wrócić do Polski. Błagał Boga:

Niebiosa ku nam nachyl i napój nas ciszą… Oswobódź nas od duszy i wybaw od siebie.

Nie zobaczył nowego zamku w Warszawie. Nie usłyszał sygnaturki, co chwali Matkę Bożą. Zginął tragicznie.

I wstajemy wciąż z popiołów, z pożarów, co płoną, i Ty wszystkich nas powrócisz na Ojczyzny łono.

Mój Boże! Czy ten Naród musi być zawsze tragiczny?

do góry

13 maja

Kochani moi!

Dziś jest trzynasty dzień maja – niech będzie szczęśliwy. Byłem na cmentarzu, na Powązkach u Basi i Krzysztofa Baczyńskich. Tacy młodzi zakochani. Basia była w trzecim miesiącu ciąży. Krzysio byłby największym z poetów dwudziestego wieku. Zginęli w Powstaniu Warszawskim. To Krzysio napisał ten wiersz o sobie, a włożył go w usta matki:

Zanim padłeś jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką. Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?

Serce pękło, musiało pęknąć! Wolność miłością się mierzy, a ci dzicy, grzechami pomazani, chodzą w paradach wolności ulicami.

O tempora, o mores! Dziś pochylimy się nad wierszem Krzysia Baczyńskiego – Modlitwa do Bogarodzicy:

Któraś wiodła jak bór pomruków ducha ziemi tej skutego w zbroi szereg, prowadź nocne drogi jego wnuków, byśmy milcząc umieli umierać.

Któraś była muzyki deszczem, a przejrzysta jak świt i płomień, daj nam usta jak obłoki niebieskie, które czyste – pod toczącym się gromem.

Która ziemi się uczyłaś przy Bogu, w której ziemia jak niebo się stała, daj nam z ognia Twego pas i ostrogi, ale włóż je na człowiecze ciała.

Któraś serce jak morze rozdarła w synu ziemi i synu nieba, o, naucz matki nasze, jak cierpieć trzeba.

Która jesteś jak nad czarnym lasem blask – pogody słonecznej kościół, nagnij pochmurną broń naszą, gdy zaczniemy walczyć miłością.

O, Boże, Święty Boże! Ty nie znasz nas, Polaków (por. S. Wyspiański). Zabijają nas szrapnelami, a my wciąż strzelamy z brylantów.

Krzysiu z Basią – Kochani! Czy przyjdzie czas, gdy zaczniemy walczyć miłością?

do góry

14 maja

Kochani moi!

Wszyscy narzekają, że za głośno. Pani w szkole woła: "Proszę o ciszę!". Mama w domu krzyczy: "Uspokójcie się, bo oszaleję!". Wszyscy niby chcą ciszy, a jednak nie chcą ciszy i boją się ciszy. Ja wiem dlaczego. Bo gdy człowiek milczy, to musi myśleć. Ludzie boją się myślenia. Lubię ludzi pustyni, bo tam jest cisza, słońce, piasek i śmierć. Bo trzeba być mocnym i odważnym. Mnisi w ciszy medytują, słuchają, co mówi Bóg. W bibliotekach, czytelniach słuchają, czytają, szukają, uczą się.

Pozbierałem więc kilka słów o ciszy. Może przy kapliczce uda się nam wyciszyć, zasłuchać, pomyśleć?

Boimy się ciszy, bo istnieje w nas i wokół nas cisza, która nas przeraża. Cisza osamotnienia i bezradności, cisza nieufności i zwątpienia, głucha cisza beznadziei, pustki i obojętności, lecz gdy się milczy, to apetyt rośnie wilczy na poezję, co być może drzemie w nas.

Ciszo, płaszczu Boga rzucony na ludzkie mrowisko.

Ciszo, muzyko owoców.

Ciszo, porannych myśli, które przygotowują się do lotu, bo niedobrze, gdy niespokojny jest twój umysł i twoje serce.

Ciszo serca, ciszo słów, kiedy wszystko już zostało powiedziane, a jeszcze tyle rzeczy do zrobienia.

Ciszo Boża, porcie wszystkich myśli (por. A. de Saint-Exupéry).

Ciszo święta, przychodzisz do mnie, choć zamknięte są drzwi mego wieczernika, i dzielisz się swym słowem jak bochenkiem chleba (J. Iwaszkiewicz).

Spadnij rosą na wargi, oczyść z wszelkiego zgiełku, daj się połknąć jak hostia ucisz nas do głębi. Naucz mnie milczeć kiedy chcę krzyczeć, kiedy milczenie boli (A. Kamieńska).

Dobranoc! W cichym śnie zaśnij już.

do góry

15 maja

Kochani moi!

Dziś piętnasty maja, imieniny Zofii. Zofia to znaczy mądrość. Niech więc Zofie będą mądre i dobre. Mam siostrzyczkę Zofię. Nie mówiłem z nią pacierza, bo jest dużo młodsza, ja wyjechałem ze wsi do szkoły. Ale posłuchajmy Edyty Geppert, jej śpiewanej modlitwy: "Zamiast" (słowa Magdy Czapińskiej)

Ty, Panie, tyle czasu masz, mieszkanie w chmurach i błękicie, a ja na głowie mnóstwo spraw i na to wszystko jedno życie.

A skoro wszystko lepiej wiesz, bo patrzysz na nas z lotu ptaka, to powiedz, czemu tak mi jest, że czasem tylko siąść i płakać.

Ja się nie skarżę na swój los, potulna jestem jak baranek i tylko mam nadzieję, że… że chyba wiesz, co robisz, Panie.

Ile mam grzechów, któż to wie… A do liczenia nie mam głowy, wszystkie darujesz mi i tak, nie jesteś przecież drobiazgowy.

Lecz czemu mnie do raju bram prowadzisz drogą taką krętą i czemu wciąż doświadczasz tak, jak gdybyś chciał uczynić świętą.

