Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
O, jak droga Mi jest dusza twoja. Zapisałem cię na rękach Swoich. I wyryłeś się głęboką raną w Sercu Moim. Ja jestem siłą twoją. Ja ci dam moc do walki.
Za każdym razem, jak się zbliżasz do Spowiedzi św., zanurzaj się cały w Moim Miłosierdziu z wielką ufnością, abym mógł zlać na duszę twoją hojność swej łaski.
Kiedy się zbliżasz do spowiedzi, wiedz o tym, że Ja sam w konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy.
Jak wielką radością napełnia się Serce Moje, kiedy wracasz do Mnie. Mów dziecię, wszystko bez żadnych zastrzeżeń, bo słucha cię Serce miłujące, Serce najlepszego przyjaciela.
Dla ciebie zstąpiłem z nieba na ziemię, dla ciebie pozwoliłem przybić się do krzyża, dla ciebie pozwoliłem otworzyć włócznią Najświętsze Serce Swoje i otworzyłem ci źródło miłosierdzia, przychodź i czerp łaski z tego źródła naczyniem ufności.
Odsłoń Mi wszystkie rany swego serca. Ja je uleczę, a cierpienie twoje stanie się źródłem uświęcenia twego. Mów do Mnie po prostu, jak przyjaciel z przyjacielem.
Wstęp
Żyjemy w świecie, w którym jak nigdy dotąd jesteśmy zalewani falami grzechów i kuszeni do sprzeniewierzenia się Bogu.
Jeżeli człowiek trwa w grzechu jego życie duchowe umiera, nie jest zdolny zbliżyć się do Boga, a wkrótce ucieka od Niego, nie słyszy Jego głosu, traktuje Go jako wroga, albo tak jakby nie istniał. Swoim bogiem czyni pieniądze i pożądania zmysłowe oraz cielesne. Dla ich zaspokajania gotowy jest zrobić wszystko: sprzedać Ojczyznę, rodzinę, wyrzec się wiary, Boga, a nawet zamordować swoje własne nienarodzone dziecko. I to wszystko za cenę wiecznego potępienia. Nie ma na świecie takiego strasznego cierpienia, które można by było porównać z cierpieniem grzesznika, który po śmierci trafił do piekła, i to na własne życzenie. Nie chciał pojednać się z Miłosiernym Ojcem, który chciał go ocalić.
10 stycznia 1983 r. w Medjugorje, widząca (Mirjana) postawiła Matce Bożej pytanie, którym żyją ludzie, a które sformułował sam zły duch, po to aby ludzi straszyć Bogiem - dlaczego Bóg jest bezlitosny dla grzeszników i dlaczego wtrąca ich do piekła?
Maryja odpowiedziała: Ludzie, którzy idą do piekła, nie chcą już przyjąć żadnego dobrodziejstwa od Boga, nie żałują za grzechy, nieustannie przeklinają i bluźnią; sami wybierają życie w piekle i wcale nie mają zamiaru go opuścić.
Taki straszny los człowiek sam sobie zgotował, a jest on zazwyczaj konsekwencją ciągle promowanej niewiary w istnienie szatana, ojca kłamstwa, który dzisiaj bez większego problemu przekonuje człowieka, aby odrzucił pojednanie się z Bogiem i sam decydował o tym, co jest dla niego dobre, a co złe. I tak prowadzi go na wieczne zatracenie.
My jednak musimy zawsze pamiętać, że nie ma dobrej przyszłości bez Spowiedzi Świętej, bez powrotu do Ojca. Tego powrotu do Boga nie można odkładać na potem. Jednym z największych darów, jakie możemy otrzymać od Boga, jest przebaczenie naszych win w sakramencie Spowiedzi.
Spowiedź Święta, którą zostawił nam Jezus jest darem bezcennym, jest sama w sobie cudem. Za każdym razem, gdy przystępujemy do Spowiedzi Świętej i odbywamy dobrą spowiedź dokonuje się w nas cud uzdrowienia duszy. Nikt z ludzi nie może tego dokonać, tylko sam Bóg w sakramencie Spowiedzi Świętej.
"Wtedy Rafał poprosił ich obu na bok i rzekł do nich: Uwielbiajcie Boga i wysławiajcie Go przed wszystkimi żyjącymi za dobrodziejstwa, jakie wyświadczył wam w celu uwielbienia i wysławienia Jego imienia. Ogłaszajcie przed wszystkimi ludźmi dzieła Boże, jak są godne uwielbienia, i nie wahajcie się wyrażać Mu wdzięczności. Ukrywać tajemnice królewskie jest rzeczą piękną, ale godną pochwały jest rozgłaszać i wysławiać dzieła Boże. Czyńcie dobrze, a zło was nie spotka. Lepsza jest modlitwa ze szczerością i miłosierdzie ze sprawiedliwością aniżeli bogactwo z nieprawością. Lepiej jest dawać jałmużnę, aniżeli gromadzić złoto. Jałmużna uwalnia od śmierci i oczyszcza z każdego grzechu. Ci, którzy dają jałmużnę, nasyceni będą życiem. Ci, którzy popełniają grzech i nieprawość, są wrogami własnej duszy."
Grzech jest osobą noszącą w sobie zło duchowe. A więc grzech w pewnym sensie jest szatanem, o ile namawia ludzi do grzechu i zwodzi ich ku złu. To on zbuntował się na początku przeciwko Bogu i sam chciał stać się Bogiem. On jest nieprzejednanym nieprzyjacielem Boga. Dlatego jest złem samym w sobie. Pismo Święte nazywa go wprost Złym. On najbardziej oddalił się od Boga i dlatego jest największym złem, bowiem odszedł od Dobra, które stanowi Bóg. Nazwany jest wieloma imionami: czart, diabeł, szatan, Lucyfer, kłamca i zabójca ludzi, zły duch, Belzebub, duch nieczysty, demon, złe moce, książę ciemności, zwodziciel, książę tego świata. Oczywiście nie dotyczy to jednej osoby, lecz wielu osób, które mają swojego przywódcę i inicjatora. Jest on inteligentniejszy i mocniejszy od człowieka, w związku z czym ludzie nie mogą tak łatwo wyzwolić się od niego. Człowiek już na początku świata uwierzył Złemu i przekazał mu panowanie nad światem. Dlatego Zły jest "księciem tego świata." Chrystus jednak przepędził Złego ze świata, odebrał mu władzę i sprowadził na świat Królestwo Boże. Królestwo szatańskie zbliża się do kresu. Koniec jego panowania jest przesądzony. To są jego ostatnie dni i dlatego stara się zwieść jak najwięcej ludzi. Do tego celu wykorzystuje zarówno struktury świata, jak i już zwiedzionych ludzi. Człowiek, który wpada w sidła szatańskie żyje w grzechu i nie może sam o własnych siłach wyjść z tego stanu. Takim ludziom trzeba współczuć i mieć litość nad nimi. Nie osądzajmy ich, wszak wszyscy ponosimy winę. Osądzajmy zło, natomiast poprzez dobro i miłość starajmy się wyzwolić ludzi z rąk złego. Człowieka może wyzwolić tylko ten, kto nie jest zniewolony przez zło, kto jest silniejszy od zła. Tego żaden człowiek nie potrafi, tylko Bóg, i to się stało w Jezusie Chrystusie.
Grzech stanowi tajemną siłę, która czyni człowieka niewolnikiem i odbiera mu moc. "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Każdy kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu."(J 8, 34). Święty Paweł natomiast żali się: "W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała (co wiedzie ku) tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś - prawu grzechu."(Rz 7, 23-25) Od tej siły może nas wyzwolić tylko Jezus Chrystus."
Grzech jest stanem, w którym człowiek przychodzi na świat "Oto zrodzony jestem w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka" (Ps 51, 7). Grzech to również czyn pojedynczego człowieka. Należy odróżnić grzech pierworodny od grzechów popełnionych.
Grzech pierworodny jest grzechem całej ludzkości. On "wypływa" od pierwszych rodziców i obarcza każdego człowieka w momencie poczęcia. Wszystkie inne grzechy są konsekwencją wyboru każdego pojedynczego człowieka. A oto co mówi św. Jakub: "To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci. Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć."(Jk 1,14-15).
Grzech to wszystko to, co myślimy, mówimy, czynimy lub pragniemy, a co nie jest zgodne z zamierzeniami Boga. Grzechem jest słowo, czyn lub wewnętrzne nastawienie wbrew woli Bożej. Grzechem jest zniewaga Boga jako osoby, bliźniego jako osoby, siebie jako osoby w każdym przypadku, kiedy świadomie, z własnej woli, łamiemy Jego święte prawo myślą, słowem, uczynkiem lub zaniedbaniem. A więc grzech jest świadomym i dobrowolnym zerwaniem więzi z Bogiem. Przerwanie wszelkiej więzi z Bogiem oznacza unicestwienie.
Grzech jest wyrazem zła, które człowiek czyni głównie w odniesieniu do Boga, a następnie w odniesieniu do człowieka. Grzech jest winą wobec Boga i jedynie On może nam wybaczyć. Grzech jest intencją lub czynem, który pośrednio lub bezpośrednio skierowany jest przeciwko Bogu, co stawia człowieka w pozycji buntownika wobec swego Ojca.
W najogólniejszym pojęciu grzechem jest wszystko to, co stanowi zło i co jest negatywne w świecie. Wszystkie cierpienia, zniewagi, zbrodnie, choroby, umieranie, wojny, niewiedza, niemoc, niesprawiedliwość, nienawiść są konsekwencją grzechu. Gdyby nie było grzechu, nie istniałoby zło, cierpienie.
Najgłębszą istotę grzechu stanowi odrzucenie miłości innych ludzi i Boga. W ten sposób bowiem naruszamy porządek miłości…
Grzechem jest obrażenie, bunt, niesprawiedliwość, a więc naruszenie wzajemnych relacji osobowych. Odmowa przyjęcia miłości Bożej sprawia, że ranimy człowieka.
Upadek w grzech najczęściej dokonuje się na skutek niedoceniania spowiedzi.
Grzech oddala człowieka od Boga. W momencie gdy popełniamy grzech gasną światła nieba i duszę ogarnia ciemność. Jezus, Matka Najświętsza, aniołowie oddalają się od nas, a przybliża się do nas szatan, który przez pozorne dobro zaczyna prowadzić nas do piekła.
Jak ciężko jest w ciemności grzechu usłyszeć głos Boga. Doświadczył tego don Camillo, proboszcz włoskiego miasta Breszello. Oto przykład (z filmu "Don Camillo"):
Gdy proboszcz usłyszał, że jego parafianie zgodzili się na bliźniacze miasto z bezbożnym sowieckim kołchozem podjął strajk głodowy. Po kilku dniach strajku zaczyna rozmowę z Panem Jezusem, który zawsze mu odpowiadał z krzyża, ale tym razem milczy.
- Czemu nie odpowiadasz? Czemu już ze mną nie rozmawiasz? Rozumiem, to ja już Ciebie nie słyszę. Na tym to polega.
Potem osłabiony don Camillo uklęknął przed krzyżem i mówi do Jezusa: - Panie, co się ze mną dzieje? Czy już umieram? Nie boję się, ale…
Wtedy odpowiada Jezus: - Nie umierasz don Camillo; to tylko omdlenie.
- To prawda, Panie - mówi don Camillo. Teraz, kiedy Cię ponownie słyszę, czuję się lepiej. Dlaczego nie odpowiadasz swojemu biednemu don Camillo, który ciebie przyzywa?
- Nie słyszę don Camilla - odpowiada Jezus. Dochodzi do Mnie głos jego pychy.
- Mojej pychy? - pyta don Camillo. Więc miałbym pozwolić, aby moja parafia związała się z miejscem, gdzie nie ma Boga?
- Don Camillo, - mówi Jezus - na całym świecie nie ma nawet pyłku, gdzie Bóg nie byłby obecny.
Skruszony don Camillo mówi: - Panie wybacz mi, jeśli Cię obraziłem.
Ten przykład mówi, że gdy będziesz żył w grzechu, nie będziesz słyszał Boga, a wszystko co będziesz robił będzie odarte ze wspaniałomyślności, bo w ciemnościach grzechu nie może powstać żadne dobre dzieło. Popełniony grzech odbiera nam Boże światło, a trwanie w grzechu jest największym nieszczęściem, jakie sam człowiek może sobie zgotować. Tylko dobra, pełna skruchy spowiedź pozwoli nam ponownie usłyszeć głos Boga i na nowo zapalić światła nieba. Pamiętaj - spowiedź przywraca nam życie i rozwija nasze moce duchowe. Zawsze oznacza duchowe zmartwychwstanie.
Co jest grzechem, a czego za grzech nie uznajemy? O tym decyduje sumienie.
Sumienie jest głosem Bożym mówiącym co jest dobre, a co złe. To jedna z najsilniejszych więzi Boga z człowiekiem. W swoim sumieniu człowiek czuje się odpowiedzialny przed KIMŚ, kto jest większy od niego. Czuje swoją odpowiedzialność przed Panem i Stwórcą. Sumienie jest świątynią człowieka. Musimy być gotowi raczej umrzeć niż uczynić coś wbrew sumieniu. W sumieniu zawsze słyszymy, że należy czynić dobro, a nie wolno czynić zła. Może się zdarzyć, że nie wiemy co jest dobrem, a co złem. Może się zdarzyć, że nasze sumienie nie jest właściwie ukształtowane. W takim przypadku musimy popracować nad nim. Zdarza się i tak, że człowiek czyni zło, myśląc, że to jest dobre, co świadczy o zagubieniu właściwej hierarchii wartości. Czym jest zatem grzech?
Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 1849 mówi:
Grzechjest wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu; jest brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr.(KKK 1849)
Przygotowując się do I Komunii Świętej uczyliśmy się, że grzech jest to odwrócenie się od Pana Boga przez świadome i własnowolne przekroczenie przykazań.
Istnieją różne stopnie powagi i ciężaru grzechu. Świadomość i wolność wewnętrzna mogą się zmieniać w zależności od okresu życia, okoliczności i indywidualnych predyspozycji człowieka. Czyny różnią się między sobą.
W tradycji Kościoła rozróżnia się grzechy śmiertelne (ciężkie) i grzechy powszednie (lekkie).
Grzech powszedni jest to naruszenie praw Bożych w stopniu niewielkim. Popełniony jest wtedy, gdy w materii lekkiej nie przestrzega się normy prawa moralnego lub, gdy nie przestrzega się prawa moralnego w materii ciężkiej, lecz bez pełnego poznania czy całkowitej zgody. Pozwala on trwać miłości między człowiekiem i Bogiem, choć ją obraża i rani (zob. KKK 1854 -1864).
Św. Augustyn zapewnia, że "Ojcze nasz" - dobrze odmawiane gładzi grzechy powszednie. "Sprawiedliwy upada siedem razy na dzień."(Prz 24,16), lecz siedmioma prośbami Modlitwy Pańskiej może powstać ze swoich upadków i umocnić się przeciw nieprzyjaciołom.
Grzech śmiertelny jest to grzech, który dotyczy tzw. poważnej (ciężkiej) materii (przekroczenie przynajmniej jednego z Bożych przykazań) i popełniony został z pełną świadomością i całkowitą zgodą. Jego skutkiem jest odwrócenie się człowieka od Boga, który jest jego celem i szczęściem.
Inaczej możemy powiedzieć, że grzech śmiertelny jest to świadome i własnowolne naruszenie przykazań Bożych lub kościelnych w sprawach ważnych. Grzech ciężki w pełnym tego słowa znaczeniu stanowi duchowe samobójstwo. Pozbawia człowieka życia w łasce, bez którego nie ma szczęśliwości wiecznej. Zabijamy się duchowo tylekroć, ilekroć popełniamy grzech ciężki. Odejście od wiary (bałwochwalstwo), zabójstwo i cudzołóstwo uważa się za grzechy śmiertelne. Wymagają one długiej pokuty i zadośćuczynienia przed udzieleniem rozgrzeszenia i pojednania z Kościołem.