Nie chcę się skarżyć na swój los, nie proszę więcej, niż dać możesz i ciągle mam nadzieję, że… że chyba wiesz, co robisz, Boże. […]

Dziś czuję się jak mrówka, gdy czyjś but tratuje jej mrowisko.

Czemu mi dałeś wiarę w cud, a potem odebrałeś wszystko.

Ja się nie skarżę na swój los, choć wiem, jak będzie jutro rano, tyle powiedzieć chciałam Ci zamiast… pacierza na dobranoc.

Oj, Wy, Poeci! Jak Wy umiecie z Panem gadać (A. Mickiewicz). Wasze słowa są proste, a piękne. Pewnie dlatego, że piękno kształtem jest miłości.

do góry

16 maja

Kochani moi!

Wszystkie święta Matki Bożej są piękne. Niektóre jednak są kochane. Dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem jest święto Zwiastowania Pańskiego, a w polskiej tradycji nazywamy je świętem Matki Boskiej Zagrzewnej. Święty Łukasz jest nazywany malarzem. Może był malarzem, ale na pewno umiał słowem namalować każdą scenę z życia Maryi i Jezusa. Takim pięknym obrazem słowem malowanym jest Zwiastowanie Matce Bożej. Tam się wszystko widzi. Maryję zadziwioną, Anioła pokornego. Kim Ty jesteś – ja się Ciebie boję. Nie bój się, Miriam – to Ty będziesz Matką oczekiwanego Mesjasza. Ja? Jak się to wszystko stanie? Nic nie rozumiem, ale jeśli Ty jesteś Aniołem Pańskim, to ja jestem służebnicą Pańską, niech mi się stanie według słowa Twego.

Widocznie Mickiewicz też bardzo przeżywał tę tajemnicę Wcielenia, bo napisał nie tylko wiersz, pieśni, ale Hymn na dzień Zwiastowania Najświętszej Pannie Maryi.

Pokłon Przeczystej Rodzicy! Nad niebiosa Twoje skronie, gwiazdami Twój wieniec płonie Jehowie na prawicy. Ninie, dzień Tobie uświęcamy wierni, śród Twego błyśnij kościoła! […] – A któż to wschodzi? – Wschodzi na Syjon dziewica. Jak ranek z morskiej kąpieli i jutrznia – Maryi lica; śnieży się obłok, słońce z ukosa smugiem złota po nim strzeli. Taka na śniegu, co szaty bieli, powiewnego jasność włosa. Pójrzał Jehowah i w Niej upodobał sobie; pękły niebiosa zwierciadła, biała gołąbka spadła, i nad Syjonem w równi trzyma skrzydła obie, i srebrzystej pierzem tęczy Niebianki skronie uwięczy. Grom, błyskawica! Stań się, stało; Matką dziewica, Bóg ciało!

O, jak Cię kocham, Miriam, za Twoje fiat, bo Słowo stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas (J 1,14).

do góry

17 maja

Kochani moi!

Dziś niedziela – dzień Pański. Trzeba wyjść na spacer, policzyć na łące wszystkie kwiaty, zobaczyć, jak święta Zofija kłosy rozwija, popatrzeć na kwiaty jabłoni i podejrzeć, jak zawiązują się owoce. Nie wytrzyma człowiek wtedy, aby nie powiedzieć Bogu:

Jaki cudowny jesteś! Jak to wszystko potrafisz pomalować, wyrzeźbić? Pytasz, skąd moja wiara, kto ją zrozumie, odczyta? Najlepiej latem iść pośród żyta, kiedy od kwiatów i ponad kłosy ziemia uderza wniebogłosy o, graj mi, ziemio organistko, zasłuchaj się… iI to wszystko (K. Wierzyński).

A gdy usłyszysz pszczołę pracowitą, co zbiera miód w garnuszki, aby osłodzić czasem gorzkie życie człowieka, to pomódl się do Matki Boskiej Królowej Pszczół. Pani pracy uczciwej jak kropla miodowa, która jest czystym złotem na świecie jedynie, bo inne złoto ma skrwawione imię… Matko, która karmisz Syna miodem i mlekiem, wróć nam uczciwość pszczoły, weź w swoją opiekę (E. Bryll).

Nawet gdy jesteś daleko od domu i od ojcowych zagonów, poleć myślą tam, gdzie dom Ojczysty i pomyśl: patrzę, strudzony śród dróg, w oczu twych błękit przeczysty, i jest w nim wszystko: i Bóg, i Polska, i dom Ojczysty (J. Tuwim).

Wtedy już mi się oczy pocą i tylko bez słów mogę sercem mówić: Ojczyzna moja, to ta ziemia droga, gdziem ujrzał słońce i gdziem poznał Boga, gdzie ojciec, bracia i gdzie matka miła w polskiej mnie mowie pacierza uczyła. (M. Konopnicka).

Oj, Polaku, Polaku! Za późno się urodziłeś.

do góry

18 maja

Kochani moi!

Dziś biorę do ręki księgę – zbiór wierszy Cypriana Norwida. To wielki poeta. Biedny. Za życia nie miał sławy, dziś nie ma własnego grobu i Polacy tak mało o nim pamiętają. Musiał Norwid bardzo kochać Matkę Bożą, skoro z taką żarliwością błagał Ją o zmartwychwstanie Polski.

Maryjo, Pani Aniołów! – u Ciebie o Twej korony prosim zmartwychwstanie – A niech się wola Syna Twego stanie na ziemi naszej, tak, jako jest w Niebie. I niechaj wielkie będzie zmiłowanie od góry jasnej ku biegunom nocy: bo zapatrujem się na krzyżowanie i Eloj-lamma! – wołamy – pomocy!… Maryjo, Pani Aniołów, u Ciebie o Twej korony prosim zmartwychwstanie – A niech się wola Syna Twego stanie na ziemi naszej, tak, jako jest w Niebie… Amen.

Przez modlitwę Twoją, Poeto, i przez modlitwę tylu Polaków Polska zmartwychwstała, ale nie umie być wolna. Powstała z grobu na Twe władne słowo Polska, wolności narodów chorąży pierzchnęły straże, a ponad Jej głową znowu swobodnie Orzeł Biały krąży (z pieśni Boże, coś Polskę). Krąży, i co z tego?

do góry

19 maja

Kochani moi!

Każdy z nas ma swoją litanię do Matki Boskiej. Nie ma przecież kościoła, kaplicy, domu bez obrazu Matki Boskiej. O, Ty, której obraz widać w każdej polskiej chacie i w kościele, i w sklepiku, i w pysznej komnacie, w ręku tego, co umiera, nad kołyską dzieci, i przed którą dniem i nocą wciąż się światło świeci (J. Lechoń). Mogłyby więc być litanie światowe – do Matek Boskich słynnych na cały świat. Do Świętych Madonn z Unii Europejskiej, do polskich Matek Boskich. Właśnie ubiegł nas w tych ostatnich Ksiądz Twardowski i napisał Litanię polską, a wezwania są śliczne. Przypomnę tylko niektóre:

Madonno z Puszczy z Ostrowów Tuszowskich Tarnowa bliska pachnąca świerkami cała w wiewiórkach, módl się za nami.

Matko Serdeczna z sandomierskiej ziemi Matko uczniaków – chroń przed wagarami, módl się za nami.

Dzieweczko Lipska w lipowej Lubawie co łzy z żywicy chronisz pod rzęsami, módl się za nami.

O Świętogórska Panno z Gostynia Panno nad pannami, módl się za nami.

Smagła Góralko z Rusinowej Polany zimą zjeżdżają do Ciebie nartami na Anioł Pański zadzwonią łyżwami, módl się za nami.

Nadmorska Pani Rybaczko Swarzewa z grzechów nas wyłów swoimi sieciami, módl się za nami.

Jazłowiecka Pani, Ty co ułanów znałaś po imieniu gdy wrzesień pamiętny krwawił ranami, módl się za nami.

Gospodyni Śląska z Piekar co opiekujesz się górnikami synowie węgiel przynoszą rękami, aby wciąż śpiewał psalm pod fajerkami, módl się za nami.

Piastunko karmiąca prawie w każdym domu patronko kuchni butelek ze smoczkami, módl się za nami.

Z Rzymu skradziona w Kodniu schowana przed makaroniarzami, módl się za nami.

Ciemna Cudzoziemko przy latarniach z Dzieciątkiem na prawym ręku chroniąca Warszawę nocami, módl się za nami.

I moja Księżno Łowicka! Tęczą pasiaków, wieńcami kwiatów bądź pochwalona, Matko Księżaków. Amen.

do góry

20 maja

Kochani moi!

Dziś środa, dwudziesty dzień maja. Nie zamykam jeszcze księgi z wierszami Norwida, bo są trudne, ale piękne. Jeden taki wzruszający chcę Wam w dzisiejszy wieczór majowy przeczytać. Tytuł wiersza: Moja piosnka (II).

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów Nieba…, tęskno mi, Panie…

Do kraju tego, gdzie winą jest dużą popsować gniazdo na gruszy bocianie, bo wszystkim służą…, tęskno mi, Panie…

Do kraju tego, gdzie pierwsze ukłony są – jak odwieczne Chrystusa wyznanie: „Bądź pochwalony!”, tęskno mi, Panie…

Tęskno mi jeszcze i do rzeczy innej, której już nie wiem, gdzie leży mieszkanie, równie niewinnej… tęskno mi, Panie…

Do beztęsknoty i do bezmyślenia, do tych, co mają tak za tak – nie za nie – bez światłocienia, tęskno mi, Panie… Tęskno mi owdzie, gdzie któż o mnie stoi? I tak być musi, choć się tak nie stanie przyjaźni mojej!…, Tęskno mi, Panie…

Czcigodny mój Panie Cyprianie w konfederatce! Ponad wszystkie wasze uroki Ty! Poezjo, i ty, Wymowo, Jeden – wiecznie będzie wysoki: Odpowiednie dać rzeczy – słowo! Ty to umiesz. Wielki jesteś!

do góry

21 maja

Kochani moi!

Już czwartek, dwudziesty pierwszy dzień maja. Niech mi wybaczy Zygmunt Krasiński, poeta z Opinogóry, że tak mało Go wspominam, a przecież był bardzo pobożny, bardzo kochał Matkę Bożą i tak gorąco żebrał u Matki Bożej o wolność dla Polski.

Królowo Polski, Królowo aniołów, Ty, coś na świecie przebolała tyle, gdy Syn Twój zstąpił do ziemskich padołów, skróć umęczonej Polsce Twej mąk chwile!

Ten fragment hymnu, który zamieszczam, mógłby być modlitwą zjednoczonej Europy.

Królowo Polski, Królowo aniołów! Ten świat się rozpadł i rozdziera siebie – lecz żadna z jego rozerwanych połów już się nie modli, o Mario, do Ciebie. My jedni, paląc się na stosie, wciąż ślemy modły w Twój bezmiar daleki – poznasz, Królowo, poddanych po głosie: Bądź nam aniołem teraz i na wieki!

Piękne to o nas świadectwo, że tylko my, Polacy, paląc się na stosie, modlimy się do Matki Bożej. Niech się z nas śmieją mądrzy i bogaci, że my jeszcze pieszo chodzimy na pielgrzymki, że jeszcze śpiewamy litanie przy kapliczkach, przecież to nasza tożsamość! Jeszcze kiedyś Europa, świat powie o nas: Vivat Polonus, unus defensor Mariae! (A. Mickiewicz) Niech żyje Polak, jedyny obrońca Matki Bożej! Oby tak było.

do góry

22 maja

Kochani moi!