Grzechy główne - są to grzechy, które powodują inne grzechy oraz wady. Zalicza się do nich: pychę, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie jedzeniu i piciu, gniew i lenistwo.
Grzechy cudze, czyli grzechy innych osób, są to grzechy do których zaistnienia przyczyniamy się swoją postawą:
- uczestnicząc w nich bezpośrednio i dobrowolnie,
- nakazując je, zalecając, pochwalając lub aprobując,
- nie wyjawiając ich i nie przeszkadzając im, mimo, że mamy taką możliwość i jesteśmy do tego zobowiązani,
- chroniąc tych, którzy popełniają zło (KKK1868)
Grzechu ciężkiego dopuszczamy się wtedy, jeśli dokonujemy złego czynu świadomie i z własnej woli. Świadomie, czyli bez wątpienia wiemy, że grzeszymy poprzez naruszenie przykazań Bożych i chcemy to uczynić z własnej woli.
Tak więc, aby jakiś czyn stał się grzeszny, muszą wystąpić dwa czynniki: poznanie rozumowe i świadomy wybór. Jeśli brakuje jednego z tych czynników, grzech nie jest ciężki. Dzieci, które jeszcze nie potrafią w pełni posługiwać się rozumem nie są w stanie popełnić grzechu. Dotyczy to również osób niepełnosprawnych umysłowo. A oto kilka przykładów z życia:
- Trzyletni chłopczyk przeklina. Czy popełnił grzech? Nie, bo nie wie co mówi. Grzech i to ciężki popełnił natomiast ten, kto nauczył dziecko przeklinać.
- Szaleniec w ataku szału popełnia morderstwo. Czy popełnił grzech? Nie, gdyż nie jest w stanie osądzić w pełni rozumem swojego czynu.
- Wielki Piątek. Ktoś je mięso, bo zapomniał, że to właśnie dzień postu. Czy to jest grzech? Nie, bo uczynił to nieświadomie.
Jeśli jesteśmy zmuszeni do popełnienia złego czynu wbrew naszej woli, nie popełniamy grzechu. Oto kilka następnych przykładów:
- Ktoś zmuszony jest do jedzenia zabronionych pokarmów w dzień postu. Czy popełnił grzech? Nie, gdyż czynu tego dokonał bez udziału własnej woli, która w tym przypadku była ograniczona.
- Ktoś we śnie przeklinał lub czynił coś, co jest zabronione prawem Bożym. Czy zgrzeszył? Nie, gdyż brak tutaj wolnego wyboru, o ile przed snem nie było świadomego aktu woli.
- Dziewczyna ulega napastnikowi podczas gwałtu, gdyż nie jest w stanie się obronić. Czy zgrzeszyła? Nie, gdyż w tej sytuacji zabrakło jej wolnej woli. Jej cnota przed Bogiem zostanie podwójnie wynagrodzona.
- Kto inny w niedzielę lub święto opuścił Mszę świętą lub nie zachował postu w dni prawem kościelnym przepisane z powodu choroby. Czy zgrzeszył? Nie, choroba jest usprawiedliwieniem.
- W malignie ktoś wygaduje głupstwa, przeklina, bredzi. Czy czyni zło? Nie, bowiem w tym co robi nie ma udziału jego wolnej woli. Dotyczy to również czynów ludzi chorych umysłowo i pijanych, a także osób, które mogą uczynić zło przez nieuwagę, bez złej intencji, bądź ze strachu w stanie zagrożenia życia.
Myśli. Myślą grzeszymy za każdym razem, kiedy w złości, pełni negatywnych odczuć rozpamiętujemy złe czyny, które moglibyśmy popełnić. Jeśli przy tym występuje pragnienie zrealizowania tego czynu, ciężar grzechu wzrasta (wątpliwości co do wiary, zazdrość, nienawiść).
Mowa. Słowami grzeszymy zawsze, kiedy mówimy źle przeciw bliźniemu. Grzech mową to każde przekleństwo, obmowa, oczernianie drugiego, rozmowy przeciwko wierze, miłości, czystości, godności. To są grzechy pospolite, a więc i lekkie.
Uczynki. Grzeszny czyn dotyczy zabójstwa, cudzołóstwa, nierządu, zemsty. Tu należy zaliczyć i te czyny, które popełnili inni z naszej namowy lub inspiracji, a także wskutek złych rad lub uwiedzenia (o ile na czas temu nie zapobiegliśmy).
Zaniedbanie. Zaniedbaniem grzeszymy wskutek niedopełnienia naszych obowiązków chrześcijańskich oraz wynikających z naszego stanu. Do tego grzechu zaliczymy przykładowo: zaniedbanie spowiedzi wielkanocnej, opuszczenie Mszy świętej w niedziele i święta, niezwrócenie ukradzionej rzeczy, zignorowanie pozdrowienia nieprzyjaznej osoby, brak przebaczenia z powodu obrazy, nieupominanie dzieci z powodu ich złych czynów lub zachowań.
Materiały formacyjne zamieszczone na tej stronie, mogą ci pomóc lepszym przeżywaniu sakramentu pokuty i pojednania. Znajdziesz tu wiele cennych wskazówek w pracy nad sobą. Podane informacje trzeba spokojnie przeczytać, rozważyć i wprowadzać je w życie, mobilizując siebie i innych do ich wypełniania. Zachęcaj innych do korzystania z nich. Niech Pan będzie z tobą!
Piękny, kolorowy świat szklanego ekranu telewizorów, tabletów, smartfonów i kolorowych laickich gazet, wyretuszowany w graficznych programach komputerowych, skutecznie odgradza człowieka od rzeczywistości. Kreowani bohaterowie cywilizacji śmierci bez żadnych zasad i hamulców, z zewnątrz pociągający, a w środku pełni plugastwa, obłudy i nieprawości nieustannie manią i jak wąż w raju kuszą ludzi do zła. Niestety wielu im wierzy, naśladuje ich, a nawet w swojej naiwności występują przeciw Bogu. Jakiż będzie ich koniec, jeżeli się nie nawrócą? Nad ich losem płacze Matka Boża i to niejednokrotnie krwawymi łzami (Japonia - Akita - 23.9.1973; Korea - Naju 30.6.1985; Włochy - Subiaco - 24.1.1995, Candelora - 2.2.1995, Castrovillari - 12.3.1995, Bergamo i Lazise - 13.3.1995). "Świat jest w bardzo złej sytuacji. Objawienia Matki Bożej wydają się być dopełnieniem, że mamy zwrócić uwagę na destrukcyjny charakter świata, który jest na drodze do samozniszczenia."(ks. René Laurentin - mariolog). "Gdyby ludzie wiedzieli co znaczy wieczność, robiliby wszystko, co w ich mocy, aby zmienić swoje życie."(słowa Matki Bożej - Fatima 1917). Wypełniając słowa Maryi, chcę ci pomóc zmienić swoje życie, zaczynając od pojednania z Bogiem.
Najwyższą władzę w Kościele otrzymał Piotr i jego następcy. "Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie."(Mt16, 18-19). Klucze oznaczają tu władzę zarządzania (otwierania i zamykania). Co więc Piotr uzna za niedozwolone, zostanie tak samo ocenione przez Boga w niebie, co zaś uzna za godziwe, będzie tak samo uznane przez Boga.
Władzę rozwiązywania i związywania otrzymali również inni apostołowie. "Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane."(J 20, 21-23). "Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie."(Mt 18, 18). Zatem władza odpuszczania grzechów, będącą darem Ducha Świętego, została przekazana przez Jezusa apostołom i ich prawomocnym następcom. Dziś tę władzę posiadają biskupi i kapłani. Tylko oni posiadają władzę odpuszczania grzechów i nikt inny! (KPK, kan. 965). Jeżeli ktoś twierdzi, że nie koniecznie trzeba spowiadać się przed kapłanem, bo tylko Bóg odpuszcza grzechy, ten sprzeciwia się woli samego Boga i jest kłamcą i oszustem. To prawda, że Kościół nie może niczego przebaczyć bez Chrystusa, ale też Chrystus nie chce niczego przebaczać bez Kościoła. Unikajcie takich fałszywych nauczycieli.
Wszyscy jesteśmy grzeszni i zranieni przez grzech. A każdemu zranionemu jest potrzebny lek i kuracja. Chory oczekuje na wyzdrowienie. Spowiedź jest uzdrowieniem. Jest porównywalna z procesem leczenia i rekonwalescencji. Ona zasklepia nasze serdeczne rany. Uzdrawia nasze chore istnienie. Lekarzem i uzdrowicielem jest sam Pan Bóg. Kapłan jest tylko pośrednikiem.
Spowiedź jest pojednaniem z Bogiem, jest duchowym zmartwychwstaniem, jest radosnym spotkaniem małego, grzesznego człowieka z wielkim i miłosiernym Ojcem. Spowiedź jest wielką łaską Bożą, drogocennym darem Zmartwychwstałego Chrystusa.
Dobra spowiedź jest nieodzowna dla nieustannego wzrostu wiary, gruntownego nawrócenia i osiągnięcia stanu, w którym całe nasze życie przepojone jest modlitwą i żywą obecnością Jezusa. W sakramencie pokuty chrześcijanin odradza się duchowo uzyskując na nowo świętość otrzymaną na chrzcie świętym, która poprzez grzech zostaje naruszona w większym lub mniejszym stopniu.
Spowiedź będąca pojednaniem z Bogiem, jest niezwykłym i niepojętym cudem miłości i miłosierdzia, który się dokonuje w duszy człowieka przez posługę kapłana, dlatego diabeł wszelkimi sposobami stara się odwieść ludzi od spowiedzi. Podchodząc do spowiedzi grzesznik niejako rzuca się w ramiona Chrystusa, aby zostać przez Niego uzdrowionym. Dla Jezusa jest to wielka radość, gdy zbłąkany człowiek wraca do Niego. Po to właśnie przyszedł na ziemię, aby zbawić wszystkich, którzy uznali się wobec Niego za grzeszników i pragną uzdrowienia przez przyjęcie daru miłosiernej Miłości.
Spowiedź nie jest upokorzeniem, ale uznaniem własnej winy. Jest wielką łaską i wielkim niezasłużonym darem Boga dla człowieka. Bóg wie wszystko. Wie, że po spowiedzi znowu zgrzeszymy, a jednak nam przebacza. Miłość Boga posuwa się aż do świadomego zapomnienia przyszłości, byle nam wybaczyć.
Spowiedź jest wielkim darem Stwórcy, w którym możemy całkowicie oddać się Bogu i przeżywać Jego miłość w pełnym wymiarze i wielkiej radości.
Spowiedź jest całkowicie świadomym przyjęciem woli Bożej i wyrzeczeniem się tego, co zniewala i poniża, po to, by przyjąć świat zbawienia i światłości, pokoju i miłości, a wyrzec się świata ciemności, nienawiści, i niepokoju. Nie możemy dobrze przeżywać świata, jeśli się nie wyspowiadamy.
Spowiedź jest momentem powrotu i ponownego przyjęcia raju ziemskiego, budowaniem nowego świata. To jest ten moment, kiedy Bóg otrzymuje prawo do ponownego wejścia w nasze życie właśnie po to, by zająć w nim pierwsze miejsce. Jest to również moment, kiedy stary, zniszczony człowiek zostaje odnowiony mocą człowieczeństwa Chrystusowego.
Sakrament pokuty wlewa w dusze światło Boże i osłabioną wolę wzmacnia nadprzyrodzoną siłą. Przez odpuszczenie grzechów Bóg nas odnawia, nadając nam inną formę, tak jakbyśmy mieli duszę dziecka, jakby nas na nowo stworzył. Z tak odnowionym sercem łatwiej jest wyjść naprzeciw trudnościom codziennego życia.
Ze spowiedzi odnosimy dwie korzyści: uleczenie i wychowanie, którego dusza ciągle potrzebuje, tak jak małe dziecko.
Aktualnie w wielu krajach praktykowana jest spowiedź ogólna. Taka praktyka spowiedzi jest bardzo niedobra. Odbieranie grzesznikom możliwości, czy łatwości indywidualnej spowiedzi, jest odbieraniem im prawa do osobistego spotkania się z Jezusem, a to, że Jezus pragnął spotykać się przede wszystkim z grzesznikami, widać na każdej stronie Ewangelii. Nigdy nie dokonywał On żadnego fizycznego czy moralnego uzdrowienia bez osobistego nałożenia rąk na proszącego, albo zapytania go o wiarę i o to, czego chce.
Spowiedź indywidualna, jaką znamy obecnie, wprowadził Kościół stosunkowo późno - w V wieku, w Irlandii, w czasach św. Patryka. Kiedy na początku VII wieku mnisi św. Kolumbana przybyli z Irlandii na kontynent, aby ochrzcić Galię (Francję), wprowadzili zwyczaj spowiedzi indywidualnej, który rozszerzył się na całe państwo Karola Wielkiego, później zaś na cały Kościół Zachodni. Ów zwyczaj został uroczyście zatwierdzony na IV Soborze Lateraneńskim w 1215 r.
Konfesjonał, przed którym się spowiadamy istnieje (jako mebel) od XVI wieku.
Jezus Chrystus na krzyżu wyznał swojemu Ojcu grzechy całego świata. Przyjmując na siebie ich brzemię, okazał doskonałą skruchę i odrzucił wszystkie grzechy w całkowity sposób. W ten sposób ukazał jak wielkie znaczenie posiada spowiedź i to w oczach samego Boga. Uczynił to dla ludzi, których tak bardzo kocha.
Bóg pragnie mieszkać w duszach ludzkich, tak jak w świątyni. Dla Stwórcy każda dusza ludzka ważniejsza jest niż cały świat. "Nie ma nic tak drogiego Panu i odpowiadającego miłości jak to, że ludzie nawracają się do Niego powodowani prawdziwą pokutą." (św. Maksym Wyznawca). Jednak grzech człowieka mówi Bogu - nie chcę Cię, odejdź. W ten sposób człowiek boleśnie rani Boga i swoją duszę. Uleczyć ją może tylko pojednanie z Bogiem, które dokonuje się przez posługę kapłana w spowiedzi.
Przed Bogiem posługa kapłana, jak i sama spowiedź posiada ogromną wartość. Doświadczył tego między innymi proboszcz św. Jan Maria Vianney, który pewnego razu postanowił opuścić Ars i udać się gdzieś na pustynię, aby opłakiwać swoje biedne życie. Uczynił to pewnej ciemnej nocy. Po drodze stanął przed wielkim przydrożnym krzyżem, aby jak to zwykle czynił, pozdrowić cierpiącego Chrystusa. Tam w ciszy usłyszał głos Jezusa:
- Dokąd idziesz, Janie?
- Panie, idę Cię szukać na samotności. Proszę Cię, pozwól mi odejść.
Wtedy usłyszał odpowiedź Pana Jezusa:
- Janie Maria Vianneyu, nie szukaj Mnie w samotności, ale w duszach, które Moje miłosierdzie sprowadza do ciebie. Jedna dusza więcej znaczy niż wszystkie modlitwy, jakie mógłbyś odmówić w samotności. Wracaj! Idź do swego kościoła. Poranione dusze czekają tam na dobrego Samarytanina.
Wówczas proboszcz z Ars wstał i wrócił drogą, którą był przyszedł. Od tego momentu stał się męczennikiem konfesjonału.
Zatem dla Boga, jedno rozgrzeszenie kapłana więcej znaczy niż wszystkie jego modlitwy. Wielką radość sprawia Bogu, kiedy wraca do Niego grzesznik. Podobnie cieszy się kapłan.
Wartość spowiedzi dobrze rozumiał święty Filip Nereusz, który wysłuchanie spowiedzi grzesznika przedkładał nad szczęście w niebie: "Gdybym już był na progu nieba, a jakiś grzesznik poprosiłby mnie o spowiedź, zostawiłbym dwór niebieski, aby wysłuchać spowiedzi tego człowieka."