Dziś piątek, dwudziesty drugi dzień maja. Piątek to dzień śmierci Pana Jezusa, dlatego ludzie poszczą, nie robią zabaw, bo to nie wypada cieszyć się i tańczyć w dzień śmierci Pana Jezusa. I słusznie. Może i ja dlatego wziąłem do ręki Chłopów Reymonta, aby przeczytać Wam opis Borynowej śmierci. Opis jest długi. Muszę go skrócić. Przeczytaj cały. Jest na końcu części trzeciej – Wiosna.

Już dnieje… pora wstawać – powtarzał. Żegnał się wiele razy, zaczynając pacierz rozglądał się za odzieniem… Łapa zaskomlał cosik. Prawda, piesku, pora siać…

Boryna naraz przyklęknął na zagonie i jął w nastawioną koszulę nabierać ziemi, niby z tego wora zboże naszykowane do siewu… A Boryna niby widmo błogosławiące każdej grudce ziemi siał – siał niestrudzenie… Puszczaj, Kuba, brony, a letko!… A potem, kiej już noc ździebko zmętniała, przystawał częściej i zapomniawszy nabierać ziemi, pustą garścią siał – jakby jeno siebie samego rozsiewał do ostatka na te praojcowe role…

Gospodarzu! Gospodarzu! Dyć jestem, czego, co? Ostańcie! Ostańcie z nami!

Zmartwiał naraz, wszystko przycichło i stanęło w miejscu… Niebo się rozwarło przed nim, a tam w jasnościach oślepiających Bóg Ojciec, siedzący na tronie ze snopów, wyciąga ku niemu ręce i rzecze dobrotliwie: – Pódziże, duszko człowiecza, do mnie. Pódziże, utrudzony parobku!

Zachwiał się Boryna, roztworzył ręce, jak w czas Podniesienia: – Panie Boże zapłać! – odrzekł i runął na twarz przed tym Majestatem Przenajświętszym.

Padł i pomarł w onej łaski Pańskiej godzinie. Świt się nad nim uczynił, a Łapa wył długo i żałośnie. (por. W. Reymont)

Taki jest los siewcy. A jeśli ziarna braknie, trzeba samego siebie siać na te praojcowe zagony.

do góry

23 maja

Kochani moi!

Przez cały miesiąc kładę przed Wami teksty, które są piękne, bo kształtem są miłości. Są to słowa ludzi mówiących pięknie do Boga, do Jego Matki. Dziś przedłożę Wam piękny tekst Lucjana Rydla, gdzie Matka Boża – Królowa Polski, w stajence modli się za nas do Syna.

Synu mój, Boże, oto ja na czele poddanych moich padam na kolana, w proch się przed Twoim Majestatem ścielę, łzami zalana!

Królową swojej Korony mnie zowie Naród mój biedny, co mi służy wiernie, lecz ta korona złota na mej głowie – rani jak ciernie! Bo z łez jej perły, z krwi jej rubiny, złoto jej ciężkie, jak kajdan żelastwo…

Synu Niebieski, ziemskie moje syny są wrogów pastwą! Patrz, cała Polska pod mój płaszcz się garnie i z pochyloną w jarzmie wrogów szyją jękiem się skarży na swoje męczarnie […]

A ja bolesna, jako na Golgocie słucham ich płaczu, serce krwią mi broczy, i żebrząc dla nich łaski, zwracam do Cię błagalne oczy…

Grzeszni są, Panie, lecz w piekielnej pysze stokroć są gorsi ciemiężce zuchwali. Ich serce jadem nienawiści dysze w piersiach ze stali.

Grzeszni są, Panie, lecz sto lat pokuty, sto lat niewoli przetrwali za karę, a duch wynieśli jadem niezatruty i żywą wiarę!

Grzeszni są, Panie, lecz Ty, co przyrzekasz: "Ja nadłamanej trzciny nie dołamię", na prośbę Matki już ich dłużej nie karz […]

Na żywot matki, na piersi matczyne, które Cię karmią, na krzyż Twój i mękę – błagam: odrodzin przybliż im godzinę! Podaj im rękę!

Taka jest Matka, co dzieci tłumaczy: Grzeszni są, ale… Dla mnie jeszcze ważniejsze są słowa, które Matka Boża mówi do nas:

Nigdy jam Ciebie ludu nie rzuciła. Nigdym od Ciebie nie odjęła lica. Jam po dawnemu – moc Twoja i siła, Bogurodzica. (M. Konopnicka)

Nie przez zuchwałość, ale przez pokorę pragnę w dniu dzisiejszym złożyć Matce Bożej moje na całe życie zawołanie: Jam sługa Twój i syn Twojej Służebnicy!

do góry

24 maja

Kochani moi!

Dziś jest niedziela, w naszych majowych zamyśleniach chcę mówić o Matce Bożej Wniebowziętej. Bardzo kocham to święto, bo to są polskie dożynki, podziękowanie za plony. Święto Wniebowzięcia nazywamy świętem Matki Boskiej Zielnej.

Mama zbierała wszystkie polskie kwiaty, tata wybierał kłosy i najurodziwsze owoce, a wszystko związane w bukiet, w wieniec, przynosiliśmy do kościoła, aby dziękować Bogu za to, że chleb rozmnożył, a Matce Boskiej oddać najładniejsze kwiaty, bo jest Najpiękniejszym Kwiatem Ziemi.

Piękno kształtem jest miłości! Wyobraźnią pragnę ulecieć z Wami dziś we dwa miejsca w Polsce – do Krakowa i na Westerplatte.

Białe orły osłaniają grób majora Henryka Sucharskiego. Umierając w szpitalu w Neapolu, mówił major do swoich żołnierzy: Chłopcy, źleście wybrali. Ja już niedługo będę z Wami. Piękne są kwiaty w Italii, ale nie mają duszy. U mnie w Gręboszowie kwitnie teraz złotogłów. Czy wiecie, jak w kraju pachnie macierzanka? Tu jest różaniec, woreczek z zasuszonymi kwiatami i trochę ziemi z grobu mojego ojca. Włóżcie mi to do trumny.

O Boże! Bo serce pęknie.

Panie majorze! Westerplatte znów wolne! W 1987 r. modlił się tam Ojciec Święty – Polak i wołał: Każdy ma swoje Westerplatte!

I jeszcze na chwilę wstąpmy do ołtarza Wita Stwosza w Krakowie. Wit Stwosz po ukończeniu swego dzieła stanął przed Zasypiającą Matką Bożą i tak się modlił: Nie weźmiesz-że mi za złe, żem Ci dał postać dzieweczki odchodzącej od konfesjonału albo sypiącej kwiatki w czasie procesji? Że jeno taśmeczką wąziuchną przepasałem twe włosy? Że na ramiona zarzuciłem Ci chustę, jakbyś była mieszczańską córeczką, a nie Panią Niebios! Ale za to orszak Ci przydałem bogaty. (za J. Stępieniową)

Oj tak, Mistrzu! Jak Ty musiałeś Ją bardzo kochać, bo piękno kształtem jest miłości.

do góry

25 maja

Kochani moi!

Wiem, widzę, płaczę, ale jestem bezradny. Zabijają, wyrzucają. Dzieci płaczą, miłości pragną, chleba i Boga wołają. Można się litować, prawo pisać, rzeczników, instytucje tworzyć. To nie to! Maria Konopnicka była bardzo wrażliwa na dziecięcą, na sierocą dolę. Tego wierszyka nauczył mnie tata, gdy jeszcze czytać nie umiałem. Nie znalazłem go w zbiorach Konopnickiej, więc cytuję z dziecięcej pamięci:

Siadł w szczerym polu Chrystus Pan, a przy Nim orszak bosych dziateczek, co na zżęty łan szły z miasta zbierać kłosy. Cisną się usta do nóg Mu drobniuchnej tej czeladzi, a Chrystus uniósł jasną dłoń i główki dziatwy gładzi.

Rośnijcie – rzecze – ojcom swym i matkom na pociechę, a jako słońce chaty swej wyzłoćcie niską strzechę.

A pośród dzieci była tam jedna sierotka mała i słysząc to, co Chrystus rzekł, w te słowa się ozwała: A ja nie będę, Panie, róść, bo na co to i komu? Ojca i matki nie mam już, a także nie mam domu.

A Chrystus rzekł: Zaprawdę wam powiadam, moje dziatki, nie jest sierotą żadne z was, choć nie ma ojca, matki. Bo Ojcem jest wam Niebios Pan, a matką ziemia miła, co was zbożami swoich pól jak mlekiem wykarmiła.

Mój Boże! Ładne są wierszyki. Nie wszyscy wiedzą, co to znaczy być sierotą. Dobrze, że w Kościele mam swoją Matkę.

do góry

26 maja

Kochani moi!

Dwudziesty szósty maja – to Święto Matki. Świat ma dużo grzechów wobec Matki. Dla mnie ten dzień jest bardzo pamiętny, bo o godzinie dwunastej lat temu wiele Radio Watykańskie ogłosiło, że Ojciec Święty Jan Paweł II wybrał mnie na biskupa pomocniczego dla Księdza Prymasa w Warszawie.

Dlaczego to było w Dzień Matki? Nieładnie pisać o sobie, nie wypada też chwalić się Mamą, ale gdy będziesz kiedyś w Warszawie na placu Piłsudskiego, pójdź do Grobu Nieznanego Żołnierza i przeczytaj mu ten wiersz.

Z prawdziwym karabinem u pierwszych stałem czat.

O, nie płacz nad swym synem, co za Ojczyznę padł.

Z krwawą na piersi plamą odchodzę dumny w dal…

Tylko mi ciebie, mamo, tylko mi Polski żal.

Mamo, czy jesteś ze mną? Nie słyszę twoich słów.

W oczach mi trochę ciemno, obroniliśmy Lwów!

Zostaniesz biedna sama.

Baczność! Za Lwów! Cel! Pal!

Tylko mi ciebie, mamo, tylko mi Polski żal.

O mamo, otrzyj oczy, z uśmiechem do mnie mów.

Ta krew, co z piersi broczy, ta krew – to za nasz Lwów.

Ja biłem się tak samo, jak starsi, mamo, chwal!

Tylko mi ciebie, mamo, tylko mi Polski żal. (Artur Oppman)

Już nie płacz! Otrzyj łzy. Na dziś wystarczy.

do góry

27 maja

Kochani moi!

Lubię patrzeć na modlitwę dzieci. Zazdroszczę dzieciom pierwszokomunijnym, zazdroszczę słowami Mickiewicza:

Dziś cię za stołem Chrystus ugościł, dziś Anioł tobie niejeden zazdrościł; Ty spuszczasz oczy, które Bóstwem gorą! Jak Ty mnie swoją przerażasz pokorą! Święta i skromna […] Ja bym dni wszystkich rozkosz za nic ważył, gdybym noc jedną tak jak ty przemarzył.

Śliczne są pieśni i modlitwy pielgrzymów. Stare to pieśni, dawne modlitwy o wolność, kiedy Litwa i Korona były jedno, ale są i inne modlitwy ludzi współczesnych, pięknym językiem powiedziane, modlitwy współczesnych problemów. Gałczyński tak się tłumaczy:

toć widzisz: jestem słaby, chory, jeden z Sodomy i Gomory […] Nie mogę. Zrozum. Jestem mały urzędnik w wielkim biurze świata, a Ty byś chciał, żebym ja latał i wiarą mą przenosił skały […]. Posadę przecież mam w tej firmie kłamstwa, żelaza i papieru. Kiedy ją stracę, kto mnie przyjmie? Kto mi da jeść? Serafin? Cherub? […] O mój Boże!