Przynajmniej raz w rokuprzystąpić do Sakramentu Pokuty – tak mówi drugie Przykazanie Kościelne. Obowiązek ten pod karą grzechu ciężkiego został nałożony na wiernych na IV Soborze Lateraneńskim w 1215 r. i trwa aż do dziś. (zob. KPK kan. 988)
Przyszło nam jednak żyć w czasach ogromnie niebezpiecznych dla duszy. Twierdzę nawet, że są to czasy okrutnego terroru ludzkich dusz. Z każdej strony otoczeni jesteśmy grzechem, do którego popełnienia jesteśmy wręcz zmuszani. Diabeł dla zdobycia duszy wykorzystuje wszystkie możliwe środki. Dlatego w szczególny sposób powinniśmy zadbać o spowiedź, która uwalnia nas od następstw naszych upadków i daje nam moc.
Gdy słabną twe siły idź do spowiedzi. O tym, jak często należy się spowiadać poucza nas Pan Jezus: "Kiedy poczujesz, że słabną twe siły, przychodź do źródła miłosierdzia i krzep duszę swoją, a nie ustaniesz w drodze."(Dz. V-1486).
Przystępuj więc do spowiedzi możliwie często, a bezzwłocznie, jeśli miałeś nieszczęście popełnić grzech ciężki.
Spowiedź comiesięczna. Matka Boża w Medjugorje poleca comiesięczną spowiedź. "Macie spowiadać się raz na miesiąc. Powinniście poświęcić co miesiąc trzy dni na pojednanie się: pierwszy piątek miesiąca, a następnie sobotę i niedzielę." (1981).
Spowiedź co dwa tygodnie polecam tym, którzy w szczególny sposób są zaangażowani w dzieło ewangelizacji, zarówno osobom duchownym, jak i świeckim. Pamiętajcie, że jesteście w szczególny sposób atakowani przez diabła, ponieważ prowadzicie innych do Boga. Jeżeli będziecie żyli w grzechu wasza dusza będzie w ciemnościach. Będziecie ślepymi przewodnikami ślepych. Dokąd wtedy zaprowadzicie swoich podopiecznych, albo co im powiecie o Bogu? "Jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną."(Mt 15,14).
Miejcie swoich kierowników duchowych i żyjcie w łasce uświęcającej.
Spowiedź z całego życia. Warto raz na jakiś czas, np. z racji jakichś ważnych wydarzeń w życiu, odbyć spowiedź z całego życia. Taką spowiedź powinniśmy odbyć również wtedy, gdy czujemy w sercu taką potrzebę, albo gdy czujemy, że mogliśmy kiedyś nie wyznać jakichś grzechów, nawet nieświadomie.
Bardzo się cieszę, gdy systematycznie chodzisz do spowiedzi. Łaska Boża działa. Jeżeli jednak dążysz do pełnego zjednoczenia z Bogiem, a więc do świętości, bardzo jest wskazane, abyś miał swojego stałego spowiednika.
Dusza dążąca do świętości, prawie nigdy do niej nie dojdzie, jeżeli sama sobą będzie kierować. Z takiego kierownictwa nad samym sobą cieszy się jedynie szatan.
Spowiednik wiele może duszy pomóc, ale i wiele może zepsuć. Dlatego wybierz sobie spowiednika prawdziwie żyjącego Bogiem, cierpliwego i łagodnego. Ważne jest, aby twój kierownik duchowy był doświadczony i nie lekceważył drobnych rzeczy, które przedstawia mu dusza. Nic nie ma w życiu duchowym drobnego, mało znaczącego. Czasami drobna rzecz kryje sprawy wielkiej wagi, a dla spowiednika jest snopem światła w poznaniu duszy. Lekceważenie drobnych rzeczy może spowodować wielki upadek. Najlepiej jednak jest gorąco się modlić o kierownika przez dłuższy czas i prosić Boga, aby sam raczył wybrać duszy jej kierownika. Co rozpoczęło się z Bogiem - Boże będzie. Gdy będziesz miał takiego kierownika duchowego, wtedy twoja dusza niejako sama odsłania przed nim swoją głębię, a w zamian otrzymuje moc, odwagę i siłę. Taka dusza czuje się silniejsza i odporniejsza. Mężniej walczy, więcej się stara, ponieważ wie, że musi z tego zdać sprawę swemu spowiednikowi. Jeżeli trafisz, że twój spowiednik będzie cię doświadczał, ćwiczył, próbował, to bardzo dobrze. Spowiednik bowiem musi wyrobić sobie osąd o twojej duszy, aby wiedział, co możesz udźwignąć w pewnych chwilach i okolicznościach.
Mając stałego spowiednika, polecam na początku odbyć spowiedź z całego życia. Przy każdej następnej spowiedzi powiedz spowiednikowi nad czym pracowałeś w minionym czasie i co ci się udało wypracować. Ta informacja pomoże spowiednikowi określić stan twojej duszy.
Istnieje nieuzasadniony lęk przed stałym spowiednikiem, zwłaszcza jeżeli go znamy. Nie wiadomo dlaczego boimy się przed nim wyznawać ciągle tych samych grzechów, a szczególnie grzechów związanych z czystością. Dlatego wielu, ku radości szatana, biega od spowiednika do spowiednika, aby tylko nie trafić do tego samego. Mój drogi przyjacielu, ten strach i lęki pochodzą od diabła, który chcąc zdobyć twoją duszę dla piekła straszy cię stałym spowiednikiem. Chcę ci powiedzieć, że jako spowiednik ogromnie się cieszę, kiedy widzę swojego stałego penitenta. Nawet, gdyby codziennie przychodził z tym samym grzechem, będę się cieszył i gdybym mógł, zrobiłbym wszystko dla niego, aby go wyrwać z grzechu. Im bardziej trudne do wyznania mówi grzechy, tym lepiej o nim myślę, tym bardziej go kocham i tym bardziej jest mi bliski.
Rozmawiając z wielu młodymi ludźmi, którzy popadli w wielkie tarapaty życiowe, a nawet zniszczyli całą swoją przyszłość, zawsze nasuwał mi się jeden i ten sam wniosek - gdyby w okresie młodzieńczym mieli swojego stałego spowiednika i byli mu posłuszni, na pewno uniknęliby tych nieszczęść.
Miej zatem swojego stałego spowiednika i módl się za niego. Nie zapomnij też, że Bóg swoje wybaczenie złożył w ręce kapłana. Jeśli spowiednik udziela ci rozgrzeszenia, nie miej ani cienia wątpliwości, że sam Bóg ci wybaczył.
Modlitwa. Zawsze należy najpierw pomodlić się do Ducha Świętego o światło, a następnie dokonać rachunku sumienia mając na uwadze przede wszystkim grzechy ciężkie.
Rachunek sumienia. Przechodząc uważnie przykazania Boskie i Kościelne, przypomnij sobie, czy i ile razy zgrzeszyłeś myślą, słowem, uczynkiem lub zaniedbaniem dobrego. Ze wzoru rachunku sumienia należy korzystać możliwie samodzielnie, dostosowując go do własnego życia. Dobrze jest, przy grzechach poważnych oraz przy grzechach częściej powtarzających się stawiać pytanie o przyczynę, źródło grzechu (dlaczego do tego doszło?). Odpowiedź na to pytanie ułatwi poprawę życia.
Żal za grzechy. Istota żalu polega na świadomości, że przez grzech oddaliliśmy się od Boga. Utraciliśmy życie w łasce, zeszliśmy z drogi zbawienia i obraziliśmy Bożą dobroć. Rozeznanie naszych grzechów powinno wzbudzić żal w naszym sercu w pełnym tego słowa znaczeniu. Istnieje doskonały żal za grzechy, który jest zawsze podstawą wybaczenia. Tak dzieje się, kiedy zdajemy sobie sprawę, że popełniliśmy zdradę wobec nieskończonej miłości Ojca. Żal doskonały przeżywa ten, kto zdaje sobie sprawę z tego, że grzechem zlekceważył, obraził Boga, który jest miłością, najlepszym Ojcem. Niedoskonały żal za grzechy jest wynikiem naszego strachu przed Bożą sprawiedliwością w życiu doczesnym lub przyszłym (czyściec, piekło, utrata nieba). To również wystarczy, aby spowiedź była ważna. Kogo bowiem nie może zbawić miłość, zbawi go bojaźń, gdyż bojaźń "jest początkiem mądrości." Tak więc bez szczerego i głębokiego żalu, nie może być dobrej spowiedzi. Kto szczerze żałuje za uczynione zło, zawsze zasługuje na wybaczenie. Pan Bóg bez żalu nie odpuszcza nigdy żadnego grzechu.
Serdecznie żałuj za wszystkie grzechy, żeś przez nie zasłużył na karę Bożą; żeś Boga najlepszego Ojca twego obraził i stał się przyczyną męki i śmierci Pana Jezusa. Ćwicz się w żalu doskonałym i skrusze, nie tylko przed spowiedzią, ale przy każdym rachunku sumienia, w szczególny sposób przed spoczynkiem.
Mocne postanowienie poprawy. Prawdziwy żal za grzechy nie może pozostać bez mocnego postanowienia poprawy. Postanowienie to jest częścią tego żalu, jest jego skutkiem. Zerwanie z grzechami musi wypływać z głębokiego przekonania o takiej konieczności. Nie chodzi tu o żądanie pewności, że nigdy nie upadniesz, ale chodzi o obietnicę, że będziesz walczyć z grzechem, że będziesz unikać okoliczności prowadzących do grzechu. Taka zdecydowana postawa musi zaistnieć, jeśli spowiedź ma być prawdziwa. Kapłan musi być o tym przekonany, a Bóg wtedy udzieli ci tyle mocy, na ile sam będziesz zabiegać. Jeśli się temu sprzeniewierzysz, twój upadek jest bliski. Jeżeli w momencie spowiedzi miałeś dobre postanowienie, więc i spowiedź była dobra.
Postanów więc unikać przynajmniej wszystkich grzechów ciężkich i sposobności do nich (osoby, miejsca, zabawy, internet, filmy, książki…). Postanowienie to odnosi się nie tylko do poprawy życia, ale także do naprawy popełnionego zła, krzywdy, szkody.
Spowiedź szczera. Bądź swym oskarżycielem. Spowiedź wymaga przede wszystkim szczerości w przyznaniu się do winy. Uznaj swoje grzechy, aby Pan ci przebaczył. W swej istocie spowiedź stanowi samooskarżenie. Świadomie, pokornie, wyczerpująco, z pełną skruchą stań przed Bogiem i jego pośrednikiem, aby siebie oskarżyć. Należy oskarżyć swoje myśli, słowa, czyny i zaniedbania. Uczyń to szczerze wobec swojego sumienia, a następnie przed Bożym namiestnikiem. Mów w sposób wyczerpujący, nieskazitelnie jasno, przekonywująco, odważnie i bezkompromisowo. Wyznaj przed spowiednikiem z całą szczerością wszystkie swoje grzechy. Otwórz przed nim całą swoją duszę, bez upiększania i usprawiedliwiania. Nie próbuj się tłumaczyć. To jest nie potrzebne. Nie włączaj innych osób. Każdy zdaje rachunek z własnych czynów. Wybieraj do spowiedzi na pierwszym miejscu to, co cię najwięcej kosztuje i upokarza, chociażby to był drobiazg. Kto bowiem wyznaje swoje grzechy, niełatwo powróci do nich na nowo. Nigdy nie usprawiedliwiaj swych grzechów. Przedmiotem spowiedzi jest nie tylko poczyniony grzech, lecz i nie uczynione dobro; szczególnie zaś nie okazanie miłości wobec Boga i bliźniego.
Zadośćuczynienie. Odpraw pokutę przez kapłana naznaczoną. Wynagródź wszystkie wyrządzone krzywdy (na słowie i na majątku). Zbawienną rzeczą jest zadać sobie dobrowolnie jakąś pokutę.
W ten sposób przyjęty sakrament pokuty stanie się dla ciebie sakramentem pojednania z Bogiem, Kościołem i bliźnimi, źródłem wewnętrznego pokoju i szczęścia.
Ograniczenie pokuty do sakramentu pokuty jest niesłuszne. Pokuta za swoje i cudze grzechy (rodziny, społeczeństwa, narodu) jest jedną z zasadniczych postaw chrześcijanina. Całe życie chrześcijanina, jego dobre czyny, dobrze spełnione obowiązki, jego cierpienia fizyczne, moralne i intelektualne, jego trudy i poświęcenia mają moc zadośćczyniącą, leczą rany grzechowe, pomnażają łaskę i wyjednują nagrodę życia wiecznego.
Bądź swym oskarżycielem. Uznaj swoje grzechy, aby Pan ci przebaczył. Wybieraj do spowiedzi na pierwszym miejscu to, co cię najwięcej kosztuje i upokarza, chociażby to był drobiazg. Kto bowiem wyznaje swoje grzechy, niełatwo powróci do nich na nowo. Nigdy nie usprawiedliwiaj swych grzechów.
Nie wstydź się mówić. Niepojętą jest rzeczą, że tak wielu ludzi publicznie, wobec innych dopuszcza się ciężkich grzechów bez wstydu i zahamowań, a boi się w atmosferze pełnej dyskrecji, po cichu przyznać się do nich podczas spowiedzi. Mówią, że się wstydzą! Nie, to nie jest wstyd. To jest fałszywy wstyd, szatańska pułapka. Diabeł, kiedy zwodzi nas do grzechu, szepce uspokajające słowa naszej wyobraźni i działa usypiająco na nasze zmysły. Kiedy już grzech popełnimy, postępuje odwrotnie. Zwiększa nasz wstyd i posługuje się naszą pychą, która chce ukryć nasze poniżenie, zdrady i nieprawości. Tę taktykę stosuje zwłaszcza przy grzechu nieczystości, dlatego iż wie, że jest to grzech najtrudniejszy do wyznania. I to w każdym okresie życia, zarówno w młodości, w wieku dojrzałym, jak i w starości. Prawie nie ma człowieka, który nie musiałby toczyć walki z tymi skłonnościmi. Wprost nie do pomyślenia jest spowiedź, w której nie słyszy się o tego rodzaju zmaganiach. Dlatego też bez względu na stopień naszej grzeszności spowiednik nie usłyszy w konfesjonale niczego nowego. Wstydząc się wyznać na spowiedzi grzechu nieczystości czy też innych grzechów można dopuścić się nawet spowiedzi świętokradzkiej. Następstwa zatajenia grzechu mogą być dla duszy bardzo tragiczne. Niech nas Bóg strzeże przed takim stanem.
Aby pokonać uczucie wstydu należy ufać w Boże Miłosierdzie i mieć zaufanie do spowiednika.
Nie bój się. Częstą przyczyną braku szczerego wyznania grzechów jest przeważnie strach przed tym, co powie spowiednik i co sobie pomyśli… Ten element należy wyeliminować. Jedynym pragnieniem spowiednika jest usłyszeć szczerą i pełną skruchy spowiedź. Jeśli on poczuje, że spowiadasz się otwarcie, będzie szczęśliwszy niż możesz to sobie wyobrazić. Kapłan musi być pewny, że może ci wielkodusznie udzielić rozgrzeszenia. O niczym innym w tym momencie nie myśli. Im bardziej penitent kaja się, tym bardziej Bóg się raduje, a kapłan jest spokojniejszy i łagodniejszy.
Przy spowiedzi nie ma miejsca na strach. Spowiedź jest aktem zmiłowania, a nie osądzania. Osądzany jest tylko grzech, a nie człowiek. Odwagi, po drugiej strony kratek konfesjonału jest twój najlepszy przyjaciel, a nie kat.
Pokora. Jeżeli brak ci jest pokory, twoja dusza nie korzysta należycie z sakramentu spowiedzi. Pycha utrzymuje duszę w ciemności. I wtedy taka dusza nie potrafi przyznać się do swej nędzy, maskuje się i unika wszystkiego, co mogłoby ją uleczyć.
Wiara. Wiara i pokora są cnotami, które Bóg zawsze nagradza. Niedowierzanie kapłanowi i brak pokory bardzo nie podoba się Bogu i przez to dusza traci wiele łask. Niedowierzanie rani Serce Jezusa, pełne dobroci i niepojętej miłości ku nam.