Jak to wszystko pokomplikuje sobie człowiek. A ja bym chciał uwierzyć jak dziecko.

do góry

28 maja

Kochani moi!

Dziś jest 28 maja – czwartek. Był rok 1981. Byłem proboszczem w Gołąbkach. Ojciec Święty ranny śmiertelnie. Ksiądz Prymas Stefan Kardynał Wyszyński umiera, a był to właśnie 28 maja, czwartek, Wniebowstąpienie.

Obraz Matki Bożej nawiedzającej parafie był wtedy w Gołąbkach. Ksiądz Prymas prosił, aby przywieźć Mu obraz Madonny. Czuję, co Wielki Prymas mówił Matce Bożej. Ojciec Święty – Polak mówił o Księdzu Prymasie tak: Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża Polaka, gdyby nie było Twojej wiary niecofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twej heroicznej nadziei, Twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry.

A do Matki Bożej Prymas mówił: Maryjo! Niech wszystko moje wielbi Ciebie. O jedno proszę, byś wziąwszy wszystko moje, zechciała bronić Kościoła Chrystusowego. Ochraniaj go płaszczem macierzyńskim. Skryj go w sercu swoim, a jeśli trzeba – zabij mnie! aby mógł żyć Kościół w Polsce.

A do nas: Wszystko postawiłem na Maryję. Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam! A gdy będę w więzieniu, a powiedzą Wam, że Prymas zdradził sprawy Boże – nie wierzcie! że Prymas ma nieczyste ręce – nie wierzcie! że Prymas stchórzył – nie wierzcie! że Prymas działał przeciwko Narodowi i Ojczyźnie – nie wierzcie! Kocham Ojczyznę więcej niż własne serce. Dla mnie największa miłość po Bogu i Maryi – to Polska!

Szczycę się tym, żem znał Wielkiego Prymasa. On namaszczał mi ręce i pytał: Czy przyrzekasz mi i następcom szacunek i posłuszeństwo? Przyrzekam! Pamiętam Jego majestat i czuję ciepło Jego rąk.

Wchodząc na Jasną Górę, zatrzymajcie się przy pomniku Prymasa Tysiąclecia. Tak mi z tym pomnikiem koresponduje wiersz Słowackiego:

Z pokorą teraz padam na kolana, abym wstał silnym Boga robotnikiem. Gdy wstanę, mój głos będzie głosem Pana, mój krzyk – Ojczyzny całej będzie krzykiem.

Prymas mówił: Przyjdą nowe czasy, wymagają nowych świateł, nowych ludzi i nowych mocy. Bóg je da w swoim czasie!

Kiedy? O, jak jesteś nam potrzebny – Wielki Prymasie, by ktoś jeszcze raz powiedział: Non possumus!

do góry

29 maja

Kochani moi!

Dziś, gdy jest już dwudziesty dziewiąty maja i piątek, wrócę do Sienkiewiczowej powieści – "Ogniem i mieczem". Jest tam historia trochę zabawna, a potem wzruszająca, z panem Longinem Podbipiętą. Ślubował Bogu, że się nie ożeni, dokąd trzech tureckich misiurek jednym zamachem miecza nie zetnie. Tak jak uczynił to jego przodek herbu Zerwikaptur pod Grunwaldem. Okazję Pan Bóg dał przy oblężeniu Zbaraża. Trzy misiurki wychyliły się zza muru. Pan Longinus ciął okropnie i trzy głowy w misiurkach potoczyły się pod jego kolana.

Pan Podbipięta noc całą krzyżem na mieczu leżał, dziękując Bogu, iż mu pozwolił śluby spełnić. Wszyscy ściskali dłonie pana Longina,a on stał zawstydzony jak panna przed ślubem i mówił, jakby się tłumacząc: Ustawili się dobrze… Jednak nie o to mi chodzi.

Szlachetny Longinus decyduje się iść przez obóz Tatarów do Króla. Pan Podbipięta po spowiedzi i Komunii świętej cały czas spędził na modlitwie…

Bądźcie bracia zdrowi, a przebaczcie! Zali was zobaczę jeszcze w życiu?

Tatarstwo rzuciło się na pana Longina jak wilcy na jelenia. Ciął straszliwie! Lach, diw, ubij! Żywcem bierz!

Poznał pan Podbipięta, że zbliża się godzina śmierci. Rozpoczął litanię do Najświętszej Panny. Uczyniło się cicho.

Pierwsza strzała świsnęła, gdy pan Longinus mówił: Matko Odkupiciela!

Druga strzała świsnęła, gdy mówił: Panno wsławiona…

A gdy pan Longinus powiedział: Gwiazdo zaranna, już strzały tkwiły mu w ramionach, w boku i w nogach…

Czuł, że słabnie, że nogi chwieją się pod nim, głowa opada mu na piersi… na koniec ukląkł. Potem, na wpół już z jękiem, powiedział pan Longinus: Królowo Anielska! i to były jego ostatnie słowa na ziemi.

Aniołowie niebiescy wzięli jego duszę i położyli ją jako perłę jasną u nóg Królowej Anielskiej (por. H. Sienkiewicz).

Taki duży rycerz, pobożny jak dziecko, z rumieńcami panny, a wie, co to znaczy dotrzymać słowa, śluby wypełnić, oddać życie za Ojczyznę, a Matkę Bożą, Królową Anielską kochać więcej niż życie. Są jeszcze tacy? Cisza? To Zbaraż wzięty!

do góry

30 maja

Kochani moi!

Żal mi, że kończy się miesiąc maj, że kończą się nabożeństwa umajone. Żal mi mojej Polski rozmodlonej. Przychodzą nowe czasy, przyszli nowi ludzie i jaka będzie Polska – moja Ojczyzna? Odpowiedź masz prostą. Polska będzie taka – jacy my będziemy. A chciałoby się, abyśmy byli bardziej polscy.