Ufność. Wielką siłę posiada dusza pełna ufności. "Najmilsza Mi jest dusza ta, która wierzy mocno w dobroć Moją i zaufała mi zupełnie. Obdarzam ją Swoim zaufaniem i daję jej wszystko, o co prosi."(Dz. I-453). "Twoim obowiązkiem jest zupełna ufność w dobroć Moją, a Moim obowiązkiem jest dać ci wszystko, czego potrzebujesz. Czynię się sam zależny od twojej ufności. Jeżeli ufność twoja będzie wielka, to hojność Moja nie będzie znać miary."(Dz. II-548). "Wiedz duszo, że wszystkie grzechy twoje nie zraniły Mi tak boleśnie Serca, jak obecna twoja nieufność, po tylu wysiłkach Mojej miłości i miłosierdzia nie dowierzasz Mojej dobroci."(Dz. V-1486). "Jak boleśnie rani Mnie niedowierzanie Mojej dobroci. Najboleśniej ranią Mnie grzechy nieufności."(Dz. III-1076).
Całkowita szczerość i otwartość. Jeżeli twoja dusza nie będzie szczera i otwarta, nawet najświętszy i najmądrzejszy spowiednik nie może ci nic przekazać, albowiem drzwi do twej duszy są zamknięte. Jezus nie udziela takiej duszy szczególnych łask, bo wie, że nie odniesie ona korzyści z tych łask. Będąc nieszczerym i skrytym narażasz się na wielkie niebezpieczeństwa w życiu duchowym.
Posłuszeństwo. Jeżeli zabraknie posłuszeństwa, dusza nie odniesie żadnego zwycięstwa, nawet gdyby ją widzialnej postaci spowiadał sam Pan Jezus. Najbardziej doświadczony spowiednik nic takiej duszy nie pomoże. Nieposłuszeństwo naraża duszę na wielkie nieszczęścia: brak postępu w pracy nad sobą, upadek życia duchowego. Najhojniej Bóg obsypuje łaskami duszę posłuszną. Bądź zatem posłuszny spowiednikowi. W konfesjonale, w osobie spowiednika czeka na ciebie Jezus. "Kapłanem się tylko zasłaniam. Nigdy nie rozbieraj, jaki jest ten kapłan, którym się zasłoniłem, i tak się odsłaniaj w spowiedzi, jako przede Mną, a duszę twoją napełnię światłem Moim."(Dz. VI-1725). "…kapłan, kiedy Mnie zastępuje, to nie on działa, ale Ja przez niego, życzenia jego są życzeniami Moimi."(Dz. I-331). Przez posłuszeństwo spowiednikowi zwyciężysz pokusy. Szatan może się okrywać nawet płaszczem pokory, ale płaszcza posłuszeństwa nie umie na siebie naciągnąć.
Jeżeli chcesz ujrzeć owoce spowiedzi, obserwuj czy stajesz się lepszy.
Matka Najświętsza mówi: "Niechaj więc ludzie, którzy zgrzeszyli przeciwko Bogu, uznają swój błąd i nie zapominają, że bez pokuty nie ma łaski, bez poprawy nie ma przebaczenia i bez przebaczenia nie ma zbawienia. Niegodni nigdy nie otrzymają łaski, przebaczenia i zbawienia, ale dobra te nie zostaną odmówione nikomu, kto jest ich godny; miłosierdzia nigdy nie brakło i nigdy nie zabraknie dla tych, którzy usiłują je znaleźć."(Maria z Agredy – "Mistyczne Miasto Boże" - rozdział XLVII)
Odpowiedź na to pytanie daje nam o. Roman Soczewka OFMConv w artykule (tytuł jw.) zamieszczonym w Rycerzu Niepokalanej 1/2002.
Oto jego treść:
Czy spowiadać się trzeba koniecznie przed księdzem, który też jest grzesznikiem, być może większym niż ja. Czy nie wystarczy przyznać się do swoich grzechów tylko przed Bogiem? Przecież nawet Pan Jezus kazał nam wyznawać grzechy sobie nawzajem, a nie księdzu.
Na początku sprostowanie błędu w pytaniu. To nie Jezus Chrystus "kazał nam wyznawać grzechy sobie nawzajem, a nie księdzu", tylko św. Jakub Apostoł napisał: "Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie." Chodzi oczywiście o zdrowie duszy. Podobnie św. Jan Apostoł podaje: "Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam."
Z tekstów Pisma Świętego wynika, że grzechy trzeba wyznawać. A komu? Można każdemu, ale po co? Natomiast jest sens i potrzeba wyznać je temu, kto może z nich uwolnić, rozgrzeszyć. A taką władzę z woli Jezusa Chrystusa mają biskupi i prezbiterzy. Jezus Chrystus powiedział nie do wszystkich słuchaczy, ale do Apostołów i uczniów:
"Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie." "Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane." Sakrament pokuty jest ustanowiony na wzór specyficznego sądu, w którym oskarżycielem, obrońcą i oskarżonym jest ta sama osoba, zwana penitentem. W rachunku sumienia odbywa się cały przewód sądowy. Ma być rozstrzygnięty przez sędziego, którym jest spowiednik. Czy może on sądzić nie znając przestępstwa, czyli grzechu? Penitent ma więc obowiązek się oskarżyć i to w taki sposób, w jaki czyni to dobry prokurator. Trzeba też dać głos adwokatowi, aby stan duszy pokazał się w całej prawdzie.
Grzech jest chorobą duszy. Wskazuje na to Ewangelia. Jezus Chrystus uzdrawiając chorego dodał: "Odpuszczają ci się grzechy." Tak wiec kto odpuszcza grzechy, jest lekarzem duszy. Lekarz nie może leczyć, jeśli nie pozna choroby, czyli grzechów. Chory szczerze mówi lekarzowi, co mu dolega, jeśli chce być uzdrowionym. Stan duszy kapłana nie wpływa na ważność rozgrzeszenia, jak stan zdrowia lekarza nie wpływa na skutki jego leczenia.
Z euforią i niezwykłą łatwością mówimy o swoich sukcesach, dobrych czynach. Mówić o porażkach i upadkach jest trudno. To jasne, ale zawsze coś za coś. Aby uleczyć ciało, używa się często drogich leków i przykrych zabiegów. Chory jednak akceptuje te sposoby, ponieważ chce być zdrowym. W tym zestawieniu wyznanie grzechów, w głębokiej dyskrecji i pod pieczęcią sakramentalnej tajemnicy, jest w rzeczywistości niewielkim wkładem i naruszeniem własnego "ja" na rzecz pojednania z Bogiem i za cenę radości uzyskanej ze spokoju sumienia.
Ciężar wyznania grzechów trwa minutę, lub niewiele więcej, służba spowiednika trwa godzinami, wymaga natężonej uwagi i nakłada ogromną odpowiedzialność. Mówiąc prosto: słuchanie spowiedzi nie należy do przyjemności i spowiednicy pierwsi daliby głos za jej likwidacją, gdyby to było możliwe.
Wierzymy, że Jezus Chrystus ustanawiając sakrament pokuty dobrze wiedział, jak człowiekowi pomóc w osiągnięciu zbawienia.
Pojawiają się nieraz wątpliwości co do tajemnicy spowiedzi. Pozbądź się ich. Wprawdzie dość jest przykładów w historii chrześcijaństwa, że zdarzali się kapłani odstępcy i zdrajcy wiary, ale prawie nigdy nie doszło do tego, by kapłan zdradził tajemnicę spowiedzi. Kapłan jest świadomy, że nawet pod groźbą śmierci nie może zdradzić tajemnicy spowiedzi. Spowiedź jest tajemnicą jak sam Bóg. Nikt nie ma prawa w nią wniknąć. Żadna władza na świecie. I Kościół nie da takiej władzy nikomu, nawet za cenę życia.
Prasa rosyjska doniosła onegdaj, że pewien rosyjski kapłan został skazany na 20 lat przymusowych robót z powodu zabójstwa bogatego człowieka na tle rabunkowym. To była prawdziwa sensacja. Po 20 latach zachorował śmiertelnie kościelny z tej parafii. Przed śmiercią wyznał, że to on zabił nieszczęsnego bogacza, aby móc ożenić się z wdową po nim i zagarnąć jego majątek. Przyznał też, że to on oskarżył kapłana o morderstwo. W zakrystii schował broń, narzędzie zbrodni, a potem wyspowiadał się przed tym kapłanem, przyznając się do czynu. Ów kapłan nie wydał go ani też nie wydał tajemnicy spowiedzi. Po tym oświadczeniu sąd uniewinnił kapłana, który jednakże już od paru miesięcy nie żył. Spowiednik stał się męczennikiem, ale nie zdrajcą.
Znany jest też powszechnie przypadek św. Jana Nepomucena, spowiednika Joanny, żony czeskiego króla Wieńczysława. Król był ogromnie zazdrosny o swoją żonę. Pewnego dnia zażądał od świętego, aby ten zdradził tajemnicę spowiedzi królowej. Święty Jan Nepomucen kategorycznie odmówił. Król wpadł w furię. Rozkazał zamknąć świętego w ciemnicy i torturować go, aż do skutku. Na nic się to nie zdało. Święty nie wydał tajemnicy spowiedzi. Zginął śmiercią męczeńską, rzucony w worku w nurty Wełtawy.
Tajemnica spowiedzi dotyczy dosłownie wszystkiego. Kapłan nie może wykorzystać informacji przy spowiedzi nawet dla własnej korzyści. Gdyby ktoś przy spowiedzi wyznał mu, że zabije go na drodze prowadzącej do jego domu, nie powinien zmieniać trasy, gdyż to oznaczałoby nadużycie tej tajemnicy. Czasami ceną, jaką płaci się za utrzymanie tajemnicy spowiedzi jest śmierć.
Spowiedź świętokradzka – jest to zatajenie grzechu ciężkiego z pełną świadomością. Kto się dopuszcza takiego przewinienia odchodzi od konfesjonału jeszcze bardziej obciążony winą niż przed przystąpieniem do spowiedzi. Niestety zdarzają się takie wypadki. To jest straszne. Lepiej nie pójść do spowiedzi, niż dopuścić się takiego czynu. Mówiąc o spowiedzi dotykamy problemu, który przesądza o naszej wieczności, która może być dla nas szczęściem lub przekleństwem. Kiedy w grę wchodzi dusza ludzka kończą się żarty.
Jaka jest kara za świętokradczą spowiedź?
Wydarzenie to zostało opisane przez jezuitę, ojca Martina del Rio w Annałach Towarzystwa Jezusowego. Zdarzyło się to w Limie, w 1590 roku i wielu świadków złożyło zeznania pod przysięgą.
Pewna bogobojna dama miała trzy służące, w tym młodą indiańską dziewczynę, Martę. Była ona chrześcijanką, choć z czasem zarzuciła praktyki wiary i modlitwę, na korzyść próżności i przyjemności. Marta zapadła na poważną chorobę i udzielono jej Ostatniego Namaszczenia. Po zakończeniu ceremonii sakramentalnej, dziewczyna chełpiła się przed koleżankami, iż specjalnie ukryła wiele grzechów na spowiedzi. Koleżanki pobiegły natychmiast do pani domu, która zmusiła wręcz dziewczynę do wyrażenia żalu i przyrzeczenia odbycia szczerej spowiedzi. Kapłan ponownie wysłuchał spowiedzi Marty, po czym wkrótce choroba okazała się śmiertelna. Martwe ciało dziewczyny zaczęło wydzielać nieznośny swąd do tego stopnia, że przeniesiono je z domu do komórki. Zwierzęta na podwórku zaczęły nagle wydawać przeraźliwe dźwięki. Gdy po pogrzebie zgodnie ze zwyczajem spożywano posiłek w ogrodzie, wielki kamień, niewiadomo skąd, spadł nagle na stół. W pokojach służących jakaś niewidzialna siła wywracała meble i powodowała straszne hałasy. Przerażone służące postanowiły nocować razem w jednym pokoju. I tej nocy usłyszały wyraźne głosy Marty, a następnie ukazała się ich oczom płonąca zjawa zmarłej dziewczyny.
Marta powiedziała im, że z Bożego nakazu przyszła wyjawić swój los. Została potępiona za grzechy nieczystości i świętokradzkie spowiedzi aż do śmierci. Po czym dodała: - Powiedzcie coście usłyszały, aby moje nieszczęście posłużyło innym za naukę. Wtedy zjawa znikła.
Wstydząc się wyznać pewnych grzechów można dopuścić się spowiedzi świętokradzkiej. Pierwszy efekt to brak spokoju sumienia.
Gdy nie daj Boże, zdarzyła ci się spowiedź świętokradzka wyznaj szybko ten grzech i powiedz na ilu spowiedziach dopuściłeś się tego grzechu i ile razy w takim stanie przystępowałeś do Komunii św.
Papież Jan Paweł II powiedział wizjonerce Mirjanie Soldo podczas prywatnej rozmowy: "Gdybym nie był papieżem, już dawno bym był w Medziugorju, żeby spowiadać."(1997)
Matka Boża:
1. Pracujcie i budujcie pokój poprzez sakrament spowiedzi. Dzieci, pojednajcie się z Bogiem i zobaczycie cuda wokół was. (25.11.2020)
2. Dzieci, módlcie się, spowiadajcie się i zacznijcie nowe życie w łasce. (25.03.2018)
3. Dzieci, otwórzcie wasze serce Bogu poprzez spowiedź świętą i przygotujcie duszę, aby w waszym sercu ponownie mogło narodzić się Dziecię Jezus. (25.11.2002)
4. Niech spowiedź święta będzie dla was pierwszym aktem nawrócenia, a potem drogie dzieci, zdecydujcie się na świętość. Niech wasze nawrócenie i decyzja na świętość zaczną się dzisiaj, nie jutro. (25.11.1998)
5. Nie możecie, drogie dzieci, przeżywać pokoju, jeśli nie jesteście w pokoju z Jezusem. Dlatego wzywam was do spowiedzi, aby Jezus stał się waszą prawdą i pokojem. (25.01.1995)
6. Proszę was dziś ponownie, byście przygotowali swe serca na dzień, w którym Pan Jezus chce was oczyścić ze wszystkich popełnionych grzechów. Drogie dzieci, nie możecie same tego uczynić, więc jestem tu, by wam pomóc. Módlcie się, drogie dzieci, bo tylko tak możecie poznać całe zło, jakie jest w was i oddać się Panu Jezusowi. Wówczas Pan będzie mógł całkowicie oczyścić wasze serca. Módlcie się więc nieustannie. Przygotowujcie się przez pokutę i post. (4.12.1986)
7. Dzisiaj pragnę wezwać was wszystkich do spowiedzi, nawet jeśli spowiadaliście się przed kilkoma dniami. Pragnę, byście moje święto wszyscy przeżyli w swoim wnętrzu. A nie możecie przeżyć, jeśli się Bogu nie oddacie w zupełności. Dlatego wzywam was do pojednania z Bogiem. (24.03.1985)
8. Nie spowiadajcie się z przyzwyczajenia, by potem pozostać takimi samymi. To jest niedobre. Spowiedź ma odnowić waszą wiarę. Powinna was obudzić i zbliżyć do Jezusa. Jeżeli spowiedź znaczy dla was niewiele, trudno wam będzie się nawrócić. (7.11.1983)
9. Trzeba zachęcać ludzi do comiesięcznej spowiedzi, zwłaszcza w pierwsze soboty. Nie mówiłam o tym do tej pory. Zachęcam ludzi do częstej spowiedzi. Dam wam więcej konkretnych poleceń na nasze czasy. Miejcie cierpliwość, bo jeszcze nie nadszedł czas. Czyńcie to, co wam powiedziałam. Wielu jest takich, którzy nie chodzą do spowiedzi. Comiesięczna spowiedź byłaby lekarstwem dla Kościoła na Zachodzie. Całe obszary Kościoła mogłyby być uzdrowione, gdyby wierzący spowiadali się raz na miesiąc. Trzeba przekazać to polecenie Zachodowi. (6.8.1982; grudzień 1983)
10. Wzywam każdego z was, by zaczął żyć miłością Boga. Drogie dzieci, jesteście bliskie popełnienia grzechu i oddania się bezmyślnie w ręce szatana. Wzywam was, byście świadomie, każde z was, zwróciło się ku Bogu przeciwko szatanowi. (25.5.1987)
11. Jestem zadowolona, bo zaczęliście się przygotowywać co miesiąc do sakramentu pojednania jak do święta. Będzie to z korzyścią dla całego świata. Wytrwajcie w modlitwie. To prawdziwa droga prowadząca was do Mego Syna. (1.10.1982)
12. Kto wiele złego zrobił w życiu, może pójść wprost do nieba, jeżeli się wyspowiada, żałuje za swe czyny i przystąpi do Komunii św. pod koniec życia. (24.7.1982)
13. Niech się nawracają, o ile to jeszcze możliwe. Wiele jest grzechów, obrazy Bożej, klątw, kłamstw i niedobrych słów. Niech się nawracają, spowiadają i przyjmują Komunię św. (23.6.1982)
14. Należy mocno wierzyć, regularnie się spowiadać i przystępować do Komunii św. To jedyny ratunek. (10.2.1982)
15. Zawrzyjcie pokój z Bogiem i między sobą nawzajem. W tym celu musicie wierzyć, modlić się, pościć i przystępować do spowiedzi." (26 czerwca 1981)
16. Macie spowiadać się raz na miesiąc. Powinniście poświęcić co miesiąc trzy dni na pojednanie się: pierwszy piątek miesiąca, a następnie sobotę i niedzielę. (bez daty 1981)
17. Wystarczy tylko potraktować grzechy poważnie, by iść śmiało naprzód, nie popełniając ich więcej. Każdy dorosły człowiek może poznać Boga. Grzech świata na tym polega, że ludzie nie szukają Boga. (bez daty)
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny.(Mt. 25,13)
Praktyka dobrej śmierci. Nie przestrasz się tych słów. One tylko tak pozornie groźnie brzmią. W rzeczywistości ćwiczenie to odnowi twoją wiarę, przebudzi twoją duszę, pozwoli ci w pełni zjednoczyć się z Jezusem i odkryć Jego cudowną miłość oraz rozkoszować się Jego pokojem. W zakonach kontemplacyjnych praktyka ta znana jest już setki lat. Ksiądz Jan Bosko bardzo ją propagował wśród młodzieży. Praktykowana jest także w Medjugorje.
Matka Boża mówi: "Jestem zadowolona, bo zaczęliście się przygotowywać co miesiąc do sakramentu pojednania jak do święta. Będzie to z korzyścią dla całego świata. Wytrwajcie w modlitwie. To prawdziwa droga prowadząca was do Mego Syna."(1.10.1982)
A więc rozpoczynamy:
1. Na początku ustal sobie dzień, w którym masz spotkać się z Bogiem w niebie. Polecam ci, abyś taki dzień miał przynajmniej jeden w miesiącu. "Macie spowiadać się raz na miesiąc."(1981) Jaki wybrać dzień na pojednanie z Bogiem? "Powinniście poświęcić co miesiąc trzy dni na pojednanie się: pierwszy piątek miesiąca, a następnie sobotę i niedzielę."(1981). Tak radzi nam Matka Najświętsza.
2. Tam w niebie czeka na ciebie wielkie szczęście, ale żeby tam się dostać musisz wszystkie swoje sprawy na ziemi solidnie załatwić.
Zrób porządek w swoim mieszkaniu, tak aby każdy kto do niego wejdzie i obojętnie gdzie spojrzy mógł powiedzieć - jak tu jest czysto i pięknie! Twój pokój powinien mieć katolicki wystrój, aby każdy wiedział, że tu mieszka człowiek, który bardzo kocha Boga. Zadbaj o higienę osobistą. Niech twoje ciało i wszystko w czym chodzisz będzie czyste i piękne. Strój, który nosisz ma budzić dla ciebie szacunek i podziw, jesteś przecież świątynią Boga.
3. Załatw swoje sprawy z bliźnimi. Wybacz tym, którzy ciebie skrzywdzili i przeproś tych, których ty skrzywdziłeś, nawet w myślach. Oddaj coś wziął, zwróć coś pożyczył. W miarę możliwości napraw te grzechy, które pamiętasz, a za pozostałe zdobądź odpust zupełny. Jeżeli tak uczynisz cała twoja przeszłość będzie czysta.
4. Teraz wzbudź w sobie wielką miłość do Boga i pragnienie spotkania się z Nim w Jego Królestwie. W zjednoczeniu z cierpiącym Chrystusem zrób sobie solidny rachunek sumienia, wzbudź żal doskonały i idź do konfesjonału, aby tam oczyścić swoją duszę z grzechów w intencji zyskania odpustu. Przed konfesjonałem stań jako oskarżyciel siebie samego. Nie lękaj się wyznawać swoich grzechów. W konfesjonale czeka na ciebie Jezus.
5. Następnie w intencji zyskania odpustu, z wielką miłością i wiarą przyjmij Jezusa w Komunii Świętej, a potem uwielbiaj Go w sercu swoim. Jesteś przecież żywym tabernakulum.
6. Wypełnij pozostałe warunki odpustu zupełnego. Zwróć tu szczególną uwagę na wyrzeczenie się przywiązania do wszystkich grzechów, nawet powszednich.
Jeżeli wszystko dobrze wypełniłeś, żyjesz teraz w świętości i jesteś już prawie w niebie. Jak się teraz czujesz? Prawda, że jest to cudowne uczucie? A więc postaraj się w takim stanie wytrwać jak najdłużej. Niech Pan mieszka w sercu twoim i czuje się w nim tak dobrze jak w niebie.
Materiały zebrał i opracował ks. Wiesław Podlodowski lipiec 2001 r. i luty 2021 r.
Każda spowiedź daje niezmierzone łaski, które można poznać dopiero w wieczności.
Nie dobrze jest, jeśli spowiadasz się tylko z przyzwyczajenia, bo wtedy nie ma dobrego żalu ani właściwej poprawy, a miłość do Jezusa jest oziębła.
Spowiedź ma zmienić twoje postępowanie, ma ożywić twoją wiarę i zbliżyć cię do Jezusa.
Wartość spowiedzi nie zależy od czasu jej trwania, ale od starannego przygotowania się do niej. Do spowiedzi trzeba przygotowywać się przez pokutę, post i modlitwę. Zanim zaczniesz robić rachunek sumienia trzeba się modlić, bo tylko tak możesz poznać całe zło, jakie jest w tobie, a potem oddać się Panu Jezusowi. Wówczas Pan będzie mógł całkowicie oczyścić twoje serce - tak uczy Matka Boża w Medjugorje.
Pojednaj się z bliźnimi, zanim pójdziesz do Spowiedzi św. Możesz to uczynić przed lub po rachunku sumienia, w którym przypomnisz sobie wszystkie swoje grzechy. Podejdź do swoich najbliższych, do tych których w jakikolwiek sposób skrzywdziłeś i powiedz im: przepraszam i proszę o wybaczenie.
Przypominając sobie grzechy popatrz na krzyż, spójrz na oblicze Jezusa i przypomnij sobie Jego mękę.
To nie gwoździe Cię przebiły, lecz mój grzech. Słowa te wyrażają głęboką prawdę, która brzmi: wskutek moich grzechów nie jestem niewinny, na moich rękach jest ta sama krew, która płynęła z ran ukrzyżowanego Chrystusa. Staraj się w duchu być blisko Jezusa i razem z Nim przeżywać Jego mękę. Rozważając co Chrystus wycierpiał za grzechy ludzi, a więc i za twoje, zrobisz dobry rachunek sumienia, wzbudzisz w sobie skruchę w sercu i żal doskonały. Poświęć na to większą chwilę czasu. Jak się przygotujesz w Mojej obecności, tak się i spowiadasz przede Mną. - mówi Jezus. (Dz. VI-1725)
Na wstępie odmów modlitwę przed rachunkiem sumienia.
Przyjdź, Duchu Święty, pomóż mi, abym sobie grzechy dokładnie przypomniał, szczerze za nie żałował i stanowczo się poprawił. Najświętsza Maryjo Panno, Matko Jezusa i moja, módl się za mną! Święty Józefie, Aniele Stróżu mój i Ty święty Patronie (święta Patronko), bądźcie ze mną, bym godnie przystąpił do Sakramentu Pojednania z Bogiem i moimi bliźnimi.
Odmów: Ojcze nasz… Zdrowaś Mario…
Albo:
Wszechmogący i miłosierny Boże, oświeć mój umysł, abym poznał grzechy, które popełniłem, i odmień moje serce, abym szczerze nawrócił się do Ciebie. Niech Twoja miłość zjednoczy mnie ze wszystkimi, którym wyrządziłem krzywdę. Niech Twoja dobroć uleczy moje rany, umocni moją słabość. Niech Duch Święty obdarzy mnie nowym życiem i odnowi we mnie miłość, aby w moich czynach zajaśniał obraz Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
Odmów: Ojcze nasz… Zdrowaś Mario…
Teraz uważnie przechodząc przez poszczególne punkty rachunku sumienia, przypomnij sobie swoje grzechy. Zastanów się, ile razy zgrzeszyłeś myślą, słowem, uczynkiem lub zaniedbaniem dobrego. Pomoże ci w tym poniższy rachunek sumienia.
Rachunek sumienia jest swego rodzaju refleksją zmierzająca do uświadomienia sobie treści, okoliczności, motywów popełnionych grzechów w okresie od ostatniej spowiedzi do chwili obecnej. Rachunku sumienia dokonuje się w oparciu o Dekalog i naukę moralną Chrystusa.
I. – Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.
— Sprzeniewierzałem się Bogu. — Nie miłowałem Boga ponad wszystko, a bliźniego jak siebie samego. — Wątpiłem w miłość Boga. — Opuszczałem modlitwy codzienne. — Modliłem się z roztargnieniem, w pośpiechu, niedbale, bez kultury słowa i postawy. — Przez dłuższy czas w ogóle się nie modliłem. — Dobrowolnie wątpiłem o prawdach wiary (o jakich?). — Publicznie krytykowałem prawdy wiary. — Wstydziłem się swojej wiary. — Wstydziłem się okazywać przed ludźmi swej wiary w Boga i miłości ku Niemu. — Zaparłem się (słowem, gestem, pismem lub postawą) swej wiary, przynależności do Kościoła katolickiego. — Odszedłem od wiary (od Boga). — Należałem do ateistycznej organizacji (stowarzyszenia). — Nie ufałem Bogu. — Grzeszyłem zuchwale, licząc na przebaczenie Boże. — Narzekałem na Pana Boga. — Poddawałem się rozpaczy i zwątpieniu. — Uprawiałem bałwochwalstwo. — Wierzyłem w zabobony i wróżby. — Zajmowałem się okultyzmem i magią. — Znieważyłem Najświętszy Sakrament. — Znieważyłem osoby duchowne. — Ośmieszałem, profanowałem miejsca, emblematy, rzeczy poświęcone (kościoły, cmentarze, krzyże, obrazy itp.), a także gesty sakralne. — Krytykowałem Kościół, jego hierarchię, duchowieństwo, zakony. — Posuwałem się w tolerancji innych religii do twierdzenia, że "wszystkie religie są równie dobre." — Głosiłem poglądy niezgodne z doktryną katolicką. — Odmawiałem Kościołowi władzy nauczycielskiej w sprawach wiary i moralności. — Kompromitowałem Kościół postawą i czynami przeciwnymi duchowi Ewangelii. — Rozmawiałem o sprawach religijnych w sposób lekceważący. — Uchylałem się od świadczeń materialnych (ofiary na utrzymanie świątyni, akcję misyjną, charytatywną…). — Przeszkadzałem drugim w spełnianiu praktyk i posług religijnych (w rodzinie, w pracy zawodowej). — Zaniedbywałem pogłębianie swojej wiedzy religijnej przez słuchanie kazań, czytanie Pisma świętego, prasy i książek religijnych. — Nie spełniałem innych obowiązków wobec Boga (np. wyznanie wiary, szacunek dla osób, miejsc i rzeczy Bogu poświęconych). — Wstydziłem się nosić krzyżyk, medalik. — Nie nosiłem przy sobie medalika ani innych rzeczy poświęconych.— Wstydziłem się pozdrowienia chrześcijańskiego. — Stawiałem siebie ponad Boga. — Nie brałem pod uwagę życia wiecznego. — Wdawałem się w dyskusje na tematy religijne z osobami wrogo nastawionymi do wiary. — Więcej niż sprawy Boże i swojej duszy ceniłem pieniądz, wygody, przyjemności, sport itp. — Nie oczyszczałem swojej wyobraźni i myśli.
II. Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremnie.
– Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremnie.
— Wzywałem imienia Bożego nadaremno. — Wymawiałem imiona święte bez uszanowania, w żartach, gniewie. — Bluźniłem przeciw Bogu i świętym, wyrażając się obelżywie i drwiąco. — Nie dotrzymałem przysięgi, ślubu złożonego Bogu. — Przysięgałem niepotrzebnie, złożyłem fałszywą przysięgę (czy naprawiłem wyrządzoną przez to krzywdę?). — Wypowiadałem przekleństwa. — Przeklinałem kogoś (dlaczego?).
— Z własnej winy opuściłem Mszę św. w niedzielę, święto nakazane (ile razy? dlaczego?). [od 30 listopada 2003 r. święta nakazane to: Boże Narodzenie, Objawienie Pańskie (6.01), Wniebowstąpienie, Boże Ciało, Świętej Bożej Rodzicielki Maryi (1.01), Wniebowzięcie NMP (15.08), Wszystkich Świętych (1.11) - (zob. KKK 2177)] opuściłem z własnej winy Mszę św. (ile razy?). — Spóźniłem się na Mszę św. — Nie wchodziłem do kościoła na Mszę św. (stałem przed kościołem). — Wychodziłem z Mszy św. przed jej zakończeniem. — Odciągałem innych od Mszy św., nabożeństwa. — We Mszy św. i nabożeństwach nie brałem czynnego udziału (wspólna modlitwa, śpiew, słuchanie słowa Bożego, zwracanie uwagi na poszczególne części Mszy św.). — Nie brałem udziału w nabożeństwach (Gorzkie żale, Droga krzyżowa, roraty, nabożeństwa majowe, czerwcowe, różańcowe, Wielki Tydzień), choć mogłem to uczynić. — Zaniedbywałem przystępowanie do Sakramentów św. — Świętokradzko przyjąłem Sakramenty święte (które?). — Przeszkadzałem innym w skupieniu modlitewnym, nieodpowiednio zachowywałem się. — Bez koniecznej potrzeby w niedzielę i święta ciężko pracowałem. — Znieważyłem dzień święty przez pijaństwo i udział w grzesznych zabawach i rozrywkach. — Podawałem (spożywałem) alkohol w nadmiernych ilościach w czasie rodzinnych przyjęć z okazji chrztu św. dziecka, I Komunii św., sakramentu małżeństwa lub innych uroczystości religijnych. — Nie poświęciłem wolnego czasu rodzinie, starym rodzicom, chorym. — Nie starałem się o wytworzenie nastroju religijnego w rodzinie w niedziele i święta. — Nie brałem udziału w życiu parafialnym (misje, rekolekcje, procesje). — Uchlałem się od działalności apostolskiej. — Odmawiałem jałmużny. — Zaniedbywałem modlitwę, post i umartwienia.
— Rodzicom swoim nie okazywałem miłości i szacunku. — Nie słuchałem ich rad. — Nie modliłem się za nich, nie pamiętałem o rocznicy śmierci, nie odwiedzałem mogił swoich nieżyjących rodziców. — Odnosiłem się do rodziców w sposób ubliżający, kłóciłem się z nimi, biłem ich. — Mówiłem o nich źle. — Nie troszczyłem się o rodziców chorych, starych i niedołężnych, nie odwiedzałem ich, nie pisałem listów. — Wstydziłem się swoich rodziców. — Opowiadałem o ich wadach. — Słowem i postępowaniem szargałem opinię rodziny. — Zagarniałem, wyłudzałem na osobisty użytek części majątku rodzinnego bez liczenia się z potrzebami pozostałych członków rodziny. — Byłem w niezgodzie z rodzeństwem.