Mało czcimy godło Polski – orła i flagę – biało-czerwoną. Przywołam więc Pieśń o fladze K.I. Gałczyńskiego, może nam przypomni, może nas nauczy, może nas wzruszy?

Jedna była – gdzie? Pod Tobrukiem. Druga była – hej! Pod Narwikiem. Trzecia była pod Monte Cassino, a każda jak zorza szalona, biało-czerwona, biało-czerwona! czerwona jak puchar wina, biała jak śnieżna lawina, biało-czerwona.

Zebrały się nocą flagi, flaga fladze dodaje odwagi: – No, no, nie bądź taka zmartwiona. Nie pomogą i moce piekła: jam ciebie, tyś mnie urzekła, nie zmogą cię bombą ni złotem i na zawsze zachowasz swą cnotę. I nigdy nie będziesz biała, i nigdy nie będziesz czerwona, zostaniesz biało-czerwona, jak wielka zorza szalona, czerwona jak puchar wina, biała jak śnieżna lawina, najukochańsza, najmilsza, biało-czerwona. […]

Łkała flaga: – Czym powinna zginąć, bo jestem inna? Bo nie taka… dyplomatyczna, ta od mgieł i od tkliwej rozpaczy, i od serca, które nic nie znaczy, flaga jak ballada Szopenowska, co ją tkała sama Matka Boska.

Ale wtedy przyszła dziewczyna i uniosła flagę wysoko, hej, wysoko, ku samym obłokom! Jeszcze wyżej, gdzie się wszystko zapomina jeszcze wyżej, gdzie jest tylko sława i Warszawa, moja Warszawa! Warszawa jak piosnka natchniona, Warszawa biało-czerwona, czerwona jak puchar wina biała jak śnieżna lawina biało-czerwona, biało-czerwona, O, hej, biało-czerwona.

Musiałem skrócić tekst ze względu na miejsce, ale proszę, przeczytajcie cały. Niech tę poszarpaną Szopenowską poceruje znów Matka Boska. I niech będzie biało-czerwona, najukochańsza, BIAŁO-CZERWONA! Tylko orły latają nad granią!

do góry

31 maja

Kochani moi!

Kończy się miesiąc maj. Czy Pan Bóg pozwoli mi doczekać następnego roku i pogodnych nabożeństw w moim kościele i przy moich kapliczkach wioskowych?

Skończył się już czas wielkanocny. Skończył się czas spowiedzi wielkanocnych, a dla mnie zaczyna się czas bierzmowań.

Prawie każdego wieczora w czerwcu będę w którejś parafii przeżywał bierzmowanie – Zesłanie Ducha Świętego. Wkładam na bierzmowanych ręce, bo tak kazał Pan Jezus i staje się szum gwałtownego wiatru, języki ognia zstępują na nich i są napełnieni Duchem Świętym. I co dalej?

Mają być świadkami wiary. Tak mi mówią: Pragniemy, aby Duch Święty umocnił nas do mężnego wyznawania wiary!

Dzieciaki Kochane! Czy wy rozumiecie, co mówicie?

Święty Piotr po Zesłaniu Ducha Świętego takie mówił do ziomków kazanie: Tego Jezusa, którego wy zabiliście rękami bezbożnych, ja widziałem żywego, ja z Nim jadłem chleb i rybę, On mnie pytał, czy Go kocham więcej niźli Wy.

Roman Brandstaetter tak się modlił do Ducha Świętego:

Spójrz Duchu Święty na mędrców, którzy ulepili sobie golema na własne podobieństwo i na własną zgubę.

Spójrz… na rozpad ładu, moralności, cywilizacji, rozsądku, logiki i wszelkich wartości…

Zstąp na rakowate miasta i wsie, na trędowate domy, na martwe rzeki i morza.

Krąż nad nami ludźmi chaosu kłamstwa i obłędu.

Wybaw nas od głupoty udającej mądrość od kłamstwa udającego prawdę od chamstwa obrażonego… od szatana, który mówi nie, a myśli tak!

Przybywaj, oświeć nas i prowadź Drogowskazie wbity na rozstajnych drogach kosmosu! (por. R. Brandstaetter).

O Boże! Duchu Święty Boże! Jakie to mocne! Niech się tak stanie. Amen.

do góry

O ks. bp. Józefie Zawitkowskim

Fragmenty świadectwa ks. Krzysztofa Boruckiego, proboszcza parafii Matki Bożej Królowej Polski w Iłowie, przyjaciela śp. ks. bp. Józefa Zawitkowskiego

– Wobec tak wielu ważnych i pięknych słów wypowiedzianych i napisanych przez ks. bp. Józefa, wobec tysięcy Jego kazań, rozlicznych uroczystości i moich osobistych spotkań z Nim człowiek ma pragnienie, żeby to wszystko zachować.

– Trudno zapomnieć Jego łzy, gdy pełen troski i miłości mówił o Ojczyźnie.

– Non omnis moriar – nie wszystek umieram. Zostały tomy Jego kazań, mam je wszystkie. Jego ręką zostały napisane dedykacje dla mojej skromnej osoby, mam je wszystkie. Zostały pieśni, znam je wszystkie, ośpiewane zapisem linii melodycznej ks. prof. Wiesława Kądzieli.

– Jako biskup w czasie różnego rodzaju uroczystości zauważał wszystkich, nikogo nie pominął, potrafił ucałować rękę prostym ludziom. Widziałem szereg reakcji, łez, wywołanych tym, że Biskup całuje kogoś w rękę. Widziałem, jak klęczał na progu szkoły w Imielnie, całując ten próg. Bo o szkole mówił jak o świątyni, która ma kształcić i wychowywać młodego człowieka w miłości do Boga i Ojczyzny.