Obowiązki rodziców.
— Nie było między nami (mężem i żoną) współpracy w wychowaniu dzieci. — Nie troszczyłem się o materialne utrzymanie rodziny. — Bezmyślnie i pochopnie wydawałem pieniądze. — Nie tworzyłem w domu atmosfery życzliwości, miłości, pogody i bezpieczeństwa. — Nie dbałem o moralne wyrobienie i religijne wychowanie swych dzieci (modlitwa, Msza św. w niedziele i święta, katechizacja, przyjmowanie Sakramentów św.). — Nie starałem się o wspólną modlitwę, o czytanie Pisma św., rozmowy religijne w rodzinie oraz o znaki wiary w mieszkaniu (krzyż, obraz). — Nie wyłączałem telewizora w czasie modlitwy. — Nie modliłem się za swoje dzieci. — Nie starałem się o współpracę z duszpasterzem w katechizacji dzieci. — Nie uwrażliwiałem dzieci na miłość Boga oraz cierpienia i potrzeby ludzi. — Nie dawałem im dobrego przykładu w wypełnianiu obowiązków religijnych, w pracy zawodowej, współżyciu z sąsiadami, w życiu rodzinnym itp. — Nie poświęciłem dzieciom czasu, nie interesowałem się ich problemami życiowymi, nie pamiętałem o urodzinach, imieninach itp. — Nie dbałem o ich wykształcenie, utrzymanie i odpoczynek. — Nie starałem się ich kochać i traktować jednakowo. — Byłem niesprawiedliwy w karaniu. — Rozpieszczałem swoje dzieci przez spełnianie wszystkich ich zachcianek. — Pozwalałem na oglądanie złych filmów, słuchanie złej muzyki, czytanie złych czasopism i książek. — Kupowałem, wypożyczałem, przechowywałem gorszące książki, czasopisma, filmy. — Nie prostowałem fałszywych i amoralnych sądów, ocen i poglądów w rozmowach, lekturach, w związku z programami radia i telewizji. — Nie zwracałem uwagi złe gry komputerowe. — Tolerowałem u dzieci fałszywe poglądy i złe postępowanie. — Pozwalałem dzieciom na wyzbywanie się cnoty skromności i wstydliwości. — Mało dbałem o kulturę i skromność stroju córek. — Nie uczyłem dzieci odpowiedzialności za wystawianie innych na pokusy i zgorszenie. — Byłem obojętny na to, z kim się moje dziecko przyjaźni. — Przeklinałem dzieci, obrzucałem je nieprzyzwoitymi epitetami, wyrażeniami, porównaniami. — Urządzałem w domu rodzinnym awantury, kłótnie, libacje alkoholowe. — Opowiadałem żarty, dowcipy nieprzyzwoite. — Wyśmiewałem, żartowałem z rzeczy religijnych. — Wydawałem wobec dzieci niechrześcijańskie sądy i oceny o ludziach, faktach i wydarzeniach. — Opowiadałem o słabościach i grzechach znajomych. — Pozwalałem nieletnim dzieciom na picie alkoholu, palenie papierosów. — Od dzieci nie wymagałem odpowiedniego szacunku dla rodziców, kapłanów, nauczycieli, ludzi chorych i starych, dla każdego człowieka. — Krytykowałem niesprawiedliwie duchowieństwo i nauczycieli. — Zmuszałem (utrudniałem, zabraniałem) dziecko do małżeństwa z osobistych racji, ambicji, egoizmu. — Wtrącałem się w pożycie małżeńskie dzieci, powodując konflikty rodzinne. — Będąc ojcem chrzestnym (matką chrzestną) nie wypełniałem swoich obowiązków wobec chrześniaka.
Obowiązki małżonków:
— Nie troszczymy się wspólnie o swoje upodobania, pragnienia, zdrowie. — Nie pomagamy sobie nawzajem. — Nie modlimy się za siebie. — Nie poczuwam się do odpowiedzialności za uświęcenie i zbawienie współmałżonka. — Ukrywaliśmy przed sobą ważne sprawy. — Nie dbaliśmy o siebie, by się nawzajem podobać. — Byliśmy samolubni. — Dom nasz nie był wzorem i przykładem życia chrześcijańskiego. — Utrudnialiśmy sobie życie przez zły humor, kaprysy, gniew i niecierpliwość. — Rozjątrzaliśmy niezgodę, opowiadając innym o tym, co nas dzieli. — Nie kochałem szczerze żony (męża). — W pożyciu małżeńskim nie liczyłem się ze stanem psychicznym i fizycznym współmałżonka. — Przyjmowałem i narzucałem postawy, czynności i gesty uwłaczające godności człowieka i chrześcijanina. — Odmawiałem bez powodu pożycia małżeńskiego. — Zatruwałem siebie i swego współmałżonka zazdrością i nieuzasadnionymi podejrzeniami. — Dążyłem do rozwodu, straszyłem nim. — Po rozwodzie cywilnym wstąpiłem w nowy związek małżeński. — Uchylałem się od ponoszenia odpowiedzialności materialnej względem dzieci w stanie separacji lub cywilnego rozwodu. — Uchylałem się od płacenia alimentów. — Nie dochowałem wierności małżeńskiej. — Unikaliśmy potomstwa w sposób grzeszny (używanie środków antykoncepcyjnych). — Dla własnej wygody ograniczaliśmy liczbę naszych dzieci. — Dawałem nowe życie pomimo schorzeń, w stanie grzechu śmiertelnego, w stanie podniecenia alkoholowego, w trudnych i niezwykłych okolicznościach zewnętrznych. — Usunęłam ciążę, namawiałem do tego, współdziałałem. — Maltretowałem fizycznie (moralnie) współmałżonka. — Poniżałem swą godność, zakłócałem spokój i ład pożycia małżeńskiego nadużywaniem alkoholu. — Cieszyłem się z upokorzenia i porażek współmałżonka. — Nieodpowiedzialnie trwoniłem czas i pieniądze na zbyteczne i trzeciorzędne sprawy (alkohol, papierosy, stroje, przyjęcia…). — Nie znajdowałem słowa uznania i pochwały za wkład pracy, sukcesy i gesty współmałżonka. — Nie pamiętałem o rocznicach (ślubu, urodzin, imienin), o dniach znaczących dla współmałżonka.
Obowiązki względem Ojczyzny.
— Nie szukałem szczerze dobra swojego Kraju. — Nie spełniałem solidnie swoich obowiązków. — Nie umiałem się wyzbyć nienawiści, by być za tym, co łączy, a nie co dzieli. — Nie pracowałem sumiennie. — Nie żyłem dobrze z towarzyszami pracy. — Nie dałem młodszym dobrego przykładu. — Szerzyłem zło w środowisku pracy (przekleństwa, wulgarne słowa, alkohol). — Patrzyłem przez palce na zło, aby mieć spokój. — Zapłata, którą dawałem, była niesprawiedliwa. — Pominąłem pracowników w awansie. — Zmuszałem podwładnych do pracy ponad siły.
— Dokonałam aborcji. Namawiałem do jej popełnienia (sugestią, radą lub czynem). — Pochwalałem przerywanie ciąży, zabójstwa, wojny. — Zabiłem człowieka. — Pobiłem bliźniego, pokaleczyłem. — Usiłowałem popełnić samobójstwo. — Życzyłem sobie lub bliźnim śmierci. — Zbyt lekkomyślnie narażałem swoje zdrowie i życie. — Szkodziłem sobie na zdrowiu (narkotyki, nadmiar jedzenia, picia, zwłaszcza alkoholu, palenie tytoniu, przeciążanie pracą, lekceważenie potrzeby snu, wypoczynku, nieumiarkowany sport, odchudzanie się, nieodpowiedni ubiór w stosunku do aury, uprawianie samogwałtu). — Nie wykorzystałem urlopu, wczasów i pobytu w sanatorium na wypoczynek lub leczenie. — Szkodziłem bliźnim (duchowo i materialnie) przez upijanie się alkoholem. — Żywię do bliźnich gniew, nienawiść, niechęć. — Znieważałem bliźnich przekleństwami, używaniem wulgarnych słów, gestami i czynami. — Gorszyłem bliźnich swoich postępowaniem. — Szkodziłem bliźniemu. — Namawiałem go do grzechu (jakiego?).— Odmówiłem bliźniemu pomocy. — Gardziłem drugimi. — Cieszyłem się z ich niepowodzeń i nieszczęść. — Wyśmiewałem się z bliźniego, przezywałem go. — Pragnąłem zemścić się na bliźnich. — Narażałem swoje zdrowie i życie oraz bliźnich przez prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwym, a także przez przekraczanie przepisów bezpieczeństwa na drodze, przy pracy. — Nie modliłem się za bliźnich, za błądzących, za nieprzyjaciół, za osobistych wrogów. — Nie przebaczałem im w sercu swoim. — Nie upominałem błądzących. — Dałem im zły przykład. — Nie odwiedzałem chorych. — Nie pomagałem biednym. — Nie pocieszałem smutnych. — Nie podnosiłem na duchu wątpiących. — Nie ustępowałem miejsca osobom starszym, chorym lub słabym. — Krzywdy niecierpliwie znosiłem. — Spory rodzinne i sąsiedzkie złośliwie wnosiłem do sądu. — Nie szanowałem środowiska naturalnego, które jest darem Bożym dla wszystkich ludzi. — Niszczyłem przyrodę, zaśmiecałem im zatruwałem parki, lasy, góry, rzeki i drogi. — Znęcałem się nad zwierzętami i ptakami; zbijałem je niepotrzebnie.
VI i IX. – Nie cudzołóż – Nie pożądaj żony bliźniego twego.
— Żyłem w związku bez sakramentu małżeńskiego. — Uprawiałem stosunki przedmałżeńskie. — Uwodziłem żonę bliźniego (męża bliźniej). — Namawiałem do pożycia cielesnego (cudzołóstwa, zdrady…). — Popełniłem uczynki nieczyste, sam, z inną osobą (samogwałt, cudzołóstwo). — Nie miałem właściwego poszanowania dla ciała i jego sił rozrodczych. — Nie szanowałem swojej i cudzej płciowości. — Miałem upodobanie w myślach, wyobrażeniach i pragnieniach nieskromnych (bezwstydne myśli, pragnienia). — Czytałem podniecające książki i czasopisma; przekazywałem je innym. — Oglądałem filmy, zdjęcia, czasopisma pornograficzne; sprzedawałem, rozprowadzałem i dawałem je innym. — Prowadziłem nieprzyzwoite rozmowy. — Nie jestem gotów odsunąć od siebie okazji do grzechu. — Nie miałem należytego poszanowania dla płci odmiennej. — Ośmieszałem dziewictwo i czystość. — W ubiorze i zachowaniu się nie przestrzegałem rozumnej wstydliwości. — Brakiem skromności pobudzałem innych do grzechu.
VII i X. – Nie kradnij – Ani żadnej rzeczy, która jego jest.
— Przywłaszczyłem sobie cudzą rzecz (prywatną, społeczną, jakiej wartości?). — Przywłaszczyłem sobie cudzą pracę i cudze zasługi. — Wyrządziłem szkodę przez lenistwo, spóźnialstwo, niedotrzymane umowy ustalonych terminów. — Nie płaciłem za przejazd; korzystałem ze środków lokomocji bez kasowania biletu. — Zatrzymałem rzecz znalezioną, pożyczoną. — Kupiłem rzecz skradzioną. — Zniszczyłem cudzą własność (społeczną lub prywatną). — Zaniedbywałem dopilnowania rzeczy będących własnością społeczną. — Popadałem w zadłużenia i wymawiałem się od spłaty pożyczki.
— Oszukiwałem bliźniego (np. w handlu, na miarze, na wadze, w jakości towaru). — "Robiłem pieniądze" bez pracy. — Zatrzymywałem, opóźniałem, uszczuplałem należną zapłatę robotników. — Nie rozliczyłem się z pieniędzy prywatnych i służbowych. — Pozwoliłem się przekupić. — Żądałem wygórowanych cen przy sprzedażach, wynajmie, za usługi zawodowe. — Nie oddawałem długu w terminie. — Zbyt długo zatrzymywałem pożyczone przedmioty, "zapominałem" o ich oddaniu. — Byłem chciwy, zazdrosny, pożądałem dobra cudzego, domagałem się łapówek, wyłudzałem pieniądze.
— Pracowałem nieuczciwie i niesolidnie; pozostawiałem prace nie dokończone, źle i niesolidnie wykonane. — Przychodziłem do pracy w stanie nietrzeźwym, spóźniałem się, skracałem czas pracy. — Korzystałem z delegacji i urządzeń służbowych w celach prywatnych. — Traktowałem pracowników jako bezosobową siłę roboczą. — Zabierałem innym czas, każąc na siebie czekać. — Traktowałem interesantów jako "zło konieczne", załatwiałem ich oschło i zimno, okazywałem zniecierpliwienie, zbywałem ich, odkładałem bez powodu załatwienie ich spraw. — Nie dbałem o sprawiedliwy podział pracy, premii, nagród. — Nie ubezpieczałem swych pracowników.
VIII. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu.
— Kłamałem, oszukiwałem (jaka z tego powstała szkoda?). — Fałszowałem naukę, przemilczałem istotne fakty, uogólniałem, tendencyjnie informowałem. — Milczałem z bojaźni lub wygodnictwa, gdy trzeba było dać świadectwo prawdzie i sprawiedliwości. — Nie zachowałem powierzonych mi tajemnic; łamałem tajemnicę zawodową (korespondencja, rozmowy telefoniczne, niechcąco podsłuchana spowiedź). — Zmuszałem bliźniego do przyjmowania poglądów, podzielania ocen i spełniania czynów sprzecznych z jego sumieniem. — Trudniłem się podsłuchiwaniem, podglądaniem, donosicielstwem. — Nie szanowałem cudzych przekonań i praktyk religijnych. — Posądziłem lekkomyślnie. — Bez potrzeby mówiłem o wadach, grzechach bliźnich (obmowa). — Oczerniłem bliźniego, opowiadając o nim nieprawdziwe złe rzeczy. — Składałem fałszywe świadectwo i fałszywy sąd o bliźnim.— Byłem obłudny wobec bliźniego. — Nie odwołałem niesłusznych zarzutów. — Nie naprawiłem szkód moralnych i materialnych, wynikłych z popsutej opinii. — Powodowałem konflikty z drugim człowiekiem. — Skłócałem ze sobą ludzi.
— W niedzielę i święta nakazane nie uczestniczyłem we Mszy Świętej. — W niedziele i święta nakazane wykonywałem prace niekonieczne. — Nie przystąpiłem do corocznego Sakramentu Pokuty. — W okresie wielkanocnym nie przyjąłem Komunii Świętej — Nie zachowywałem nakazanych postów i wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. — W czasie Wielkiego Postu brałem udział w zabawach. — Nie troszczyłem się o potrzeby wspólnoty Kościoła.
— Byłem pyszny i wynosiłem się nad drugich. — Byłem zarozumiały i chciwy. — Gardziłem biedniejszymi i słabszymi. — Byłem łakomy, skąpy, nie dzieliłem się z innymi. — Byłem zawistny, zazdrosny i nieżyczliwy dla drugich. — Często wpadałem w gniew i denerwowałem się z powodu drobiazgów. — Gniewałem się na bliźnich, kłóciłem się z nimi; byłem złośliwy. — Byłem leniwy; z lenistwa zaniedbywałem modlitwę, naukę, pracę. — Nie wykorzystywałem swoich możliwości i talentów. — Marnotrawiłem czas. — Nie pracowałem nad swoimi wadami, jak np. lenistwo, kłamstwo, niszczenie rzeczy, samolubstwo, nieposłuszeństwo.
Pytania końcowe.
— Czy mam jeszcze inne grzechy, nie wymienione w rachunku sumienia? — Czy od ostatniej spowiedzi poprawiłem się? — Jaki grzech popełniam najczęściej? Dlaczego? — Co jest moją główną wadą?
Żal za grzechy jest to skrucha przeżyta w zetknięciu z prawdą o własnej grzeszności oraz wiarą w nieskończoność miłosierdzia Bożego. Następuje po solidnym rachunku sumienia.
Mocne postanowienie poprawy to decyzja o odwróceniu się od czynionego zła. Wyrażenie woli nie wracania do uprzednio popełnianych grzechów. Podjęcie konkretnych postanowień dotyczących ascezy oraz pracy nad sobą.
"Mówi się, że wielu się spowiada, ale mało się nawraca. Sądzę, że niewielu ludzi spowiada się, żałując naprawdę."(ks. Jan Maria Vianney)
Jeżeli w czasie rachunku sumienia rzetelnie i głęboko poznałeś i uświadomiłeś sobie swoje grzechy, to zapewne w tobie powstał swoisty ból z powodu grzechu, a nawet pewnego rodzaju obrzydzenie dla popełnionych grzechów. Jeżeli te uczucia łączą się ze szczerą wolą, by się poprawić to przeżywamy to, co w przygotowaniu do spowiedzi jest najważniejsze: żal za grzechy. Pamiętaj, że bez szczerego i głębokiego żalu, nie może być dobrej spowiedzi. Kto bez żalu przystąpiłby do Spowiedzi św., ten przyjąłby niegodnie św. sakrament i nie otrzymałby odpuszczenia grzechów. Kapłan bowiem, gdy cię rozgrzesza, sądzi, że żałujesz za grzechy swoje. Gdyby jednak wiedział, że ktoś nie ma żalu, to nie dałby mu rozgrzeszenia, bo nie wolno rozgrzeszać człowieka, który za grzechy nie żałuje.
Istnieje żal doskonały i mniej doskonały.
Żal doskonały przeżywa ten, kto zdaje sobie sprawę z tego, że grzechem zlekceważył i obraził Boga, który nas kocha i jest naszym najlepszym Ojcem.
Żal niedoskonały za grzechy jest wynikiem naszego strachu przed Bożą sprawiedliwością w życiu doczesnym lub przyszłym (czyściec, piekło, utrata nieba). Taki żal również wystarczy, aby spowiedź była ważna. Kogo bowiem nie może zbawić miłość, zbawi go bojaźń, gdyż bojaźń "jest początkiem mądrości."
Jest rzeczą jasną, że nie ma żalu ten, kto w żaden sposób żalu nie przeżywa, kto tylko pozostaje przy tym, by pośpiesznie i bezmyślnie przeczytać "żal" z książeczki.
Aby twój żal był dobry pomyśl o tym, że Pan Jezus cierpiał za wszystkie twoje grzechy, a ty każdym grzechem swoim zadałeś Mu ból, stałeś się przyczyną Jego męki i śmierci. Pomyśl, żeś przez swoje grzechy zasłużyłeś na karę Bożą; żeś Boga, najlepszego Ojca twego obraził, ale Pan Bóg chce ci przebaczyć, tak jak ojciec przebaczył synowi marnotrawnemu. Pomyśl, że Pan Jezus szuka ciebie jak zagubionej owieczki, którą chce wziąć na swoje ramiona i z powrotem przyprowadzić do swojej owczarni. Pomyśl, że każdy twój grzech odsuwa cię od Serca Pana Jezusa, a przybliża do piekła. Gdy sobie to wszystko przypomnisz i uświadomisz zrób sobie mocne postanowienie poprawy.
Obiecaj Jezusowi, że będziesz szczerze starał się nie popełniać grzechów, zwłaszcza przez unikanie sposobności do nich (złe filmy, książki, nieodpowiednie towarzystwo itp.). Obiecaj, że będziesz starał się przynajmniej nad jednym grzechem pracować (np. będziesz modlił się więcej i lepiej, natychmiast będziesz odwracał uwagę od myśli nieczystych).
Gdy zdasz sobie sprawę z tego wszystkiego, wtedy z pokorą Bogu powiedz:
Panie, Boże mój, żałuję z całego serca za wszystkie grzechy moje. Tyś dał mi tyle dobrego, a ja byłem tak niewdzięczny.
Moje myśli, moje słowa, moje ręce, moje serce tak często służyły grzechowi, a wiem, że i moje grzechy są rzeczywistą przyczyną Twej męki, która trwa nadal.
Ty ciągle cierpisz w koronie cierniowej, a ja obrażałem Cię grzesznymi myślami. Żałuję za to, mój Panie.
Twoje oczy są krwią zalane, a ja grzeszyłem spojrzeniem. Za te nieczyste spojrzenia, żałuję, mój Panie.
Twoje usta są spieczone od gorączki, a w moich słowach i rozmowach tyle było zła. Żałuję tego, mój Panie.
Twoje ręce są gwoźdźmi przebite, a moje tak często krzywdziły bliźniego. Za grzechy rąk moich, żałuję, mój Panie.
Twoje nogi są do krzyża przybite, a ja tak często schodziłem na złe drogi. Za każdy mój krok, który prowadził do zła, żałuję, mój Panie.
Tobie, Jezu, urągano, z Ciebie szydzono, Twoje serce włócznią przebito, a ja byłem tak czuły na wszystko co sprzeciwiało się mojemu egoizmowi. Żałuję tego i proszę, wybacz mi, Jezu.
Panie, Zbawicielu mój dobry, Tyś cierpiał i umarł na krzyżu za nasze grzechy. Żałuję za to, żem Ciebie najlepszego Ojca mego tak bardzo zasmucił i obraził. Proszę, przebacz mi moją niewdzięczność. Bądź miłościw mnie grzesznemu.
Postanawiam przy pomocy Twojej łaski, poprawić życie moje i więcej nie grzeszyć.
Pragnę wynagrodzić, o ile mogę, wszelką szkodę, którą wyrządziłem. Pragnę zawsze do Ciebie należeć i przy pomocy łaski Twojej unikać wszystkich grzechów oraz okazji do nich.
Szczególnie postanawiam…(powiedz Jezusowi, co postanawiasz sobie na najbliższy okres?)
Panie Jezu, nie bądź mi Sędzią, lecz Zbawicielem. Matko Syna Bożego, bądź też i moją Matką, i broń mnie od złego. Amen.
Można przed Spowiedzią św. odmówić psalm pokutny (Ps 51).
– Zmiłuj się nade mną, Boże, w swojej łaskawości, w ogromie swego miłosierdzia wymaż moją nieprawość! – Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego! – Uznaję bowiem moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną. – Tylko przeciw Tobie zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą, tak że się okazujesz sprawiedliwym w swym wyroku i prawym w swoim osądzie. – Oto zrodzony jestem w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka. – Oto Ty masz upodobanie w ukrytej prawdzie, naucz mnie tajników mądrości. – Pokrop mnie hizopem, a stanę się czysty, obmyj mnie, a nad śnieg wybieleję. – Spraw, bym usłyszał radość i wesele: niech się radują kości, któreś skruszył! – Odwróć oblicze swe od moich grzechów i wymaż wszystkie moje przewinienia! – Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów w mojej piersi ducha niezwyciężonego! – Nie odrzucaj mnie od swego oblicza i nie odbieraj mi świętego ducha swego! – Przywróć mi radość z Twojego zbawienia i wzmocnij mnie duchem ochoczym! – Chcę nieprawych nauczyć dróg Twoich i nawrócą się do Ciebie grzesznicy. – Od krwi uwolnij mnie, Boże, mój Zbawco: niech mój język sławi Twoją sprawiedliwość! – Otwórz moje wargi, Panie, a usta moje będą głosić Twoją chwałę. – Ty się bowiem nie radujesz ofiarą i nie chcesz całopaleń, choćbym je dawał. – Moją ofiarą, Boże, duch skruszony, nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym. – Panie, okaż Syjonowi łaskę w Twej dobroci: odbuduj mury Jeruzalem! – Wtedy będą Ci się podobać prawe ofiary, dary i całopalenia, wtedy będą składać cielce na Twoim ołtarzu.
Przed przystąpieniem do konfesjonału można odmówić "Spowiedź powszechną":
Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu i wam, bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Przeto błagam Najświętszą Maryję zawsze Dziewicę, wszystkich Aniołów i Świętych, i was bracia i siostry o modlitwę za mnie do Pana Boga naszego.
Zanim przystąpisz do konfesjonału przeczytaj fragment z Pisma św.:
Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: Pokój wam! A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. (J 20,19-23)
Inne propozycje fragmentów Pisma św.: (Łk 6, 31-38); (Iz 53, 4-6); (Kol 3, 8-10); (Rz 5, 8-9); (Ef 5, 1-2).
Teraz z pokorą, skupiony i wyciszony zajmij miejsce przy konfesjonale i nie lękaj się swego Zbawiciela. Pamiętaj, że to nasz Boski Zbawiciel ustanowił spowiedź jako warunek odpuszczenia grzechów. Spowiedź jest cudownym odblaskiem Bożej dobroci, która jest gotowa w każdym momencie wybaczyć nam nasze szaleństwa.
Jako spowiednik nieustannie doświadczam obecności Jezusa w konfesjonale. Niejednokrotnie mówię to, co wcale powiedzieć nie zamierzałem, a jest to dla duszy spowiadającego się tak piękne i wspaniałe jak balsam na ranę, jak snop światła w ciemności. Wiem, że to pochodzi wprost od samego Boga.
Jezus czeka na ciebie w konfesjonale. Nie lękaj się swego Zbawiciela. On jest Bogiem miłosierdzia i twoim najlepszym przyjacielem. Kocha ciebie tak jak nikt na świecie.
Posłuchaj, co przez św. siostrę Faustynę Kowalską mówi do ciebie:
Kiedy przystępujesz do Spowiedzi św. do tego źródła Miłosierdzia Mojego, zawsze spływa na twoją duszę Moja Krew i Woda, która wyszła z Serca Mojego i uszlachetnia twą duszę.
Za każdym razem, jak się zbliżasz do Spowiedzi św., zanurzaj się cały w Moim Miłosierdziu z wielką ufnością, abym mógł zlać na duszę twoją hojność swej łaski.
Kiedy się zbliżasz do spowiedzi, wiedz o tym, że Ja sam w konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy. Tu nędza duszy spotyka się z Bogiem Miłosierdzia. (Dz. V-1602)
O, jak droga Mi jest dusza twoja. Zapisałem cię na rękach Swoich. I wyryłeś się głęboką raną w Sercu Moim. Ja jestem siłą twoją. Ja ci dam moc do walki. Dla ciebie zstąpiłem z nieba na ziemię, dla ciebie pozwoliłem przybić się do krzyża, dla ciebie pozwoliłem otworzyć włócznią Najświętsze Serce Swoje i otworzyłem ci źródło miłosierdzia, przychodź i czerp łaski z tego źródła naczyniem ufności. Uniżonego serca nigdy nie odrzucę, nędza twoja utonęła w przepaści miłosierdzia Mojego. (Dz. V-1485)
Jak wielką radością napełnia się Serce Moje, kiedy wracasz do Mnie. Mów dziecię, wszystko bez żadnych zastrzeżeń, bo słucha cię Serce miłujące, Serce najlepszego przyjaciela. (Dz. V-1486)
Powiedz Mi o wszystkim (…), bądź szczery w postępowaniu ze Mną. Odsłoń Mi wszystkie rany swego serca. Ja je uleczę, a cierpienie twoje stanie się źródłem uświęcenia twego. Mów do Mnie po prostu, jak przyjaciel z przyjacielem. Wiedz, że słowa wypowiedziane z głębi serca, w jednej chwili wynoszą duszę na szczyty świętości. (Dz. V-1487)
Przyjdź do Jezusa w konfesjonale, a On czeka na ciebie i ustami kapłana chce ci powiedzieć słowa przebaczenia i obsypać cię Swymi łaskami. "Kiedy kapłan udziela rozgrzeszenia, należy myśleć tylko o jednym: oto Krew Boga spływa na moją duszę, aby ją obmyć, oczyścić i uczynić tak piękną, jaką była zaraz po chrzcie."(ks. Jan Maria Vianney)
Nie zapomnij, że w rozgrzeszeniu kapłańskim objawia się działanie Boże, które sprawia:
- duchowe zmartwychwstanie;
- pojednanie z Ojcem;
- uzdrowienie serca przez Ducha Świętego;
- przywracanie życie i rozwój mocy duchowych;
- uświęcenie pragnienia przemiany życia, które dokonuje Jezus.
Ja sam w konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy. (Jezus)
Szczera spowiedź jest ustnym wyznaniem grzechów spowiednikowi. Podstawowym warunkiem ważności spowiedzi jest jej szczerość i wyznanie co do liczby i rodzaju wszelkich grzechów ciężkich. Zaleca się wyznawanie grzechów powszednich. Spowiedź w której świadomie zataja się popełnione grzechy, z natury swojej jest nieważna.
Aby dobrze odbyć spowiedź, podchodząc do konfesjonału pamiętaj o tym, aby spowiednik ciebie słyszał. Na początku spowiedzi pozdrów kapłana słowami:
1. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Kapłan odpowie ci: Na wieki wieków. Amen. Następnie przeżegnaj się mówiąc:
2. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
W tym czasie kapłan kreśli nad tobą znak krzyża nic nie mówiąc. Następnie wypowiada formułę zachęty: Bóg niech będzie w twoim sercu, abyś skruszony w duchu wyznał swoje grzechy. Albo inna formuła zachęty.
Teraz przedstaw się. Określ swój stan, czas ostatniej spowiedzi i inne okoliczności, które pozwolą spowiednikowi lepiej wykonać swoją posługę:
3. Mam lat… Jestem (uczniem, studentem, ojcem, matką, itd.). Ostatni raz byłem u spowiedzi (kiedy?).
Podaj datę ostatniej spowiedzi. Jeżeli jej nie pamiętasz podaj przybliżoną datę, np. ostatni raz byłem u spowiedzi około 3 tygodnie temu.
4. Pokutę wypełniłem, grzechu nie zataiłem.
Jeżeli nie wypełniłeś zadanej pokuty powiedz spowiednikowi, dlaczego jej nie wypełniłeś. Gdyby zdarzyło się nieszczęście zatajenia grzechu, powiedz o tym spowiednikowi i wymień zatajony grzech.
5. Obraziłem Boga następującymi grzechami:
Teraz wymień kolejno grzechy. Mów spokojnie, szczerze i konkretnie. Jezus cię słucha. Pamiętaj, abyś nigdy nie zataił grzechu! Gdy skończysz wymieniać grzechy powiedz:
6. Więcej grzechów nie pamiętam. Serdecznie za nie żałuję i obiecuję poprawę, a ciebie ojcze duchowny proszę o naukę, pokutę i rozgrzeszenie.
Wysłuchaj uważnie tego, co spowiednik ci powie i jaką naznaczy pokutę. Gdy usłyszysz te lub podobne słowa: Żałuj za grzechy, wtedy jeszcze raz wzbudź w sobie żal doskonały i pokornie bijąc się w piersi, mów:
7. Boże przebacz mi, albo Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu.
W tym czasie kapłan wyciąga prawą rękę w twoim kierunku i wypowiada słowa rozgrzeszenia. Kiedy usłyszysz końcowe słowa rozgrzeszenia: I ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, w tym czasie przeżegnaj się i powiedz:
8. Amen.
Następnie spowiednik powie: Wsławiajmy Pana, bo jest dobry.
Odpowiedz:
9. Bo Jego miłosierdzie trwa na wieki.
Na końcu kapłan powie: Pan odpuścił tobie grzechy. Idź w pokoju. Albo inna formuła końcowa.
Odpowiedz:
10. Amen.
Kiedy spowiednik zapuka, wstań, ucałuj stułę i powiedz:
Zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu jest podjęciem działań zmierzających do naprawienia wyrządzonych przez siebie krzywd. Stanowi ono zwieńczenie i dopełnienie sakramentu pokuty i pojednania.