– Ksiądz Biskup miał ten niepowtarzalny dar: kochał księży. Niektórzy mieli mu to nawet za złe, dziwili się, że kapłana potrafi przytulić do swego serca. Dziwili się, że potrafi znaleźć czas dla każdego księdza, który poprosił o spotkanie.

– Dziękuję Panu Boga za to, że mogłem być tak blisko wielkiego Pasterza, wybitnego Człowieka i Polaka.

– Nie zapomnę, jak Ksiądz Biskup pisał kazanie na Mszę św. radiową poświęconą matce. To był 1983 r. Był środek tygodnia, późne godziny wieczorne. Gdy napisał, poprosił mnie, abym Mu przeczytał. Widziałem, jak płakał – tak kochał swoją mamę.

– Nominację biskupią otrzymał jako proboszcz kolegiaty w 1990 r. Konsekracja biskupia odbyła się na rynku w Łowiczu. Drżeliśmy, aby deszcz nie padał. Jednak z potężnych chmur nie spadła ani kropla. Jakby Matka Boża, Księżna Łowicka, o której tak wiele mówił, u której modlił się, swoim płaszczem ochroniła uroczystość. To był niesamowity znak, wokół Łowicza deszcz lał, a na rynek nie spadła ani jedna kropla.

– Ostatnią posługę biskupią w mojej parafii Ksiądz Biskup sprawował w Iłowie w zeszłym roku na odpuście 3 maja. Święcił nowe dzwony. Wtedy powiedział mi: „Krzysiu, to chyba już moja jedna z ostatnich posług”. Ja odpowiedziałem, aby nie mówił takich rzeczy.

– Ostatni raz widzieliśmy się dwa tygodnie przed Jego pójściem do szpitala. Zadzwonił: „Przyjmiesz nas z Włodkiem?”. Oczywiście, zapraszam. Miał w zwyczaju czasem tak prywatnie przyjechać. O wszystkich pytał, o wszystkich się troszczył. Do końca myślał o innych.

Inne świadectwa

– Jego dom rodzinny był rzeczywiście ostoją polskiej tradycji. Jednym z celebrowanych zwyczajów było czytanie przez któregoś z rodziców wieczorem na głos „Trylogii” Henryka Sienkiewicza.

– Walczył z grzechem, a nie z człowiekiem. Kochał ludzi, a szczególną nadzieję na odrodzenie zdrowych obyczajów pokładał w mieszkańcach wsi.

– Był miłośnikiem literatury opiewającej życie wsi polskiej, często cytował fragmenty „Chłopów” Władysława Reymonta i twórczo rozwijał jego spostrzeżenia.

– Nie lękał się zabierać głosu w najbardziej dyskutowanych dziś sprawach dotykających człowieka XXI wieku. Bronił bez żadnego „ale” zarówno prawa do życia od poczęcia, jak i prawa każdego do naturalnej śmierci. Śmiało oceniał grzeszność dewiacji seksualnych i wszelką rozwiązłość. Krytykował wprost tęczowość, ale i wady, które zalęgły się w Kościele. Potrafił powiedzieć prosto w oczy przeciwnikom Kościoła: „Niech bezbożni nie uczą nas praworządności”. Nie bał się krytykować partii, które wolały posługiwać się religią, niż jej służyć. Właśnie za takie jasne rozróżnianie dobra od zła prawi ludzie go kochali, bo był dla nich stałym punktem odniesienia i symbolem wierności Panu Bogu. Śmiało przytaczał twarde cytaty z Pisma Świętego, jakich nie chcieliby słyszeć ludzie, dla których Kościół jest tylko instytucją ceremonialną. Ksiądz bp Zawitkowski kwitował to jedynie słowami: „Ja nie straszę. Ja tylko przypominam, że tak mówi Pan”.

– Kazania ks. bp. Józefa Zawitkowskiego były poetyckie i świadczyły o wielkiej swobodzie, z jaką poruszał się po szerokiej twórczości naszych pisarzy na przestrzeni kilkuset lat. Świadomie eksponował pobożność polskiego patriotyzmu i historyczne przesłanie, że praca dla Polski powinna łączyć się z religijnością – tak jak u naszych ojców.

– Młodo nauczył się grać na organach i chętnie korzystał z okazji, gdy mógł zastąpić organistę w swojej parafii. Jako biskup objął w Konferencji Episkopatu Polski funkcję przewodniczącego Podkomisji ds. Muzyki Kościelnej, pełniąc ją z wielkim oddaniem. Na szczęście nie zarzucił zupełnie własnej twórczości literacko-muzycznej, tworzył mniejsze formy muzyczne, homilie poetyckie i poezje. I gdy śpiewamy „Panie, dobry jak chleb”, „Jezu, ufam Tobie”, „Abyśmy byli jedno”, to nasze myśli do Boga prowadzi ks. bp Józef Zawitkowski. Pamiętajmy o tym z wdzięcznością dla niezłomnego obrońcy Maryi.

Ks. bp Józef Zawitkowski zmarł 29 października 2020 roku – w wieku 81 lat, w 58. roku kapłaństwa i 30. roku posługi biskupiej. Jego wolą było spocząć po śmierci na cmentarzu parafialnym w Żdżarach obok swoich rodziców, których tak bardzo nieustannie kochał.

To tylko niektóre świadectwa z tak bogatego i pięknego życia ks. biskupa Józefa Zawitkowskiego, wielkiego czciciela Matki Najświętszej, i tego który tak bardzo kochał Ojczyznę – Polskę. Ks. biskup bardzo cierpiał widząc, jak rządzący z przed 2015 roku niszczyli Polskę, co zresztą możemy odczuć w tych przepięknych rozważaniach majowych z 2015 roku. Teksty zamyśleń majowych zostały zaczerpnięte z Naszego Dziennika z 2015 roku. Tu dziękuję wszystkim pracownikom Naszego Dziennika za wspaniałe artykuły i bardzo zachęcam do czytania tego, jakże warościowgo pisma.

ks. Wiesław Podlodowski

do góry