Zaraz po spowiedzi udaj się jak najbliżej tabernakulum i podziękuj Bogu za spowiedź. Odmów modlitwę:
O Boże, jak wielka jest Twoja miłość i dobroć. Oto przez usta kapłana odpuściłeś mi grzechy! Dziękuję Ci za Twoje wielkie miłosierdzie. Za popełnione grzechy pragnę szczerze pokutować. Z wdzięcznością będę się starał, aby unikać grzechów i okazji do nich. Wzmocnij mnie, Boże, w tym postanowieniu i dodaj mi siły, abym się poprawił. Proszę Cię o to przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Twojego, który swoją najdroższą Krwią odkupił mnie i obmył z grzechów. Amen.
Następnie pobożnie i bez pośpiechu wypełnij zadaną pokutę, o ile jest to teraz możliwe.
Pamiętaj, Bóg w Spowiedzi św. przebacza ci całą winę. W Jego oczach nie jesteś już grzesznikiem, ale oczekuje od ciebie naprawienia tego, co zepsułeś przez grzech.
Najpierw musisz naprawić, o ile to możliwe, krzywdę i szkodę wyrządzoną bliźnim. A więc musisz oddać to, co ukradłeś; zapłacić za to, co zniszczyłeś; zwrócić, co pożyczyłeś. Jeśli cię stać, trzeba przeznaczyć odpowiednią sumę na biednych lub na cele dobroczynne. Postaraj się uczynić wszystko, aby sprostować obmowę, a zwłaszcza oszczerstwo; naprawić zgorszenie, które dałeś innym; przeprosić za obrazę; pogodzić się z tymi, z którymi się poróżniłeś.
Zadaj sobie dobrowolnie jeszcze inne pokuty za popełnione grzechy. Ofiaruj Bogu swe troski, cierpienia i prace, a przede wszystkim pracę nad sobą samym.
Byłoby pomyłką i dużym niebezpieczeństwem chodzenie do spowiedzi jedynie po to, by uzyskać ciągle na nowo odpuszczenie grzechów, bez starań o poprawę. Sakrament pokuty zobowiązuje nas do tego starania i bardzo nam w nim pomaga.
Na czym polega praca nad sobą?
a. Trzeba poznać samego siebie. Czynimy to przez rachunek sumienia (najlepiej codziennie), przyjmowanie krytycznych uwag od przyjaciół i wrogów.
b. Trzeba bardzo cierpliwie, ale spokojnie i stanowczo, wykorzeniać jedną wadę po drugiej, a starać się o przeciwne cnoty.
c. W porozumieniu ze spowiednikiem, trzeba zastanowić się, co jest do zrobienia. Powiedzmy, że ustaliliście następujące zadania: więcej pamiętać o Bogu; lepiej wykonywać swoje obowiązki; być bardziej opanowanym we współżyciu z bliźnimi. Od czego zacząć? Od tego, co najbardziej dokucza drugim.
d. Przy każdej spowiedzi (znowu w porozumieniu ze spowiednikiem) obierz sobie odpowiednie do obranego zadania postanowienie szczegółowe, np. takie: będę się starał o to, by nigdy nie odzywać się do innych, kiedy jestem bardzo zdenerwowany; poczekam, aż minie zły nastrój (z bliźnim porozmawiam później). To postanowienie codziennie kontroluj. Rano przypomnij je sobie, a wieczorem zapytaj, jak je wykonałeś. Jeśli źle, zadaj sobie pokutę, np. pomódl się za tych, których obraziłeś słowem. Tak podjęta praca nad sobą wymaga częstej spowiedzi i to u jednego i tego samego kapłana, który dobrze tobą pokieruje.
e. W pracy nad sobą nigdy nie zrażaj się tym, że ci się "nie udaje", że nie "widać poprawy". Tajemnica postępu nie na tym polega, żeby wiedzieć i widzieć ile postąpiłeś na przód (to mogłoby cię wzbić w pychę), ale na tym, by ufając Bogu i sobie, zaczynać co dzień, niemal co chwila – na nowo. Na pracę nad sobą nigdy nie jest za późno.
Wskazówki do pracy nad sobą
1. Nie wchodź w targi z żadną pokusą ani sam z nią nie walcz, ale zaraz zamknij się w Sercu Jezusa, a przy pierwszej sposobności odsłoń ją spowiednikowi, a wtenczas pokusa straci całą swą siłę.
2. Kiedy przychodzi pokusa, nie trać pokoju, przeżywaj obecność Jezusa, proś o pomoc Matkę Najświętszą i świętych.
3. Nie lękaj się ani walk duchowych, ani żadnych pokus, bo Jezus cię wspiera. Jeżeli zechcesz walczyć, wiedz, że zwycięstwo jest zawsze po twojej stronie.
4. Nie lękaj się walki. Sama odwaga często odstrasza pokusy i nie śmią na ciebie uderzyć.
5. Przez mężną walkę z pokusą oddajesz Jezusowi wielką chwałę, a dla siebie zdobywasz zasługi. Pokusa daje sposobność do okazania wierności Jezusowi.
6. Kiedy dopadną cię cierpienia, pamiętaj że do nieba nie ma innej drogi, prócz drogi krzyżowej, a jest ona najkrótsza i najpewniejsza. Wiedz o tym, że Jezus pierwszy nią przeszedł.
7. Kiedy poczujesz, że słabną twe siły, idź do spowiedzi i w Jezusie krzep duszę swoją, a nie ustaniesz w drodze.
8. Miej zawsze pewność, że Jezus patrzy na ciebie i jest z tobą.
9. Twoją siłą jest Jezus. On da ci moc do walki.
10. Nigdy nie ufaj sobie, ale całkowicie zdaj się na wolę Jezusa. Przyczyną wielu twoich upadków jest to, że wiele liczysz sam na siebie, a za mało się opierasz na Jezusie.
11. Nie pytaj o zdanie wszystkich, ale swego kierownika. Przed nim bądź szczery i prosty jak dziecko.
12. Zrób sobie postanowienie, że nigdy nie będziesz opierać się na ludziach, ale na Bogu.
13. W opuszczeniu, ciemności i różnych wątpliwościach, uciekaj się do Jezusa i do swego kierownika duchowego. On ci odpowie zawsze w imieniu Jezusa.
14. Jeden akt czystej miłości ku Jezusowi milszy Mu jest, niż tysiące hymnów dusz niedoskonałych. Jedno westchnienie czystej miłości wynagradza Jezusowi wiele zniewag, jakimi karmią Go bezbożnicy.
15. Słowa wypowiedziane z głębi serca, w jednej chwili wynoszą duszę na szczyty świętości.
16. Największą przeszkodą do świętości jest zniechęcenie i nieuzasadniony niepokój, który odbiera możność ćwiczenia się w cnocie.
Powyższe rady zostały opracowane na podstawie słów Jezusa przekazanych św. siostrze Faustynie Kowalskiej. (Dz. V-1485(6,7,8,9); V-1560; VI-1760)
Gdy twoja dusza stanie się chora, zaraz przyjdź do Jezusa. On nie przestał cię kochać.
Gdy jesteś gnębiony przez pokusy, z których tak trudno ci się wyzwolić, gdy zdarzy ci się upadek, a ty zechcesz się z niego podnieść, wiedz o tym, że diabeł będzie wszelkimi sposobami zabiegał o to, aby dalej cię dręczyć i trzymać w stanie grzechu. Co masz wtedy zrobić? Posłuchaj rady Jezusa:
"Skoro tylko łaska cię poruszy, nim jeszcze rozpocznie się walka, przybiegnij do mego Serca; poproś Je, aby twej duszy użyczyło jednej kropli swej Krwi! Tak, przyjdź do Mnie…! Wiedz, że jestem zawsze w macierzyńskim kierownictwie twych przełożonych, jacykolwiek by oni nie byli… Przebywam tam za zasłoną wiary… Podnieś tę zasłonę i powiedz Mi z całkowitym zaufaniem o twym cierpieniu, twej nędzy, o twych upadkach… Przyjmij ze czcią moje słowo i nie lękaj się o przyszłość: Serce moje zatopiło ją w przepaści swego miłosierdzia, a miłość moja przygotowała ci nowe łaski. Wspomnienie przeszłości posłuży ci jedynie do utrzymywania się w pokorze i do wzbogacenia się w nowe zasługi. A jeśli chcesz Mi dać najwyższy dowód miłości, to licz na moje przebaczenie i wierz, że twoje grzechy nigdy nie przewyższą mego miłosierdzia, jest bowiem ono nieskończone…!
Często dusze, gdy je obarczają ich nędze, a może nawet upadki, poddają się smutkowi na myśl, że nie mam dla nich tej samej miłości co dawniej. Dusze te nie znają Mnie, nie zrozumiały, czym jest moje Serce. Bo właśnie ich nędze i ich upadki skłaniają moją dobroć ku nim. A skoro uznają swoją bezsilność i słabość, skoro upokarzają się i z całą ufnością przychodzą do Mnie, oddają Mi więcej chwały, niż przed swym upadkiem."
Jezus mówiąc Józefie o umyciu nóg apostołom wśród których był i Judasz powiedział:
"Chciałem pokazać duszom, że nawet wtedy, gdy ciążą na nich największe grzechy, nie odmawiam im nigdy mojej łaski i nie oddzielam ich od tych, które miłuję w sposób szczególny. Moje Serce strzeże ich i tak jak i drugim, zależnie od ich stanu, udzielam niezbędnej pomocy… Chciałbym, aby zrozumiały, że będąc nawet w stanie grzechu, nie powinny oddalać się ode Mnie. Niech nie myślą, że nie ma już lekarstwa i że nigdy nie będą miłowane tak, jak dawniej… Oczyszczę was w mojej Krwi i staniecie się bielsze nad śnieg."
Gdy twoja dusza jest chora, nie oddalaj się od Jezusa. Lekarstwo znajdziesz w macierzyńskim kierownictwie twych przełożonych.
Z książki "Wezwanie do miłości."
Skróty: KPK - Kodeks Prawa Kanonicznego; Dz. V - Dzienniczek Siostry Faustyny, V - nr zeszytu opracował ks. Wiesław Podlodowski, kwiecień 1997, aktualizacja: lipiec 2001, marzec 2021.
Homilia przypisywana św. Makaremu (biskup Jerozolimy, zm. ok. 390). Homilia 28.
Jak niegdyś Bóg, zagniewany na Żydów, wydał Jeruzalem na pastwę nieprzyjaciół, i panowali nad nimi ich wrogowie, nie pozwalając na obchodzenie świąt ani składanie ofiar, tak też zagniewany na duszę z powodu przekraczania przykazań, oddaje ją w ręce nieprzyjaciół, którzy nakłoniwszy do złego, pustoszą ją doszczętnie.
Podobnie jak dom, jeśli nie mieszka w nim właściciel, staje się mroczny, zaniedbany i zniszczony, wypełnia się brudem i kurzem, tak też dusza opuszczona przez swego Pana, który przebywał w niej z chórem aniołów, wypełnia się ciemnością grzechów, brudem pożądań i wszelką brzydotą.
Biada drodze, po której nikt nie chodzi i nie słyszy się na niej głosu człowieka; staje się bowiem kryjówką dzikich zwierząt. Biada duszy, jeśli Pan nie przechadza się w niej, jeśli Jego głos nie odpędza duchowych srogich zwierząt zła i przewrotności! Biada domowi, jeśli w nim nie mieszka właściciel! Biada ziemi, jeśli zabraknie rolnika, który by ją uprawiał! Biada okrętowi, gdy brak mu sternika, albowiem miotany falami i nawałnicą, zginie na pewno. Biada duszy, jeśli nie ma w niej prawdziwego Sternika, Chrystusa! Owładnięta ciemnością wzburzonego morza, miotana falami pożądań, wstrząsana jakby gwałtowną burzą przez duchy nieczyste, ulegnie w końcu ostatecznej zagładzie.
Biada duszy, jeśli zabraknie jej Chrystusa, który uprawia ją starannie, aby mogła wydać dojrzałe owoce ducha, bo opuszczona, pełna cierni i chwastów, zamiast przynosić owoce, zostanie wydana na spalenie, i zginie. Biada duszy, w której nie mieszka Chrystus! Porzucona, wydaje zepsutą woń pożądliwości i staje się przytuliskiem wad.
Podobnie jak rolnik, zabierając się do pracy, bierze odpowiednie narzędzia i ubranie, tak i Chrystus Król, niebieski i prawdziwy rolnik, przychodząc do spustoszonej przez wady ludzkości, przyjął ciało, wziął krzyż jakby narzędzie i uprawiał opuszczoną duszę; wyrwał z niej ciernie i chwasty złych duchów, wykorzenił kąkol zła i spalił wszelką słomę nieprawości. W ten sposób, trudząc się drzewem krzyża, założył wspaniały ogród Ducha, taki ogród, który wydaje Bogu, jako swemu Panu, wszelki rodzaj owoców słodkich i przyjemnych.
Homilia św. Jana Chryzostoma (ur. przed 350 w Antiochii, zm. 14 września 407; biskup Konstantynopola). Homilia 2, 6, O szatanie kusicielu.
Czy chcecie, bym przypomniał drogi pojednania z Bogiem? Są liczne i różnorodne, a wszystkie prowadzą do nieba. Pierwszą jest potępienie własnych grzechów. "Wyznaj najpierw swe grzechy, aby otrzymać usprawiedliwienie". Dlatego Prorok mówił: "Rzekłem: Wyznaję nieprawość moją wobec Pana, a Tyś darował winę mego serca". Uznaj zatem swe grzechy. To wystarczy, aby Pan ci przebaczył. Kto bowiem wyznaje swe grzechy, niełatwo powróci do nich na nowo. Porusz swoje sumienie, twego wewnętrznego oskarżyciela, abyś nie spotkał oskarżyciela przed trybunałem Pana. Ta droga pojednania jest najlepsza.
Istnieje także druga, nie gorsza od poprzedniej, a mianowicie: nie pamiętać doznanych krzywd, panować nad gniewem, darować winy bliźnim. Tak czyniąc otrzymamy odpuszczenie win, których dopuściliśmy się względem Pana. To drugi sposób oczyszczenia się z grzechów: "Jeśli bowiem - mówi Pan - przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski".
Chcesz poznać trzecią drogę nawrócenia? Jest nią należyta, żarliwa, płynąca z głębi serca modlitwa.
Jeśli chcesz znać jeszcze czwartą, wymienię jałmużnę. Posiada naprawdę wielką moc.
Ponadto, jeśli ktoś postępuje z pokorą i skromnością, to taka jego postawa usuwa grzechy w nie mniejszym stopniu niż już wymienione. Świadkiem ów celnik, który nie mógł przynieść dobrych czynów, ale w ich miejsce ofiarował cnotę pokory, i w ten sposób uwolnił się od ciężkiego brzemienia grzechów.
Oto ukazaliśmy pięć dróg pojednania z Bogiem. Pierwsza polega na uznaniu grzechów, druga na darowaniu bliźnim krzywd, trzecia na modlitwie, czwarta prowadzi przez jałmużnę, piąta przez pokorę.
Nie bądź przeto bezczynny, ale codziennie postępuj tymi drogami. Są bowiem łatwe, i ubóstwem nie możesz się wymawiać. Jeśli nawet żyjesz w wielkim niedostatku, możesz wyzbyć się gniewu, odznaczać się pokorą, modlić się wytrwale i wyznawać grzechy, a żadne ubóstwo nie będzie ci przeszkodą. Ale cóż mówię? Nawet na tej drodze pokuty, na której wypada dzielić się pieniędzmi (mam na myśli jałmużnę), ubóstwo nie przeszkadza w wypełnieniu przykazania. Pokazała to wdowa, która ofiarowała dwa pieniążki.
Skoro więc nauczyliśmy się sposobu leczenia naszej duszy, korzystajmy z tych lekarstw, abyśmy po odzyskaniu zdrowia mogli z ufnością przystąpić do świętego stołu, abyśmy z wielką radością podążali na spotkanie Chrystusa, Króla chwały, i na zawsze osiągnęli dobra wieczne przez łaskę, miłosierdzie i dobroć Jezusa Chrystusa, naszego Pana.
Dobra jest modlitwa z postem, a jałmużna znaczy więcej aniżeli złoto i skarby. Jałmużna bowiem oczyszcza z grzechów.